ioannahh - komentarze
Moderator: infernal
-
- Wyga
- Posty: 66
- Rejestracja: 19 gru 2007, 11:40
- Życiówka na 10k: 35:06
- Życiówka w maratonie: 2h46min
- Lokalizacja: wejherowo
Normalne pomieszanie z poplątaniem, z treningiem to nie ma nic wspólnego.Jakbym miała podać przykład jak NIE TRENOWAĆ odesłałabym do Twojego bloga.Jeszcze te tlumaczenia, że trenujesz technikę i siłę (tyle, że Twój "trening" nie przypomina treningu siły i techniki").Żle się czułaś na tych 400,800,400 może dlatego ,że co drugi dzień ,a czasami codziennie robisz trening sprinterski (chociaż też nie ,ponieważ trening sprinterski zakłada przerwy między odcinkami do pełnego wypoczynku, zapewniającego nienaganną technikę bieganego nastepnego odcinka).Siłownia pomaga w osiągnięciu lepszej techniki ,ale jezeli chodzisz tam 6 razy w tygodniu to się mija z celem, nie ma regeneracji i progresji a Twoje odczucie,że nie czujesz się zmęczona jest bardzo subiektywne.Poza tym chodzenie na siłownię po treningu typu 100m, 200,400m (niby ,że na technikę)jest bezcelowe.Jak już robić "siłkę" to przed treningiem "szybkościowym", a nie po.To, że wyrzuciłaś dwa najważniejsze treningi długodystansowca (co pisało wiele osób) niby ,że nie możecie wprowadzić wszystkiego na raz -chociaż wszyscy pisali to samo:)A i jazda rowerem, skraca czworogłowe i pogarsza technikę biegu. Super ,że kochasz ruch-ja też ,ale nie mam tyle czasu-czego Ci zazdroszczę.Skoro zależy Tobie na wyniku (a pisałaś tak wcześniej) to może poświęcić więcej energii na trening biegowy???? Acha i jeszcze parę porad z czasów moich studiów-potwierdzone naukowo.Organizm po treningu siłowym regeneruje się ok 48h, a po treningu wytrzymałości szybkosciowej (to ten co robisz prawie codziennie) ok 72h. Wiem ,że mój post obije się jak grochem o ścianę tak jak posty innych forumowiczów, ale nie mogłam się powstrzymać.Możecie teraz sypać na mnie gromy:)
Może warto czasem posłuchać trenerów ,a nie "trenerów".
P.S Pozdrawiam ,może trochę agresywnie ale ręce mi opadły:)bez urazy-pisząc bloga tu i tam pewnie liczysz sie czasem z krytyką:)
Może warto czasem posłuchać trenerów ,a nie "trenerów".
P.S Pozdrawiam ,może trochę agresywnie ale ręce mi opadły:)bez urazy-pisząc bloga tu i tam pewnie liczysz sie czasem z krytyką:)
MAJA TEAM
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
rzecz w tym, że argument ioannah, że nie może słuchać wszystkich, jest o kant ściany, ponieważ jak widać ogromna większość odnosi się krytycznie do tego treningu, i pomimo moich próśb nie znalazł się żaden "doświadczony", który by dwoją wiedzą poparł ten trening i wytłumaczył dlaczego są w nim tak absurdalne rozwiązania.
porzekadło wschodnie mówi, że jak jedna osoba powie ci, żeś koniem, wyśmiej ją. Jeżeli druga powie to samo, zlekceważ. Jeżeli trzecia, sprawdź czy nie rośnie ci ogon. Jeżeli czwarta, idź się podkuć...
Jednak beztroska i niefrasobliwość (że użyję eufemizmów) jest domeną młodości.
W pewnym momencie jednak coś pierdyknie i będzie płacz.
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Jakoś wcześniej nie trafiłem na Twojego bloga, skierowała mnie na niego dyskusja o Twoim treningu.
Twój trening nie jest typowo biegowy, bo trzeba doliczyć kilka godzin tygodniowo pracy tlenowej na rowerze. Możesz przez to biegać relatywnie mocniej po podbudowę robisz gdzie indziej. Siłowni zdecydowanie za dużo, bez sensu - progres jest podczas odpoczynku nie w trakcie treningu.
jeżeli 50m i 100m nie jest biegane na maksa, tylko są to tzw. przebieżki to to nie jest mocny bodziec i można dawać tego całkiem sporo, ale na wypoczynku, Jak są krótkie przerwy to szybkości nie wypracujesz i wychodzi Ci coś a'la interwały. Czegoś takiego częściej niż raz w tygodniu nie polecam.
to możesz załatwić takimi 400-800-400 to już porządne interwały mogą być
50 i 100 spokojnie i na pełnym wypoczynku
przeczytałem tylko część bloga więc mogłem coś przegapić
pozdro
Twój trening nie jest typowo biegowy, bo trzeba doliczyć kilka godzin tygodniowo pracy tlenowej na rowerze. Możesz przez to biegać relatywnie mocniej po podbudowę robisz gdzie indziej. Siłowni zdecydowanie za dużo, bez sensu - progres jest podczas odpoczynku nie w trakcie treningu.
