To może ja się wypowiem, tak jak ja to rozumiem. Chodzi o pewien aspekt natury filozoficznej. Ludzie w naszym kręgu cywilizacyjnym ciągle uciekają w hałas. Zagłuszają wszystko dookoła. Nie potrafią być sam na sam z sobą i otaczającą ich przyrodą. Przedstawię tu dwa przykłady. Facet usiłuje z kimś rozmawiać, a w pokoju ma włączone radio i telewizor. Jedno głośniej od drugiego. Rozmówca ma pewne trudności z jego zrozumieniem, więc obaj podnoszą głosy i krzyczą, zamiast przynajmniej jeden z zagłuszaczy wyłączyć, a drugi mocno ściszyć. Osobiście byłbym za wyłączeniem obu, bo i tak nikt niczego nie oglądał, ani nie słuchał.Quote: from Arturo 51 on 6:56 pm on Feb. 9, 2004
Jerzy Skarżyński w swojej slawnej książce nie poleca biegania i sluchania muzyki jeśli biegamy treningowo. Nie wypowiada się natomiast w tym temacie jeśli ktoś biega sobie rekreacyjnie.
Trening (czy też rekreacyjny bieg) bez zagłuszacza nie musi być nudny. Jeśli jest właściwa motywacja, to człowiek potrafi się skoncentrować na treningu i cieszyć się nim. Zagłuszacz w postaci muzyki nie poprawia motywacji, tylko zagłusza naszą demotywację, a to wcale nie jest to samo.
Wracając jeszcze do naszego kręgu kulturowo cywilizacyjnego i jego zwyczajów, to ludzie ciągle gdzieś się spieszą i robią kilka rzeczy na raz. Panuje dziwne przekonanie, że oszczędza się w ten sposób czas. W tej sytuacji człowiek rozprasza się i w efekcie niczego nie robi dobrze. Jest to też powodem frustracji. Koncentrując się na jednej rzeczy jednocześnie, możemy zrobić to lepiej i czerpać z tego większą satysfakcję. Jeśli ktoś uważa, że jest inaczej, to chyba nie potrafi dobrze gospodarować swoim czasem, albo ma zbyt wiele rzeczy na głowie i z czegoś powinien zrezygnować. Z biegania?

Swój filozoficzny wywód uważam za zakończony.
