Gdzieś przewija się taki pogląd, że lata szkolne są takie super i beztroskie, a potem to już tylko harówka do starości. Miło widzieć, że podobnie jak ja, niekoniecznie wszyscy się z nim zgadzają. I równie miło wiedzieć, że później też jest spoko.
Sylw3g pisze:Zrób jakiś fajny, okrągły wynik na ukoronowanie ćwierćwiecza
Mi się udało, może i Tobie się uda. Fajny prezent!
Hm... Jedyny osiągalny to chyba 45 minut na dychę, a to jakieś takie mało wybitne jest... Do 20 minut na 5km ani 1:30 w połówce w tym roku nie zejdę, a 3:30 w maratonie może byłoby wykonalne, gdybym do maratonu trenowała - oj, chyba będzie ciężko.
Aniad1312 pisze:Wracając do treningu - akurat jestem typem, który kompletnie nie ma parcia na plany biegowe, w sensie wyników. A przynajmniej kompletnie ostatnio
niemniej - podziwiam te osoby, które tak bardzo wyznaczają sobie cele, tak są wytrwałe w tym, żeby je osiągnąć.
Tak więc - Szacun Młoda
Jak wszystko, takie podejście ma swoje wady i zalety. Daje mi ogrom satysfakcji w dłuższej perspektywie, ale czasem mniej przyjemności z pojedynczego wyjścia. Po za tym wszystko jest dobrze dopóki jest postęp - gdyby coś mocno nie wyszło, mam większą szansa na zaliczenie dołka i zniechęcenia niż przy bieganiu rekreacyjnym. A przecież różnie bywa. Jestem umysłem ścisłym i lubię równie ścisłe podejście do treningu. Jednocześnie nie uważam, by takie coś było "lepsze" od biegania dla siebie i niezmiennie bawi mnie pojawiający się regularnie na forum ból dupy o to, że po co biegać 100 maratonów, skoro liczy się tylko wynik.