iNFERNAL @2021 for SUB18 ☐ & SUB39 ☑

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
29.04.2019r.
BS
Dystans: 10,02 km
Czas: 57m:28s
Średnie tempo: 05:44 min/km
Średnie tętno: 144
Maks. tętno: 169

Rano wstałem przed 6 aby obejrzeć Gre o Tron :bum: The Long Night było zacne. No ale wróćmy do biegania. Myślałem żeby zrobić wolne, ale ciekawość wygrała. Postanowiłem potruchtać i sprawdzić jakie będą odczucia, jak nogi. Dramatu nie było, choć coś tam czułem - nie będę ukrywać :oczko:

Ciekawostka jeszcze dotycząca startu:
Na Youtube znalazłem nagranie innego biegacza który biegł z GOPRO. Tak się składa, że od 1:28 można ciągle mnie oglądać. Oprócz finishu, bo tam trochę zwolniłem pod cieszynkę :bum: Pomyśleć, że ja tutaj biegnę 3:59. Wygląda to wolno :bum: Na 1:21 oraz 2:14 widać biegacza którego opisuje - niebieska koszulka. Krótki szybki krok, right? Tak czy owak, ktoś coś zauważył nad czym warto popracować w technice biegu? Koślawo co? :bum:
Link:
https://youtu.be/LEaRPHLW-9o

30.04.2019r.
Dziś zluzuj. Odpocznę. Pójdę na saune. Potem nowi Avengers w kinie. Kilka słów podsumowania w kolejnym poście. Miesiąc kwiecień. Tytuł bloga. Co dalej.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Kwiecień 2019
Obrazek
24 x treningi biegowe - 260km
1 x rower - 30km
2 x start - 5km oraz 10km


Dzisiaj ostatni dzień kwietnia. Wiem już, że dziś odpocznę po udanym starcie w niedzielę. No ale zacznijmy od początku, na początku marca biegłem 5km z próbą złamania 20min. Powiodło się to. Tym razem, w połowie kwietnia ruszyłem znów na ten dystans. Udało się uzyskać 19:20. Tydzień później atakowałem dystans 10km. W ubiegłym miesiącu mimo pobicia rekordu, był ogromny nie dosyt. Czy była to kwestia gorszej dyspozycji? Pozostawiam to już wszystkim czytającym w ocenie. Osobiście udało mi się ustanowić nowy PB na poziomie 39:42. Przeszło to moje najśmielsze oczekiwania. Przeskoczyłem na wyższym poziom w porównaniu do tego gdzie byłem wcześniej - a to cholernie cieszy. Treningi, których było 24 nie poszły w las. Każdy tydzień to 5 razy robienie swojego.
Co dalej? Cóż, w tym roku postanowiłem sobie jedno - nie biegnę maratonu i łamie 40 min. Chce się skupić na krótszych dystansach. Uzyskałem czas na jednym i drugim dystansie które mnie satysfakcjonują, ale nie zatrzymuje się! Dalej będę się starać i walczył o bycie szybszym, bardziej ekonomiczny. Jak myślicie, ile jeszcze urwę do końca roku? :oczko:
Wszem i wobec - SUB90. Do zrealizowania na ten rok. Jakoby, że zaczyna robić się ciepło prawdopodobnie będę walczyć o taki wynik na HM bliżej jesiennych startów.
Dodatkowo cel który dokładam - SUB19. Również chce zrealizować w tym roku. Po pokonaniu sub40 uwierzyłem, że mogę szybko biegać jak na mnie.

Maj 2019 - plany
W pierwszej kolejności na 90% będę startować 19.05 w Ostrowie Wlkp. Jest to miejscowość blisko mnie, gdzie niedawno biegłem półmaraton. Dystans do wyboru to 5-10-15. Mniejsza pętla bo 5km, zamiast 7km jak w przypadku HM. Wybiorę 10km, ponieważ że mam do wyrównania rachunek z tą trasą - nie udany start w październiku 2018 kiedy pobiegłem wtedy słabo. Weryfikacja czy potrafię biegać na poziomie 40 minut w cieplejszych warunkach.

W drugiej kolejności, gdzie już jestem zapisany i start zostały opłacony to 26.05. Miejscowość Stawiszyn. Dystans do wyboru znów 5-10-15. Wybrałem 15km. Chce sprawdzić na ile mnie stać i będzie to dobry punkt odniesień do treningów pod HM. Obawiam się pogody jaka może mnie wtedy zastać.