jeżeli 50m i 100m nie jest biegane na maksa, tylko są to tzw. przebieżki to to nie jest mocny bodziec i można dawać tego całkiem sporo, ale na wypoczynku, Jak są krótkie przerwy to szybkości nie wypracujesz i wychodzi Ci coś a'la interwały. Czegoś takiego częściej niż raz w tygodniu nie polecam.
to możesz załatwić takimi 400-800-400 to już porządne interwały mogą być
50 i 100 spokojnie i na pełnym wypoczynku
przeczytałem tylko część bloga więc mogłem coś przegapić
pozdro
Krzysiek
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 30 cze 2010, 21:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mi sie wydaje że chocby i sto osób mówilo Asi zeby troche odpuscila to ona i tak nie poslucha bo jest w tej chwili za bardzo tym wszystkim zajarana. Póki zdrowie jest to bedzie to kontynuowac. Oby tylko nie przedobrzyla. Asia a bylaby mozliwosc zebys wkleila swoje zdjecie? To znaczy zdjecie twojej sylwetki z przodu.Swoja droga przy takiej ilosci treningow musi sie niezle figura prezentowac.
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
Buniek, dzieki!
Pytam z ciekawosci, bo wiem oczywiscie, ze nie nalezy cwiczyc tych samych partii codziennie, ale do poszczegolnych cwiczen wracam dopiero wtedy, kiedy dane miesnie sa juz swieze i wypoczete. No i przede wszystkim nie jestem jakims kulturysta, zeby rzucac na 'siłce' hantlami ciezszymi ode mnie - ja to wszystko na spokojnie i na luzie, raczej mnie taki trening relaksuje, niz meczy
I, szczerze mowiac, od pewnego czasu obserwuje troche zaskakujacy i nawet nieco zbyt duzy progres przez dlugi czas to wszystko trzymalo sie na pewnym poziomie, a potem 'nagle' zaczelam moc zwiekszac ciezary. jesli chodzi o same miesnie to chyba moge stwierdzic ze mam je dosc wyraznie zarysowane, zwlaszcza niektore, ale duzo jest w tym na pewno genetycznych predyspozycji ku temu + niski poziom tkanki tluszczowej + latem niestety zawsze jestem niezle napompowana woda, wiec to bardziej widac :/
Racja, ale co sie dzieje, jesli poszczegolnym partiom daje odpoczac 2-3 dni? przez to, ze moge sobie pozwolic na krotkie odwiedzanie 'siłki' prawie codziennie, rozlozylam sobie to wszystko tak, zeby cwiczyc za kazdym razem co innego.Buniek pisze:Siłowni zdecydowanie za dużo, bez sensu - progres jest podczas odpoczynku nie w trakcie treningu.
Pytam z ciekawosci, bo wiem oczywiscie, ze nie nalezy cwiczyc tych samych partii codziennie, ale do poszczegolnych cwiczen wracam dopiero wtedy, kiedy dane miesnie sa juz swieze i wypoczete. No i przede wszystkim nie jestem jakims kulturysta, zeby rzucac na 'siłce' hantlami ciezszymi ode mnie - ja to wszystko na spokojnie i na luzie, raczej mnie taki trening relaksuje, niz meczy
I, szczerze mowiac, od pewnego czasu obserwuje troche zaskakujacy i nawet nieco zbyt duzy progres przez dlugi czas to wszystko trzymalo sie na pewnym poziomie, a potem 'nagle' zaczelam moc zwiekszac ciezary. jesli chodzi o same miesnie to chyba moge stwierdzic ze mam je dosc wyraznie zarysowane, zwlaszcza niektore, ale duzo jest w tym na pewno genetycznych predyspozycji ku temu + niski poziom tkanki tluszczowej + latem niestety zawsze jestem niezle napompowana woda, wiec to bardziej widac :/
Masz racje, zreszta o tym samym przeczytalam wczoraj wieczorem u Danielsa. Wychodzi na to, ze to, co robilam ostatnio, to raczej krociutkie interwaly rytmowe. W gruncie rzeczy biegalo mi sie tak wygodniej niz wtedy, kiedy np. podczas 15 km biegu robilam piec czy dziesiec bardzo rozlozonych w dystansie i czasie przebiezek, ale rozumiem, jakie jest zalozenie. W takim razie od dzisiaj bede wykonywac to inaczejjeżeli 50m i 100m nie jest biegane na maksa, tylko są to tzw. przebieżki to to nie jest mocny bodziec i można dawać tego całkiem sporo, ale na wypoczynku, Jak są krótkie przerwy to szybkości nie wypracujesz i wychodzi Ci coś a'la interwały. Czegoś takiego częściej niż raz w tygodniu nie polecam.
