Strasb - Komentarze

Komentarze do blogów treningowych, komentujcie w tym dziale w nie w blogach

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
zoltar7
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5288
Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
Życiówka na 10k: żenująca
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

zdrówka życze... sam mam katar... więc przerzuciłem się na rower... tymczasowo
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
giz
Wyga
Wyga
Posty: 111
Rejestracja: 26 kwie 2010, 13:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Och, przykro czytać o takich nieprzyjemnych zwrotach akcji. Dobrze przynajmniej, że nie lekceważysz sygnałów wysyłanych przez organizm, reagujesz bez ociągania i w efekcie masz tylko 5 dni odpoczynku, a nie kilka tygodni bólu i dochodzenia do siebie.

I rzeczywiście na fachowca trafiłaś, drugi raz wykazała się znajomością tematu.
Pamiętam jak kiedyś dokuśtykałam do lekarza sportowego z rwącym bólem i opuchniętą kostką po przejechaniu się ze schodów, a ten pooglądał, pooglądał i na zwichniętą kostkę przepisał mi...sześciotygodniową rehabilitację w sanatorium :oczko: (Tylko to we Włoszech było, a w Italii słyną z wielkich gestów, rozrzutności i... korupcji :oczko: A, leczenie na koszt "klienta" miało się odbyć, rzecz jasna). Sprawę zaleczyłam bardziej tradycyjnymi metodami, szkoda tylko, że pozostawiona sama sobie. Dlatego tym bardziej cieszę się, że idąc do specjalisty dostałaś specjalistyczną poradę i już widzisz efekty.

Odpoczywaj, zbieraj siły, a zaoszczędzony czas może faktycznie wykorzystaj maksymalnie pod kątem naukowym. Zwłaszcza że pisałaś, iż zbliżają się cięższe czasy. My tu na Ciebie poczekamy :usmiech:
Awatar użytkownika
Bawareczka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1341
Rejestracja: 04 paź 2010, 21:18
Życiówka na 10k: 59'47''
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Mam nadzieje, ze po tych 5 dniach bedziesz jak nowa :) Grund to dobry lekarz.

troche zaciekawily mnie te plastry przeciw zapaleniowe czy jak to tam bylo
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Dzięki za wszystkie życzenia zdrówka, niedawno zdjęłam drugi plasterek i jest zdecydowanie lepiej. Bawareczko, te plastry to takie opatrunki hydrożelowe uwalniające powoli diclofenac (ten sam związek co np. w maści Voltaren). W odróżnieniu od doustnych środków przeciwzapalnych nie podrażniają żołądka, a wygoda stosowania w porównaniu do maści jest taka, że jeden plasterek starcza na 12 godzin, nie trzeba co 2 godzinki smarować. Ja na to dostałam receptę, ale nie wiem czy jest obowiązkowa. W odróżnieniu od maści i tabletek nie są niestety refundowane tu we Francji.

Giz, muszę się przyznać, że nie zasłużyłam na wypisywane przez Ciebie pochwały, bo to ścięgno dawało mi znaki już 3 tygodnie, ale mi się nie chciało z pracy urywać i jechać za miasto do mojej super pani doktor, dopiero jak się wygadałam znajomemu, że boli, to zostałam pogoniona na wizytę. Ogólnie jak mi się udało zorientować, to najbardziej polecani pocztą pantoflową sportowi lekarze w Strasbourgu są właśnie równocześnie osteopatami. Francuski system leczenia jest na pewno bardziej szczodry w porównaniu do polskiego w kwestii przepisywanych badań diagnostycznych i bardzo popularne jest też fizjoterapia (zwracana przez ubezpieczenie i nie trzeba na nią czekać tygodniami). Ale na rehabilitację do sanatorium nikt mnie jeszcze nie wysyłał. :hej: Osteopaci, chociaż ich praktyka jest regulowana przez prawo medyczne, nie są refundowani przez system (chyba, że jednocześnie są lekarzami czy fizjoterapeutami i fakturują wykonywane zabiegi jak normalne wizyty w ramach systemu).
pardita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2236
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:48
Życiówka na 10k: 55:43.00
Życiówka w maratonie: półmaraton 01:58:41
Lokalizacja: Sosnowiec/Nottingham

