KaliskiBiegacz - systematycznie po 1:40 na wiosnę 2019
Moderator: infernal
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Wiek: 22 lata
Wzrost: 186 cm
Waga: 79-80 kg
HRMax: ~195 bpm
Witam Szanowne Grono Forumowiczów!
Od dziewiątego roku życia grałem w piłkę w klubie sportowym z małymi sukcesami na szczeblu wojewódzkim i kilkoma niezłymi wynikami w kraju i zagranicą. Raczej byłem typem wytrzymałościowca niż szybkościowca, ale na czwartkach lekkoatletycznych wystawiali mnie zarówno na 60m jak i 1km Moja przygoda z futbolem skończyła się wraz z ukończeniem gimnazjum, gdy po etapie szybszego wzrostu przyszły wraz z nim problemy z kręgosłupem oraz kolanami. Na kilka lat moja aktywność sportowa ograniczała się do zajęć wychowania fizycznego i rzadkiego pogrywania w koszykówkę, której również jestem fanem. Ze cztery lata temu wyszedłem po raz pierwszy potruchtać i tak przez kolejne blisko trzy lata miewałem okresy, gdzie wychodziłem się poruszać kilka razy, by później zaniechać "treningów" przez kilka miesięcy. W końcu w listopadzie 2017 stwierdziłem, że koniec z siedzeniem na dupie i trzeba się ruszyć. Zapisaliśmy się z dziewczyną na Bieg Mikołajkowy i zaczęliśmy się ruszać w jej ślimaczym tempie, by jak najlepiej wypaść na pierwszych zawodach. Reszta jest historią... By nie zanudzać okres od listopada do dzisiaj przedstawię w pigułce. Ostatnie dwa miesiące 2017 roku truchtaliśmy/łem sobie regularnie po kilka kilometrów, nabijając zawrotną liczbę +/-105km przebiegniętych w 2017 roku Po Biegu Mikołajkowym zostałem sam, ponieważ moja dziewczyna nabawiła się małej kontuzji nogi i do dzisiaj biega raczej okazyjnie i pod wpływem małego impulsu zbliżających się zawodów. Zacząłem konkretniejsze przygotowania do mojego pierwszego poważnego startu w lutym, gdzie nabiegałem 52:10 na 10km. Potem trzy miesiące niezbyt regularnego biegania, w których mocniejsza końcówka zaowocowała nową życiówką w maju - 48:51. Okres wakacyjny wolę przemilczeć, bo były to kolejno 3, 3 i 9 treningów w czerwcu, lipcu i sierpniu, co zbiegło się najpierw z sesją, a później z cięższą fizyczną pracą. Pod koniec sierpnia stwierdziłem, że czas się ogarnąć, zakupiłem pierwsze poważniejsze buty Adidas Supernova Glide 7 oraz zegarek Polar M430 i zacząłem przygotowania do jesieni. Wrzesień i październik solidnie jak na mnie, ale wypadły mi październikowe zawody przez pokrzywkę, którą złapałem dosłownie dzień przed startem. W międzyczasie z rodzinką wybraliśmy się do Krynicy na Festiwal Biegowy, gdzie zaliczyłem trzy starty dzień po dniu, raczej treningowo, ze względu na profil trasy Biegiem ostatniej szansy namaściłem Bieg Niepodległości, gdzie w ciągu ostatnich dwóch tygodni do startu odbyłem raptem dwa treningi, tym razem przez przeziębienie. Nie nastawiałem się na nic spektakularnego, marzyłem by złamać 48 minut, a zważając na okoliczności, kilkusekundową życiówkę też bym przełknął. Nabiegałem 47:11 i lecę po więcej!
2018
3KM
13:11 (wrzesień)
10KM
52:10 (luty) -> 48:51 (maj) -> 47:11 (listopad)
Wiosna 2019: Przede wszystkim - SYSTEMATYCZNOŚĆ. Chciałbym trenować cztery razy w tygodniu. Dotychczas były to w optymistycznej wersji trzy razy, najczęściej mniejsza ilość w nieusystematyzowanej, chaotycznej formie spowodowanej lenistwem, studiami, alkoholem i innymi składowymi. Treningi we wtorek, czwartek, sobotę i niedzielę, z jednym sobotnim akcentem. Skoro z chaosu biegałem życiówki, to wchodząc na ten pułap na pewno zrobię kolejny krok.
Wiosna 2019: Głównym celem na wiosnę jest debiut w półmaratonie i złamanie 100 minut. Dodatkowo na dyszkę chciałbym zejść poniżej 45 minut, co w moim przypadku będzie dużo łatwiejsze. Jeśli okazyjnie trafią się zawody na 5km, to zakręcenie się koło 22 minut również.
Wiosna 2019:
*29.12 - Parkrun 5km - 22:09 PB
*02.02 - Parkrun 5km - 21:27 PB
*16.03 - 6. Dziesiątka Wroactiv - 44:38 PB
*30.03 - Parkrun 5km - 20:48 PB
*07.04 - H2O Wrocław Półmaraton - 1:38:09 PB
*12.05 - Wrocławski Bieg Akademicki 10km
Jak na razie w 2018 roku nabiegałem całe ~530km, także jest to kilometraż co najwyżej wywołujący uśmiech politowania. Wchodząc na cztery treningi tygodniowo oczekuję wyraźnego progresu i sądzę, że cele na wiosnę są spokojnie w moim zasięgu. Do tej pory trenowałem raczej jakościowo niż ilościowo i próżno było szukać długich wybiegań w bardzo wolnym tempie, nie schodziłem poniżej 6min/km, ale również nigdy jeszcze nie porwałem się na nic więcej niż 12,3km. Dlatego czeka mnie teraz spokojne nabijanie kilometrów i wydłużanie dystansów, nie mogę się doczekać Na ten moment robię sobie kilka dni przerwy, a w przyszłym tygodniu potruchtam z dziewczyną, by pomóc jej w przygotowaniach na złamanie 59 minut w Biegu Mikołajkowym. Tak zwane lizanie ran i roztrenowanie po Biegu Niepodległości Od 26 listopada pozostanie mi 19 tygodni do półmaratonu i najbliższe dni chciałbym przeznaczyć na ustalenie konkretnego planu treningowego pod ten cel. Jeśli ktoś dobrnął aż tutaj i poleca coś konkretnego, to całuję rączki. W ostateczności, gdzie mogę dostać Danielsa w rozsądnej cenie? Jakie książki polecacie? Czytam forum regularnie od kilku miesięcy, ale pytań zamiast ubywać, przybywa To już koniec tego przydługiego wstępu. Mam nadzieję, że ja wytrzymam w postanowieniu treningu, a wy wytrzymacie ze mną i posłużycie cenną radą. Rywalizacja mnie napędza, także wierzę, że będzie dobrze. Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony 07 kwie 2019, 15:24 przez KaliskiBiegacz, łącznie zmieniany 5 razy.
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
12.11.2018 - 25.11.2018
Roztrenowanie w pełni W ciągu dwóch tygodni człapałem tylko dwa razy, skupiając się na nauce i na niezdrowym odżywianiu Od wtorku ruszam z planem, liczę, że forma wróci jak najszybciej.
