Kapan - komentarze
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
... Kasia ... a Ja bym skrócił wybiegania do max 30', akcenty pozostawił bez zmian, swieżości Ci brakuje, nic więcej.
... oczywiście po pełnym powrocie do zdrowia.
Przeczytałem Twój stary i nowy blog od deski do deski; ciekawa lektura; niosąca ze sobą dużo magnetyzmu, pasji i naturalności.
Zdrowia przede wszystkim i radości którą daje bieganie Ci życzę w Nowym Roku. Cyfry to tylko takie narzędzia które czasami należy traktować z przymrużeniem oka ... Liczy się wiatr we włosach ...
... oczywiście po pełnym powrocie do zdrowia.
Przeczytałem Twój stary i nowy blog od deski do deski; ciekawa lektura; niosąca ze sobą dużo magnetyzmu, pasji i naturalności.
Zdrowia przede wszystkim i radości którą daje bieganie Ci życzę w Nowym Roku. Cyfry to tylko takie narzędzia które czasami należy traktować z przymrużeniem oka ... Liczy się wiatr we włosach ...
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Jacku oczywiście masz racje, już tak mam, że wszystko widzę i przeżywam wyraźniej. W prawdziwą euforię wprawia mnie zachód słońca czy słowo "mama" wypowiadane przez dzieci...
Dla mnie trening to taka zabawka - gra w życie, tutaj upadki nie bolą, mogę przyjrzeć się sobie i zdobyć prawdziwe umiejętności.
Asiu, dziękuję. Tak po prostu.
Jurku, nie wiem, co znalazłeś w moich grafomańskich zapędach, ale jeśli coś znalazłeś to jest mi niezmiernie miło.
Brak świeżości - na pewno tak i nie chodzi tu tylko o bieganie. Obciążeń życiowych na razie nie planuję zmniejszać, o obciążeniach treningowych decyduje mój mąż. Jak mam powody to skracam trening, nie mogę dokładać. Wybiegania czy rozbiegania skrócić do 30'?
Z drugiej strony cały czas mam wrażenie, że biegam za mało, a nie za dużo. Wydaje mi się, że nie jest to niewola cyferek (pewności nie mam) tylko wewnętrzna potrzeba biegania jako najprostszej, najbardziej naturalnej i najbardziej "mojej" formy ruchu.
Bardzo dziękuję za życzenia. Naprawdę.
Dla mnie trening to taka zabawka - gra w życie, tutaj upadki nie bolą, mogę przyjrzeć się sobie i zdobyć prawdziwe umiejętności.
Asiu, dziękuję. Tak po prostu.
Jurku, nie wiem, co znalazłeś w moich grafomańskich zapędach, ale jeśli coś znalazłeś to jest mi niezmiernie miło.
Brak świeżości - na pewno tak i nie chodzi tu tylko o bieganie. Obciążeń życiowych na razie nie planuję zmniejszać, o obciążeniach treningowych decyduje mój mąż. Jak mam powody to skracam trening, nie mogę dokładać. Wybiegania czy rozbiegania skrócić do 30'?
Z drugiej strony cały czas mam wrażenie, że biegam za mało, a nie za dużo. Wydaje mi się, że nie jest to niewola cyferek (pewności nie mam) tylko wewnętrzna potrzeba biegania jako najprostszej, najbardziej naturalnej i najbardziej "mojej" formy ruchu.
Bardzo dziękuję za życzenia. Naprawdę.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Dziękuję, tylko przy przygotowaniach do setki, taki kilometraż i większy nie powinien być rzadkością, ale to tylko liczby...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1374
- Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32
Przepraszam, ale akurat za pierwszym razem jak to czytałem nie zwóciłem uwagi na to pytanie; chyba dlatego że Ja trochę inaczej nazywam jednostki treningowe. Z drugiej strony trudno doradzać komuś odnośnie treningu jeśli ten ktoś ma n-razy kilometrów więcej na liczniku od Ciebie, a trener mąż – to już wogóle kosmos. No cóż ... przestawię Ci przynajmniej Mój punkt widzenia treningu. (perspektywa = ok. 10 tysięcy kilometrów przebiegu).kapan pisze: Wybiegania czy rozbiegania skrócić do 30'?
