MikeWeidenbaum - komentarze
Moderator: infernal
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Nie chodzi mi o bezsensowność krótszych wyjeżdżeń rowerowych, źle mnie zrozumiałeś. Bardzo daleki jestem od takich twierdzeń zważywszy, że innych rowerowych treningów nie robię. Chodzi mi o celowość treningów i efektywność czasową.
Jeśli celem ma być poprawa progu tlenowego i za razem wytrzymałości ogólnej to godzina biegu przekłada się pewnie na 2-3 godziny roweru. Kolarze jeżdżą po 5-6 godzin bo robią tlen i do tego trening specyficzny i specyficzną wytrzymałość. Triatlonista ma wybór i spor ograniczenia czasowe wiec jeśli ma robić tlen to lepiej to robić biegając bo to mniej czasu zabiera, nie trzeba wtedy dymać po 15 godzin treningu bo to trochę będzie jak pompowanie materaca pompka albo za przeproszeniem gębą. Efekt ten sam tylko trzeba się nadymać. Zwłaszcza, że oba treningi są specyficzne a i do tego wytrzymałość biegowa jest kluczowa bo biegać przychodzi na największych zmęczeniach. Mój kolega, niezły triatlonista ale o genezie kolarskiej radził mi jeździć tygodniowo po 300km, z rady nie skorzystam raczej i raczej postawię na treningi mocniejsze, częste ale krótsze. Do tego będę i tak sporo biegać ale lżej i starać sie robić sporo jednostek łączonych.
Co do spinania ud to wydaje mi się, że tu będzie generalnie problem bo bieganie z rowerem się nie lubi w kwestii ud (czwórek raczej). Może regularnie roluj uda. Rok temu to cały sezon tri rolowałem się mocno i systematycznie bo uda spinało i to mocno, teraz to samo i dopiero jak odpuściłem rower to mam z tym spokój.
W tlenie? Dla mnie to jest definicja biegu typu maratońskiego gdzie przez 120-150 minut po prostu biegnę w tlenie, mam spokojny oddech, kontroluje to i nie mam z oddychaniem żadnych problemów. Mogę sobie nawet pokonwersować trochę. To jest takie tempo stało utrzymywane, czuję to w ten sposób, że jeśli bym pobiegł choćby minimalnie szybciej to szybko oddech staje się bardziej nerwowy a wrażenie jego kontroli znika - trudno tez takie tempo tak długo utrzymywać, pewność znika i jest to już tempo hazardowe. Tu widzę i czuję próg tlenowy, poniżej tego progu w biegach wytrzymałościowych zaczynają się problemy, w triatlonie na dystansach dłuższych niż sprint jest po części podobnie.
Skurcze na basenie, gdzie (w co) Cię łapią? U mnie były problemy z łydkami, zwłaszcza przy pływaniu po bieganiu. Za obserwowałem, że skurcze łydek wzmaga mocne odbijanie się przy nawrotach. Jak pływam po bieganiu nie odbijam się od ściany lub odbijam się symbolicznie. W ogóle unikam pływania po bieganiu czy po rowerze, nie zawsze się tak da. Na otwartym na zmęczonych nogach to w ogóle słabiej pracuje nogami by unikać skurczy. Skurcz to franca, trzeba go unikać zwłaszcza w BPSie za wszelką cenę bo lubi się powtarzać i na zawodach można mieć przypominajkę.
Jeśli celem ma być poprawa progu tlenowego i za razem wytrzymałości ogólnej to godzina biegu przekłada się pewnie na 2-3 godziny roweru. Kolarze jeżdżą po 5-6 godzin bo robią tlen i do tego trening specyficzny i specyficzną wytrzymałość. Triatlonista ma wybór i spor ograniczenia czasowe wiec jeśli ma robić tlen to lepiej to robić biegając bo to mniej czasu zabiera, nie trzeba wtedy dymać po 15 godzin treningu bo to trochę będzie jak pompowanie materaca pompka albo za przeproszeniem gębą. Efekt ten sam tylko trzeba się nadymać. Zwłaszcza, że oba treningi są specyficzne a i do tego wytrzymałość biegowa jest kluczowa bo biegać przychodzi na największych zmęczeniach. Mój kolega, niezły triatlonista ale o genezie kolarskiej radził mi jeździć tygodniowo po 300km, z rady nie skorzystam raczej i raczej postawię na treningi mocniejsze, częste ale krótsze. Do tego będę i tak sporo biegać ale lżej i starać sie robić sporo jednostek łączonych.