Nieprzeczytany post

Strasb,

Ty masz tam opieke jak zawodowi biegacze ;) Och, mysle, ze tu na forum niejeden bedacy sam sobie podiatra, fizjoterapeta etc. Ci zazdrosci... ;)
Dzis pobiegne z mniej-wiecej "Twoim" tetnem :D
wykastrowany kot
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1221
Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wpadł mi również w ręce wywiad z prof.Davidem Liebermannem, antropologiem, ze stwierdzeniem, iż długodystansowe bieganie jest tym, co utrzymuje człowieka nie tylko w dobrej kondycji fizycznej, ale i psychicznej.
Jest gdzieś jakaś polskojęzyczna wersja tego wywiadu? Ew. po niemiecku?

Stras, co to za złamanie zmęczeniowe? Napisz co się stało i jak to leczysz?
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

pardita pisze:Strasb,

Ty masz tam opieke jak zawodowi biegacze ;) Och, mysle, ze tu na forum niejeden bedacy sam sobie podiatra, fizjoterapeta etc. Ci zazdrosci... ;)
Dzis pobiegne z mniej-wiecej "Twoim" tetnem :D
Pardita, nie jak zawodowi biegacze, tylko tu w Żabolandzie wszystko jest dla ludzi. :oczko: I jeśli chodzi o zamiłowanie do fizjoterapii to chyba cecha narodowa.
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