Z drugiej strony cały czas mam wrażenie, że biegam za mało, a nie za dużo. Wydaje mi się, że nie jest to niewola cyferek (pewności nie mam) tylko wewnętrzna potrzeba biegania jako najprostszej, najbardziej naturalnej i najbardziej "mojej" formy ruchu.
Gro osób nie docenia jednostek rozbiegania (to będzie chyba Twoja terminologia) – od 30' do 45'. Zazwyczaj jest tak że patrzymy się na licznik i mówimy: E tam; przygotowuję się do 42km lub 100km i mam biegać po 30'? Jakaś ściema, tak mało, nie dla Mnie – jestem twardziel, nie będę biegał tak krótkich treningów. Poprzez to Moim zdaniem blokujemy skuteczną regenerację organizmu po mocnych akcentach. Słowo regeneracja po mocnym akcencie jest kluczowe i podkreślę je jeszcze raz. Na skutecznej regeneracji opiera się właściwa odbudowa i progres w treningu. Inaczej często mamy do czynienia z zajechaniem się kilometrami i brakiem świeżości.
Patrz. Mam dwa akcenty w tygodniu: pierwszy – interwały, drugi – tempo Run – coś pomiędzy II i III polskim zakresem (terminologia amerykańska – trenuję schematami J.Danielsa). Reszta treningów to wybiegania (u Mnie E = Easy) głównie po 30-45'. Te widełki reguluję samopoczuciem z reguły w stronę 30'. Nawet jak się czuję świetnie na wybieganiu nie biegam dłużej (wtedy zazwyczaj włączam krótkie zabawy biegowe np. 4x15"/15" + 2x30"/30" + 1'/1' + 2x30"/30" + 4x15"/15" lub inne fajne krótkie kombinacje).
Jeżeli biegnę powyżej 90' w tempie I zakresu jest to dla Mnie akcent i wtedy w planie tygodniowym rezygnuję z jednego z dwóch podstawowych akcentów. Treningi w I zakresie pomiędzy 45' a 90' u Mnie nie istnieją; bo nie mają sensu, ani to akcent, ani regeneracja.
Innymi słowy; Jeżeli jesteś mocny pokaż to na akcentach (lub wyścigach) i umiej przygasić własne Ego jeśli domaga się rekordów kilometrażowych w dzienniczku treningowym.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Jurek - bardzo bliskie jest mi Twoje podejście, choc u mnie 6-9km biegi wynikają także z braku czasu
Regeneracyjnie działają cudownie... chyba nawet lepiej od dnia przerwy...
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
Regeneracyjnie działają cudownie... chyba nawet lepiej od dnia przerwy...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1812
- Rejestracja: 04 maja 2010, 20:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chicago
Dla jednego 90 min biegu to duzo dla innego to nic, 90 min biegu w spokojnym tempie na tetnie 130-135 to czysta regenereacja i bardzo fajny trening ,a takie wyjście na 6 km to moim zdaniem dobre na poranny rozruch
Train Hard,Win Easy!!
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Ciawaraz - 90' jak dla mnie, w tym momencie to długie wybieganie. Gdy biegałam dużo i byłam w formie to 60-90' BC1 był to bardzo zjadliwy trening - niby nic, a jednak ... Biegam rano, więc mam wyłącznie poranny rozruch
, a pomimo celu nie chcę się zamulić kilometrami, ale uważam, że "spontaniczny" kilometraż jest miernikiem czegoś, choć nie mam pojęcia czego.
Jurku, dla mnie ważne jest Twoje zdanie, bo ideologicznie jakoś mi blisko (pomimo, że trenujesz Danielsem:) A ja jestem raczej antyautorytetem maraton z 2:59 (2010) na 4:2X (2011), a połówka z 1:25 na 1:34. Owszem widziałam, czasem, że jest forma, ale nie przełożyłam tego na nowe życiówki i nie jest to także priorytet na ten rok.