Czarna, z calym szacunkiem, ale Ty to sie wlaczasz do dyskusji tylko wtedy, kiedy jest zadyma i tylko po to, zeby dyskutowac o wygladzie/wadze/figurze i kto tu jest 'zajarany'?Mi sie wydaje że chocby i sto osób mówilo Asi zeby troche odpuscila to ona i tak nie poslucha bo jest w tej chwili za bardzo tym wszystkim zajarana. Póki zdrowie jest to bedzie to kontynuowac. Oby tylko nie przedobrzyla. Asia a bylaby mozliwosc zebys wkleila swoje zdjecie? To znaczy zdjecie twojej sylwetki z przodu.Swoja droga przy takiej ilosci treningow musi sie niezle figura prezentowac.
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 30 cze 2010, 21:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
he he to moze tobie Aska tylko tak sie wydaje. Jestes jeszcze mloda i tak na prawde nie chcesz sluchac ludzi ktorzy byc moze przezyli wiecej niz ty i chca ci dobrze doradzic bo tak czy siak predzej czy pozniej dziewczyno sie zajedziesz i nie bedziesz miala zadnej przyjemnosci z tego biegania. Ludzie bardziej rozsadniejsi od ciebie probuja ci doradzic a ty i tak robisz swoje zameczajac swoj mlody organizm na smierc. Dobra pomijajac ten fakt nie za bardzo rozumiem co mialas na mysli mowiac ze biore udzial tylko w zadymach dotyczacych twojej osoby. To ze grzecznie zapytalam o twoja diete czy zdjecie sylwetki? A co w tym niby zlego i niegrzecznego bylo. Oj Asia nie irytuj sie tak.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 20 sie 2011, 08:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kolejna osoba rejestrująca się tylko po to, żeby coś tu dorzucić melduje się.
Za długo nie ma co się rozpisywać, ale bardzo przykre i demotywujące jest czytanie takich odpowiedzi i komentarzy. Mogę tylko domyślać się, jak przykro może być osobie, której te komentarze dotyczą. No fakt, może wtedy straci swoje nastawienie, przestanie cieszyć się bieganiem, bo przecież jak odpuści sobie jeden trening to świat się skończy. W ogóle to jest jakiś absurd, bo chyba Asia podkreślała wielokrotnie, że NIE biega zawodowo, że ma studia, pracuje, zajmuje się psem i lubi też inne sporty. Nie trenuje od wczesnej młodości, nie jest w żadnym klubie czy grupie od wczesnej młodości. Zaczęła sobie 'poważniej' trenować, wyszło super, ale to nie znaczy, że ma teraz całe życie podporządkować bieganiu (tzn. jest to jej decyzja). I nawet jeśli ma super talent i predyspozycje, no to co z tego?
Tak biega, bo tak lubi. Ma nie lubić tego, co robi? W sporcie istnieje wiele szkół i metod, w wielu dyscyplinach cenną zasadą jest zasada intuicyjnego treningu. Dlaczego w bieganiu miałoby być inaczej, czyż nie dopasowuje się tutaj do indywidualnych warunków? Niedobrze jest zapominać o tym, że psychika to ogromna część sukcesu, a tryb i rodzaj konkretnych treningów może ją ładnie zjechać.
Też pojazdy po włączaniu siłki i roweru w trening - tutaj już jest to dla mnie niepojęte. Po pierwsze, obie te aktywności niosą wiele korzyści dla ogólnego rozwoju organizmu, po drugie - Asia nie ładuje planu Doriana Yatesa z piętnastoma superseriami, ani nie robi dziennie 200km ze średnią 40kmph.... (Chociaż pewnie to ostatnie to by mogła )
Długo możnaby wymieniać, ale podsumowując - są granice między konstruktywną krytyką, a pojazdem w tonie średnio udanego sarkazmu. Jeśli młode osoby nie powinny czytać pamiętnika Asi, żeby się później nie zajechać, tak ja proponuję, żeby nie czytały komentarzy do niego... bo po co biegać i mieć z tego przyjemność, jeśli później ma to wszystko być położone przez parę osób z "internetową misją".
Za długo nie ma co się rozpisywać, ale bardzo przykre i demotywujące jest czytanie takich odpowiedzi i komentarzy. Mogę tylko domyślać się, jak przykro może być osobie, której te komentarze dotyczą. No fakt, może wtedy straci swoje nastawienie, przestanie cieszyć się bieganiem, bo przecież jak odpuści sobie jeden trening to świat się skończy. W ogóle to jest jakiś absurd, bo chyba Asia podkreślała wielokrotnie, że NIE biega zawodowo, że ma studia, pracuje, zajmuje się psem i lubi też inne sporty. Nie trenuje od wczesnej młodości, nie jest w żadnym klubie czy grupie od wczesnej młodości. Zaczęła sobie 'poważniej' trenować, wyszło super, ale to nie znaczy, że ma teraz całe życie podporządkować bieganiu (tzn. jest to jej decyzja). I nawet jeśli ma super talent i predyspozycje, no to co z tego?
