Po Szklarskiej wczoraj wolne. Dziś z rana 6km rozgrzewki z rytmami 2x100m średnio po 4,53min/km - nogi jeszcze deczko betonowe i czwórki bolały, pod koniec rozgrzewki już ok.
Trening właściwy, miałem pobiec interwały coś takiego jak Sylwek 5x800m/400m, ale stresują mnie interwały i ich nie lubię. To sobie machnąłem inny trening... Tak biega niedożywiony, anorektyk, który zaraz umrze z wygłodzenia... 10km w ciągu, po 5km nawrotka i powrót. Pierwsze 5km w II zakresie, kolejne 5km postanowiłem przyspieszyć, w sumie to same nogi przyspieszyły, bez rzeźby, jedynie ostatni kilometr z 200m podbiegiem mocniej docisnąłem. I teraz pytanie... Ile bym pobiegł zawody z takiego treningu? Uprzedzam, że trasę mam odmierzoną kółkiem drogowym i jest 10km

Nabiegałem 3 wynik w historii z połową w II zakresie... Na koniec 4km schłodzenia też poniżej 5min/km.
5km - 19.16min - 3,51min/km
5km - 18.33min - 3,43min/km
10km - 37.49min - 3,47min/km