BC1 30-45 jest zamiast dnia wolnego i generalnie jest biegane powoli. Też mam dwa bodźce wt, śr, czw, dzień regeneracyjny, sobota, niedziela, dzień regeneracyjny lub wt, śr oraz pt, sob, ndz. I naprawdę to są 2 bodźce - czuję, że nie ma pełnej regeneracji i zmęczenie się nakłada.
W tym tygodniu co prawda nie wyszło, bo w pon. zaczęło mnie rozbierać choróbsko, łyknęłam na noc 2 aspirynki, grama wit C, rutinoscorbin i posmarowałam gardło i zatoki maścią tygrysią (polecam). Mężuś wyrzucił z łóżka mówiąc, że śmierdzę, to posmarowałam jeszcze parę innych miejsc... i we wtorek byłam prawie zdrowa, ale bieganie odpuściłam (nie przez rozsądek tylko zalecenie trenera), a dzisiaj wyszłam na 90'.
Podczas wybiegań staram się nie człapać (może to błąd?), czasem mam wrażenie, że wybiegania (BC1 długie) biegam szybciej od rozbiegań (BC1 krótkie). Przepraszam za staroświecką terminologię, ale Easy jest chyba nieco szybsze od BC 1, a poza tym, to czym trenuję to chyba wariacja na temat starej dobrej polskiej szkoły biegowej, gdzie w zimie się nie ma formy , tylko buduje bazę, a jak spadnie śnieg również siłę, choć mężuś w tym roku serwuje mi trochę smakołyków w postaci czegoś szybszego. I jak widzę ten śnieg pragnę zabawy biegowej.
Dominika, ja z Twojego treningu nic bym nie nabiegała. Z takiego koncentratu od razu bym złapała jakąś kontuzję, albo co. I mentalnie mi nie leży. I to pokazuje, jak bardzo trening jest sprawą indywidualną .
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Jurku, dla mnie ważne jest Twoje zdanie, bo ideologicznie jakoś mi blisko (pomimo, że trenujesz Danielsem:) A ja jestem raczej antyautorytetem maraton z 2:59 (2010) na 4:2X (2011), a połówka z 1:25 na 1:34. Owszem widziałam, czasem, że jest forma, ale nie przełożyłam tego na nowe życiówki i nie jest to także priorytet na ten rok.
BC1 30-45 jest zamiast dnia wolnego i generalnie jest biegane powoli. Też mam dwa bodźce wt, śr, czw, dzień regeneracyjny, sobota, niedziela, dzień regeneracyjny lub wt, śr oraz pt, sob, ndz. I naprawdę to są 2 bodźce - czuję, że nie ma pełnej regeneracji i zmęczenie się nakłada.
W tym tygodniu co prawda nie wyszło, bo w pon. zaczęło mnie rozbierać choróbsko, łyknęłam na noc 2 aspirynki, grama wit C, rutinoscorbin i posmarowałam gardło i zatoki maścią tygrysią (polecam). Mężuś wyrzucił z łóżka mówiąc, że śmierdzę, to posmarowałam jeszcze parę innych miejsc... i we wtorek byłam prawie zdrowa, ale bieganie odpuściłam (nie przez rozsądek tylko zalecenie trenera), a dzisiaj wyszłam na 90'.
Podczas wybiegań staram się nie człapać (może to błąd?), czasem mam wrażenie, że wybiegania (BC1 długie) biegam szybciej od rozbiegań (BC1 krótkie). Przepraszam za staroświecką terminologię, ale Easy jest chyba nieco szybsze od BC 1, a poza tym, to czym trenuję to chyba wariacja na temat starej dobrej polskiej szkoły biegowej, gdzie w zimie się nie ma formy , tylko buduje bazę, a jak spadnie śnieg również siłę, choć mężuś w tym roku serwuje mi trochę smakołyków w postaci czegoś szybszego. I jak widzę ten śnieg pragnę zabawy biegowej.
Dominika, ja z Twojego treningu nic bym nie nabiegała. Z takiego koncentratu od razu bym złapała jakąś kontuzję, albo co. I mentalnie mi nie leży. I to pokazuje, jak bardzo trening jest sprawą indywidualną .
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
ach Kasiu, jakiego koncentratu... ja prawie nic nie robie poza luźnym bieganiem
Nie mam czasu i siły...
