Te wszystkie bajery...

Awatar użytkownika
bebej
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2102
Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Od jutra chodze do pracy w koszulce z kokosa.
Normalnie po jednym dniu wszystkie koszulki wrzucam do pralki.
PS. Nagor, moja żona doradza konsultacje z dermatologiem na wypadek świerzbu, Tobie też.
PKO
airda

Nieprzeczytany post

bebej pisze:
airda pisze: Probowales jezdzic na nartach carvingowych?
Tylko na półcarvingach - lubię jeździc na krechę. ( pozycja jajo)
I to chyba wszystko na ten temat.
Awatar użytkownika
bebej
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2102
Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
Kontakt:

Nieprzeczytany post

airda pisze:
bebej pisze:
airda pisze: Probowales jezdzic na nartach carvingowych?
Tylko na półcarvingach - lubię jeździc na krechę. ( pozycja jajo)
I to chyba wszystko na ten temat.
Dlaczego wszystko? To jest początek - badam na ile mozna się bronic przed takimi akcjami producentów sprzętu sportowego - marketing doprowadził do tego, że wszyscy wymienili w ciągu paru lat narty na nowe, a tzw "stare" liczace zaledwie 10 lat mozna wstawic do muzeum, bo sie nie mieszczą do gondoli i wywołuja usmiech na twarzach tzw. specjalistów od narciarstwa.

Ja przykładowo lekceważę modę na carvingi i mam najdłuzsze narty na stoku -205 cm. ( potrafie na nich zakrawedziować, pokręcic dupką , nawet śmig wychodzi) no i wyprzedzam big footy w wyścigu do kolejki po piwo.

Ludzie wyrzucają buty biegowe po 800 km bo cos tam przestaje działać. Nie znam sie na tej amortyzacji, ale jak to sprawdzić czy zupełnie dobrze wygladający but już nie amortyzuje strząsów tylko przypomina tenisówkę? Znam paru biegaczy którzy lekceważa zalecenia producenta i biegaja w nich wiecej kilometrów.
Awatar użytkownika
cichy70
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4237
Rejestracja: 20 cze 2001, 10:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: zewszont.

Nieprzeczytany post

---ale jak to sprawdzić czy zupełnie dobrze wygladający but już nie amortyzuje wstrząsów----
empirycznie bebej, empirycznie :) iść do sklepu w starych i ubrać nowe...zobaczysz jak różnica, chociaż te zalecenia do 800km to faktycznie chyba lekka przesada:) ale rozumiem Twoje podejście, że stare nie znaczy złe, chociaż wiesz..Ty teraz masz koszulkę co będziesz w niej 2 miesiące non top chodził, i nie wiem czy będziesz ją chciał na jakąś starą zamienić :)
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

bebej pisze:Wg mnie wmówiono narciarzom, że trzeba tyle się krecić podczas jazdy, nie mówiąc nic o własciwosciach konstrukcyjnych tego typu nart - zyski firm wzrosły, a stabilnośc takich karwingów jest do bani i nie da sie na nich jeździc szybko, chyba że cały czas sie krecimy. Może przyjdzie moda na narty długie i co wtedy? Jak barany wszyscy beda wymieniac karwingi na deski ala Adam Myłysz?
Ło matko - dobrze że jest to forum biegowe... bo mogę ci dzięki temu wybaczyć totalną ignorancję tematu.

Narta karwingowa powstała - wtedy kiedy materiały pozwoliły na stworzenie deski którą każdy amator byłby w stanie postawić na krawędzi, a każdy zawodnik/trener skrócić czas jazdy na ślizgu do minimum. Dodatkowo reaktywność rdzenia (czyli to w co pakuje się najwięcej kasy) pozwala na ograniczenie impulsu skrętnego do minimum (odciążenie nart nie na zasadzie skrętu NW, tylko z wykorzystaniem przeciążenia w fazie domykania poprzedniego skrętu.

W zeszłym sezonie miałem okazję przetestować ok 30 modeli nart w ciągu jednego dnia (średnia po 2 zjazdy na parę... choć przyznaję że niektórych pozbywałem się już po 1 przejeździe)

mogę powiedzieć tylko tyle : za 1000 PLN nie kupisz dobrej narty karwingowej. - tj. kupisz... modele dla pań (nie obrażając pań które też niekiedy poszukują zupełnie innej deski) do jazdy rekreacyjnej które doskonale będą praktycznie "same" wchodzić na krawędź, będą wybaczać brak kontroli fazy sterowania, i przedewszystkim przy zbyt gwałtownym postawieniu na krawędź nie spowodują, że kolanami wybijesz sobie zęby...

na drugim biegunie są deski typu Velkle sv4'ki kobiece albo sv5'tki meskie na drewnianym rdzeniu które nie wybaczają najmniejszych błędów, ale jednocześnie dają stabilne prowadzenie przy prędkościach 30-70km/h ale przedewszistkim dają poczucie "lekkości" pod butem, to narta która sprawia że masz wrażenie że fruwasz... i bardziej trzeba się skupiać by nadmiar "zwrotnej" energi nie wykatapultował cię w niekontrolowanym kierunku, ale kiedy okiełznasz tego "powera" to jazda nabieraz zupełnie innego wymiaru - można robić to praktycznie "bezwysiłkowo" a wszystko zależy tylko od techniki.