Aktualizacja pierwszej strony blogu is coming :oczko:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
1.05.2019r.
BS + 10PB
Dystans: 12,10 km
Czas: 1g:01m:45s
Średnie tempo: 05:08 min/km
Średnie tętno: 152
Maks. tętno: 177

Marzec był miesiącem trochę upadków, ale i wzlotów biegowych. Kwiecień to raczej miesiąc tylko wyłącznie wzlotów. Maj, jaki będzie maj? Oby teraz nie poszło to w drugą stronę.
Nogi jeszcze delikatnie ciężkie, na szczęście na przebieżkach rozruszały się odpowiednio.

Dystans: 17,83 km
Czas: 49m:01s
Średnia prędkość: 21,83 km/h
Średnie tętno: 134

Popołudniowy rower raczej rekreacyjnie.

Obrazek
2.05.2019r.
BS + 5x1000m I/400m trucht + BS
Dystans: 12,04 km
Czas: 59m:07s
Średnie tempo: 04:55 min/km
Średnie tętno: 156
Maks. tętno: 181

Dość tego "wypoczywania". Kawka i postanowiłem na czczo sprawdzić czy umiem jeszcze biegać. Dramatu nie było. Trening ciężki, nie będę ukrywać. Czy to kwestia regeneracji czy nie, pewnie i tak byłoby ciężko. Wiatr cholerny nie daje spokoju. Momentami rwało mocno. Na plus, że obecnie 13 C. Powtórzenia: 3:48, 3:47, 3:45, 3:45, 3:47. Udanie :oczko:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Nie zwolniłem. Mimo startu który był co dopiero w niedziele, motywacja tylko wzrosła.

Obrazek
3.05.2019r.
BD
Dystans: 18,03 km
Czas: 1g:31m:49s
Średnie tempo: 05:06 min/km
Średnie tętno: 151
Maks. tętno: 192

Po interwałach następnego dnia postawiłem na dłuższy bieg. Bez rwania, w zróżnicowanym miejskim terenie :oczko: Wykonany również na czczo tylko wyłącznie po kawie. Bez większych problemów. Wieczorem zrobiłem mniej więcej półgodzinne rolowanie. Nie było jakoś mega boleśnie, ale pewnie dlatego że nie wszystko jeszcze dobrze wykonuje :oczko:

Obrazek
4.05.2019r.
BS + 3x2km P/2min. trucht + BS
Dystans: 12,11 km
Czas: 58m:19s
Średnie tempo: 04:49 min/km
Średnie tętno: 152
Maks. tętno: 193

I znów cięższy trening. Wietrznie, do tego momentami pod górkę. Z drugiej strony, myślę i mam nadzieję że takie treningi właśnie najbardziej oddają. Prędkości już nie interwałowe, a bardziej progowe wyszło: 4:10, 4:12, 4:09. Zadowolony.

Obrazek
5.05.2019r.
Trening siłowy + Rolowanie
W końcu wybrałem się na siłownie. Nogi dostał dzień wypoczynku i skupiłem się na górnych partiach ciała. Maszyny. Własny ciężar - podciąganie się nachwytem, podchwytem. Trochę na ciężarach. Planki (30s/10). Na koniec rolowanie.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
29.04-5.05.2019
5 - trening biegowy
1 - rower
1 - trening siłowy
2 - rolowanie

Kilometraż : 65km


Po starcie nie zwolniłem, dodatkowo dodając trening siłowy czy rolowanie. Było też trochę rowera. Udało się zrobić dwa cięższe akcenty biegowe plus jeden bieg długi. Zostanie mi jeszcze nadchodzący tydzień aby przepracować mocno, zaś 19.05 startuje ponownie na dystansie 10km. Oby nie przygrzało za mocno.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
6.05.2019r.
BS + 10 PB
Dystans: 12,05 km
Czas: 1g:00m:17s
Średnie tempo: 05:00 min/km
Średnie tętno: 151
Maks. tętno: 178

Ten tydzień mam nadzieję, że uda się przycisnąć jakoby że w kolejnym znów wejdzie luzowanie przed startem na 10k. Wiatr dalej niemiłosiernie wieje, na plus że upałów jeszcze nie widać.

Obrazek
7.05.2019r.
3km BS + 6x3'/2' trucht + 2km BS
Dystans: 12,05 km
Czas: 57m:24s
Średnie tempo: 04:46 min/km
Średnie tętno: 151
Maks. tętno: 174

Standardowo, interwały. Nie chciałem stawiać na 1000m więc zrobiłem czasowo. Fajnie, bo akurat wychodziło 800 metrów. Średnie tempo na odcinkach: 3:43, 3:44, 3:45, 3:46, 3:46, 3:44. Fajnie ciężko, ale znośnie wchodziły powtórzenia. Z perspektywy czasu widzę, że nad tym tempem panowałem tj. biegłem równo tym tempem. Oczywiście mowa o tym krótki odcinku :oczko: Siły były choć nie czułem tego - na ostatnim powtórzeniu przyspieszyłem do 3:30 na ostatnich kilku metrach.

