kanap pisze: Można go oczywiście przyśpieszyć stosując interwały (gdzie obciążenie dla kolan jest dużo większe niż przy spokojnym biegu).
Kanap, nie sądzę, żeby tak było. To czysto akademickie gdybanie - co bardziej uszkodzi kolano - 20km spokojnego biegu, czy 4km interwału? A może 500m przebieżek na maksa? A może skipy, gdzie sie mocno tupie nogami w ziemię? A może uderzenie w wannę, gdy sie pośliźniesz przy kąpieli?
Ja biegam interwały od 8 lat, po twardej nawierzchni - tartan, w kolcach, na dużej prędkości, plus starty, a do tego dużo biegania, na pewno ponad 30 tysięcy kilometrów przez ostatnie kilka lat. Kolana jak złoto, jak stal. Tylko ja od początku robiłem ćwiczenia wzmacniające stóp i mięśni nóg.
Gregory pisze o tym, że to nie jest powszechne. Owszem, ale to wybór - albo chce się łykać tabletki na nadciśnienie, coraz mocniejsze (czytaj: coraz bardziej amortyzowane buty) albo zrobi coś ze sobą. Albo coraz bardziej uzależniamy się od sprzętu, co i tak nie chroni przed kontuzją albo zmieniamy coś w swoim życiu.
Powiem Wam tak - w wyczynowym sporcie problemy z chondromalacją i kolanami, typowy problem biegacza-amatora - praktycznie nie występują. To naprawdę nieliczne przypadki. Zdarzają się problemy z kolanami, ale najczęściej innej natury. Poza tym dotyczy to, jak szacuję, nie więcej niż 2-3% moich biegowych znajomych. I teraz zastanówcie się, dlaczego. Sprzęt nie - amatorzy mają dużo lepszy, droższy i szpanerski. Opieka medyczna - to samo, w sporcie do poziomu mega-wyczynowego opieka nie istnieje (ja nie byłem u lekarza co najmniej 4 ostatnie lata, z wyjątkiem dentysty).
Osoby, które trenują wyczynowo - co w polskich warunkach oznacza po prostu codzienny trening w klubie, mają dostęp do trenera, który zwraca uwagę na wszystkie sprawy okołobiegowe - rozciąganie, wzmacnianie. Wbrew pozorom, w pierwszych kilku latach treningu biegania nie ma wcale zbyt dużo, bo wystarcza nawet mała dawka, aby był progres. Prawda, że osoby trenujące są najczęściej młode i szczupłe - ale nie należy mylić skutku z przyczyną.
Ja swego czasu miałem problemy z achillesem. Po długiej analizie wyszło na jaw, że to nie buty, nie twarda nawierzchnia, a zaniedbanie ćwiczeń sprawnościowych i rozciągających było przyczyną.
Moja dziewczyna, w co sam nie chciałem uwierzyć, od 10 lat biega wyczynowo, trenując w 95% (!) na asfalcie i tartanie. Biega 4-6 tysięcy kilometrów rocznie i nic jej nie dolega. Takich przypadków jest wiele, właśnie w wyczynie. To kwestia innego podejścia do biegania - liczy się nie tylko samo bieganie, ale siła, sprawność, odpoczynek.