
Po biegu miałem na siebie trochę nerwów ...boto tylko 48 sek...ale teraz z perspektywy patrzac na spokojnie to chyba był dobry wynik, trasa nie jest łatwa, moje przygotowanie nie wyglądały ta jak powinny, i te masakryczne skurcze na ostatim kilometrze potwierdzają ze to było maksimum na dziś dzień.....
Ale...sa tez inne pozytywy....to tempo nie jest jakies masakryczne, uważam, że dwa-trzy miesiące treningu i jestem je w stanie utrzymac na dwa razy dłuższym dystansie....a po drugie dalej nie lubie połówek...za bardzo obciążają psychicznie, ten maskymalny wysiłek trwa zdecydowanie za długo....wole 10km...40min na wyrzygu i po wszystkim