Sobota (17.11)
BS 8km - 06:10-6:15min/km
Bieg bez historii z dziewczyną i mamą w ramach przygotowań do Biegu Mikołajkowego. Dziewczyny mają problemy z mobilizacją, także będzie im ciężko osiągnąć zamierzony rezultat.
49:23 - 8,01km - 06:10 min/km - 152bpm (168 max)
---
Niedziela (25.11)
BS 6km - 06:10-06:20min/km
Bieg z dziewczyną po intensywnym weekendzie Biegło się sztywno, ale będzie lepiej.
39:32 - 6,32km - 06:16min/km - 150bpm (166 max)
---
Przez następne dwa tygodnie zamierzam biegać w tempie 6:00-6:15min/km. Moje tętno przy takich prędkościach przekracza "tabelkowe" 75%HRmax spokojnych rozbiegań, które przy moim tętnie maksymalnym powinno wynosić 127-146bpm, ale nie zamierzam się tym sugerować, bo nie uśmiecha mi się dreptać w tempach poniżej 6:30. Moją życiówkę z 11 listopada pobiegłem przy średnim tętnie 175bpm, czyli modelowo według tabelki, ale tętno przy wolniejszych tempach zawsze mam zawyżone. Dlatego zamierzam przyjąć widełki do BSa 65-80%HRmax i biegać takie biegi do 156bpm. Po kilku tygodniach treningów tętno powinno zacząć spadać i bliżej temu będzie do 75%HRmax.
Dla przykładu:
30.10 - 42:50 - 8,43km - 05:05min/km - 163bpm
07.11 - 38:47 - 6,69km - 05:48min/km - 153bpm
Czym wyższe tempo, tym bliżej mi do "biegacza modelowego"
Roztrenowanie w pełni W ciągu dwóch tygodni człapałem tylko dwa razy, skupiając się na nauce i na niezdrowym odżywianiu Od wtorku ruszam z planem, liczę, że forma wróci jak najszybciej.
Sobota (17.11)
BS 8km - 06:10-6:15min/km
Bieg bez historii z dziewczyną i mamą w ramach przygotowań do Biegu Mikołajkowego. Dziewczyny mają problemy z mobilizacją, także będzie im ciężko osiągnąć zamierzony rezultat.
49:23 - 8,01km - 06:10 min/km - 152bpm (168 max)
---
Niedziela (25.11)
BS 6km - 06:10-06:20min/km
Bieg z dziewczyną po intensywnym weekendzie Biegło się sztywno, ale będzie lepiej.
39:32 - 6,32km - 06:16min/km - 150bpm (166 max)
---
Przez następne dwa tygodnie zamierzam biegać w tempie 6:00-6:15min/km. Moje tętno przy takich prędkościach przekracza "tabelkowe" 75%HRmax spokojnych rozbiegań, które przy moim tętnie maksymalnym powinno wynosić 127-146bpm, ale nie zamierzam się tym sugerować, bo nie uśmiecha mi się dreptać w tempach poniżej 6:30. Moją życiówkę z 11 listopada pobiegłem przy średnim tętnie 175bpm, czyli modelowo według tabelki, ale tętno przy wolniejszych tempach zawsze mam zawyżone. Dlatego zamierzam przyjąć widełki do BSa 65-80%HRmax i biegać takie biegi do 156bpm. Po kilku tygodniach treningów tętno powinno zacząć spadać i bliżej temu będzie do 75%HRmax.
Dla przykładu:
30.10 - 42:50 - 8,43km - 05:05min/km - 163bpm
07.11 - 38:47 - 6,69km - 05:48min/km - 153bpm
Czym wyższe tempo, tym bliżej mi do "biegacza modelowego"
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień 1/19: 26.11.2018 - 02.12.2018
Wtorek - 27.11
BS 6km - 6:00min/km
Pierwszy dzień, nowa trasa, mnóstwo energii. To nie mogło się tak skończyć Od Parku Klecińskiego wzdłuż Ślęzy aż do Parku Grabiszyńskiego i z powrotem. Będę tam wracał regularnie
35:44 - 6,42km - 05:35min/km - 158bpm (169max)
Teraz już na pewno będę się hamował, bo nie mogę przeszarżować z tempami, dokładając tyle kilometrów, w stosunku do tego co biegałem dotychczas.
Wtorek - 27.11
BS 6km - 6:00min/km
Pierwszy dzień, nowa trasa, mnóstwo energii. To nie mogło się tak skończyć Od Parku Klecińskiego wzdłuż Ślęzy aż do Parku Grabiszyńskiego i z powrotem. Będę tam wracał regularnie
35:44 - 6,42km - 05:35min/km - 158bpm (169max)
Teraz już na pewno będę się hamował, bo nie mogę przeszarżować z tempami, dokładając tyle kilometrów, w stosunku do tego co biegałem dotychczas.
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień 1/19: 26.11.2018 - 02.12.2018
Czwartek - 29.11
BS 8km - 6:00min/km
Wyszedłem o 8:45 przy -5 na dworze Biegło się zadziwiająco przyjemnie aż do nawrotu... Dostałem porządnym wiatrem w twarz, w dodatku pomiar tętna dwa razy zgłupiał i wskazał mocno zawyżoną liczbę. Obiektywnie w korzystniejszych warunkach miałbym pewnie ze dwa bpm mniej.
47:38 - 7,91km - 06:02min/km - 155bpm (173 max)
---
Sobota - 01.12
BS 6km - 6:00min/km
Przyjemny dla mnie bieg z dziewczyną (dla niej mniej ). Szybko się nagrzewam i chyba ubieram za ciepło, pierwszy kilometr, dwa jest jeszcze chłodno, a później już solidnie się pocę. Nie chcę przesadzić też w drugą stronę, muszę znaleźć złoty środek.
37:09 - 6,19km - 06:01min/km - 153bpm (161 max)
---
Niedziela - 02.12
BS 8km - 6:00min/km
Dzisiaj przy +3 czapka to już zdecydowanie nie dla mnie, muszę ją zabierać ze sobą dopiero przy minusowych temperaturach. Biegło się leciutko oddechowo, nogi już troszkę zmęczone Biegałem pętle po Parku Klecińskim i albo profil trasy i brak wiatru, albo zegarek lekko świruje, albo mój organizm już zaczyna reagować pozytywnie, albo to po części każda z tych rzeczy, ale dzisiejsze tętno było już wyraźnie niższe niż w ciągu ostatnich truchcików w tym tempie.
47:53 - 8,01km - 05:59min/km - 150bpm (160 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 28,53km
Czas - 2:48:24
Super tydzień, nigdy w życiu tyle nie biegałem Jestem trochę obolały, dobrze że jutro wolne. Jednak pięć treningów w osiem dni dla początkującego amatora to solidna dawka, nawet przy takich wolnych tempach. W przyszłym tygodniu powtarzam to samo z wyjątkiem soboty, gdzie startuję w Biegu Mikołajkowym na 10km i robię za zająca dla dziewczyn
Czwartek - 29.11
BS 8km - 6:00min/km
Wyszedłem o 8:45 przy -5 na dworze Biegło się zadziwiająco przyjemnie aż do nawrotu... Dostałem porządnym wiatrem w twarz, w dodatku pomiar tętna dwa razy zgłupiał i wskazał mocno zawyżoną liczbę. Obiektywnie w korzystniejszych warunkach miałbym pewnie ze dwa bpm mniej.