Tak biega, bo tak lubi. Ma nie lubić tego, co robi? W sporcie istnieje wiele szkół i metod, w wielu dyscyplinach cenną zasadą jest zasada intuicyjnego treningu. Dlaczego w bieganiu miałoby być inaczej, czyż nie dopasowuje się tutaj do indywidualnych warunków? Niedobrze jest zapominać o tym, że psychika to ogromna część sukcesu, a tryb i rodzaj konkretnych treningów może ją ładnie zjechać.
Też pojazdy po włączaniu siłki i roweru w trening - tutaj już jest to dla mnie niepojęte. Po pierwsze, obie te aktywności niosą wiele korzyści dla ogólnego rozwoju organizmu, po drugie - Asia nie ładuje planu Doriana Yatesa z piętnastoma superseriami, ani nie robi dziennie 200km ze średnią 40kmph.... (Chociaż pewnie to ostatnie to by mogła )
Długo możnaby wymieniać, ale podsumowując - są granice między konstruktywną krytyką, a pojazdem w tonie średnio udanego sarkazmu. Jeśli młode osoby nie powinny czytać pamiętnika Asi, żeby się później nie zajechać, tak ja proponuję, żeby nie czytały komentarzy do niego... bo po co biegać i mieć z tego przyjemność, jeśli później ma to wszystko być położone przez parę osób z "internetową misją".
- wojtekwydmuch
- Wyga
- Posty: 115
- Rejestracja: 01 mar 2010, 17:06
Odnośnie młodzieży, która miałaby tego bloga nie czytać by się nie zajechać - bo to jakby mnie dość mocno dotknęło.
Napisałem maila do 2 panów(wybitni polscy sportowcy, jeden trener naszego mistrza , drugi wybitny zawodnik długodystansowy, nie podam nazwisk bo im to zaznaczyłem w mailu)
Poprosiłem ich o ocene Aśki dnia czy to jest zajeżdżanie się. Dostałem odpowiedź jednoznaczną że nie.
Ba! odnośnie młodzieży ten drugi z Panów - trener - powiedział że Aśka mogłaby być wzorem dla młodzieży.
Podesłali nam też jak wygląda ich dzień pracy(tego też nie opublikuję) więc jakby co maamy od kogo kopiować.
Co do trenera - szukam, ale niestety nikt z dłużej zajmujących się bieganiem nie zna trenera, który mógłby/chciałby nam pomóc .
Dlatego też trenujemy wszystko sami, a jak tylko jest możliwość wyskoczenia z kimś na trening to z tego korzystamy.
Napisałem maila do 2 panów(wybitni polscy sportowcy, jeden trener naszego mistrza , drugi wybitny zawodnik długodystansowy, nie podam nazwisk bo im to zaznaczyłem w mailu)
Poprosiłem ich o ocene Aśki dnia czy to jest zajeżdżanie się. Dostałem odpowiedź jednoznaczną że nie.
Ba! odnośnie młodzieży ten drugi z Panów - trener - powiedział że Aśka mogłaby być wzorem dla młodzieży.
Podesłali nam też jak wygląda ich dzień pracy(tego też nie opublikuję) więc jakby co maamy od kogo kopiować.
Co do trenera - szukam, ale niestety nikt z dłużej zajmujących się bieganiem nie zna trenera, który mógłby/chciałby nam pomóc .
Dlatego też trenujemy wszystko sami, a jak tylko jest możliwość wyskoczenia z kimś na trening to z tego korzystamy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 401
- Rejestracja: 27 wrz 2009, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
kamowa pisze:Kolejna osoba rejestrująca się tylko po to, żeby coś tu dorzucić melduje się.
Za długo nie ma co się rozpisywać, ale bardzo przykre i demotywujące jest czytanie takich odpowiedzi i komentarzy. Mogę tylko domyślać się, jak przykro może być osobie, której te komentarze dotyczą. No fakt, może wtedy straci swoje nastawienie, przestanie cieszyć się bieganiem, bo przecież jak odpuści sobie jeden trening to świat się skończy. W ogóle to jest jakiś absurd, bo chyba Asia podkreślała wielokrotnie, że NIE biega zawodowo, że ma studia, pracuje, zajmuje się psem i lubi też inne sporty. Nie trenuje od wczesnej młodości, nie jest w żadnym klubie czy grupie od wczesnej młodości. Zaczęła sobie 'poważniej' trenować, wyszło super, ale to nie znaczy, że ma teraz całe życie podporządkować bieganiu (tzn. jest to jej decyzja). I nawet jeśli ma super talent i predyspozycje, no to co z tego?