Co do spinania ud to wydaje mi się, że tu będzie generalnie problem bo bieganie z rowerem się nie lubi w kwestii ud (czwórek raczej). Może regularnie roluj uda. Rok temu to cały sezon tri rolowałem się mocno i systematycznie bo uda spinało i to mocno, teraz to samo i dopiero jak odpuściłem rower to mam z tym spokój.
W tlenie? Dla mnie to jest definicja biegu typu maratońskiego gdzie przez 120-150 minut po prostu biegnę w tlenie, mam spokojny oddech, kontroluje to i nie mam z oddychaniem żadnych problemów. Mogę sobie nawet pokonwersować trochę. To jest takie tempo stało utrzymywane, czuję to w ten sposób, że jeśli bym pobiegł choćby minimalnie szybciej to szybko oddech staje się bardziej nerwowy a wrażenie jego kontroli znika - trudno tez takie tempo tak długo utrzymywać, pewność znika i jest to już tempo hazardowe. Tu widzę i czuję próg tlenowy, poniżej tego progu w biegach wytrzymałościowych zaczynają się problemy, w triatlonie na dystansach dłuższych niż sprint jest po części podobnie.
Skurcze na basenie, gdzie (w co) Cię łapią? U mnie były problemy z łydkami, zwłaszcza przy pływaniu po bieganiu. Za obserwowałem, że skurcze łydek wzmaga mocne odbijanie się przy nawrotach. Jak pływam po bieganiu nie odbijam się od ściany lub odbijam się symbolicznie. W ogóle unikam pływania po bieganiu czy po rowerze, nie zawsze się tak da. Na otwartym na zmęczonych nogach to w ogóle słabiej pracuje nogami by unikać skurczy. Skurcz to franca, trzeba go unikać zwłaszcza w BPSie za wszelką cenę bo lubi się powtarzać i na zawodach można mieć przypominajkę.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- MikeWeidenbaum
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1132
- Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: brak
Ok, rozumiem o co chodzi i zgadzam się w pełni.
Z udami miałem problemy jeszcze zanim zacząłem jeździć więcej rowerem, a od czasu kontuzji roluję regularnie. Mięśnie które się teraz spinają to na pewno jeszcze jakieś "pokłosie" kontuzji - zapalenia gęsiej stopki. Spinają się krawiecki i smukły, czyli właśnie te mięśnie które przyczepiają się do gęsiej stopki. Od czasu kontuzji regularnie nad nimi pracuję, masuję, roluję, wzmacniam, jest postęp ale jeszcze nie jest w 100% dobrze. Kontuzja wzięła się m.in. z nadmiernej rotacji kolana do środka, która to jest (zapewne) wynikiem jeszcze innej kontuzji niebiegowej sprzed ponad 10 lat. Fizjo tłumaczył mi to tak (łopatologicznie i pewnie upraszczając), że mięśnie w tej prawej nodze odpowiadające za stabilizowanie kolana działają w "odwrotnej" kolejności, podczas zgięcia w kolanie powinny najpierw zadziałać te po zewnętrznej stronie uda a potem dopiero te wewnętrzne, a jest na odwrót i stąd rotacja do środka i tendencja do przeciążania tych mięśni. Generalnie da się z tym żyć i biegać, ale trzeba uważać, więc uważam. Rower tutaj nawet pomaga, jak były mrozy to robiłem odwrócone zakładki, najpierw bieg a potem trenażer i takie luźne kręcenie bardzo fajnie te spięte mięśnie rozluźniało, lepiej niż wszelkie inne zabiegi.
Hmm, ciężko by mi było takie "w tlenie" ustalić wg Twojej definicji, bo nie biegłem nigdy maratonu ;>. Ostatnio jak robiłem BNP, pierwsze 20 minut biegłem po 4:30-4:20, akurat biegłem to z kolegami i przy takim tempie rozmawiałem jeszcze bardzo swobodnie i oddychałem bez problemu rytmem 4/4, tętno w dolnych granicach drugiego zakresu, czułem że mógłbym tak biec bardzo długo, potem od razu przyspieszyłem do 4/km i wtedy oddech momentami wskakiwał na rytm 3/3, tętno sobie balansowało na granicy II i III zakresu, jakieś pojedyncze zdania mogłem jeszcze rzucać i czułem że to tempo bym też utrzymał dłuższy czas, ale z czasem to utrzymywanie byłoby co raz trudniejsze. Także myślę że moje "w tlenie" będzie gdzieś z przedziału 4:20-4:10, ale to takie bardzo luźne szacunki.
