zoltar7 pisze:Widzę, że nie zrozumiałeś mojego postu, wg wiedzy jaką czerpałem garściami z wpisów Qby, to tenisówki (takie jakie obaj pamiętamy z lat PRL) nie są butami minimalistycznymi... Mi się wydawało, że są, ale Qba przekonał mnie argumentami merytorycznymi

że jednak nie są. But minimalistyczny ma według tego przekonania jakieś niezwykłe właściwości
Nie nazywam się Wałęsa, ale odpowiem tak: tak i nie.
Jak człowiek miał naście lat nie miało dla niego większego znaczenia w czym biega i chodzi. Z wiekiem lepiej czytamy nasz organizm, lepiej rozumiemy co nam szkodzi, a co pomaga. Stajemy się wybredni.
Za młodu ganiałem w byle czym i było OK. Teraz tenisówek nie założę. Nie dlatego, że mają za mało amortyzacji. One po prostu są słabo dopasowane do kształtu stopy, zrobione z kiepskich materiałów i w związku z tym są zwyczajnie niewygodne- latają na nogach i powodują obtarcia.
Co istotne tenisówki tenisówkom nie równe. Niektóre są miękkie i giętkie, inne są twarde i sztywne jak deska.
Dlatego nie powinno się porównywać tenisówek i butów minimalistycznych. Niby ilość gumy pod stopą taka sama, a jednak jakość i kształt tej gumy ma znaczenie (nie wspominając o jakości materiałów użytych do wykonania cholewki).
Oczywiście przewaga technologiczna butów minimalistycznych nad tenisówkami nie tłumaczy rozziewu cenowego 20zł -> 600zł. Tu wyjaśnieniem jest marketing.
Ale w dziedzinie butów amortyzowanych jest podobny rozziew 50zł -> 800zł. Technologia takiej przepaści nie tłumaczy.