Tak biega, bo tak lubi. Ma nie lubić tego, co robi? W sporcie istnieje wiele szkół i metod, w wielu dyscyplinach cenną zasadą jest zasada intuicyjnego treningu. Dlaczego w bieganiu miałoby być inaczej, czyż nie dopasowuje się tutaj do indywidualnych warunków? Niedobrze jest zapominać o tym, że psychika to ogromna część sukcesu, a tryb i rodzaj konkretnych treningów może ją ładnie zjechać.
Też pojazdy po włączaniu siłki i roweru w trening - tutaj już jest to dla mnie niepojęte. Po pierwsze, obie te aktywności niosą wiele korzyści dla ogólnego rozwoju organizmu, po drugie - Asia nie ładuje planu Doriana Yatesa z piętnastoma superseriami, ani nie robi dziennie 200km ze średnią 40kmph.... (Chociaż pewnie to ostatnie to by mogła )
Długo możnaby wymieniać, ale podsumowując - są granice między konstruktywną krytyką, a pojazdem w tonie średnio udanego sarkazmu. Jeśli młode osoby nie powinny czytać pamiętnika Asi, żeby się później nie zajechać, tak ja proponuję, żeby nie czytały komentarzy do niego... bo po co biegać i mieć z tego przyjemność, jeśli później ma to wszystko być położone przez parę osób z "internetową misją".
popieram... polecam komentujacym zajac sie swoim bieganiem bo to chyba z zazdrosci ze kolezance sie tyle chce i moze jej blog wzbudza tyle kontrowersji.. pozdrawiam i zycze sukcesow;))
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
rozumiem troskę, ale argumentacja jest mało trafiona.
po pierwsze, ja dla przykładu prawie w każdym poście podkreślam, że kibicuję Asi. Podziwiam talent i zaangażowanie. I są to zupełnie szczere słowa.
Odnośnie branie przykładu - pasja dla sportu jak najbardziej, ale trzeba też przyłożyć obciążenia treningowe do obciążeń jakie nakłada na nas życie. Tak trenować można na wakacjach, z założeniem, że gdy przyjdzie czas nauki/pracy, obciążenia zostaną odpowiednio zredukowane. Stąd naśladować można ale z głową.
Kolejna sprawa to JAK się trenuje. Według wielu osób z doświadczeniem ten trening nie jest optymalny - ja w swojej krytyce używam tego słowa. Nie jest bardzo zły ale na pewno nie jest bardzo dobry, szkoda czasu na tłumaczenie dlaczego, jeżeli ktoś nie zrozumiał, jego problem.
kamowa pisze jak gdyby krytykujący sugerowali, że jak Asia odpuści trening to się świat skończy. Nie przypominam sobie takich wpisów, przeciwnie, sam pisałem, że czasami lepiej odpuścić ciężki trening, który nie idzie, bo jego nieprawidłowe wykonanie może skutkować kontuzją bądź kilkudniowym gorszym samopoczuciem. To Asia opisując swoje wrażenia napisała, że czuła się beznadziejnie beznadziejna, co biorąc pod uwagę jej emocjonalność i chęć czerpania funu z biegania, wskazywałoby raczej na słuszność tezy, iż lepiej dla samej Asi byłoby trening odpuścić i oszczędzić sobie stresu. Potwierdzałyby też to słowa Wojtka, który w odniesieniu do innego rodzaju treningów napisał, że Asia nie umie ich wykonywać, a gdy zrobi je źle - źle się czuje.
Na marginesie, ja nie obawiam się, że Asia może stracić zainteresowanie bieganiem po lekturze komentarzy - mam wrażenie, że duża część krytyki spływa po niej jak woda po kaczce
Nie przestaję mocno trzymać kciuków ale życzę również więcej otwartości i pokory - oprócz młodzieńczego entuzjazmu i chęci zawojowania świata wymienione przeze mnie rzeczy też się liczą.
po pierwsze, ja dla przykładu prawie w każdym poście podkreślam, że kibicuję Asi. Podziwiam talent i zaangażowanie. I są to zupełnie szczere słowa.
Odnośnie branie przykładu - pasja dla sportu jak najbardziej, ale trzeba też przyłożyć obciążenia treningowe do obciążeń jakie nakłada na nas życie. Tak trenować można na wakacjach, z założeniem, że gdy przyjdzie czas nauki/pracy, obciążenia zostaną odpowiednio zredukowane. Stąd naśladować można ale z głową.
