bij zabij roweru nie oddaj!!!!!!!!!

w życiu na opchnięcie, czeka na wzmocnienie brzucha i pleców błyskawiczne (dzisiaj żem podjarana, bo wczoraj mój planowany start się odbył i właśnie słucham relacji, czytam wyniki, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

) i za rok daję czadu. no!
owszem, droga zabawa jest, jak
chcesz i możesz uczynić ją drogą. ok, pewne inwestycje konieczne, ale... ale:
- - rower: ja sobie kupiłam mega super hiper wypas jak na mnie i moje możliwości, odkładałam na niego dłuuuugo, poszły 3 kafle. za głowę się ciągle łapię, ale ustaliliśmy w domu, że wydaję minimum konieczne do tego, żeby kupić dobrą nówkę sztukę, żeby kilka ładnych sezonów spokojnie na tym pojeździć. niemniej, jak masz w domu szosówkę jakąkolwiek, to wystarczy odświeżyć i przejechać można, trenować spokojnie można - byle się drogi trzymało. to jak z butami w bieganiu, a nawet mniej, bo w butach za mocno zdartych możesz złapać kontuzje, rower ma ci po prostu nie utrudniać sprawy
parę osób od nas jechało na tym, co miało w domu, kupowali ci, co nie mieli nic (jak ja) albo chcieli wypasik i mogli sobie na to pozwolić
koleżanka kupiła bodajże za tysiaka. ja nie chciałam używanego też, bo nie umiem rozpoznać, która rysa to ryska, a która oznacza, że pod lakierem spore uszkodzenie i na wyboju rower się złamie w pół
- pianka: pianki ciągle nie mam, najtańsza jakieś 400-500 stów - odkładam na nią na przyszły rok
jak się uda odłożyć więcej i nie będzie innych, pozatriathlonowych wydatków, to może kupię taką za tysiaka, bo nieco lżej "chodzi" w ramionach, ale na bank nic droższego, bom nie zawodowiec i po prostu płynąć mam, dalsze ulepszenia będą równie nieodczuwalne, jak na rowerze za 10 000 - ok, trochę lepszy komfort, tylko po co, jak i tak czasowo nie "urwę"? 
- akcesoria i duperele:
# do biegania - to już masz
# do pływania: czepek i okularki są z reguły w domu, kostium/slipki też 
# do rowerowania: część się ma, część do dokupienia - buty, kask, rękawiczki, bidon, gacie z pieluchą
, pompki, łatki, klucze
jak zliczysz, wychodzi owszem, sporo - nawet, jeśli kupujesz wszystko w decathlonie i wyszukujesz promocji. niemniej, ja to sobie rozłożyłam i kupowałam zimą rzeczy do pływania, których brakowało, biegowe trochę uzupełniłam wiosną i niedawno zainwestowałam w lepsiejsze (wygodniejsze, w sensie) spodenki biegowe (lajkry plus krótkie portki - jeah! ;D), na rower ciułałam od daaaaaaaaawna i teraz trzeba było dokupić cały zestaw dookoła, bo nie miałam nic z tych kasków i gaciów, i to było najbardziej bolesne, bo jednorazowe, a nie do końca przewidziane. niemniej, gdybym pomyślała o tym wcześniej, też można byłoby rozłożyć i mniej boleśnie by się odbyło.
pozostała pianka, której nie mam nadal, ale pianka nie jest obowiązkowa, możesz płynąć bez. to bardzo przyjemny i przydatny np. dla mnie (tyłek mam mocno w dole, z uwagi na kręgosłup dodupny ciężko mi to wszystko utrzymać w poziomie i pianka pomaga - dlatego odkładam, żeby mnie było na nią stać, nie z uwagi na szlifowanie wyników, ale inni tym się, rzecz jasna, kierują), ale wciąż to gadżet.
w przeciwieństwie do biegania, jednak, te wydatki są jednorazowe na kilka sezonów. potem tylko odświeżasz np. buty za jakiś czas, ale zdecydowanie rzadziej, niż biegowe, galoty na rower można do zdarcia, kask do rozbicia

piankę do popękania itd. więc owszem, na start dużo tego, ale potem już niemal bez kosztów - poza biegowymi butami co parę stów
tak na to patrzę i
mam nadzieję wielką, że mam rację

, bo jak chwilowo podsumowuję w myślach kasę, która na moje hobby poszła, to nie śmiem już nic a nic powiedzieć chłopakowi, który kolekcjonuje winyle i co miesiąc mała sumka na to leci od lat
jeszcze mówisz, że ten rower zimą - nie miałam zimą, więc chodziłam na siłownię, ale w planach zakupowo-oszczędnościowych mam trenażer, który ustawiasz w chałupie, na to stawiasz swój rowerek i bez konieczności regularnego opłacania siłowni - dajesz czadu w domu
to wszystko, rzecz jasna, tylko po to, żeby Cię zachęcić jakkolwiek, bo - poza moimi kręgosłupowymi problemami wrodzonymi - to fajna zabawa i strasznie mi się podoba to, że nie tylko 1 rzecz, ale 3 i ciało ma różnorodność sporą, więcej funu i w ogóle frajda
jak poczytałam dzisiaj ich wyniki i relacji słucham co i rusz, to kurkaaaaaaaaaaaaa od jutra joga i pilates dzień w dzień, reperuję mięśnie głębokie i za rok Susz jest mój! :D aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
