mihumor pisze:Nie no, co innego zwykłe bieganie a co innego zawody, ja na bieganiach, nawet przy akcentach książek słucham na mp3 ale nie na zawodach, pełna koncentracja i wsłuchanie w siebie, na dychach czy połówkach nie ma nudy, na maratonie do 25km może się nieco dłużyć ale to jest jak wchodzenie w trans

nie wyobrażam sobie biegu na maksa na końcówce z muzyką - ja umieram, wyciskam resztki a tu mi jakiś "fako pieje do ucha" - nie dziękuję. Jakby to w czymkolwiek pomagało to by choć jeden zawodnik z tym biegał.
A ja się trochę nie zgodzę

bo zawodnicy jak wszyscy wiemy nie biegają z niczym z czym biegają amatorzy. Nie mają przypiętych sakiewek z piciem, nie biegają z żelami i innymi usprawniaczami. Nie mają amortyzowanych butów tylko lekkie startówki i zwykle skąpe odzienie.
Z całym szacunkiem ale my jesteśmy amatorami i jeżeli ktoś lubi biec z muzą to nie ma w tym nic złego.
Mnie na przykład sapanie kogoś za plecami wcale nie motywuje. Czasem nawet się odwracam, bo mam wrażenie, że wyzionie ducha...
Muzyka czasem wręcz nakręca albo pozwala utrzymać rytm i tempo. Zależy co kto lubi.
Niezależnie od tego trzeba natomiast słuchać swojego ciała.
Fajnie wyjąć słuchawki kilkaset metrów przed metą...wtedy pochłania się inny wymiar
Powodzenia Monika. Będę trzymać kciuki.