Trening jest dosyć ciężki niemniej wydaje mi się, że i tak lżejszy od popularnych planów niemieckich, bieganie jakiejś lekko zmodyfikowanej wersji Skarżyńskiego też nie jest lekkie. Patrzyłam na trening znajomej pod 2,55 (w zeszłym roku w Paryżu zrobiła 2,59) - objętości po 100-120km, tego typu deklaracje pt "prawie nie biegam" to bzdury bo to zależy od punktu odniesienia, jak biegałem na 3,30 to z dzisiejszego punktu widzenia wtedy "prawie nie biegałem"

. To wszystko też zależy od wieku, predyspozycji oraz najważniejszego - stażu, większość ludzi podnosi powoli poziom w maratonie "wysługą lat", do tego ludzie biegający szybko (młodzi, po stażu zawodniczym) często do maratonu nie pracują nad podniesieniem szybkości wiec walą tylko średnią objętość i trening wydaje im się dosyć lekki tyle, że najczęściej wynik nabiegany w maratonie ma się marnie do wyniku na dychę. Rozmawiałem z kilkoma osobami biegającymi 10km poniżej 40 min a w maratonie mającymi słaby wynik, mówili, ze mój jest bardzo dobry - tyle, że mój jest normalny a ich bardzo słaby w stosunku do możliwości - i tu jest właśnie kwestia treningu i obciążeń, jak to się mówi "z gówna bata nie ukręcisz"