Skurcze łapią w łydy, czasami w stopy (te drugie są dużo łatwiejsze do rozluźnienia nawet w trakcie płynięcia). Fakt że nawroty tutaj grają rolę, też staram się zbyt mocno nie odpychać. Na otwartym skurcz zdarzył mi się tylko raz - na zawodach :P. Częściowo te skurcze musiały wynikać ze złej techniki, bo od kiedy zacząłem nad nią pracować to ilość skurczów zmalała radykalnie, no ale jeszcze się zdarzają i taki fest skurcz w łydzie to w zasadzie kończy zabawę w pływaka na 2-3 dni (ból po skurczu na triathlonie czułem jeszcze prawie tydzień po zawodach), zostaje tylko mielenie rękoma z ósemką :P.
Dlatego póki co trzymam się tych 3 jednostek biegowych (w styczniu robiłem po 4, ale objętościowo podobnie wychodziło jak teraz i wtedy to były praktycznie same rozbiegania), kusi żeby robić więcej, ale jeszcze trochę się wstrzymam. Zobaczymy co tam nabiegam na 10 i 21 i wtedy będę myślał nad ewentualnymi korektami w treningu, no ale priorytetem tak czy siak będzie tri, do sezonu jeszcze trochę czasu jest .
Z udami miałem problemy jeszcze zanim zacząłem jeździć więcej rowerem, a od czasu kontuzji roluję regularnie. Mięśnie które się teraz spinają to na pewno jeszcze jakieś "pokłosie" kontuzji - zapalenia gęsiej stopki. Spinają się krawiecki i smukły, czyli właśnie te mięśnie które przyczepiają się do gęsiej stopki. Od czasu kontuzji regularnie nad nimi pracuję, masuję, roluję, wzmacniam, jest postęp ale jeszcze nie jest w 100% dobrze. Kontuzja wzięła się m.in. z nadmiernej rotacji kolana do środka, która to jest (zapewne) wynikiem jeszcze innej kontuzji niebiegowej sprzed ponad 10 lat. Fizjo tłumaczył mi to tak (łopatologicznie i pewnie upraszczając), że mięśnie w tej prawej nodze odpowiadające za stabilizowanie kolana działają w "odwrotnej" kolejności, podczas zgięcia w kolanie powinny najpierw zadziałać te po zewnętrznej stronie uda a potem dopiero te wewnętrzne, a jest na odwrót i stąd rotacja do środka i tendencja do przeciążania tych mięśni. Generalnie da się z tym żyć i biegać, ale trzeba uważać, więc uważam. Rower tutaj nawet pomaga, jak były mrozy to robiłem odwrócone zakładki, najpierw bieg a potem trenażer i takie luźne kręcenie bardzo fajnie te spięte mięśnie rozluźniało, lepiej niż wszelkie inne zabiegi.
Hmm, ciężko by mi było takie "w tlenie" ustalić wg Twojej definicji, bo nie biegłem nigdy maratonu ;>. Ostatnio jak robiłem BNP, pierwsze 20 minut biegłem po 4:30-4:20, akurat biegłem to z kolegami i przy takim tempie rozmawiałem jeszcze bardzo swobodnie i oddychałem bez problemu rytmem 4/4, tętno w dolnych granicach drugiego zakresu, czułem że mógłbym tak biec bardzo długo, potem od razu przyspieszyłem do 4/km i wtedy oddech momentami wskakiwał na rytm 3/3, tętno sobie balansowało na granicy II i III zakresu, jakieś pojedyncze zdania mogłem jeszcze rzucać i czułem że to tempo bym też utrzymał dłuższy czas, ale z czasem to utrzymywanie byłoby co raz trudniejsze. Także myślę że moje "w tlenie" będzie gdzieś z przedziału 4:20-4:10, ale to takie bardzo luźne szacunki.