Oczywiście nie są to narty "sportowe" bo to też zupełnie inna bajka... takie Dobermany Nordica (mówię o slalomówkach, ale przypuszczam że gigantki są podobne) - to klasa sama w sobie, narty które postawione na krawędzi prowadzą się - tak że masz wrażenie "wmurowania" ich w dowolną powierzchnie. Oczywiście najlepiej czują się na "betonie" - zmrożonej i możliwie idealnie przygotowanej nawierzchni. Narty które wymagają OGROMNEJ siły do wykoanania praktycznie każdego skrętu, ale rewanżują się chyba najbardziej precyzyjnym prowadzeniem ze wszystkich nart na których miałem kiedykolwiek okazję jeździć... - jeśli tylko wytrzymają twoje uda i kolana to ta narta "nie popusci" nawet o milimetr z krawędzi... - po prostu deska "idealna" dla amatora który chce się pościgać na slalomie (choć do jazdy rekreacyjnej to bym jej sobie nie kupił bo po 2-3h jazdy pewnie by mi nogi odpadły)

W każdym razie jeśli ktoś pisze że "technologia" nart karwingowych to wymysł i moda... - to wybacz... jest to śmiechu warte i świadczy o zupełnym braku umiejętności korzystania z zakupionego sprzętu... - jasne - jak ktoś przez 10 lat był samoukiem i przstawiał deski na ślizgu pod dupskiem... nie stawiając ich na krawędzi... to nie zauważy różnicy kupując karwingi... ale gdyby wziął kilka lekcji jak skorzystać z tego sprzętu... to na pewno nie mówił by takich bzdur.

/// sorki że tak długo ale denerwują mnie takie wypowiedzi ludzi którzy nie mają o tym pojęcia.

i owszem możliwe że kiedyś uda się wrócić do prostej deski - ale na pewno nie będzie to szybciej niż ktoś wymyśli jak na prostej narcie uczynić prowadzenie (i sterowanie) skrętu tak precyzyjnym jak na karwingu - i na pewno taka prosta narata nie będzie miała już nic wspólnego ze starymi "dobrymi" deskami.
Szymon
Obrazek
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

bebej pisze: Ludzie wyrzucają buty biegowe po 800 km bo cos tam przestaje działać. Nie znam sie na tej amortyzacji, ale jak to sprawdzić czy zupełnie dobrze wygladający but już nie amortyzuje strząsów tylko przypomina tenisówkę? Znam paru biegaczy którzy lekceważa zalecenia producenta i biegaja w nich wiecej kilometrów.
No i dobrze... - niektórzy lekcewarzą... a inni kupują nowy but "taki sam" i sprawdzają jak się biega w nowych a jak w starych... widzą różnicę i najzwyczajniej w świecie dają wiarę w artykuły które ktoś napisał i postanawiają dbać o swoje kolana.

Ja tam nie chcę być kaleką... - a ważę nadal trochę za dużo... jak zmieniłem moje nb 768 po 900 km na nowe NB 1062 to poczułem różnicę i teraz nikt nie musi mnie przekonywać że amortyzacja się wyklepuje.

//ps... mam wrażenie że tak jest chyba ze wszystkim - np. na komputerze sprzed 5 lat też będziesz mógł pracowac w wordzie i spokojnie puścisz filmik na DVD a nawet odpalisz WinAmpa.., jeśli nie wykorzystujesz komputera do innych zastosowań (choćby Photoshop, albo jakaś obróbka Video nie mówiąc o grafice 3d typu 3d Max etc...) to też nie zauważysz różnicy... - nie znaczy to jednak że "producenci tylko reklamują nowe bajery" :D
Szymon
Obrazek
Awatar użytkownika
bebej
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2102
Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Idę o zakład, że na tych cudach techniki przegrasz w zjeździe na nartach - róznica bedzie tylko jedna, moje muzealne narty bedą pół metra dłuzsze od twoich, aha i 10 razy tańsze. Tyle na temat carvingów, bo rzeczywiscie sie nie znam na tej technologii - czasami tylko przzypominają mi sie lekcje fizyki ze szkoły.
Co do 800 km w butach za 400 zł, zastrzegam, że równiez nie jestem głównym technologiem adidasa, asicsa ani nike,a- gratuluje zasobnosci portfela - jesli jednak taki krezus nie jesteś, proponuję pobiegac po sciezkach lesnych zamiast po asfalcie - kolanka wytrzymaja, chyba że zaczniesz podczas leśnych przebieżek trenować trójskok. Nota bene specjalistyczne kolce są bez amortyzacji. Nie lekceważę zdrowia wręcz przeciwnie, ale producenci chyba czasami z nas robią totalnych głupków. Za zaoszczedzone pieniązki można by np przetestestować koszulke z kokosa- ponoć nie trzeba prać - zastanów sie nad tym bajerem.
Wuj Phyll
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 347
Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja tam nie chcę być kaleką...

