Sosik, wg mnie po tym co biegasz teraz to mógłbyś spróbować walczyć a minimalną życiówkę, wystarczy Ci "raptem" średnio po 4:07 i jesteś na krawędzi. Ja na Twoim miejscu bym zaatakował.
Na moim z kolei przykładzie, biegam zdecydowanie mniej i wolniejsze tempa od Twoich, no i jestem z natury scpetykiem

a przy dobrych warunkach i "dniu konia" liczę na coś w okolicach 1:28 czyli po 4:10-4:11. Przy tym Twoje 4:07 wydaje się do ogarnięcia.
Może podejdź do sprawy tak, spróbuj, zaryzykuj, nie masz nic do stracenia, jak nie utrzymasz 4:06-4:07 do końca to odpuscisz i zrobisz resztę wolno jako schłodzenie

Wiesz, z takiego podejscia bez cisnienia na wynik może fajnie pójść