jumper pisze:
Wpadł mi również w ręce wywiad z prof.Davidem Liebermannem, antropologiem, ze stwierdzeniem, iż długodystansowe bieganie jest tym, co utrzymuje człowieka nie tylko w dobrej kondycji fizycznej, ale i psychicznej.
Jest gdzieś jakaś polskojęzyczna wersja tego wywiadu? Ew. po niemiecku?
To był artykuł w "Polityce", zdaje się ten: http://archiwum.polityka.pl/art/zasapan ... 26328.html (tylko nie jestem pewna, czy to całość czy fragment). Przy okazji widzę, że przekręciłam imię profesora.
jumper pisze:Stras, co to za złamanie zmęczeniowe? Napisz co się stało i jak to leczysz?
Pokrótce postaram się opisać, co się stało. We wrześniu zaczęłam czuć ból w połowie zewnętrznej krawędzi stopy. Nie zmartwiłam się zbytnio, ta okolica już kiedyś bolała, zostało sprawdzone, że nie wiąże się to z żadnym uszkodzeniem niczego wewnątrz, pozwolono mi z tym biegać, przeszło odkąd zaczęłam nosić wkładki ortopedyczne. Ból jednak narastał, przeniósł się na przód stopy i zlokalizował w punkcie, dokładnie na osi czwartej kości śródstopia. Miejsce bolało po uciśnięciu i przy obciążaniu podczas ruchu. Obiecałam sobie, że zajmę się tym po półmaratonie, ale na 4 tygodnie przed nim, w niedzielę, wyszłam na długie wybieganie i było tak źle, że rozważałam, czy autobusem wracać do domu czy bezpośrednio jechać na ostry dyżur. Prawie nie dało się chodzić i stopa również spuchła. Zaczekałam jednak do poniedziałku i tak się zaczęła diagnostyka i leczenie:
-pierwsze podejrzenie - "dna moczanowa", zaocznie dostałam leki w oczekiwaniu na badania krwi, które wszelkie zaburzenia metaboliczne absolutnie wykluczyły (jak również nie wskazywały na stan zapalny), ból w żaden sposób po lekach się nie zmniejszył, jedynie opuchlizna ustąpiła (ale raczej w związku z oszczędzaniem nogi po prostu)
-hipoteza złamania zmęczeniowego (moje odczucia b.dobrze pasują do typowego opisu objawów + trening do półmaratonu + niedobór witaminy D kilka miesięcy wcześniej), na rentgenie jednak nic nie widać, na scyntygrafie trzeba zaczekać około 2 tygodni
-w międzyczasie wizyta u reumatologa, wykluczanie stanu zapalnego w obrębie stawu, zalecenie ponownej wizyty po wynikach ze scyntygafii
-scyntygrafia - bolące miejsce wykazuje podwyższone wiązanie izotopu, lekarz ze szpitala w opisie stwierdza, że taki obraz kliniczny jest zgodny z hipoteza złamania zmeczeniowego (dokładnie - szczelina w głowie kości śródstopia)
-ponowne wizyty u ogólnego i reumatologa, zalecone maksymalne ograniczenie chodzenia, suplementacja wapnia i witaminy D (choć badania krwi w normie), skierowanie na osteodensytometrie
-listopad, grudzień nie biegam, staram się nie chodzić, ból stopniowo się zmniejsza
-w grudniu wizyta u podologa wyspecjalizowanego w pomocy biegaczom, oglądamy mój krok biegowy, moje poprzednie wkładki (które nosiłam tylko "na co dzień", do biegania nie) - na początek odrzucamy buty z korekcją pronacji, w których dotąd biegałam (na nagraniu krok jest neutralny pomimo iż wytarcia podeszw butów sugerują pronację); okazuje sie, że ląduję głównie na śródstopiu i tego mam nie zmieniać, dostaję nowe solidniejsze wkładki do butów biegowych, odciążające zewnętrzną krawędź stopy i ze specjalnym materiałem pod miejscem złamania; wkładki mogę testować od połowy stycznia, wraz z butami neutralnymi - buty mogę kupić z dowolnie małą ilością amortyzacji, żadnych zaleceń w tym względzie; mały tuning również wkładek codziennych (dołożenie korekty różnicy długości nóg)
-w połowie stycznia zaczynam truchtać, po raz pierwszy 18' i stopniowo wydłużam, brak szczególnej bolesności w miejscu złamania, ale ogólnie stopa pobolewa
-robie osteodenystometrie, osteoporoza zdecydowanie wykluczona, kapitał kostny mam na medal
-pocztą pantoflową dostaję wreszcie adres dobrego lekarza sportowego i osteopaty jednocześnie, umawiam się na wizytę, diagnoza: wszystko we mnie krzywe (co już wiedziałam, od krótszej nogi przekrzywiona jest miednica, kręgosłup, obręcz barkowa itd.), osteopatka nastawia co trzeba, a ból w stopie diagnozuje jako powstały na skutek zakleszczenia nerwu pomiędzy kośćmi (a to spowodowane złym ułożeniem kręgosłupa i przykurczem mięśni w nodze); ból ma zniknąć w ciągu paru godzin po manipulacjach; osteopatka nie wierzy w złamanie zmęczeniowe w bolącym mnie miejscu (jako że była to głowa kości, a nie trzon), wynik ze scyntygrafii wiąże raczej ze stanem zapalnym - po 3 miesiącach jest to i tak nie do zweryfikowania (pytałam o to potem różnych specjalistów przy okazji i zdania były podzielone)
-następnego dnia noga faktycznie nie boli, mam błogosławieństwo na bieganie ile dusza zapragnie, więc bez strachu zaczynam przygotowania do półmaratonu

Ból w śródstopiu faktycznie nigdy już nie powrócił, ale ponoć z podrażnieniem tego samego nerwu wiążą się moje obecne epizodyczne bóle bliżej kostki.
wykastrowany kot
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1221
Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

O szok! Jaka ciekawa przeprawa przez lekarzy. Wniosek jest taki, że trzeba dotrzeć do tych najlepszych i to bez względu na cenę. Poza tym, w życiu bym nie przypuszczał, że osoba z tak małą wagą, może się nabawić tak bolesnej kontuzji. Zawsze myślałem, że kontuzje są zareglamentowane dla takich grubasów jak ja :orany:
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