47:38 - 7,91km - 06:02min/km - 155bpm (173 max)
---
Sobota - 01.12
BS 6km - 6:00min/km
Przyjemny dla mnie bieg z dziewczyną (dla niej mniej ). Szybko się nagrzewam i chyba ubieram za ciepło, pierwszy kilometr, dwa jest jeszcze chłodno, a później już solidnie się pocę. Nie chcę przesadzić też w drugą stronę, muszę znaleźć złoty środek.
37:09 - 6,19km - 06:01min/km - 153bpm (161 max)
---
Niedziela - 02.12
BS 8km - 6:00min/km
Dzisiaj przy +3 czapka to już zdecydowanie nie dla mnie, muszę ją zabierać ze sobą dopiero przy minusowych temperaturach. Biegło się leciutko oddechowo, nogi już troszkę zmęczone Biegałem pętle po Parku Klecińskim i albo profil trasy i brak wiatru, albo zegarek lekko świruje, albo mój organizm już zaczyna reagować pozytywnie, albo to po części każda z tych rzeczy, ale dzisiejsze tętno było już wyraźnie niższe niż w ciągu ostatnich truchcików w tym tempie.
47:53 - 8,01km - 05:59min/km - 150bpm (160 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 28,53km
Czas - 2:48:24
Super tydzień, nigdy w życiu tyle nie biegałem Jestem trochę obolały, dobrze że jutro wolne. Jednak pięć treningów w osiem dni dla początkującego amatora to solidna dawka, nawet przy takich wolnych tempach. W przyszłym tygodniu powtarzam to samo z wyjątkiem soboty, gdzie startuję w Biegu Mikołajkowym na 10km i robię za zająca dla dziewczyn
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień 2/19: 03.12.2018 - 09.12.2018
Wtorek - 04.12
BS 6km - 6:00min/km
Dalszy spadek tętna, trening zaliczony.
36:28 - 6,08km - 06:00min/km - 148bpm (157 max)
---
Czwartek - 06.12
BS 8km - 6:00min/km
Ostatni trening przed sobotnim startem odbyty z dziewczyną, który wlał optymizm w jej serce. Dała radę na spokojnie zrobić 6.5km w tym tempie, ja jeszcze dołożyłem 1.5km
47:36 - 8,00km - 05:57min/km - 150bpm (158 max)
---
Sobota - 08.12
BS 10km - 5:54min/km (>59minut)
Bieg Mikołajkowy
Atak na złamanie 59 minut w wykonaniu mojej mamy i dziewczyny - ja w roli zająca. Planem było pierwsze 5 kilometrów do nawrotu w 30 minut i przyśpieszenie w drugiej części dystansu w zależności od sił dziewczyn. Negative split pełną parą Pierwsze 4 km bez historii kolejno w 5:57, 5:57, 5:59 i 5:55 według zegarka. Niestety mijaliśmy kolejne oznaczenia 50-70 metrów później niż wskazywał gps, dlatego postanowiłem przyśpieszyć chwilę wcześniej i piąty kilometr zrobiliśmy w 5:47. Nawrót złapany przy wskazaniu zegarka na 5,08km i czasie ~30 minut - teoretycznie z planem, ale w praktyce liczyłem, że trasa z gpsem będzie się bardziej zazębiać i już na nawrocie będziemy mieli trochę zapasu. Dziewczyny sygnalizują, że jest okej, dlatego nie pozostaje nic innego, tylko przyśpieszyć Następne trzy kilometry kolejno w 5:45, 5:43, 5:40. Wiatr naparza w twarz, lekko pod górkę, sam odczuwam trudy biegu, nie mówiąc o dziewczynach, ale połykanie kolejnych przeciwników skutecznie je mobilizuje do dalszej walki. Dziewiąty kilometr w 5:33, mama zaczyna narzekać, że za szybko, ja próbuję jej wytłumaczyć, że gps nie pokrywa się z trasą i żeby złamać 59 minut musimy lecieć w tym tempie. Przy niecałym kilometrze do mety rezygnuje i przechodzi na chwilę do marszu. Zostaję sam z dziewczyną, która walczy ostatkiem sił, ale na ostatnich 300 metrów sama przyśpiesza do prędkości, o których jej w życiu nie podejrzewałem i ostatni kilometr według zegarka zamykamy w 5:17. Puszczam ją przed sobą, pierwsza wbiega na metę i może się pochwalić nową życiówką - 58:10 Mama dobiega 33 sekundy później, także ona również osiągnęła cel. Koniec końców Polar nalicza 10,15km, ale ile było naprawdę ciężko stwierdzić. Ostatnie 150 metrów zrobiliśmy zapewne w tempie poniżej 5 minut/km, ale ciężko mi to precyzyjniej określić, ponieważ zamiast wyłączyć bieg, to przez przypadek zalapowałem i czas leciał jeszcze półtorej minuty Koniec końców według zegarka poszło tak:
58:12 - 10,15km - 05:44min/km - 156bpm (174 max)
---
Niedziela - 09.12
BS 6km - 6:00min/km
Już przed sobotą nogi wchodziły mi w dupę, nie mówiąc już o dzisiejszym poranku Jednak częstotliwość treningów i kilometraż ostro mnie sponiewierały, co również odbiło się na tętnie, dlatego postanowiłem dzisiaj sobie potruchtać, nie przejmując się zbytnio tempem. Będzie tylko lepiej
35:47 - 5,72km - 06:16min/km - 143bpm (156 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 29,95km
Czas - 2:58:03
Sobota za mocna, ale trzeba było pomóc dziewczynom W ciągu 15 dni odbyłem 9 treningów, to dla mnie zdecydowanie coś nowego i dla mojego organizmu również, ale liczę, że już w przyszłym tygodniu będzie lepiej. Teraz wchodzę już w normalny trening i jak na razie przyjmuję taki schemat: wtorek BS + przebieżki / czwartek IIZ / sobota BS / niedziela BD + co dwa/trzy tygodnie wplecione jakieś BNP, a później T21. Przy moim kilometrażu czuję, że jeden akcent to za mało, by osiągnąć cel, natomiast dwa to znowu za dużo, jak na mój staż biegowy, dlatego wymyśliłem taki miszmasz i średnio te +/- 1.5 akcentu. Pewnie to głupota, ale to dopiero mój pierwszy sezon, więc jak najbardziej czas na błędy
Wtorek - 04.12
BS 6km - 6:00min/km
Dalszy spadek tętna, trening zaliczony.