Kolejna sprawa to JAK się trenuje. Według wielu osób z doświadczeniem ten trening nie jest optymalny - ja w swojej krytyce używam tego słowa. Nie jest bardzo zły ale na pewno nie jest bardzo dobry, szkoda czasu na tłumaczenie dlaczego, jeżeli ktoś nie zrozumiał, jego problem.
kamowa pisze jak gdyby krytykujący sugerowali, że jak Asia odpuści trening to się świat skończy. Nie przypominam sobie takich wpisów, przeciwnie, sam pisałem, że czasami lepiej odpuścić ciężki trening, który nie idzie, bo jego nieprawidłowe wykonanie może skutkować kontuzją bądź kilkudniowym gorszym samopoczuciem. To Asia opisując swoje wrażenia napisała, że czuła się beznadziejnie beznadziejna, co biorąc pod uwagę jej emocjonalność i chęć czerpania funu z biegania, wskazywałoby raczej na słuszność tezy, iż lepiej dla samej Asi byłoby trening odpuścić i oszczędzić sobie stresu. Potwierdzałyby też to słowa Wojtka, który w odniesieniu do innego rodzaju treningów napisał, że Asia nie umie ich wykonywać, a gdy zrobi je źle - źle się czuje.
w zupełności się zgadzam, jednak uważam, że ta granica nawet się jeszcze w oddali nie pojawiła a co dopiero mówić o przekroczeniuDługo możnaby wymieniać, ale podsumowując - są granice między konstruktywną krytyką, a pojazdem w tonie średnio udanego sarkazmu.
Na marginesie, ja nie obawiam się, że Asia może stracić zainteresowanie bieganiem po lekturze komentarzy - mam wrażenie, że duża część krytyki spływa po niej jak woda po kaczce
Nie przestaję mocno trzymać kciuków ale życzę również więcej otwartości i pokory - oprócz młodzieńczego entuzjazmu i chęci zawojowania świata wymienione przeze mnie rzeczy też się liczą.
- Gife
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Chciałbym zwrócić uwagę, że wielu komentujących nie czepia się tego, że Asia się zajeżdża, tylko po prostu obawia się, że trening może jej przynieść niepożądane skutki. Asia niech ***jestem wulgarny*** (bo od tego są treningi) wg planu, który ułożyli i niech łamie bariery czasowe, ale żeby to się nie skończyło czymś poważnym.
Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
A ja mam inne wątpliwości. Jeśli Asia zaczyna to postęp i tak będzie. Ale chyba zamierza biegać długie lata i jak teraz znieczuli swój organizm na obciążenia szybciej dojdzie do ściany, kiedy przy normalnym życiu nie da się trenować mocniej. To przy wariancie optymistycznym (nie kontuzyjnym). Jednak moim zdaniem ten trening jest rozsadny i ogólnorozwojowy, mniej ryzykowny niz typowo biegowy o podobnym obciążeniu.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
To i ja dorzucę swoje 3 grosze. W końcu trochę znam się na treningu i jego optymalizacji:)
Po pierwsze - Asia na pewno ma: predyspozycje do biegania (czy talent to się jeszcze okaże), wspaniałe warunki fizyczne, zapał i charakter (choć ten będzie można tak naprawdę przetestować, gdy przyjdą kryzysy). Przed wszystkim jednak ma NIESAMOWITE MOŻLIWOŚCI. I jest jeszcze na tyle młoda, że w biegach długich może dużo "nabiegać".
Ale tu właśnie jest haczyk - jak nie zmarnować tego potencjału?
Na początku zawsze jest progres. Niezależnie od rodzaju treningu. Nie można jednak wykorzystać wszystkich bodźców w pierwszym sezonie, nie można też doprowadzić do wykończenia organizmu. Wejście w duży kilometraż powinno być stopniowe (Kasia, która zamienia się w ultraskę dopiero od niedawna TYLE biega). A Asia ma nie tylko duży kilometraż, ale i ZBYT wiele akcentów.
Z drugiej strony -nie znamy ioannah organizmu. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że mojego treningu tez wiele osób nie rozumie, ale liczy się SKUTECZNOŚĆ.
Nie wiem kto układał ten plan, ale... nie daje się takiego obciążenia nowicjuszce. Jeżeli Asia biega tak, bo wynika to z jej wewnętrznej potrzeby to rozumiem, choć nie popieram. Z drugiej strony nie znamy do końca przeszłości sportowej, może podbudowa pod takie obciążenia jest odpowiednia?
Nadszedł czas, by odpowiedzieć sobie - quo vadis? jaki jest cel długoterminowy?
I jeszcze jedno - ioannah, jestś kobietą. pamiętaj o tym!
Po pierwsze - Asia na pewno ma: predyspozycje do biegania (czy talent to się jeszcze okaże), wspaniałe warunki fizyczne, zapał i charakter (choć ten będzie można tak naprawdę przetestować, gdy przyjdą kryzysy). Przed wszystkim jednak ma NIESAMOWITE MOŻLIWOŚCI. I jest jeszcze na tyle młoda, że w biegach długich może dużo "nabiegać".
Ale tu właśnie jest haczyk - jak nie zmarnować tego potencjału?
Na początku zawsze jest progres. Niezależnie od rodzaju treningu. Nie można jednak wykorzystać wszystkich bodźców w pierwszym sezonie, nie można też doprowadzić do wykończenia organizmu. Wejście w duży kilometraż powinno być stopniowe (Kasia, która zamienia się w ultraskę dopiero od niedawna TYLE biega). A Asia ma nie tylko duży kilometraż, ale i ZBYT wiele akcentów.