Zastanawiam się, jak wygląda kwestia regeneracji. Nie ma na to na żadnego złotego środku czy informacji. Kto ile potrzebuje, jak długo czy w jakim przedziale czasowym. W obecnym tygodniu na pewno zrobię jeszcze jeden ciężki akcent, po czym przychodzi sobota. Czy mogę sobie pozwolić na parkrun który pobiegnę mocno, ale nie w trupa. Hamując się przed biegiem w trupa :oczko: Czy czas do przyszłej niedzieli wystarczy by się zregenerować. Każdy z Nas jest inny, ale zastanawiam się ile Wam potrzeba czasu do regeneracji. Dodam, że ostatnim razem tak zrobiłem i było wszystko dobrze tylko że tym razem, mam start 19.05 a następny znów 26.05. Robiąc teraz 11.05 mocny bieg na 5k, czy będzie ok nie tyle 19.05 co jeszcze w następny weekend. Jak myślicie?
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
8.05.2019r.
BS
Dystans: 13,01 km
Czas: 1g:06m:38s
Średnie tempo: 05:07 min/km
Średnie tętno: 154
Maks. tętno: 180

Miało wyjść 12, ale że brakło już tych kilku metrów to padło na szczęśliwą/pechową 13tke :oczko:

Trening core + Rolowanie
Czas: ~45min
Wieczorem, tego samego dnia postawiłem to trochę treningu siłowego. Tym razem w domowym zaciszu. A więc planki, wszelakie brzuszki, pompki. Potem przyszedł czas na rolowanie - tutaj każda partia ciała. Zwłaszcza pośladek, tak tak dobrze czytacie. Ostatnimi czasami pojawia się w tym miejscu ból w trakcie biegania. Nie jest nie do zniesienia, często po chwili ustępuje ale co ważniejsze - występuje. Ktoś coś zaleca w tej kwestii oprócz rolowania?

Obrazek
9.05.2019r.
3km BS + 5km@4:08 Treshold + 2km BS
Dystans: 10,01 km
Czas: 47m:12s
Średnie tempo: 04:43 min/km
Średnie tętno: 145
Maks. tętno: 167

Czasami są takie dni kiedy trzeba się zmusić. Przynajmniej w moim przypadku. Nie chcę - bo zmęczony, bo to kolejny ciężki akcent w tygodniu, bo nie było przerwy, bo praca, bo brak czasu na przyjemności, bo wieje, bo deszcz. Każdy na pewno coś wymienić może. Ja po powrocie z pracy, zastanawiałem się kilkukrotnie czy iść. Wiedziałem mniej więcej co chce zrobić, ale jakby małe diabełek mówił "Po co Ci to?". Poszedłem, zrobiłem i jestem byłem cholernie zadowolony. Sobotni parkrun mógłby mnie ponieść, a tak miałem ciszę i spokój robiąc okrążenie za okrążeniem na bieżni. Dokładnie ujmując 20. Pełne okrążenie po najkrótszym torze to 250 metrów. Swoje tempo, bez rwania. Wszedłem na obroty i czułem się jak niejeden "biegacz pro" który wychodzi na takie samotne ciężkie treningi. Co ciekawe, te 5km weszło mi przyzwoicie lekko jak na mnie. Jak na mnie, bo mnie często bardziej wymagające jednostki cholernie męczą. Czyżby dobra prognoza? Wytuptałem kolejne 2km do domu już na spokojnie.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

10.05.2019r.
Odpoczynek.

Obrazek
11.05.2019r.
BD
Dystans: 21,38 km
Czas: 1g:47m:22s
Średnie tempo: 05:01 min/km
Średnie tętno: 148
Maks. tętno: 168

Chciałem jakoś urozmaicić, ale tego dnia byłem bez sił. Czego to kwestia, nie wiem. Myślałem o jakimś BNP, ale zostałem przy stabilnym spokojnym biegu. Zahaczyłem przy okazji o parkrun, gdzie pobiegłem po 4:30 czyli takie zbliżone tempo HM. Nie biegło mi się tam wcale lekko, więc cieszyłem się że na tyle postawiłem na początku i ani odrobinę więcej. Reszta dystansu, jak wspomniałem bez rwania tempem BSa.


