grim80 pisze:Ja tak samo podziwiam nocnych i wieczornych biegaczy
Wiesz, Grzechu, to jest kwestia naszej aktywności dobowej, a na pewno pochodna i stylu życia, i naszego tygodniowego "rozkładu jazdy". Ja chadzam spać po północy, budzik mi "dźwięczy" o 6:30. Podobnie, jak Monika, nie umiem sobie wyobrazić jakoś wczesnego wyłażenia z wyrka (spod ciepłej kołdry), by jeszcze po ciemku zasuwać np. dychę..Byłbym zagrożeniem dla aut i pieszych
- "półprzytomny biegacz"
. Wieczór komfortowy nie jest, tez jestem zmęczony i to bardzo, ale przynajmniej "rozgrzany", "na obrotach", więc jest mi prościej, a i bezpieczniej dla otoczenia
Zima, a jest to moja druga biegowa, to dla mnie czas "na przeczekanie"... Nauczyłem się wspomagać latarką, biegać w ciemnym lesie, miejscach niegdyś o wątpliwej sławie o tej porze, ciężko tu mówić w ogóle o jakimś komforcie, a o doznaniach estetycznych tym bardziej...Ale nie o komfort tu idzie..
Do tego, żeby pobiegać, wyprawiam się autem, co stanowi dodatkową uciążliwość, kradnącą czas - mmm, jak bym chciał móc z domu wbiec wprost do lasu...ehh, marzenie
...Taki dom w górach..górski poranek, buty i w drogę..wtedy biegłoby się gdzieś tam, przywitać wschód słońca...No dobra, zimą byłoby ciężej