36:28 - 6,08km - 06:00min/km - 148bpm (157 max)
---
Czwartek - 06.12
BS 8km - 6:00min/km
Ostatni trening przed sobotnim startem odbyty z dziewczyną, który wlał optymizm w jej serce. Dała radę na spokojnie zrobić 6.5km w tym tempie, ja jeszcze dołożyłem 1.5km
47:36 - 8,00km - 05:57min/km - 150bpm (158 max)
---
Sobota - 08.12
BS 10km - 5:54min/km (>59minut)
Bieg Mikołajkowy
Atak na złamanie 59 minut w wykonaniu mojej mamy i dziewczyny - ja w roli zająca. Planem było pierwsze 5 kilometrów do nawrotu w 30 minut i przyśpieszenie w drugiej części dystansu w zależności od sił dziewczyn. Negative split pełną parą Pierwsze 4 km bez historii kolejno w 5:57, 5:57, 5:59 i 5:55 według zegarka. Niestety mijaliśmy kolejne oznaczenia 50-70 metrów później niż wskazywał gps, dlatego postanowiłem przyśpieszyć chwilę wcześniej i piąty kilometr zrobiliśmy w 5:47. Nawrót złapany przy wskazaniu zegarka na 5,08km i czasie ~30 minut - teoretycznie z planem, ale w praktyce liczyłem, że trasa z gpsem będzie się bardziej zazębiać i już na nawrocie będziemy mieli trochę zapasu. Dziewczyny sygnalizują, że jest okej, dlatego nie pozostaje nic innego, tylko przyśpieszyć Następne trzy kilometry kolejno w 5:45, 5:43, 5:40. Wiatr naparza w twarz, lekko pod górkę, sam odczuwam trudy biegu, nie mówiąc o dziewczynach, ale połykanie kolejnych przeciwników skutecznie je mobilizuje do dalszej walki. Dziewiąty kilometr w 5:33, mama zaczyna narzekać, że za szybko, ja próbuję jej wytłumaczyć, że gps nie pokrywa się z trasą i żeby złamać 59 minut musimy lecieć w tym tempie. Przy niecałym kilometrze do mety rezygnuje i przechodzi na chwilę do marszu. Zostaję sam z dziewczyną, która walczy ostatkiem sił, ale na ostatnich 300 metrów sama przyśpiesza do prędkości, o których jej w życiu nie podejrzewałem i ostatni kilometr według zegarka zamykamy w 5:17. Puszczam ją przed sobą, pierwsza wbiega na metę i może się pochwalić nową życiówką - 58:10 Mama dobiega 33 sekundy później, także ona również osiągnęła cel. Koniec końców Polar nalicza 10,15km, ale ile było naprawdę ciężko stwierdzić. Ostatnie 150 metrów zrobiliśmy zapewne w tempie poniżej 5 minut/km, ale ciężko mi to precyzyjniej określić, ponieważ zamiast wyłączyć bieg, to przez przypadek zalapowałem i czas leciał jeszcze półtorej minuty Koniec końców według zegarka poszło tak:
58:12 - 10,15km - 05:44min/km - 156bpm (174 max)
---
Niedziela - 09.12
BS 6km - 6:00min/km
Już przed sobotą nogi wchodziły mi w dupę, nie mówiąc już o dzisiejszym poranku Jednak częstotliwość treningów i kilometraż ostro mnie sponiewierały, co również odbiło się na tętnie, dlatego postanowiłem dzisiaj sobie potruchtać, nie przejmując się zbytnio tempem. Będzie tylko lepiej
35:47 - 5,72km - 06:16min/km - 143bpm (156 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 29,95km
Czas - 2:58:03
Sobota za mocna, ale trzeba było pomóc dziewczynom W ciągu 15 dni odbyłem 9 treningów, to dla mnie zdecydowanie coś nowego i dla mojego organizmu również, ale liczę, że już w przyszłym tygodniu będzie lepiej. Teraz wchodzę już w normalny trening i jak na razie przyjmuję taki schemat: wtorek BS + przebieżki / czwartek IIZ / sobota BS / niedziela BD + co dwa/trzy tygodnie wplecione jakieś BNP, a później T21. Przy moim kilometrażu czuję, że jeden akcent to za mało, by osiągnąć cel, natomiast dwa to znowu za dużo, jak na mój staż biegowy, dlatego wymyśliłem taki miszmasz i średnio te +/- 1.5 akcentu. Pewnie to głupota, ale to dopiero mój pierwszy sezon, więc jak najbardziej czas na błędy
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Długo mnie tu nie było, ale przez ten czas nadal sumiennie trenowałem
Tydzień 3/19: 10.12.2018 - 16.12.2018
Wtorek - 11.12
IIZ 8km - trucht + 6km po 5:25min/km + trucht
Trening czwartkowy przeniosłem na wtorek, bo szykowały się trzy intensywne dni z racji zakończenia studiów i wiedziałem, że w czwartek będzie ciężko
45:50 - 8,22km - 05:35min/km - 160bpm (173 max) w tym IIZ:
32:36 - 6,00km - 05:26min/km - 163bpm (173 max)
---
Czwartek - 13.12
BS 6km + 4 przebieżki - 6:00min/km
Nie było tragedii, dorzuciłem cztery ~80 metrowe przebieżki biegane po ~4:20min/km.
39:16 - 6,60km - 05:57min/km - 151bpm (169 max)
---
Sobota - 15.12
BS 6km - 6:00min/km
Wiatr aż łeb urywało, przez ostatnie dwa tygodnie miałem z nim niemałe problemy, z kumulacją przy wczorajszym BSie, ale do tego jeszcze dojdziemy
37:31 - 6,27km - 05:59min/km - 149bpm (156 max)
---
Niedziela - 09.12
BD 11km - 6:05min/km
Dzień wcześniej wymęczyłem krótkiego BSa, a w niedzielę fruwałem od Parku Klecińskiego do Parku Grabiszyńskiego i po nim Zegarek pokazywał najniższe tętno w życiu, biegło się równo, przyjemnie. Dopisało wszystko włącznie z pogodą, zdecydowanie najprzyjemniejszy trening od początku przygotowań.
01:07:15 - 11,13km - 06:03min/km - 138bpm (152 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 32,22km
Czas - 3:09:52
Rano doskrobię notkę z mijającego tygodnia, czas spać
Tydzień 3/19: 10.12.2018 - 16.12.2018
Wtorek - 11.12
IIZ 8km - trucht + 6km po 5:25min/km + trucht
Trening czwartkowy przeniosłem na wtorek, bo szykowały się trzy intensywne dni z racji zakończenia studiów i wiedziałem, że w czwartek będzie ciężko
45:50 - 8,22km - 05:35min/km - 160bpm (173 max) w tym IIZ:
32:36 - 6,00km - 05:26min/km - 163bpm (173 max)
---
Czwartek - 13.12
BS 6km + 4 przebieżki - 6:00min/km
Nie było tragedii, dorzuciłem cztery ~80 metrowe przebieżki biegane po ~4:20min/km.
39:16 - 6,60km - 05:57min/km - 151bpm (169 max)
---
Sobota - 15.12
BS 6km - 6:00min/km
Wiatr aż łeb urywało, przez ostatnie dwa tygodnie miałem z nim niemałe problemy, z kumulacją przy wczorajszym BSie, ale do tego jeszcze dojdziemy
37:31 - 6,27km - 05:59min/km - 149bpm (156 max)
---
Niedziela - 09.12
BD 11km - 6:05min/km
Dzień wcześniej wymęczyłem krótkiego BSa, a w niedzielę fruwałem od Parku Klecińskiego do Parku Grabiszyńskiego i po nim Zegarek pokazywał najniższe tętno w życiu, biegło się równo, przyjemnie. Dopisało wszystko włącznie z pogodą, zdecydowanie najprzyjemniejszy trening od początku przygotowań.
