Na imię mam Przemek. Lat już trochę na karku, rocznik 78.

Wzrost: 183 cm
Waga: obecnie w okolicach 77
HRMax: ~190-194
Biegam głównie wieczorami 21-22, bo w dzień robota, dzieci
Na początek opisze swoją moja styczność z bieganiem.
Tak w skrócie na pomysł biegania wpadłem we wrześniu 2018, ale regularne bieganie zacząłem w maju 2019.
[NUDZIARSKA HISTORIA START]
Otóż biegania nigdy nie lubiłem, za młodu grałem głownie w koszykówkę, ale że byłem niski, a moja ulubiona pozycja to center

W wieku 15 lat miałem 150 cm wzrostu, więc na centra się średnio nadawałem. Potem jakoś tak wyszło, że kolega namówił mnie na piłkę nożną, była to 3 klasa szkoły średniej, więc późno jak na rozpoczynanie kariery, ale stwierdził, że nie mają sensownego bramkarza w klubie i mam mówić, że umiem bronić, to mnie wezmą. Pomimo, że nie umiałem, to w trybie przyspieszonym pokazali mi jak się to robi i stanąłem między słupkami w klubie. Przez półtora roku z kompletnego ignoranta w temacie, awansowałem na gwiazdę klasy A juniorów i wysyłano mnie już do 3 ligi na testy, gdy musiałem brutalnie zakończyć plany działaczy i oznajmiłem, że nie mam na to czasu bo idę na studia. W wieku 19 lat na lekcji w-f niestety mój trening piłkarski okazał się zgubny i w wyniku zbyt ostrego wejścia zwichnąłem sobie lewe kolano.
Potem było całkowite rozstanie ze sportem i jeszcze na dokładkę pod koniec studiów głupio zwichnięte prawe kolano i o sensownym sporcie mogłem zapomnieć całkowicie.
Jakoś parę lat później ktoś mnie namówił na lekkie granie w piłkę na sali i od tej pory mniej lub bardziej regularnie, raz w tygodniu kopałem piłkę, w pewnym momencie nawet na całkiem solidnym poziomie.
Wrzesień 2017 granie w piłkę, po godzinie łapie mnie ostry skurcz w łydce, myślę sobie - a rozbiegam to, ale jednak przez pół godziny nie udało się, cały czas coś rwało w nodze. Okazało się to naderwaniem mięśnia, które leczyłem pół roku. Potem wakacje, wszyscy w rozjazdach, więc też statycznie. No i wreszcie nadeszła jesień, wypadało by wrócić do piłki, ale przecież nie pójdę na surowo, bo sobie znowu coś pozrywam.
Połowa września 2018, wpadłem na pomysł że przydała by się lekka zaprawa i najpierw trochę pobiegam. Założyłem halówki na nogi i idę biegać, coś lekkiego na początek - rundka naokoło osiedla, wg GoogleMaps jakieś 4km ... lekko nie było, w połowie zaczęło brakować oddechu, po kolejnym odcinku, tak na oko 3km, jakaś mega kolka, ale nie poddawałem się i dotruchtałem do tych 4 km. Na końcu miałem sztywne łydki, a kolana krzyczały do mnie, że mnie powaliło na starość. Jednak powrót do piłki wydawał się realny, a po 3-4 takich przebieżkach forma pozwalała przetruchtać te 4km swobodnie. Biegający kolega z roboty powiedział, że warto zwiększyć dystans. Przez następne 2 tygodnie dobiłem do 8.5km, leciałem już z Endomondo w telefonie i zapowiadało się na bezbolesny powrót do piłki, gdy niespodziewanie przytrafiło się głupie skręcenie kolana.
Zima w fotelu, nastrój grobowy i postanowienie, że ten sport to sobie już całkiem odpuszczę.
W lutym 2019 wszedłem na wagę i zobaczyłem tam 86kg, niby tragedii nie ma bo zwykle ważyłem w okolicach 83kg i to była taka wizualnie prawidłowa waga, ale zapaliła się lampka ostrzegawcza, że warto to kontrolować. Przyszło mi do głowy, że może by znowu tak lekko potruchtać, tym razem już bez jakiś ambicji z powrotem do piłki, tylko tak dla spalenia paru zbędnych kalorii. Zacząłem delikatnie 2.5km, żeby nie zabić od razu kolana, potem 4, w marcu 5.5, 7, 8 i pod koniec przetruchtałem 10. W maju zacząłem biegać regularnie 2-3 razy w tygodniu i tak to się właśnie zaczęło.
[KONIEC ŻALÓW]
Pierwszy cel jaki sobie postanowiłem w maju 2019 to pobiec tempem 4:50 5km, czyli złamanie 24:10. Byłem w stanie przebiec ten dystans na początku w okolicach 26 minut, przed kontuzją udało mi się w okolicach 25, ale ślad w endomondo jest mocno naciągany (stary telefon), więc ciężko stwierdzić ile tak naprawdę przebiegłem. Poczytałem co i jak trenować i w czerwcu zabrałem się do roboty, okazało się że plan był mało ambitny, bo we wrześniu pobiegłem 22:28 na Biegu rtm. Pileckiego. Bieg pobiegłem tragicznie, jeżeli chodzi o taktykę, mega Positive split, ale tak też biegałem testy na treningach, jakoś nie umiem się hamować jak już mam lecieć szybko.
Potem jeszcze w październiku porobiłem trochę długich wybiegań, żeby się przygotować na Bieg Niepodległości i 11.11.2019 trzasnąłem czas 47:19 na 10km.
Było to robione z 3 treningów tygodniowo, od połowy lipca bez niespodzianek i przerw. 2x easy, 1x5km progu lub 5x1km/P 2:30 w truchcie
Od września wprowadziłem dodatkowo 1 trening uzupełniający - core, 8xdeska 40"/p 30"