Skurcze łapią w łydy, czasami w stopy (te drugie są dużo łatwiejsze do rozluźnienia nawet w trakcie płynięcia). Fakt że nawroty tutaj grają rolę, też staram się zbyt mocno nie odpychać. Na otwartym skurcz zdarzył mi się tylko raz - na zawodach :P. Częściowo te skurcze musiały wynikać ze złej techniki, bo od kiedy zacząłem nad nią pracować to ilość skurczów zmalała radykalnie, no ale jeszcze się zdarzają i taki fest skurcz w łydzie to w zasadzie kończy zabawę w pływaka na 2-3 dni (ból po skurczu na triathlonie czułem jeszcze prawie tydzień po zawodach), zostaje tylko mielenie rękoma z ósemką :P.
Dlatego póki co trzymam się tych 3 jednostek biegowych (w styczniu robiłem po 4, ale objętościowo podobnie wychodziło jak teraz i wtedy to były praktycznie same rozbiegania), kusi żeby robić więcej, ale jeszcze trochę się wstrzymam. Zobaczymy co tam nabiegam na 10 i 21 i wtedy będę myślał nad ewentualnymi korektami w treningu, no ale priorytetem tak czy siak będzie tri, do sezonu jeszcze trochę czasu jest .
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Dobry wynik nabiegałeś. Szybko wracasz na poziom sprzed kontuzji.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
- MikeWeidenbaum
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1132
- Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki Panowie!
@sosik
To mnie właśnie głównie podtrzymuje teraz na duchu i motywuje - wyniki trochę słabsze niż rok temu, ale przynajmniej mogę biegać bez ciągłego zastanawiania się "czy ten ból w XX to tylko zmęczenie czy jakaś nowa kontuzja". Czuję że ten krok w tył był mi bardzo potrzebny, wcześniej szedłem dość szybko do przodu, 37/10 km po 2 latach od wstania z kanapy, ale organizm ewidentnie się zaczynał buntować, teraz z perspektywy czasu dopiero to widzę.
@sosik
To mnie właśnie głównie podtrzymuje teraz na duchu i motywuje - wyniki trochę słabsze niż rok temu, ale przynajmniej mogę biegać bez ciągłego zastanawiania się "czy ten ból w XX to tylko zmęczenie czy jakaś nowa kontuzja". Czuję że ten krok w tył był mi bardzo potrzebny, wcześniej szedłem dość szybko do przodu, 37/10 km po 2 latach od wstania z kanapy, ale organizm ewidentnie się zaczynał buntować, teraz z perspektywy czasu dopiero to widzę.
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Gratulacje za dobre przetarcie i pudło .
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
kurde, szybko kręcisz!
z ciekwości, która konkurencja jest w takim układzie najwazniejsza dla ostatecznego wyniku?
z ciekwości, która konkurencja jest w takim układzie najwazniejsza dla ostatecznego wyniku?
- MikeWeidenbaum
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1132
- Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki ;>
Myślę że w duathlonie przy takich proporcjach i konwencji bez draftingu (najbardziej typowy dystans to jest 2 razy tyle ile ja robiłem w Czempiniu, 10-40-5, na takim dystansie najczęściej odbywają się mistrzostwa krajów i jakieś większe zawody) jest to w miarę wyważone z lekkim wskazaniem na rower, możesz przejrzeć wyniki, są podane miejsca w poszczególnych dyscyplinach: KLIK Zwycięzca nie był najlepszy na żadnym etapie, ale biegł-jechał najrówniej no i miał szybkie zmiany.
Myślę że w duathlonie przy takich proporcjach i konwencji bez draftingu (najbardziej typowy dystans to jest 2 razy tyle ile ja robiłem w Czempiniu, 10-40-5, na takim dystansie najczęściej odbywają się mistrzostwa krajów i jakieś większe zawody) jest to w miarę wyważone z lekkim wskazaniem na rower, możesz przejrzeć wyniki, są podane miejsca w poszczególnych dyscyplinach: KLIK Zwycięzca nie był najlepszy na żadnym etapie, ale biegł-jechał najrówniej no i miał szybkie zmiany.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Bardzo dobry występ. Generalnie bardzo poprawiłeś przejście rower - bieganie. Myślę, że na dziś w olimpijce jesteś w stanie pobiec co najmniej 3 min szybciej niż rok temu. Bardzo dobry rower ale ty dużo jeździsz więc są efekty (i o to chodzi). Też jestem zdania, że pierwsza piątkę mogłeś mocniej pobiec, taka mocna piątka tylko bez finiszu, nawet z delikatnym odpuszczeniem samej końcówki przed zmianą. Mam nadzieję, że lemondka się dobrze sprawdziła Zmiany to lepiej chyba na bosaka robić i wskakiwać od razu we wpięte buty w pedały, sporo się zyskuje na zmianach i to zasadniczo prosty element do opanowania.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- MikeWeidenbaum
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1132
- Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki! Po tym jak teraz trenuję i jak widzę przełożenie na zawody to dopiero sobie uświadamiam jak słaby był mój trening do tri w zeszłym roku . Ta piątka była asekuracyjna bo nie wiedziałem jak organizm zareaguje na taki rodzaj wysiłku, z obecną wiedzą na pewno pobiegłbym mocniej.