01:07:15 - 11,13km - 06:03min/km - 138bpm (152 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 32,22km
Czas - 3:09:52
Rano doskrobię notkę z mijającego tygodnia, czas spać
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień 4/19: 17.12.2018 - 23.12.2018
Środa 19.12
BS 6km + 5 przebieżek - 6:00min/km
Poniedziałek wieczór spotkanie z dawno niewidzianym znajomym skończyło się zmęczonym wtorkiem, dlatego postanowiłem przenieść trening na środę Wiatr tego dnia według Google przekraczał 35km/h i po nawrocie dostałem centralnie w twarz, dlatego powrót i przebieżki pod lekką górkę naprzeciw żywiołowi nie należały do najprzyjemniejszych. Po przebieżkach skróciłem powrót do domu między blokami, przez co wyszło około 500 metrów mniej.
38:53 - 6,55km - 05:57min/km - 153bpm (174 max)
---
Czwartek - 20.12
IIZ 8km - trucht + 6km po 5:25min/km + trucht
Na szczęście na drugi dzień wiatr już był dużo mniejszy i po nawrocie dało się trzymać tempo bez wzmożonego wysiłku i monstrualnych skoków tętna, dobry trening.
44:23 - 8,02km - 05:32min/km - 156bpm (175 max) w tym IIZ:
32:14 - 6,00km - 05:22min/km - 159bpm (173 max)
---
Sobota - 22.12
BS 6km - 6:00min/km
Znowu walka z wiatrem.
37:21 - 6,20km - 06:02min/km - 149bpm (169 max)
---
Niedziela - 23.12
BNP 12km - 5km po 6:00min/km + 3,5km po 5:30min/km + 2,5km po 5:00min/km + trucht
Bałem się wiatru, ale szczęście znowu mi dopisało, tak jak przy czwartkowym zakresie i dało się pobiegać mocno, choć warunki na pewno mogły być lepsze. Zarys trasy miałem, ale większość improwizowałem Zależało mi głównie na tym, żeby najmocniejsze 2,5km nie piłować pod wiatr, co koniec końców jakoś wyszło.
01:08:42 - 12,26km - 05:37min/km - 158bpm (180 max) w tym:
29:49 - 5,00km - 05:58min/km - 147bpm (161 max)
19:03 - 3:51km - 05:26min/km - 161bpm (170 max)
12:07 - 2,50km - 04:50min/km - 174bpm (180 max)
07:46 - 1,26km - 06:11min/km - 169bpm (175max)
Mocny trening z którego jestem bardzo zadowolony.
---
Treningi - 4
Kilometry - 33,03km
Czas - 3:09:19
Zaktualizowałem moje starty, najbliższy już w nadchodzącą sobotę
Środa 19.12
BS 6km + 5 przebieżek - 6:00min/km
Poniedziałek wieczór spotkanie z dawno niewidzianym znajomym skończyło się zmęczonym wtorkiem, dlatego postanowiłem przenieść trening na środę Wiatr tego dnia według Google przekraczał 35km/h i po nawrocie dostałem centralnie w twarz, dlatego powrót i przebieżki pod lekką górkę naprzeciw żywiołowi nie należały do najprzyjemniejszych. Po przebieżkach skróciłem powrót do domu między blokami, przez co wyszło około 500 metrów mniej.
38:53 - 6,55km - 05:57min/km - 153bpm (174 max)
---
Czwartek - 20.12
IIZ 8km - trucht + 6km po 5:25min/km + trucht
Na szczęście na drugi dzień wiatr już był dużo mniejszy i po nawrocie dało się trzymać tempo bez wzmożonego wysiłku i monstrualnych skoków tętna, dobry trening.
44:23 - 8,02km - 05:32min/km - 156bpm (175 max) w tym IIZ:
32:14 - 6,00km - 05:22min/km - 159bpm (173 max)
---
Sobota - 22.12
BS 6km - 6:00min/km
Znowu walka z wiatrem.
37:21 - 6,20km - 06:02min/km - 149bpm (169 max)
---
Niedziela - 23.12
BNP 12km - 5km po 6:00min/km + 3,5km po 5:30min/km + 2,5km po 5:00min/km + trucht
Bałem się wiatru, ale szczęście znowu mi dopisało, tak jak przy czwartkowym zakresie i dało się pobiegać mocno, choć warunki na pewno mogły być lepsze. Zarys trasy miałem, ale większość improwizowałem Zależało mi głównie na tym, żeby najmocniejsze 2,5km nie piłować pod wiatr, co koniec końców jakoś wyszło.
01:08:42 - 12,26km - 05:37min/km - 158bpm (180 max) w tym:
29:49 - 5,00km - 05:58min/km - 147bpm (161 max)
19:03 - 3:51km - 05:26min/km - 161bpm (170 max)
12:07 - 2,50km - 04:50min/km - 174bpm (180 max)
07:46 - 1,26km - 06:11min/km - 169bpm (175max)
Mocny trening z którego jestem bardzo zadowolony.
---
Treningi - 4
Kilometry - 33,03km
Czas - 3:09:19
Zaktualizowałem moje starty, najbliższy już w nadchodzącą sobotę
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień 5/19: 24.12.2018 - 30.12.2018
Wtorek 25.12
BS 6km + 5 przebieżek - 6:00min/km
Nie obżarłem się w Wigilię, także trening w Boże Narodzenie rano wpadł lekko i przyjemnie
41:25 - 7,01km - 05:55min/km - 144bpm (172 max)
---
Czwartek - 27.12
IIZ 9km - trucht + 7km po 5:25min/km + trucht
Przesadziłem trochę z tempem, muszę się bardziej kontrolować. Przyszły tydzień luzuje nogę.
49:20 - 9,12km - 05:25min/km - 158bpm (179 max) w tym IIZ:
36:35 - 7,00km - 05:14min/km - 160bpm (179 max)
---
Sobota - 29.12
Parkrun 5km
Start kontrolny w celu wyznaczenia tempa treningowego, a zarazem mój debiut na tym dystansie Przed biegiem zrobiłem około 800m truchtu w tempie ~6:00min/km. Planowałem zacząć w tempie na 23 minuty i po nawrocie ocenić jak stoję z siłami. Plan oczywiście nie wypalił i ruszyłem mocniej przez co już od przekroczenia drugiego kilometra modliłem się o zakończenie biegu Jakoś dociągnąłem to w równym tempie, trzymając się praktycznie od startu tej samej osoby, której dziękuję za pomoc Trasa świetna, dobrze oznaczona, frekwencja dopisała, także chętnie będę wracać, następny start już na początku lutego. Zegarek wyłączyłem ze trzy sekundy po minięciu mety.
22:10 - 5,04km - 04:24min/km - 168bpm (182 max), kolejne kilometry średnio po 04:32, 04:23, 04:18, 04:23, 04:24
Oficjalnie: 22:09 PB
Coś dziwnego działo się z moim tętnem. Nie wiem czy to wina zegarka czy mój organizm dziwnie zareagował, ma ktoś pomysł?
Przy nawrocie osiągnęło swój największy punkt i 182bpm, a później zaczęło stopniowo spadać aż do wartości 155bpm przy utrzymywanym równym tempie.
---
Niedziela - 30.12
BD 12km - 6:15min/km
Wolniutko i regeneracyjnie po sobocie, łydki doskwierały, ale jak już się rozgrzałem, to biegło się przyjemnie.
