Ja stosuję raczej proste metody treningowe. Jeśli zatrzymam się w pewnym momencie i nie będę widział postępów, to dopiero wtedy zacznę kombinować z większą ilością "mięsa", mocniejszymi, dłuższymi, bardziej wyrafinowanymi treningami. Nie chcę się "wypstrykać" ze wszystkich dostępnych metod treningowych, żeby stopniować bodźce dla organizmu.(L)egia1916 pisze: Brakuje mi tu trochę takiego maratońskiego mięsa na < 3:20. BNP OK, ale nic dłuższego z konkretami, a sama ilość BD też minimalna i bez wplątanego TM (z tego co widziałem).
Tak skoro już dyskusja wynikła, podsumuję te moje kilka miesięcy przygotowań. Najpierw ok. 2 miesiące bazy, a potem 3 miesiące mocniejszych treningów:
- na weekend przypadał zawsze long run. 5 razy były to dłuższe wybiegania powyżej 2h, z tego co pamiętam: 24-26-26-30-26 km. Większość z nich kończyłem w tempie maratońskim lub szybciej, zwykle ostatnich kilka kilometrów. W pozostałe weekendy były to zwykle BNP ok. 16-20 km, bodajże 2 razy udało mi się pobiec bezpośrednio dzień po zawodach, co też uważam za dobry mocny akcent.
- w czwartki zawsze drugi zakres (czyli u mnie szybciej niż planowane tempo maratońskie) - między 8 a 14 km. O ile pamiętam, raz pobiegłem 14 km, co najmniej 4 treningi po 12 km.
- we wtorek inne szybsze akcenty - rytmy/podbiegi/interwały/progowe
- pozostałe dwa dni w tygodniu - BSy, czasem z przebieżkami/podbiegami
No i do tego sporo startów w zawodach: HM, 15 km, 10 km, 9 km i kilka razy 5 km. Wszystko pobiegnięte na maksa, więc to też forma bardzo mocnego treningu, szczególnie dla głowy.
Udało mi się zrealizować większość treningów, wypadło mi tylko kilka w trakcie Bożego Narodzenia (choroba) i w drugiej połowie marca z powodu bólu stopy, jazdy na nartach i luzowania przed półmaratonem.
Kilometraż wahał się zwykle między 60-70 km przy 5 treningach w tygodniu, ekstremalne tygodnie to ok. 75-80km, a w wypadku luzowania ok. 50 km.
Myślę, że to dość solidna baza, zobaczymy, czy z tej mąki będzie chleb.