800m
2021-09-23 Mazovia Track Cup 2:27.15
1km
2020-06-20 Warsaw Track Cup 3:15.91
2021-05-22 Warsaw Track Cup 3:14.33
2021-06-13 Warsaw Track Cup 3:10.87
Mila:
2020-09-06 Symboliczna 1mila Warszawa 5:43.8
2021-09-11 1mila Warszawa 5:35.7
5km
2019-09-21 Bieg rtm. Pileckiego Warszawa: 22:28
2020-09-23 Korona Himalajów Manaslu: 20:08 [atest]
2020-10-25 Runbertów 20:01
2022-09-18 Bieg Ursynowa 19:39 [atest]
10km
2019-11-11 Bieg Niepodległości Warszawa: 47:19 [atest]

Cele na rok 2020:
Plan jest taki, że zwiększam liczbę treningów do 4 (+ uzupełniające przysiady, dwugłowe, brzuch, core) i dosyć ambitnie stawiam sobie poprzeczkę na 20:00 na 5km [zrobione 20:01], ze względu na rozwalone kolana nie interesują mnie dłuższe dystanse. Cel odległy, liczę się z tym, że nie wyjdzie, ale próbować warto.
Podsumowanie roku 2020: viewtopic.php?p=1027890#p1027890
Cele na rok 2021:
Skupiam się na dystansach 800-1600m będę celował w 2:24 [zrobione 2:27] na 800m, 3:05 na 1km [zrobione 3:10], 5:20 na milę [wtopa 5:35]
Cele na rok 2022:
W poprzednim roku przyplątały się 2 kontuzje, które mocno mi namieszały. Kolejny rok to pilnowanie, żeby nie było żadnych odpałów i solidne zbudowanie bazy pod lato [znowu 2 kontuzje - marzec przeciążenie mięśnia w kostce, maj kolano, więc cel nieudany]. Konkretnych wyników nie zakładam, ale więcej czasu pójdzie na budowanie podstaw i wytrzymałości. Dystanse nadal interesują mnie 800 - 1.609, z naciskiem na 800. [Niestety przez stan kolana te dystanse mi odpadły, ale przebite wreszcie 20' na piątkę - 19:39]
Cele na rok 2023:
Zmiana trybu - odpuszczam roztrenowanie i wyodrębniony okres bazowy, będę podtrzymywał to co jest przez jesień i zimę. Coraz więcej pracy nad siłą, chociaż już w zeszły rok w tej dziedzinie dobrze przepracowany. Jesień - zima 3 treningi biegowe w tygodniu + koszykówka + siła. Na wiosnę znowu próba przygotowania do dystansu 800-1609.