Nie wiedziałem czy to w dziale trening umieścić, czy tutaj.
Zdecydowałem, że to jest sprzętowo-programowy wątek.
Niektóre pakiety do analizy danych treningowych pozwalają na definiowanie stref wysiłku. Zastanawiam się, czy ma sens stworzenie takich stref opartych nie na progach (np. LT i AT - poniżej, pomiędzy, powyżej), ale na zakresach wg Testu prof. Żołądzia (Żołądzia czy Żołędzia?). W zasadzie to testowo sobie stworzyłem takie kategorie. Wygląda to mniej więcej tak (dla przykładu podaję "okrągłe liczby"):
HRmax - 200
Kod: Zaznacz cały
Strefa Zakresy tętna (od - do)
Max (200) 185 - do maksymalnego
-20 (180) 184 - 175
-30 (170) 174 - 165
-40 (160) 164 - 155
-50 (150) 154 - 145
-60 (140) 144 - 135
-70 (130) 134 i poniżej
Słówko wytłumaczenia. Przyjąłem zakresy "wokół" planowanego tętna bo zawsze można przecież tych kilka uderzeń powyżej czy poniżej "wyjść" i nigdy nie biega się tylko 140, tylko zawsze występuje jakaś-tam zmienność pulsu wokół tej "planowanej" liczby.
Takie rozbicie danych oddziela akcenty nad i podprogowe (od max do -40 to nad progiem LT, od -50 w dół pod progiem) a przy okazji pozwala zobaczyć % czasu spędzony w strefie tożsamej z Testem prof. Żołądzia.
Wszelkie sugestie mile widziane. Czy to ma sens? Czy wystarczy "standardowo" sobie radzić - np. pod progiem LT, nad LT i pod AT, nad AT i się nie przejmować za bardzo takim rozdrabnianiem?