Ech, chyba przestalam byc potrzebna w tym watku
Jestem przy komputerze z doskoku, gdyz dopiero wrocilam do domu do Warszawy i z praniem&sprzataniem&zakupowaniem&wszelkim innym ogarnianiem konca nie widac, ale odpowiem tak na szybko na pare kwestii:
po drugie, nawet na takich tempach ten trening nie powinien być takim zamordem jak opisuje - ja ostatnio zrobiłem 8 x 400 na tej intensywności i nie ścięło mnie tak bardzo.
tak jak napisal Wojtek - trening [2km + 10x400m w tempie nieco szybszym niz docelowe startowe z przerwami 1' w truchcie + 2 km] morderczym nie byl; znacznie, znacznie bardziej zmeczyly mnie sprinty, jakie robilam dwa dni wczesniej. biegalam je w czasach, ktore wedlug MacMillanowych tabel lapaly sie w te szybsze granice wyznaczonych dla mnie czasow (na podstawie wyniku na piatke z Biegu Ursynowa). zdecydowanie nie jestem sprinterka i slabo radze sobie na tak krotkich i szybkich dystansach - i wlasnie dlatego zdecydowalismy sie na to, zeby biegac tego typu akcentow jak najwiecej.
niedokładnie sprawdziłem Twoje wcześniejsze wyniki, przepraszam. oczywiście jest progres.
Z argumentem "Asia tego nie lubi" ciężko dyskutować
tak, to bardzo nieprofesjonalne podejscie, niemniej jednak spiesze z wytlumaczeniem, o co wlasciwie chodzi.
w kwestii odpuszczania i niedawaniasobierady z treningami bardzo sie z Wojtkiem roznimy. On, kiedy nie da rady zrobic zaplanowanego mocnego akcentu nie uwaza, ze to swiadczy o jego slabosci, braku dyspozycji i ogolnej beznadziejnosci. A ja owszem
Nie mam podpisanej umowy z zadnym sponsorem, ktoremu obiecalabym oszalamiajacy progres i zlamanie 35 minut na dyche w ciagu dwoch miesiecy (to tak wyolbrzymiajac, rzecz jasna
), nie mam tez na wykarmieniu czworki dzieci, na ktorych utrzymanie musze zarabiac bieganiem (Jezu, o czym my w ogole mowimy, jakie dzieci i jakie zarabianie bieganiem. ten watek zmierza w naprawde dziwnym i abstrakcyjnym kierunku
). Tak na dobra sprawe trenuje od kilku miesiecy i naprawde dopiero ucze sie poznawac swoj organizm i swoje mozliwosci. Rok temu (w czasach 'truchtam sobie po 35 minut trzy razy w tygodniu i jest wesoło') Wojtek probowal namowic mnie na bieganie czterysetek na stadionie - po drugiej myslalam ze umieram i odmowilam dalszych prob. Wygladalam podobno calkowicie swiezo i rzesko, ale co z tego, skoro w mojej psychice byla ogromna blokada przed tym, zeby przyspieszyc, zeby dac z siebie cokolwiek wiecej. Nadal mam z tym problem, choc na szczescie jest w tej kwestii progres. Juz nie podchodze do tego wszystkiego z takim wielkim strachem i obawami, jak to bylo na poczatku. Ale nadal nie jest idealnie.
Grozes, napisales, ze masz pomysl na trening, ktory sprawi, ze przez reszte dnia nie bede miala ochoty juz sie ruszyc. Niestety to tak nie dziala..
Nie jestem (jeszcze?) w stanie doprowadzic sie na treningu (ani nawet na zawodach) do takiego stanu, zeby zastawiac sie, jak sie w ogole nazywam. Podejrzewam, ze gdyby obecnie udalo mi sie zrobic trening biegowy, po ktorym przez reszte dnia czulabym sie naprawde wykonczona, to.. przestraszylabym sie tego tak bardzo, ze wiecej bym sie na taki trening nie zdecydowala.
Wiele pracy przede mna..