Lemondka sprawdza się super, jeszcze jestem przed fitem (trochę się to odwleka, ale chcę kupić drugą sztycę i siodełko, żeby ustawić sobie pozycje tri i szosową, bo triathlon w Pniewach mam z draftem i zakazem długich lemondek, a dobry sprzęt jednak trochę kosztuje), ale nawet bez tego jest wygodnie i względnie szybko. A jak tam Argon? Taki sprzęt to pewnie 37 km/h jedzie sam pod górę z czołowym wiatrem .
Jeśli chodzi o wejście na rower, to wiem że dużo korzystniej jest mieć buty wpięte, ale trzeba mieć do tego odpowiednie buty. Nie mówię koniecznie o triathlonowych, ale obecnie mam takie coś. Na szosę bardzo fajne, ta klamra pozwala na szybkie i dokładne dopięcie/poluzowanie, ale zakładanie tego w czasie jazdy jest trochę problematyczne, trzeba tym plastikowym paskiem trafić w sprzączkę, jak jest nerwówka to łatwo się zagotować, "zabujać" rowerem i spowodować kraksę. Najbliższy triathlon jeszcze zrobię "po amatorsku", ale na lato się przerzucę na triathlonowe buty.
Lemondka sprawdza się super, jeszcze jestem przed fitem (trochę się to odwleka, ale chcę kupić drugą sztycę i siodełko, żeby ustawić sobie pozycje tri i szosową, bo triathlon w Pniewach mam z draftem i zakazem długich lemondek, a dobry sprzęt jednak trochę kosztuje), ale nawet bez tego jest wygodnie i względnie szybko. A jak tam Argon? Taki sprzęt to pewnie 37 km/h jedzie sam pod górę z czołowym wiatrem .
Jeśli chodzi o wejście na rower, to wiem że dużo korzystniej jest mieć buty wpięte, ale trzeba mieć do tego odpowiednie buty. Nie mówię koniecznie o triathlonowych, ale obecnie mam takie coś. Na szosę bardzo fajne, ta klamra pozwala na szybkie i dokładne dopięcie/poluzowanie, ale zakładanie tego w czasie jazdy jest trochę problematyczne, trzeba tym plastikowym paskiem trafić w sprzączkę, jak jest nerwówka to łatwo się zagotować, "zabujać" rowerem i spowodować kraksę. Najbliższy triathlon jeszcze zrobię "po amatorsku", ale na lato się przerzucę na triathlonowe buty.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Argon ok, fajny sprzęt niemniej jak na razie to mało na nim jeździłem. Sezon biegowy mi się przedłużył bo pewne rzeczy trzeba było załatwić do końca, później tygodniowy wyjazd na piwo no i kolarsko jestem w lesie. Na razie te 37km/h to na płaskim i z wiatrem to może i na wyrost zapewne. Muszę się nieco z nim oswoić bo ma sporo węziej ustawioną lemondkę, do tego ma s-kę i ten chwyt jest mniej wygodny. Bolą mnie więc trochę ramiona ale pozycja jest mocno bojowa. Rower tez jest mniej zwinny od kolarki, taki bardziej bezwładny i później reagujący. Pozycje za to daje bardzo wygodną, żadnego bólu dupy czy pleców. tylko te ramiona ale to kwestia przejścia na bardzo wąskie trzymanie i mam nadzieję przyzwyczajenia się. Jak się nie przyzwyczaję to rozszerzę to deczko. Na razie jednak muszę więcej jeździć bo to jest podstawa, rower i gadżety to tylko puder na formę i bez niej to się urobi "gowno". Ogólnie to nie idzie mi to tak jak sobie wyobrażałem. W pływaniu postępów brak, na długim dystansie pływam tempem jak pływałem, rower jak pisałem i tylko biegam lepiej co wydawało mi się, że będzie najtrudniejsze do osiągnięcia z tego treningu. Na dziś z założeń ambitnych to najbliżej jestem pobiegnięcia w olimpijce czy ćwiartce tempem na mocno poniżej 40 min. To niestety za mało na duży progres bo biegałem w tri dosyć szybko, rower powinienem tez nieco lepiej pojechać niż w zeszłym sezonie. Słabo to widzę niestety ale może przyjdzie jakieś przełamanie i poprawa.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- MikeWeidenbaum
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1132
- Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: brak
@mihumor
Dopiero teraz ogarnąłem, że robiłeś poprawkę z półmaratonu . Gratulacje, mega wynik z wyważonego i rozsądnego treningu.