Kaleką? Czy to nadal ten sam sport, który zacząłem uprawiać kilka miesięcy temu?
Wg mnie to już zakrawa na paranoję. Propaganda przemysłu obuwniczego (śmiało można to nazwać propagandą) zaczyna niesamowicie wypaczać ideę biegania, jako sportu który może uprawiać każdy. Potrzebne są buty z wodotryskami, koniecznie zmieniane po przebyciu 800km. Co było w latach 50 i 60? Każdy biegacz po roku stawał się kaleką bez systemu amortyzacji stopy? Dobre sobie

Ja sam zaczynałem biegać w .... sandałach :-) Nie miałem nic innego pod ręką a jakieś tam adidasy które miałem w domu były za małe. Liczyła się tylko i wyłącznie chęć biegania, nic więcej. Dopiero po tygodniu, kiedy bieganie strasznie mi się spodobało, kupiłem sobie biegowe adidasy Adidasa i wytrzymały one ok 1300 km (siateczki strafił szlag, ale po mimo większej wentylacji nadal biegam w nich na wolniejszych treningach bo są diablo wygodne). jasne, że nowe buty dawały odczuć pewną różnicę w systemie amortyzacji, ale stare nadal dobrze sobie radzą na asfalcie po mimo lekkiego stłamszenia pianki. Nie widzę powodu by stawać się niewolnikiem "jakże potrzebnych systemów amortyzacji" i wyrzucać buty po 3 miesiącach bez widocznych wad, tylko dlatego, że pan sprzedawca rzekł "takie złe i zniszczone buty to kalectwo, drogi panie!"

Poczytajcie o naturalnym przystosowaniu człowieka do biegu- była to jedna z cech, które umożliwiały mu polowanie i chodzi właśnie o biegi długodystansowe, długie kilometry spokojnego biegu za wykrwawiającą się zwierzyną.
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

No dobra - z tymi butami to się trochę zgadzam ;-) bo też nie widzę aż tak kolosalnej różnicy... - ale jednak "jakąś" tam widzę... dlatego jak mnie stać to kupuję nowe buty... po ok. 900 km i zostawiam sobie poprzednie na "gorszą pogodę" tym sposobem przed wyrzuceniem "doklepuję" jeszcze ze 150 - 200 km (jak na razie jeszcze nie wyrzuciłem żadnych butów bo nie dużo biegałem... ale te które właśnie zbliżają się do 1200 zaczynają się już "nie nadawać do niczego" - tym bardziej że ubieram je na najgorsze bieganie (błocko, teren etc) )

a na kolana też trzeba uważać ... i to na pewno nie jest rzecz widoczna po miesiącu biegania.... a może stać się problemem po pół roku.

Wiem że są i tacy co biegają na bosaka,
ale ja do nich nie należę ;-)
Szymon
Obrazek
Awatar użytkownika
wysek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3442
Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
Życiówka na 10k: 32:34
Życiówka w maratonie: 2:43
Lokalizacja: Lublin
Kontakt:

Nieprzeczytany post

bebej pisze:Idę o zakład, że na tych cudach techniki przegrasz w zjeździe na nartach - róznica bedzie tylko jedna, moje muzealne narty bedą pół metra dłuzsze od twoich, aha i 10 razy tańsze. Tyle na temat carvingów, bo rzeczywiscie sie nie znam na tej technologii - czasami tylko przzypominają mi sie lekcje fizyki ze szkoły.
Co do 800 km w butach za 400 zł, zastrzegam, że równiez nie jestem głównym technologiem adidasa, asicsa ani nike,a- gratuluje zasobnosci portfela - jesli jednak taki krezus nie jesteś, proponuję pobiegac po sciezkach lesnych zamiast po asfalcie - kolanka wytrzymaja, chyba że zaczniesz podczas leśnych przebieżek trenować trójskok. Nota bene specjalistyczne kolce są bez amortyzacji. Nie lekceważę zdrowia wręcz przeciwnie, ale producenci chyba czasami z nas robią totalnych głupków. Za zaoszczedzone pieniązki można by np przetestestować koszulke z kokosa- ponoć nie trzeba prać - zastanów sie nad tym bajerem.
Nie siejmy defetyzmu... W butach za 200zl z przeceny tez mozna tyle zrobic... Wystarczy poszukac okazji ;)
Obrazek
Biegacz, bloger, trener biegania
Awatar użytkownika
trinity
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 185
Rejestracja: 24 paź 2008, 04:15