![:bleble:](./images/smilies/bleble.gif)
Nie mam czasu i siły...
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Powiało grozą...
Bieganie na antybiotyku przerobiłam, ale po 9 dniach odnotowałam umieranie na Chomiczówce.
Więc nie jestem w stanie potwierdzić Twoich obliczeń.
Trzymaj się, kuruj i orientuj;)
Co z setką?
Bieganie na antybiotyku przerobiłam, ale po 9 dniach odnotowałam umieranie na Chomiczówce.
Więc nie jestem w stanie potwierdzić Twoich obliczeń.
Trzymaj się, kuruj i orientuj;)
Co z setką?
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Może to świadczy o braku realizmu, ale ciągle nie zmieniam planów, co do setki. Po drodze kilka 50 na orientację (na pewno Dymno!), i jeszcze taka dziwna impreza 24h w Czechach (dzisiaj dostałam czołówkę), poza tym biegnę półmaraton Warszawski (nie dam rady się przygotować), może jakiś maraton, pewnie też coś krótszego, ale nie wiem kiedy i co. Wiem, że bardzo chcę biegać.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
LUBIĘ TO:)kapan pisze:Może to świadczy o braku realizmu, ale ciągle nie zmieniam planów, co do setki. Po drodze kilka 50 na orientację (na pewno Dymno!), i jeszcze taka dziwna impreza 24h w Czechach (dzisiaj dostałam czołówkę), poza tym biegnę półmaraton Warszawski (nie dam rady się przygotować), może jakiś maraton, pewnie też coś krótszego, ale nie wiem kiedy i co. Wiem, że bardzo chcę biegać.
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ja też. Zdecydowanie. I kibicujęDOM pisze:LUBIĘ TO:)kapan pisze:Może to świadczy o braku realizmu, ale ciągle nie zmieniam planów, co do setki. Po drodze kilka 50 na orientację (na pewno Dymno!), i jeszcze taka dziwna impreza 24h w Czechach (dzisiaj dostałam czołówkę), poza tym biegnę półmaraton Warszawski (nie dam rady się przygotować), może jakiś maraton, pewnie też coś krótszego, ale nie wiem kiedy i co. Wiem, że bardzo chcę biegać.
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Kasia, uwielbiam Twój styl pisania.... "na chwilę zemdlałam..."
Masakra, uważaj na siebie.
Masakra, uważaj na siebie.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
Dzięki. Aniu, ja zawsze byłam słabą, mdlejącą dziewczynką:) Nigdy nie stało się nic poważnego, zawsze wszystkie wyniki, przeważnie oprócz poziomu glukozy we krwi (za niski) były dobre.
Przez większość trasy czułam się dobrze. Nie byłam w stanie biec szybko, ale bez problemu utrzymywałam stałe tempo. Mogę gdybać, co by było gdyby nie wtopa nawigacyjna, która znacznie wydłużyła czas biegu, raczej nic by się nie działo. Fakty - nagle zaczęło mnie ścinać - zawroty głowy, miałam kłopoty z biegiem po prostej i po jakimś czasie bęc w bagienko... Już parę łyków słodkiego płynu od Wojtka i chwila marszu postawiła mnie na nogi, ale resztę poleciałam z rezerwą. Miałam przy sobie telefon, jakby się coś działo, poza tym trochę znam swój organizm. Wydaje mi się, że nie stworzyłam zagrożenia dla swojego zdrowia.
Przez większość trasy czułam się dobrze. Nie byłam w stanie biec szybko, ale bez problemu utrzymywałam stałe tempo. Mogę gdybać, co by było gdyby nie wtopa nawigacyjna, która znacznie wydłużyła czas biegu, raczej nic by się nie działo. Fakty - nagle zaczęło mnie ścinać - zawroty głowy, miałam kłopoty z biegiem po prostej i po jakimś czasie bęc w bagienko... Już parę łyków słodkiego płynu od Wojtka i chwila marszu postawiła mnie na nogi, ale resztę poleciałam z rezerwą. Miałam przy sobie telefon, jakby się coś działo, poza tym trochę znam swój organizm. Wydaje mi się, że nie stworzyłam zagrożenia dla swojego zdrowia.