Z drugiej strony -nie znamy ioannah organizmu. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że mojego treningu tez wiele osób nie rozumie, ale liczy się SKUTECZNOŚĆ.
Nie wiem kto układał ten plan, ale... nie daje się takiego obciążenia nowicjuszce. Jeżeli Asia biega tak, bo wynika to z jej wewnętrznej potrzeby to rozumiem, choć nie popieram. Z drugiej strony nie znamy do końca przeszłości sportowej, może podbudowa pod takie obciążenia jest odpowiednia?
Nadszedł czas, by odpowiedzieć sobie - quo vadis? jaki jest cel długoterminowy?
I jeszcze jedno - ioannah, jestś kobietą. pamiętaj o tym!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 18
- Rejestracja: 07 mar 2011, 16:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
i ja się wypowiem, nie jako ekspert oczywiście, ale osoba w tym samym wieku co Aśka, mająca podobny dylemat - ile trenować by się nie przetrenować, i podobny zapał. Takie moje małe przemyślenia...
Wiem jak to jest się powstrzymywać przed wyjściem na jakikolwiek chociaż najmniejszy trening, bo ktoś tam gdzieś w jakiejś książce napisał, ze amator nie powinien trenować więcej niż 3-4 razy w tygodniu, bla bla bla. Jak człowieka nosi, ale rozsądek go wstrzymuje. Wiem też, jak to jest kiedy przychodzisz z treningu i albo w ogóle nie czujesz zmęczenia, albo po 10 minutach myślisz co by tu za chwilę zrobić, gdzie by nie pojechać, co zrobić z tą energią, która mimo wszystko zostaje.
Dlatego rozumiem te treningi nawet i 3 razy dziennie, tez mi się zdarzają.
Nie rozumiem tylko dobijania zakwasów kolejnymi treningami. Przecież od takiego czegoś już blisko do zapalenia ścięgien, naciągnięć mięśni i innych takich głupich kontuzji. Czasem warto się poddać bólowi, delikatnie go rozruszać, ale nie dobijać... a nawet jak po zimnym prysznicu przejdzie to i tak nie znaczy, że wszystko już jest ok, bo co, bolało jak diabli, a nagle teraz już nogi są jak nowe? Na bank coś tam jeszcze zostało ze zmęczenia i trzeba to wziąć pod uwagę.
I jeszcze czasem warto chwilę się zastanowić czy ta ochota na zrobienie jeszcze jednego treningu, jeszcze jeden bieg, albo jeszcze 20 km na rowerze to na prawdę energia i brak zmęczenia, czy takie 'rozpędzenie' po całym dniu aktywnym. Nie wiem jak w Twoim, Asiu, przypadku ale czasem tak miałam że wychodziłam z domu niemalże z rozpędu, a dopiero po kilku minutach treningu okazywało się, że jednak lepiej byłoby zostać w domu i odpuścić, aż do jutra rana
Na temat planu treningowego się nie wypowiem, bo przecież się nie znam, ale uważam, ze samopoczucie jest w sporcie najlepszym wyznacznikiem, i powinno się zluzować kiedy coś niebezpiecznie boli, albo kiedy jest się słabym, zaczyna się chorować etc. Po co się na siłę powstrzymywać jeśli ma się energię i chęci? Trzeba tylko trenować ostrożnie, a jeśli kontuzja ma się pojawić to to nie ma znaczenia czy przyjdzie przy 10 treningach na tydzień, czy przy 5. Ja mimo całego powstrzymywania i nie raz denerwowania się, ze nie mam co z energią zrobić, bo nic mi jej nie pozwala dostatecznie wyczerpać i tak musiałam pauzować 3 miesiące - bo nie umiałam czytać sygnałów organizmu. Dlatego uważam, że to one są najważniejsze.
Aśka powodzenia Ci życzę we wszystkim co dla siebie wybierzesz
i ja się wypowiem, nie jako ekspert oczywiście, ale osoba w tym samym wieku co Aśka, mająca podobny dylemat - ile trenować by się nie przetrenować, i podobny zapał. Takie moje małe przemyślenia...
Wiem jak to jest się powstrzymywać przed wyjściem na jakikolwiek chociaż najmniejszy trening, bo ktoś tam gdzieś w jakiejś książce napisał, ze amator nie powinien trenować więcej niż 3-4 razy w tygodniu, bla bla bla. Jak człowieka nosi, ale rozsądek go wstrzymuje. Wiem też, jak to jest kiedy przychodzisz z treningu i albo w ogóle nie czujesz zmęczenia, albo po 10 minutach myślisz co by tu za chwilę zrobić, gdzie by nie pojechać, co zrobić z tą energią, która mimo wszystko zostaje.
Dlatego rozumiem te treningi nawet i 3 razy dziennie, tez mi się zdarzają.
