Miło mi powitać nowe osóbki, mam nadzieję, że rozgościcie się tutaj. Każda wskazówka jest dla mnie ogromnie cenna. Nie ma to jak pomoc z pierwszej ręki - bezcenna.
neevle napisał(a):
Co do startu w parkrunie, to nie miej absolutnie żadnych oporów, bo tam naprawdę mnóstwo ludzi biega rekreacyjnie, powoli, nawet 40 minut.
Co tydzień podglądam wyniki, rzeczywiście, zawsze jest ktoś z czasem przynajmniej 36, więc jest szansa nie być na samym końcu. Myślę, że to dość mocno na razie siedzi w mojej głowie i mnie wstrzymuje. Kiedyś sobie obiecałam, że jak nauczę się przebiec 5 km ciągiem, to tam dołączę.
Nauczyłam się, ale postawiłam sobie inną "granicę". Nagle mi zaświtało, że jeśli 3 razy pod rząd przebiegnę ten dystans w czasie 31min, to dołączę. Przebiegłam.
To teraz znów wymyślam tłumacząc sobie, że przeciętnie ludzie mają 24-26, w życiu do tego nie dojdę, ale .... pobiegnę jak ... nie będę się aż tak męczyć, z tego wniosek, że muszę więcej sama trenować.
Hehe, głupie, prawda?
Tak sobie myślę, że po prostu muszę wyznaczyć konkretną datę, podkreślić ją grubą linią w kalendarzu i przestać wymyślać, tylko iść i spróbować, nawet jeśli miałabym przebiec nie w 31 a w 36 minut, gdyby coś nie wyszło.
charm napisał(a):
Nie przejmuj się tempem, najważniejsze, żebyś się nie podawała, i żeby bieganie sprawiało ci frajdę

Na razie najczęściej bywam zasapana, zziajana, czerwona jak rak, ale zawsze mam z tego niezłą zabawę
charm napisał(a):
Co do fenomenu energii po bieganiu - oj tak... Dlatego ja uwielbiam biegać rano, oglądać w biegu wschód słońca, itd, i potem jest energia na cały dzień

Ja zaczynam odkrywać bieganie po całym dniu. Na leżę do kateogrii - ludzi "sów", problem później jednak bywa taki, że jak się nakręce, to zasnąć nie mogę
charm napisał(a):
Aha, chyba nie będę odkrywcza, jak napiszę, że pas z bidonami u kobiety to pomyłka...
Ten mój ostatni, z malusieńkimi bidonikami, o dziwo, trzyma się w miarę dobrze, ale o tym, żeby został na wysokości bioder, to można zapomnieć, za to plecy ... są pięknie mokre od potu. Ech, coś za coś ...
charm napisał(a):
Mogę polecić albo strój trajlowy
Właśnie ostatnio po Twoim wpisie zaczęłam przeglądać stroje trailowe. W tym tygodniu kupiłam krótkie legginsy w Decathlonie, takie z siateczką i sporą kieszenią z tyłu. Zmyślny wynalazek, wejdzie tam mały flashlask i kulczyki od auta. Zastanawiałam się czy po takim obciążeniu, spodenki nie będą zjeżdżać do wysokości kolan i nie stanę się atrakcją ścieżki biegowej, tudzież nie będę biegać trzymając portki w rękach, co by to nie spadły, ale ... trzymają się tak jak powinny. W opisie mają, że są lekko kompresyjne, choć czy ja wiem, czy są? Najważniejsze, że nie spadają
charm napisał(a):
albo plecak (8l z deca udało się dopasować mimo biustu, bo z tym producenci też mają problem.... Ale na normalny bieg jest dość spory - ja z nim biegałam na basen, albo biegi 20+)
Plecaki "skośne" też nie są najlepsze... Generalnie najlepsze kieszenie
To dopiero przede mną, ale przynajmniej już wiem w co celować w przypadku plecaka. Niestety, matka natura też hojnie mnie obdarzyła, więc dobrze wiedzieć, z czym się zderzę.