Obrazek
12.05.2019r.
Trening siłowy + Rolowanie
Czas: ~1h:15min

Ojj dawno nie byłem na siłowni, ale że czas pozwolił to nie omieszkałem. Rozgrzewka 1km na bieżni. Następnie zrobiłem ogólnorozwojowy trening - klata, łapy, plecy. Brzuch to brzuszki, planki te sprawy. Do tego nogi również postanowiłem ruszyć - przysiady x5 serii po 8-10 powtórzeń, wykroki z hantlami do przodu oraz wykroki z hantlami do tyłu. Na koniec rolowanie, ale bez szaleństw delikatne. Tak zakończyłem tydzień. Ciekawe jak jutro zachowają się nogi, jeśli ruszę to delikatny rozruch.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
6.05-12.05.2019
5 - trening biegowy
2 - trening siłowy / rolowanie

Kilometraż : 70km


Udany tydzień, solidnie przepracowany. Dwa ciężkie akcenty, jeden bieg długi oraz zacząłem rolowanie plus treningi siłowe/core. W najbliższą niedzielę 19.05 start. Pogoda nie zapowiada się najlepiej. Deszcz, wiatr a co jeszcze - mocny wzrost temperatury.

26°C
Przelotne opady
SSE 11 km/h Max 32 km/h
Zachm. 93%
Deszcz: 1,88mm

Nie wiem czy jest sens luzować pod ten start. Czy nie lepiej zachować ciągu i podbijać formę. No nic, co ma być to będzie :oczko: Z drugiej strony, 26.05 też ma być pogoda do d... Aff.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

13.05.2019r.
Planowałem odpuścić, choć kusiło wyjść. Zacząłem truchtać po domu by sprawdzić czy mogę iść. Wiadome było - wyjdę, to nie odpuszczę. Czy to już uzależnienie? Hmm. Tak zwane zakwasy mnie powstrzymały. To takie solidne - wychodzi jak dawno nie byłem i nie robiłem nóg na siłowni.

Obrazek
14.05.2019r.
BS + 10 PB
Dystans: 10,10 km
Czas: 51m:25s
Średnie tempo: 05:05 min/km
Średnie tętno: 144
Maks. tętno: 164

Mięśnie czworogłowe dawały o sobie znaki od samego początku. Oby zaprocentował ten trening siłowy w miniony weeekend. Srsly. Wracając do biegania, nogi po rozgrzaniu jakoś zapodawały. Dały radę. Potem przebieżki standardowo, 100/100. Zleciało.

Obrazek
15.05.2019r.
3km BS + 3x(1km\1min.trucht) + 3km BS
Dystans: 10,05 km
Czas: 49m:32s
Średnie tempo: 04:56 min/km
Średnie tętno: 142
Maks. tętno: 163

Pogoda w tym tygodniu nie rozpieszcza, a na pewno osobą które znajdują się w Polsce. Dramat. Ja się cieszę, nie ma upałów, delikatny deszczyk. No ale 5 C i wiatr który łeb urywa? W środku maja? To są żarty. Nogi jeszcze(tak JESZCZE 3 dzień) nie doszły do siebie w pełni. Mus to mus. Rozgrzewka, lekki stretch i zacząłem na bieżni robić tysiaki. Tylko trzy, na krótkiej przerwie. 3:55, 4:03, 3:55. Drugie powtórzenie, wypadek przy pracy chyba. Wymagające, bo tempo rzędu 4 minut na kilometr nigdy nie będzie dla mnie lekkie. Natomiast, nie był to zajazd i spokojnie potem potruchtałem do domu.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Może najpierw post, o tym co było. A nie, w sumie nie ma sensu tworzyć oddzielnego posta bo to i tak będzie krótka opowieść.

Obrazek
16.05.2019r.
BS
Dystans: 8,02 km
Czas: 41m:20s
Średnie tempo: 05:09 min/km
Średnie tętno: 145
Maks. tętno: 162

Luzowanie. Spokojny BS na zaliczenie.


17.05.2019r.
Odpoczynek całkowity. Poszedłem popływać 30minut. Ledwie 600 metrów, na spokojnie.


18.05.2019r.
Obrazek
BS +4PB
Dystans: 5,07 km
Czas: 27m:10s
Średnie tempo: 05:21 min/km
Średnie tętno: 151
Maks. tętno: 179

Standardowo już, na dzień przed zawodami wychodzę rozruszać delikatnie nogi. O 9 była pogoda w sam raz. Czułem się dobrze.


19.05.2019r.
Obrazek
5. Maraton Uśmiechu Ostrów Wielkopolski
Czas netto: 41:22
Średnie tempo: 4:08 min/km
Miejsce: 5
Średnie tętno: 175
Maks tętno: 196(!)