01:14:51 - 12,00km - 06:15min/km - 147bpm (159 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 33,97km
Czas - 3:12:34
---
Treningi - 18
Kilometry - 143,37km
Czas - 13:54:50
Zrealizowałem wszystkie jednostki, nie opuściłem żadnego treningu i wybiegałem bardzo dobry wynik na 5km. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego miesiąca na start mojej amatorskiej przygody z bieganiem
Wtorek 25.12
BS 6km + 5 przebieżek - 6:00min/km
Nie obżarłem się w Wigilię, także trening w Boże Narodzenie rano wpadł lekko i przyjemnie
41:25 - 7,01km - 05:55min/km - 144bpm (172 max)
---
Czwartek - 27.12
IIZ 9km - trucht + 7km po 5:25min/km + trucht
Przesadziłem trochę z tempem, muszę się bardziej kontrolować. Przyszły tydzień luzuje nogę.
49:20 - 9,12km - 05:25min/km - 158bpm (179 max) w tym IIZ:
36:35 - 7,00km - 05:14min/km - 160bpm (179 max)
---
Sobota - 29.12
Parkrun 5km
Start kontrolny w celu wyznaczenia tempa treningowego, a zarazem mój debiut na tym dystansie Przed biegiem zrobiłem około 800m truchtu w tempie ~6:00min/km. Planowałem zacząć w tempie na 23 minuty i po nawrocie ocenić jak stoję z siłami. Plan oczywiście nie wypalił i ruszyłem mocniej przez co już od przekroczenia drugiego kilometra modliłem się o zakończenie biegu Jakoś dociągnąłem to w równym tempie, trzymając się praktycznie od startu tej samej osoby, której dziękuję za pomoc Trasa świetna, dobrze oznaczona, frekwencja dopisała, także chętnie będę wracać, następny start już na początku lutego. Zegarek wyłączyłem ze trzy sekundy po minięciu mety.
22:10 - 5,04km - 04:24min/km - 168bpm (182 max), kolejne kilometry średnio po 04:32, 04:23, 04:18, 04:23, 04:24
Oficjalnie: 22:09 PB
Coś dziwnego działo się z moim tętnem. Nie wiem czy to wina zegarka czy mój organizm dziwnie zareagował, ma ktoś pomysł?
Przy nawrocie osiągnęło swój największy punkt i 182bpm, a później zaczęło stopniowo spadać aż do wartości 155bpm przy utrzymywanym równym tempie.
---
Niedziela - 30.12
BD 12km - 6:15min/km
Wolniutko i regeneracyjnie po sobocie, łydki doskwierały, ale jak już się rozgrzałem, to biegło się przyjemnie.
01:14:51 - 12,00km - 06:15min/km - 147bpm (159 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 33,97km
Czas - 3:12:34
---
Treningi - 18
Kilometry - 143,37km
Czas - 13:54:50
Zrealizowałem wszystkie jednostki, nie opuściłem żadnego treningu i wybiegałem bardzo dobry wynik na 5km. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego miesiąca na start mojej amatorskiej przygody z bieganiem
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień 6/19: 31.12.2018 - 06.01.2019
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Środa - 02.01
BS 6km + 3 podbiegi po ~170m - 6:00min/km
Niestety w Nowy Rok nie byłem w stanie wykonać jednostki w pełni sił, dlatego postanowiłem przesunąć ją na środę. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie, już nie będę rotował dniami i pozostanę przy stałym układzie.
39:58 - 6,89km - 05:49min/km - 149bpm (172 max)
---
Czwartek - 03.01
IIZ 9km - trucht + 7km po 5:20min/km + trucht
Tracę cierpliwość do pogody. W czwartek lodowisko, bieganie po parku odpadło przez warstwę śliskiego śniegu, została pętla po nie w pełni odśnieżonych i posypanych chodnikach. Biegłem ostrożnie i starałem się jak najmniej kusić los. Niestety mam tylko jedną parę butów, która w taką pogodę sprawdza się słabo. Zrobiłem dwie pętle i trzecią musiałem skrócić, by ładnie zamknąć 7km akcentu i pozostały kilometr truchtu. Na zegarku wybiło 6,5km akcentu, wszedłem w zakręt między bloki i odjechała mi noga. Podciąłem się jedna o drugą i upadłem na rękę amortyzującą całe zajście. Z początku pomyślałem, że złamana, ale w sekundę się otrzepałem, wstałem i zacząłem nią kręcić we wszystkie strony, sprawdzając bilans zysków i strat. Na szczęście nic się nie stało, ale do dzisiaj odczuwam tamten upadek. W marszu pokonałem trzy minuty drogi i później dotruchtałem jeszcze 500m do domu, przez co wyszedł kilometr mniej niż zakładałem.
44:07 - 8,00km - 05:31min/km - 149bpm (160 max) w tym IIZ:
34:42 - 6,52km - 05:19min/km - 154bpm (160 max)
---
Sobota - 05.01
BD 14km - 6:10min/km
Tego dnia miałem dużą imprezę na uczelni i zakładając mój poranny stan na drugi dzień i uwzględniając moje początkowe plany zluzowania w tym tygodniu, postanowiłem przesunąć longa na sobotę, a niedzielnego BSa odpuścić w formie jako takiej regeneracji. Przy okazji pobiłem swój rekord długości biegu
01:24:19 - 14,10km - 05:59min/km - 155bpm (162 max)
---
Treningi - 3
Kilometry - 28,99km
Czas - 2:48:24
Trochę za wolno dokładałem kilometry, a licząc z obecnym tygodniem zostały mi tylko cztery tygodnie akumulacji. Na ten moment w piątym tygodniu zrobiłem 34km, a dążę do 10/10/8/18, czyli 46km. Dlatego plan na następujące tygodnie wygląda tak: VII - 8/9/6/14 = 37km; VII - 9/9/6/16 = 40km; IX - 10/10/7/16 = 43km; 10/10/8(parkrun)/18 = 46km.
Pogoda zdecydowanie nie jest moim sprzymierzeńcem i chyba będę musiał zainwestować w nowe buty, bo nie czuję się pewnie, biegając w tym warunkach. Ostatnio zamiast drugiego zakresu chciałem zrobić sobie zabawę biegową, ale na tej ślizgawce, nie ma mowy o tempach rzędu 4:30, gdy już przy 5:20 piłuję jak Zbigniew Bródka.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Środa - 02.01
BS 6km + 3 podbiegi po ~170m - 6:00min/km
Niestety w Nowy Rok nie byłem w stanie wykonać jednostki w pełni sił, dlatego postanowiłem przesunąć ją na środę. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie, już nie będę rotował dniami i pozostanę przy stałym układzie.