Łączenie treningu biegowego z tri w takim sensie, żeby zrobić zadowalające wyniki w jednym i drugim to się chyba w pełni jeszcze nikomu nie udało, szczególnie jak się jest triathlonistą "wychodzącym" z biegania i ma się ambitne cele biegowe. Trzeba się po prostu nastawić albo na słabsze bieganie albo na braki w pozostałych dyscyplinach. Ja widzę, że psychologicznie dobrze że rok temu nie biegałem półmaratonu. Pewnie zrobiłbym dużo lepszy czas niż teraz, a tak ten tegoroczny wynik w połówce nawet mnie cieszy mimo że jest poniżej potencjału biegowego, no ale brakuje tutaj punktu odniesienia żeby się dołować . Z tego co pamiętam to sezon tri zaczynasz dość późno, więc trzymam kciuki i myślę że dasz radę jeszcze wejść na dobre obroty pływacko-rowerowe .
Dopiero teraz ogarnąłem, że robiłeś poprawkę z półmaratonu . Gratulacje, mega wynik z wyważonego i rozsądnego treningu.
Łączenie treningu biegowego z tri w takim sensie, żeby zrobić zadowalające wyniki w jednym i drugim to się chyba w pełni jeszcze nikomu nie udało, szczególnie jak się jest triathlonistą "wychodzącym" z biegania i ma się ambitne cele biegowe. Trzeba się po prostu nastawić albo na słabsze bieganie albo na braki w pozostałych dyscyplinach. Ja widzę, że psychologicznie dobrze że rok temu nie biegałem półmaratonu. Pewnie zrobiłbym dużo lepszy czas niż teraz, a tak ten tegoroczny wynik w połówce nawet mnie cieszy mimo że jest poniżej potencjału biegowego, no ale brakuje tutaj punktu odniesienia żeby się dołować . Z tego co pamiętam to sezon tri zaczynasz dość późno, więc trzymam kciuki i myślę że dasz radę jeszcze wejść na dobre obroty pływacko-rowerowe .
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Gratki za wynik w 1/4tej - bardzo fajny, Twój postęp widoczny w treningu bardzo dobrze przełożył się na zawody, dał dobry czas ale chyba jeszcze lepszą pozycje na mecie. Z tymi czasami z tri to jest jednak problem bo pomimo zgodności dystansów i formuły ich porównanie często może być mocno dyskusyjne. Start do startu nie przystaje bo różnice zwykle są spore i to w wielu płaszczyznach jak domierzenie tras, ich zróżnicowana trudność, sposób organizacji i umiejscowienia stref zmian nie wspominając o warunkach, które mają też niebagatelny wpływ na wyniki.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Gratulacje! Czekam na relację. Zawsze ciekawie poczytać o tri, bo to coś zupełnie nieznanego większości biegaczy. Do aktywnego udziału w ogóle mnie nie ciągnie, ale przygotowania i starty są bardzo interesujące.
Swoją drogą zauważyłem, że miejsca "wartość" miejsc open na tri jest na oko dwa razy większa niż w bieganiu. Na Twoim poziomie takie miejsce miałbyś pewnie na ~2500 biegaczy. Taka specyfika
Swoją drogą zauważyłem, że miejsca "wartość" miejsc open na tri jest na oko dwa razy większa niż w bieganiu. Na Twoim poziomie takie miejsce miałbyś pewnie na ~2500 biegaczy. Taka specyfika
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Gratulacje! Nie znam się na poziomie wyniku, ale najważniejsze, że jesteś zadowolony.
Relacja też fajna
Relacja też fajna
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43