Nie wiem jak to działa u Ciebie, ale u mnie takie "albo odpuszczę sobotę całkiem" w połączeniu z "nie mam ciśnienia" łatwo daje efekt lawinowy i potem trudno się znowu pozbierać. Lepiej zrobić sobie superlajtowy trucht niż zostawać pod pierzyną. Zwłaszcza, że "nieco schudnąć przed świętami" można jedząc bułkę i filet z ryby, ale jak sama zauważyłaś nie jest wtedy dobrzekachita pisze:Nadal jestem niewyspana po patriotycznym weekendzie, do tego nie mogłam zasnąć do 4 rano, w ciągu dnia zjadłam tylko suchą bułeczkę i filet z ryby, więc nie mogło być dobrze. I nie było, generalnie lekki dramacik, nie byłam w stanie nawet doturlać całej pętelki i ostatni kilometr wracałam marszem, śpiewając na cały regulator Bywa. W zależności od samopoczucia albo odpuszczę sobotę całkiem, albo wyjdę tylko na chwilkę do lasku. Sezon zakończony, plan treningowy do wiosennego maratonu zaczynam zasadniczo dopiero w styczniu, po obozie, a plan na grudzień jest taki, żeby było lepiej niż w zeszłym roku - co nie jest trudne, wziąwszy pod uwagę, że rok temu w grudniu biegałam może 2 razy. Tak więc nie mam ciśnienia, aczkolwiek wypadałoby nieco schudnąć przed świętami
Powodzenia!