Może po kolei:
Nad głowami krąży nam 30 (31?) satelitów GPS, z czego działa 24, reszta jako rezerwowa jest w trakcie konserwacji lub korekty kursu. Każdy satelita okrąża ziemię w ciągu 11h 58min (na wysokości ponad 20 000 km, co daje prędkość liniową ponad 300km/sek!!!). Innymi słowy po wyłączeniu zegarka wieczorem, rano nad głowami mamy zupełnie inny zestaw satelitów.
Ponieważ satelity krążą po ściśle określonych trajektoriach, możemy przewidzieć w dowolnym momencie dokładną pozycję każdego z nich. Taka informacja nazywa się almanachem i rozsyłana jest w świat przez każdego satelitę. Odbiornik pobiera do pamięci almanach, co ułatwia szukanie sygnału. Almanach jest aktualny przez kilka dni, dlatego odbiornik po włączeniu sprawdza "datę ważności" almanachu. Jeżeli jest nieaktualny, wtedy musi go pobrać z satelity (już mamy opóźnienie nr 1). Kolejny problem pojawia się przy zmianie strefy czasowej. Po włączeniu odbiornika następuje niezgodność tego, czego się spodziewamy z tym, co mamy nad głowami. Tak więc wyjazd do Buenos Aires (Sacre - tu masz rację) rzeczywiście potrafi namieszać w głowie odbiornika. Natomiast wyjazd w delegację do Warszawy nie ma wpływu na aktualność almanachu.
Kolejna sprawa: pomimo precyzji wyliczonej orbity, każdy satelita może mieć zakłóconą trajektorię (sprawdzane jest to przez kilka naziemnych stacji kontrolnych). Sygnał niosący informację o niezgodności faktycznej orbity z teoretyczną nazywa się efemerydą i jest przypisany do konkretnego satelity. Co więcej, ważność efemerydy to tylko 4-6 godzin. Podobnie jak w przypadku almanachu następuje w odbiorniku sprawdzenie ważności efemerydy i ewentualne ściągnięcie do pamięci nowej (opóźnienie nr 2).
I teraz najistotniejsze w kwestii "łapania fixa". Ściąganie pakietów z kosmosu (niektórzy na to mówią system GPS) odbywa się z prędkością około 50bps czyli baaardzo wolno. Co więcej - ściąganie tych pakietów musi odbyć się w określonej kolejności i (UWAGA!) - każde przerwanie pobierania pakietów powoduje cofnięcie się do początku. Nie można ściągnąć 90% , zgubić sygnału i potem uzupełnić o pozostałe 10%. Żeby zegarek "załapał" musi nieprzerwanie widzieć minimum 4 satelity przez czas pobierania danych. Każde (nawet chwilowe) przesłonięcie któregokolwiek satelity (budynek, drzewo, czasem nawet chmura) powoduje rozpoczęcie procesu od zera.
Zamiast więc narzekać na "powolne łapanie fixa" należy się uzbroić w cierpliwość, bo tak ma być. Jedyne co możemy zrobić w celu przyśpieszenia procesu, to odejść na w miarę odkryty teren i nie przemieszczać się dopóki odbiornik się nie odnajdzie.
Cały problem jest dużo bardziej złożony, ale myślę że tyle wystarczy do zrozumienia zagadnienia.
PS
@Sacre: co miałeś na myśli pisząc:
?Sacre pisze:I satelity działają na technologi iniercyjnej takiej gdzie działają footpody.