Nieprzeczytany post

Problem z zakupem sprzętu sportowego, odzieży sportowej czy czegokolwiek innego jest taki, że nie płacimy za nie tyle, ile on jest wart + niezbędna i rozsądna marża sprzedawcy ( wynikająca z jego kosztów i chęci zarobku ), tylko tyle, ile przeciętny konsument jest skłonny za to zapłacić.

I można długo dyskutować jaki but czy koszulka jest lepsza, ale umówmy się, jesli koszulkę do biegania można kupić za 19,99 i można za 199,99, to nawet jesli ta droższa jest lepsza, to na pewno nie o 180zł.

Jako ciekawostka:
Pracuję w firmie odzieżowej i na przykład męski t-shirt, bawełniany z jakimś tam nadrukiem i logiem firmowym płacicie w sklepie ok 99zł, a ja kupuję go od producenta za ok. 2-3zł. Oczywiście można długo dyskutować, że za zwykła bawełnianą koszulkę płaci się 100zł, choć na bazerze można kupić taniej, ale przecież taka firmowa z lepszej bawełny itp. Niemniej cena w sklepie nie wynika z rzeczywistej jej wartości ( która tak naprawdę jest rzędu kilkudziesięciu groszy, ( bo nim ja ją kupiłam, to jeszcze parę osób musiało zarobić ), cena wynika z faktu, że ktoś jest skłonny tyle za nią zapłacić.

I tak samo jest ze sprzętem sportowym, przepłacamy, jak za wszystko i nie tyle płacimy na marketing, co płacimy za sprawą marketingu, a dzieki temu ten kto jest na końcu łańcuszka na całkiem sporo zer na koncie.
Awatar użytkownika
Beauty&Beast
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1158
Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
Życiówka na 10k: 00:45:29
Życiówka w maratonie: 3:42:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wuj Phyll pisze:Co było w latach 50 i 60? Każdy biegacz po roku stawał się kaleką bez systemu amortyzacji stopy?
Po roku nie. Po kilku latach amator często tak.
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Beauty&Beast pisze:
Wuj Phyll pisze:Co było w latach 50 i 60? Każdy biegacz po roku stawał się kaleką bez systemu amortyzacji stopy?
Po roku nie. Po kilku latach amator często tak.
No bez przesady, nie słyszałem o drastycznych przykładach kalectwa. Pamiętać tylko trzeba, że kiedyś ci biegowi amatorzy byli nieco inni - przede wszystkim nie było ludzi tak otyłych, to były głównie szczupłe, sprawne osoby, o mięśniach nóg i stóp wyrobionych ciężką pracą fizyczną i codziennym chodzeniem. Inaczej wygląda sprawa butów z perspektywy mało sprawnej osoby z dużą nadwagą, a inaczej z perspektywy młodego biegacza, któremu niewiele jest w stanie zaszkodzić, a jeśli zaszkodzi, to szybko się leczy.
Awatar użytkownika
torronto
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 186
Rejestracja: 21 lip 2008, 08:19
Życiówka na 10k: 38:21
Życiówka w maratonie: 2:58:52
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nagor pisze:Coś takiego się nie śniło filozofom ; )
Nie wywołujmy Tomasza z lasu. ;-)
Druga rzecz, że truchtać 3x w tygodniu po 30 minut to można w tanich lub sklepanych butach. 100-120km tygodniowo już bym nie ryzykował. Ale przykład Jomy czy Wolfa pokazał, że nie trzeba od razu płacić 400-500 zł. za buty.
dymas
Wyga
Wyga
Posty: 146
Rejestracja: 06 paź 2008, 22:52
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: zza krzaka

Nieprzeczytany post

Dobrze prawisz drogi Nagorze :) nawiązując do dyskusji o jakości butów kiedyś i teraz przychodzi mi na myśl film z lat ... chyba 60 tych - "Samotność długodystansowca" kto widział ten wie kto nie oglądał ten ... :hej:


pozdro
"Jeżeli nie potrafisz czegoś zrobić siłą, to znaczy że przyłożyłeś jej za mało"
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