Nie rozumiem tylko dobijania zakwasów kolejnymi treningami. Przecież od takiego czegoś już blisko do zapalenia ścięgien, naciągnięć mięśni i innych takich głupich kontuzji. Czasem warto się poddać bólowi, delikatnie go rozruszać, ale nie dobijać... a nawet jak po zimnym prysznicu przejdzie to i tak nie znaczy, że wszystko już jest ok, bo co, bolało jak diabli, a nagle teraz już nogi są jak nowe? Na bank coś tam jeszcze zostało ze zmęczenia i trzeba to wziąć pod uwagę.
I jeszcze czasem warto chwilę się zastanowić czy ta ochota na zrobienie jeszcze jednego treningu, jeszcze jeden bieg, albo jeszcze 20 km na rowerze to na prawdę energia i brak zmęczenia, czy takie 'rozpędzenie' po całym dniu aktywnym. Nie wiem jak w Twoim, Asiu, przypadku ale czasem tak miałam że wychodziłam z domu niemalże z rozpędu, a dopiero po kilku minutach treningu okazywało się, że jednak lepiej byłoby zostać w domu i odpuścić, aż do jutra rana
Na temat planu treningowego się nie wypowiem, bo przecież się nie znam, ale uważam, ze samopoczucie jest w sporcie najlepszym wyznacznikiem, i powinno się zluzować kiedy coś niebezpiecznie boli, albo kiedy jest się słabym, zaczyna się chorować etc. Po co się na siłę powstrzymywać jeśli ma się energię i chęci? Trzeba tylko trenować ostrożnie, a jeśli kontuzja ma się pojawić to to nie ma znaczenia czy przyjdzie przy 10 treningach na tydzień, czy przy 5. Ja mimo całego powstrzymywania i nie raz denerwowania się, ze nie mam co z energią zrobić, bo nic mi jej nie pozwala dostatecznie wyczerpać i tak musiałam pauzować 3 miesiące - bo nie umiałam czytać sygnałów organizmu. Dlatego uważam, że to one są najważniejsze.
Aśka powodzenia Ci życzę we wszystkim co dla siebie wybierzesz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1812
- Rejestracja: 04 maja 2010, 20:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chicago
Rok temu tez myślałem ze jestem niezniszczalny Michał pisał w planie 60 min jabuegalem 80 czasem 100 wszystko było piękne Progres szybki i duży jeździłem rowerem średnio mniej niż 80 km nie robiłem i co ztego wynikło !!!!! Kontuzja która mnie uziemila ma dwamiechy
Dwa miesiące bez biegania myślałem ze zwariuje każda próba biegu kończyła sie bólem takim ze musiałem iść , rok temu te bym nie wniósł jak ktoś by mi pisał uważaj z treningiem robisz za dużo i za szybko chybakaxdy musi doświadczyć kontuzji żeby zrozumieć co to jest i nabrać dystansu , ze warto cxAsem odpuścić i tak jak wielu pisało postęp przychodzi podczas regeneracji !!! A jeśli ktoś robi trening biegowy potem rower to kiedy ma sie to wszystko regenerowac
Mój Masazysta jest triatlonista z dość dobrymi wynikami w młodym wieku był sredniodystansowcen ( 1000-2:24) a poza tym skończył trenerke na AWF w pl powiedział mi jedno chcesz robić regularny postęp biegowy to skup sie na bieganiu rower zabija bieganie !
Pewnie kiedyś spróbuje triatlonu ale narazie bieganie mnie strasznie kręci
Dwa miesiące bez biegania myślałem ze zwariuje każda próba biegu kończyła sie bólem takim ze musiałem iść , rok temu te bym nie wniósł jak ktoś by mi pisał uważaj z treningiem robisz za dużo i za szybko chybakaxdy musi doświadczyć kontuzji żeby zrozumieć co to jest i nabrać dystansu , ze warto cxAsem odpuścić i tak jak wielu pisało postęp przychodzi podczas regeneracji !!! A jeśli ktoś robi trening biegowy potem rower to kiedy ma sie to wszystko regenerowac
Mój Masazysta jest triatlonista z dość dobrymi wynikami w młodym wieku był sredniodystansowcen ( 1000-2:24) a poza tym skończył trenerke na AWF w pl powiedział mi jedno chcesz robić regularny postęp biegowy to skup sie na bieganiu rower zabija bieganie !
Pewnie kiedyś spróbuje triatlonu ale narazie bieganie mnie strasznie kręci
Train Hard,Win Easy!!
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci
KOMENTARZE
ZwycięscySąZrobieniZczegośCoZnajdujeSieWGlebiNichSamych-PragnienieMarzenieWizjaMuszaMiecWytrzymaloscDoOstatniejMinuty,
MuszaBycTrocheSzybsiMuszaMiecUmiejetnosciIWole
AleWolaMusiBycMocniejszaNizUmiejetnosci