Hej, uwazaj co proponujesz, tylko sie zanrubin zakurzy i tyle bedzie wspolnego bieganiastrasb pisze:No np. u mnie warto się zatrzymać.I na wspólne bieganie wyskoczyć!
Strasb - Komentarze
Moderator: infernal
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Jasnerubin pisze:nie ma strachu, ja szybko nie biegam, za krótkie nogi
- strasb
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Jaaasne.rubin pisze:nie ma strachu, ja szybko nie biegam, za krótkie nogi
Co do kempingów warto pamiętać, że w sezonie bywa na nich spory tłok i na niektórych nie chcą gości na jedną noc tylko.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
O, jesteśmy z Gryzzeldą jednomyślne!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
- strasb
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Pewnie jak tylko się nadarzy przerwa we wspinaczce i bieganiu. 
-
Ma_tika
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Dzizas, jak ja Ci zazdroszczę tej wspinaczki i Szwajcarii!!!!!!!!! Korzystaj póki nie macie dziecka, bo u nas własnie z uwagi na dziecko wspinanie i wyjazdy górskie zostały odłożone na hmmmm... jakiś czas, bliżej nieokreślony (choć nie zaluję, żeby nie bylo
. ale życie nieco się zmienia). Wiadomo, wspinanie to sport zespołowy, a z aktywną 3-latką musielibyśmy mieć trzeciego do zespołu - baby sitterkę 
ciekawi mnie ta wycena, bo we Francji ferrata D+ to duży hardkor. Kiedyś wycofywałam się z AD+ bo takiej trzęsawki dostałam, że dosłownie nie byłam w stanie kroku zrobić na pionowej ścianie. Dopiero w kolejnym roku to zrobiłam, ale wtedy z kolei umierałam na wiszacym moście. Jednak takiej ekspozycji nie da się chyba porównać z niczym
ciekawi mnie ta wycena, bo we Francji ferrata D+ to duży hardkor. Kiedyś wycofywałam się z AD+ bo takiej trzęsawki dostałam, że dosłownie nie byłam w stanie kroku zrobić na pionowej ścianie. Dopiero w kolejnym roku to zrobiłam, ale wtedy z kolei umierałam na wiszacym moście. Jednak takiej ekspozycji nie da się chyba porównać z niczym
- strasb
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Korzystamy, korzystamy, właśnie tak jak piszesz.
Z wyceną ferrat jest taki problem, że w często co przewodnik to inna dla tej samej drogi, a wycena konstruktorów to kolejna rzecz. Z tego co słyszałam i co się potwierdziło dziś, ferraty francuskie są bardzo mocno obite metalem, aż do przesady momentami. W zasadzie nie trzeba nigdzie polegać na bezpośrednim kontakcie ze skałą. W Szwajcarii to się często zdarza i na trudniejszych ferratach trzeba też nieco kombinować, gdzie postawić następny krok. Ponoć we Francji jest moda na ferraty dające maksymalnie dużo adrenaliny, coś jak założenie parku linowego, ja wolę takie prowadzące w jakieś ładne miejsce, a nie usiane utrudnieniami na siłę. Na mostkach się czuję mocno niepewnie. Moja inauguracją miała miejsce na szwajcarskiej D/D- i miałam wrażenie ciągłej walki o życie, ta dzisiejsza D+ była zdecydowanie łatwiejsza - ale to też kwestia gęstego obicia metalem i mojej zaprawy wspinaczkowej. To szwajcarskie D to było w takiej chmurze, że nie miałam jak się wysokości przestraszyć, a ponoć ekspozycję (i widoki) ma unikalną. Dziś jakoś się zbytnio pod nogi też nie rozglądałam, skupiałam się raczej na kolejnych szczebelkach do pokonania. Jedna z bardziej strasznych mi rzeczy w VF jest to, że z trudnej sekcji jeszcze trudniej się wycofać, jeśli by się okazało, że nie da się dalej przejść. Nie można tak ot poprosić o opuszczenia na linie.
Z wyceną ferrat jest taki problem, że w często co przewodnik to inna dla tej samej drogi, a wycena konstruktorów to kolejna rzecz. Z tego co słyszałam i co się potwierdziło dziś, ferraty francuskie są bardzo mocno obite metalem, aż do przesady momentami. W zasadzie nie trzeba nigdzie polegać na bezpośrednim kontakcie ze skałą. W Szwajcarii to się często zdarza i na trudniejszych ferratach trzeba też nieco kombinować, gdzie postawić następny krok. Ponoć we Francji jest moda na ferraty dające maksymalnie dużo adrenaliny, coś jak założenie parku linowego, ja wolę takie prowadzące w jakieś ładne miejsce, a nie usiane utrudnieniami na siłę. Na mostkach się czuję mocno niepewnie. Moja inauguracją miała miejsce na szwajcarskiej D/D- i miałam wrażenie ciągłej walki o życie, ta dzisiejsza D+ była zdecydowanie łatwiejsza - ale to też kwestia gęstego obicia metalem i mojej zaprawy wspinaczkowej. To szwajcarskie D to było w takiej chmurze, że nie miałam jak się wysokości przestraszyć, a ponoć ekspozycję (i widoki) ma unikalną. Dziś jakoś się zbytnio pod nogi też nie rozglądałam, skupiałam się raczej na kolejnych szczebelkach do pokonania. Jedna z bardziej strasznych mi rzeczy w VF jest to, że z trudnej sekcji jeszcze trudniej się wycofać, jeśli by się okazało, że nie da się dalej przejść. Nie można tak ot poprosić o opuszczenia na linie.
-
Ma_tika
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
oj wiem, wiem. wtedy mi się udało tylko dlatego, że za nami nie było ludzi, a patrząc na to, co mnie czeka i mając do wyboru: do przodu (było straaaasznie!!! i nie wiadomo do konca co dalejstrasb pisze:Jedna z bardziej strasznych mi rzeczy w VF jest to, że z trudnej sekcji jeszcze trudniej się wycofać, jeśli by się okazało, że nie da się dalej przejść. Nie można tak ot poprosić o opuszczenia na linie.
w tym roku na wakacje znowu jedziemy nad Gardę i mamy mały dylemat - czy brać sprzęt wspinaczkowy??? nasze dziecko ma nawet uprząż, ale w zeszlym roku robiła awantury jak próbowaliśmy ją w nią ubrać
- strasb
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Może jak zobaczy inne wspinające się dzieciaki to jeszcze sama się będzie dopominać o zapakowanie w uprząż? 
- rubin
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Strasb, ze mną najczęściej tak to było, że mąż wywoził gdzieś w Jurę i zostawiał, z mapką w ręce na szczęście i odjeżdżał - więc chciał/nie chciał, ale musiał człowiek sobie radzic i jakoś do celu dobiec