No historia niezła jak się teraz spojrzy, niestety po drodze nie było tak ciekawie. W oczekiwaniu na scyntygrafię, a jeszcze bardziej później na jej wyniki, różne głupie myśli chodziły po głowie (guz itp.). Po diagnozie lekarz rodzinny poczęstował mnie wiadomością, że o całkowitym wyleczeniu mówi się, gdy nie ma nawrotów przez 2 lata i że im dłużej nie będę biegać, tym lepiej. Z dołka wyciągnęła mnie ekipa z Jog'Ra (niedawno otwarty przez pasjonatów sklep biegowy, który jest też organizatorem wspólnych treningów, konferencji, innych imprez), przy okazji wieczornego spotkania tematycznego wybyli mi z głowy te 2 lata bez biegania, zapewnili, że śmiga się już po 3 miesiącach, że wkrótce wrócę na wspólne treningi z nimi. I co równie ważne podzielili się swoim karnetem adresów. To od nich dostałam telefon do podologa. Paru rad udzielił mi również jeden z czołowych zawodników ze sportowej stajni Jog'Ra, który sam niedawno z taką kontuzją wygrał. Uwierzyłam, że będzie dobrze. Podolog okazał sie człowiek wielkiej pasji, a przy tym nie cenił się więcej, niż ten, u którego byłam poprzednio i który nie wziął w ogóle pod uwagę tego, że regularnie biegam. A lekarka sportowa, o której wspominałam, pracuje głównie jako lekarz rodzinny w podstrasbourskim miasteczku, przyjmuje za najmniejszą, w pełni zwracaną przez ubezpieczenie stawkę, pielgrzymki sportowców ze Strasbourga przyjmuje przy okazji, bo to jej druga specjalizacja (i w sumie ulubiona). Zatem to "za wszelką cenę" odnosi się raczej do determinacji w szukaniu właściwych kontaktów. W złapaniu kontuzji mogł mi pomóc trochę fakt, że ta noga jest krótsza (choć podolog mówił, że widuje sporo złamań w dłuższej kończynie również).
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Widzę, że u Ciebie też cieplutko :hahaha: :hahaha: Ja chyba dzisiaj nie przeżyłabym bez picia podczas treningu.
Szura
Wyga
Wyga
Posty: 78
Rejestracja: 18 sie 2010, 09:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Witam po przerwie. :)

Super, że ze stopą dobrze. U Ciebie upał, a ja w deszczu szurałam, tak źle i tak niedobrze.
Jeśli powstaniesz choć jeden raz więcej niż upadłeś, uda ci się.

Komentarze
Awatar użytkownika
giz
Wyga
Wyga
Posty: 111
Rejestracja: 26 kwie 2010, 13:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pięknymi temperaturami się przez kilka ostatnich dni cieszyłaś :usmiech:
Dobrze czytać coraz mniej o stopie, to znaczy, że ból/dyskomfort nie dominuje na treningu. Oby tak dalej!
Trzymam kciuki za niedzielne wojaże :taktak:
Awatar użytkownika
strasb
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4779
Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lozanna

Nieprzeczytany post

Dzięki! Wojaż niedzielny nie będzie wielki, bo Schiltigheim to niemal dzielnica Strasbourga, za to się zapowiada, że będę mieć super eskortę, bo kolejny kolega z laboratorium chętny do odkurzenia swoich biegowych butów.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Fajnie jest biec z kimś na zawodach, pod warunkiem, że reprezentuje mniej więcej ten sam poziom biegowy. Co do tempa na niedzielne zawody, to nie chcę Ci jakoś specjalnie radzić. Każdy najlepiej zna swoje możliwości. Dla mnie zawsze najważniejsze jest, żeby nie zacząć za szybko i biec w miarę równym tempem, ewentualnie przyspieszając na końcu. Z reguły na zawodach biegnę o 30-40sek/km szybciej niż na treningach. Mam nadzieję, że trochę Ci pomogłam. W każdym razie będę trzymać kciuki. Zapowiada mi się w związku z tym bardzo na luzie niedziela, bo biegnie też Alexia i Bleez :hahaha: więc przez to trzymanie kciuków będę wyłączona z wszelkiej dodatkowej działalności. Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