39:58 - 6,89km - 05:49min/km - 149bpm (172 max)
---
Czwartek - 03.01
IIZ 9km - trucht + 7km po 5:20min/km + trucht
Tracę cierpliwość do pogody. W czwartek lodowisko, bieganie po parku odpadło przez warstwę śliskiego śniegu, została pętla po nie w pełni odśnieżonych i posypanych chodnikach. Biegłem ostrożnie i starałem się jak najmniej kusić los. Niestety mam tylko jedną parę butów, która w taką pogodę sprawdza się słabo. Zrobiłem dwie pętle i trzecią musiałem skrócić, by ładnie zamknąć 7km akcentu i pozostały kilometr truchtu. Na zegarku wybiło 6,5km akcentu, wszedłem w zakręt między bloki i odjechała mi noga. Podciąłem się jedna o drugą i upadłem na rękę amortyzującą całe zajście. Z początku pomyślałem, że złamana, ale w sekundę się otrzepałem, wstałem i zacząłem nią kręcić we wszystkie strony, sprawdzając bilans zysków i strat. Na szczęście nic się nie stało, ale do dzisiaj odczuwam tamten upadek. W marszu pokonałem trzy minuty drogi i później dotruchtałem jeszcze 500m do domu, przez co wyszedł kilometr mniej niż zakładałem.
44:07 - 8,00km - 05:31min/km - 149bpm (160 max) w tym IIZ:
34:42 - 6,52km - 05:19min/km - 154bpm (160 max)
---
Sobota - 05.01
BD 14km - 6:10min/km
Tego dnia miałem dużą imprezę na uczelni i zakładając mój poranny stan na drugi dzień i uwzględniając moje początkowe plany zluzowania w tym tygodniu, postanowiłem przesunąć longa na sobotę, a niedzielnego BSa odpuścić w formie jako takiej regeneracji. Przy okazji pobiłem swój rekord długości biegu
01:24:19 - 14,10km - 05:59min/km - 155bpm (162 max)
---
Treningi - 3
Kilometry - 28,99km
Czas - 2:48:24
Trochę za wolno dokładałem kilometry, a licząc z obecnym tygodniem zostały mi tylko cztery tygodnie akumulacji. Na ten moment w piątym tygodniu zrobiłem 34km, a dążę do 10/10/8/18, czyli 46km. Dlatego plan na następujące tygodnie wygląda tak: VII - 8/9/6/14 = 37km; VII - 9/9/6/16 = 40km; IX - 10/10/7/16 = 43km; 10/10/8(parkrun)/18 = 46km.
Pogoda zdecydowanie nie jest moim sprzymierzeńcem i chyba będę musiał zainwestować w nowe buty, bo nie czuję się pewnie, biegając w tym warunkach. Ostatnio zamiast drugiego zakresu chciałem zrobić sobie zabawę biegową, ale na tej ślizgawce, nie ma mowy o tempach rzędu 4:30, gdy już przy 5:20 piłuję jak Zbigniew Bródka.
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień 7/19: 07.01.2018 - 13.01.2019
Trochę nie po drodze mi z blogiem, ale na szczęście po drodze z treningami
Wtorek - 08.01
BS 7km + 6 przebieżek po ~80m - 6:00min/km
Biegane po parku, ostrożnie, było mokro.
48:05 - 8,00km - 06:01min/km - 151bpm (175 max)
---
Czwartek - 10.01
IIZ 9km - trucht + 7km po 5:20min/km + trucht
Niestety pogoda znowu nie pozwoliła na zabawę biegową, nie czuję się na siłach biegać po 4:30/km po lodzie i błocie. Tętno z kosmosu.
49:20 - 9,01km - 05:29min/km - 168bpm (180 max) w tym IIZ:
36:51 - 6,99km - 05:16min/km - 172bpm (180 max)
---
Sobota - 12.01
BS 6km - 6:00min/km
Mogłem zrobić trening dopiero przed 22, strasznie lało, ale biegło się bardzo przyjemnie, wyszło trochę szybciej.
34:34 - 6,03km - 05:45min/km - 151bpm (159 max)
---
Niedziela - 03.01
BD 14km - 6:00min/km
Biegło się zdecydowanie przyjemniej niż tydzień temu i już nie odliczałem kilometrów do końca. Nogi coraz mocniejsze
01:24:01 - 14,00km - 06:00min/km - 152bpm (163 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 37,04km
Czas - 3:36:00
Tydzień w pełni zrealizowany, pogoda się powoli poprawia, nastawienie bojowe
Trochę nie po drodze mi z blogiem, ale na szczęście po drodze z treningami
Wtorek - 08.01
BS 7km + 6 przebieżek po ~80m - 6:00min/km
Biegane po parku, ostrożnie, było mokro.
48:05 - 8,00km - 06:01min/km - 151bpm (175 max)
---
Czwartek - 10.01
IIZ 9km - trucht + 7km po 5:20min/km + trucht
Niestety pogoda znowu nie pozwoliła na zabawę biegową, nie czuję się na siłach biegać po 4:30/km po lodzie i błocie. Tętno z kosmosu.
49:20 - 9,01km - 05:29min/km - 168bpm (180 max) w tym IIZ:
36:51 - 6,99km - 05:16min/km - 172bpm (180 max)
---
Sobota - 12.01
BS 6km - 6:00min/km
Mogłem zrobić trening dopiero przed 22, strasznie lało, ale biegło się bardzo przyjemnie, wyszło trochę szybciej.
34:34 - 6,03km - 05:45min/km - 151bpm (159 max)
---
Niedziela - 03.01
BD 14km - 6:00min/km
Biegło się zdecydowanie przyjemniej niż tydzień temu i już nie odliczałem kilometrów do końca. Nogi coraz mocniejsze
01:24:01 - 14,00km - 06:00min/km - 152bpm (163 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 37,04km
Czas - 3:36:00
Tydzień w pełni zrealizowany, pogoda się powoli poprawia, nastawienie bojowe
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Tydzień 8/19: 14.01.2018 - 20.01.2019
Dwa wpisy na raz, trzeba nadrobić zaległości.
Wtorek - 15.01
BS 9km - 6:00min/km
Kolejny kilometr dołożony do wtorkowego BSa, niestety tym razem bez przebieżek, ostatni dzień nieprzyjemnej pogody w tym tygodniu
53:54 - 9,00km - 06:00min/km - 149bpm (160 max)
---
Czwartek - 17.01
ZB - 2km BS + (6x1,5'+1' + 6x1'+1' + 6x0,5'+0,5') + BS
Bezsprzecznie najlepszy trening w życiu. Sucho, nogi odmulone, zdecydowanie wolą biegać szybciej niż dłużej Zrobiłem dwa kilometry wolno i ruszyłem. Odcinki dość równo - po półtorej minuty na 330-350m, minutowe 220-240m i półminutowe 110-140m, gdzie na jednym poleciałem nawet poniżej 4:00 W sumie 18 minut w tempie na 5km. W przerwach sumiennie w tempie BSa, a czasem nawet ciut szybciej, także nie przeszarżowałem w zamiarach W planach było łącznie 9km, ale po ostatnim odcinku wyszło, że mam już nabite 8,8km, a jeszcze byłem kawałek od domu, dlatego dotruchtałem na spokojnie do 10km i postanowiłem odjąć sobie kilometr z soboty, gdzie na Parkrunie robiłem za zająca
52:28 - 10,02km - 05:15min/km - 158bpm (177 max)
Tempo 1,5min:
4:21 / 4:35 / 4:27 / 4:23 / 4:21 / 4:19
Tempo 1min:
4:30 / 4:15 / 4:36 / 4:22 / 4:38 / 4:30
Tempo 0,5min:
4:29 / 4:16 / 4:14 / 3:56 / 4:03 / 4:12
---
Sobota - 19.01
Parkrun 5km
BS 5km - 5:42min/km
Trasa leciutko oblodzona, ale udało się wybiegać założony rezultat. Planem było złamanie 28:30, udało się breaking28
28:01 - 5,02km - 05:35min/km - 152bpm (169 max)
---
Niedziela - 20.01
BD 16km - 6:10min/km
-3 stopnie, słoneczko, suchutko, w towarzystwie - tak się biega longi Już tylko 5km do półmaratonu Nogi to trochę odczuły, ale nie ma co się dziwić, poza tym bardzo dobry trening, zleciał szybko i przyjemnie, ostatni kilometr lekko przyśpieszyłem do 5:40.
