Twój wpis o przebieżkach i słabiutkim czasie 40'14" był bardzo lekceważący. Dziewczyny Ci to słusznie wytknęły.
Ja nie widzę nic złego w bieganiu po to, żeby coś mieć. Dresik i buty tej czy innej firmy można sobie kupić bez biegania. Zresztą buty do biegania do specjalnie lanserskich nie należą... To raczej rzadko jest powód do biegania.
Prawdą jest, że często osoby biegające chcą sobie coś zrekompensować, chcą sobie coś udowodnić, coś z zupełnie innej dziedziny życia. Ale czy to jest zła motywacja? Dopóki się w tym realizują - chyba nie.
Ja kiedy czytała Kasi wpis, w pierwszym momencie zastanowiłam się, czy on nie jest trochę o mnie. Czy ja faktycznie mam przyjemność z tego, że wstaję o 5 rano, że wychodze na te minus ileś stopni... Czy to nie stał się jeszcze jeden obowiązek.
A potem wczoraj musiałam zrezygnować z zaplanowanego biegania. Wstałam dzisiaj rano. Wyszłam.
I doszłam do wniosku, że gdyby mi to nie dawało przyjemności (może i perwersyjniej