01:36:42 - 16,01km - 06:03min/km - 147bpm (161 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 40,05km
Czas - 3:51:05
Kolejny napawający optymizmem tydzień ze świetnym akcentem i biegiem długim. W przyszłym tygodniu wyjazd weekendowy i jeszcze nie wiem jak zmieszczę wszystkie jednostki, ale będę kombinować, żeby nic nie stracić
Dwa wpisy na raz, trzeba nadrobić zaległości.
Wtorek - 15.01
BS 9km - 6:00min/km
Kolejny kilometr dołożony do wtorkowego BSa, niestety tym razem bez przebieżek, ostatni dzień nieprzyjemnej pogody w tym tygodniu
53:54 - 9,00km - 06:00min/km - 149bpm (160 max)
---
Czwartek - 17.01
ZB - 2km BS + (6x1,5'+1' + 6x1'+1' + 6x0,5'+0,5') + BS
Bezsprzecznie najlepszy trening w życiu. Sucho, nogi odmulone, zdecydowanie wolą biegać szybciej niż dłużej Zrobiłem dwa kilometry wolno i ruszyłem. Odcinki dość równo - po półtorej minuty na 330-350m, minutowe 220-240m i półminutowe 110-140m, gdzie na jednym poleciałem nawet poniżej 4:00 W sumie 18 minut w tempie na 5km. W przerwach sumiennie w tempie BSa, a czasem nawet ciut szybciej, także nie przeszarżowałem w zamiarach W planach było łącznie 9km, ale po ostatnim odcinku wyszło, że mam już nabite 8,8km, a jeszcze byłem kawałek od domu, dlatego dotruchtałem na spokojnie do 10km i postanowiłem odjąć sobie kilometr z soboty, gdzie na Parkrunie robiłem za zająca
52:28 - 10,02km - 05:15min/km - 158bpm (177 max)
Tempo 1,5min:
4:21 / 4:35 / 4:27 / 4:23 / 4:21 / 4:19
Tempo 1min:
4:30 / 4:15 / 4:36 / 4:22 / 4:38 / 4:30
Tempo 0,5min:
4:29 / 4:16 / 4:14 / 3:56 / 4:03 / 4:12
---
Sobota - 19.01
Parkrun 5km
BS 5km - 5:42min/km
Trasa leciutko oblodzona, ale udało się wybiegać założony rezultat. Planem było złamanie 28:30, udało się breaking28
28:01 - 5,02km - 05:35min/km - 152bpm (169 max)
---
Niedziela - 20.01
BD 16km - 6:10min/km
-3 stopnie, słoneczko, suchutko, w towarzystwie - tak się biega longi Już tylko 5km do półmaratonu Nogi to trochę odczuły, ale nie ma co się dziwić, poza tym bardzo dobry trening, zleciał szybko i przyjemnie, ostatni kilometr lekko przyśpieszyłem do 5:40.
01:36:42 - 16,01km - 06:03min/km - 147bpm (161 max)
---
Treningi - 4
Kilometry - 40,05km
Czas - 3:51:05
Kolejny napawający optymizmem tydzień ze świetnym akcentem i biegiem długim. W przyszłym tygodniu wyjazd weekendowy i jeszcze nie wiem jak zmieszczę wszystkie jednostki, ale będę kombinować, żeby nic nie stracić
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Blog się kompletnie rozjechał, trening w ostatnim czasie trochę też, ale kluczowe starty i treningi wychodziły znakomicie, także na pewno mogę zaliczyć moje pierwsze półrocze za udane, niezależnie od wyniku debiutu w półmaratonie za tydzień. Na Wroactiv złamałem wymarzone 45 minut (44:38) w trudnych warunkach, mimo że na starcie <46min brałem w ciemno, natomiast każdy kolejny parkrun dawał progres o przeszło pół minuty aż do dzisiejszej bomby (20:48). 100 minut nie złamię, celem jest 1:45:00, ale dam z siebie wszystko i liczę, że dobra passa zostanie podtrzymana i nabiegam coś fajnego
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 31 lip 2018, 14:20
- Życiówka na 10k: 44:38
- Życiówka w maratonie: brak
Gadałem, że nie złamię, a złamałem i to z nawiązką 1:38:09
Zdecydowałem, że pobiegnę od początku z pacemakerami na 1:40, zamiast na 1:45 i co będzie, to będzie. Rezolutne chłopaki poprowadzili nas jednak prawie na złamanie 1:38 Od 14km jechałem na oparach, ale siłą woli dociągnąłem z nimi do końca. Przez ostatni miesiąc nie włożyłem w treningi wystarczająco dużo, jednak udało mi się osiągnąć zakładane w listopadzie rezultaty. Dobra passa jednak prędzej czy później się skończy, jeśli nie będę klepał odpowiedniej ilości kilometrów, dlatego do mojego ostatniego startu tej wiosny za 5 tygodni zamierzam podejść poważniej i przez ten czas sumiennie popracować. Może uda się złamać 44 minuty jeszcze w tym sezonie Mam lepszą życiówkę w półmaratonie niż na 10km, mimo że moje "długie" wybiegania podczas całych przygotowań ograniczyły się do 1x20km i 4x18km i składały się głównie z dreptania w pierwszym zakresie Debiut w półmaratonie zdecydowanie zaliczam do udanych, teraz czas na odpoczynek.
Zdecydowałem, że pobiegnę od początku z pacemakerami na 1:40, zamiast na 1:45 i co będzie, to będzie. Rezolutne chłopaki poprowadzili nas jednak prawie na złamanie 1:38 Od 14km jechałem na oparach, ale siłą woli dociągnąłem z nimi do końca. Przez ostatni miesiąc nie włożyłem w treningi wystarczająco dużo, jednak udało mi się osiągnąć zakładane w listopadzie rezultaty. Dobra passa jednak prędzej czy później się skończy, jeśli nie będę klepał odpowiedniej ilości kilometrów, dlatego do mojego ostatniego startu tej wiosny za 5 tygodni zamierzam podejść poważniej i przez ten czas sumiennie popracować. Może uda się złamać 44 minuty jeszcze w tym sezonie Mam lepszą życiówkę w półmaratonie niż na 10km, mimo że moje "długie" wybiegania podczas całych przygotowań ograniczyły się do 1x20km i 4x18km i składały się głównie z dreptania w pierwszym zakresie Debiut w półmaratonie zdecydowanie zaliczam do udanych, teraz czas na odpoczynek.
REKORDY ŻYCIOWE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE
5KM - 20:48 (III 2019)
10KM - 44:38 (III 2019)
HM - 1:38:09 (IV 2019)
BLOG
KOMENTARZE