Wiem, tym razem wiem co napisać. Nie będzie to wpis podzielony, rozpisany bo definitywnie nie mam ochoty takiego pisać. W ogóle nie mam ochoty pisać, tworzyć tego posta. Zdaje sobie sprawę, że bieganie to wzloty i upadki. Tylko żeby tak nisko spaść kiedy było się już tak wysoko? Już miewałem lekcje pokory. To miał być rewanż na tej trasie, kiedy dopadł mnie kryzys w ubiegłym roku na jesień. Znów, znów zostałem pokonany. Przemielony i wypluty.
Co mam napisać? Że nie byłem wypoczęty? Byłem. Zluzowałem ten tydzień jak tylko się dało. Za mało trenowałem? Chyba niedawny wynik PB świadczy o tym co innego. Ba, zacząłem dokładać dodatkowo trening siłowy podekscytowany. To może, może na pogodę zwalić? Gorąco, 24 C pełne słońce - A co, innych obowiązywały inne warunki?
Bieg zaczynał się o godzinie 13:10. Zacząłem rozgrzewkę staje za linia startu, około 3 rzędu. Start się przedłuża, czuję że "stygnę". W końcu jest znak, zaraz ruszamy. 5 minuty, ale jednak to opóźnienie dłużyło się wszystkim. Ruszamy. Pierwsze kilometry wpadają jak po sznurku. W okolicach ~4:00. Pobiegłem w miarę zachowawczo, wiedząc że to nie są moje warunki. A na pewno, mój organizm jeszcze pod nie się nie przedstawił. 5tkę zamykam w 20:05. Idealnie. Teraz tylko przyspieszyć i delikatnie, zamknąć 40min na styk i będzie ok. Będę zadowolony. To nie jest walka o życiówkę. A może, i coś wpadnie. Niestety rzeczywistość zaczęła szybko pokazywać, że dziś tak nie będzie. Czuję jak słabnę. Nogi przestaję się odbijać, walczę głową. Kryzys. Zaczynam mieć kryzys którego nie mogę pokonać nawet głową. Serce wali jak oszalałe, gdzie ostatnio po 5tce czułem się dobrze i przebiegłem ją szybciej. Zrywam się, po czym jeszcze bardziej czuję jak słabnę. Mam ochotę się zatrzymać. W tym samym miejscu co roku temu mam kryzys (Bieg Republik Ostrowskiej kiedy na wakacje zrobiłem 41:35 a potem na jesień zamiast pobiec lepiej, pobiegłem 43:xx). 6km robię w 4:09. Już wiem, już wiem ze to koniec walki o to co chciałem. Próbuję, ale czuję że nie mogę szybciej. Pot napływa mi do oczu, leje się ze mnie. Łamie się psychicznie, 7km w 4:24. Co ja odpierdalam... Wyprzedza mnie jakiś koleś. Dobiegam do 8km zaraz nawrót, patrzę na numer startowe. Raz, dwa, trzy, cztery osoby przede mną startujące na tym dystansie. Papa.... Wiedziałem, że 10k będzie mniej obstawione aniżeli główny bieg na 15km. Jeszcze bardziej upadam psychicznie. Polewam się wodą, ale schłodzenie trwa tylko chwilę. Zamykam w 4:15 Znowu wracam do tego co było, 9km w 4:22 i już chce by się to skończyło. Po co mi to bieganie po 5 razy w tygodniu, po co mi te treningi siłowe. Co po mi to całe oddawanie siebie. Próbuję się zebrać na finish, kryzys trochę zszedł. A nie, jednak nie. Na 200 metrów pod koniec, przyspieszam trochę zamykam w 4:18. Żenada. Głowa spuszczam w dół. Jestem załamany, mimo że bieg się zakończył.
Po wykresie na zegarku, nie wiem czy nagle zaczął wyłapywać prawidłowo puls ale od 5km miałem tętno 190. Potem już tak się utrzymywało bardzo długo. Zresztą, wykres poniżej.
Obrazek

Teraz by wypadałoby napisać, raz na wozie raz pod wozem. Za tydzień start na 15k, odkuje się. Taa... Start jest zaplanowany na godzinę 12:00. Już wiem co to będzie. Myślałem, że stać mnie tam będzie na czas 4:10 i akurat dobre weryfikacja czy na 21km mogę powoli myśleć o 4:15. Teraz nie wiem czy 4:15 zrobię przez 15km biorąc pod uwagę, że obecnie 10k pobiegłem tempem 4:08 a nie 3:58.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

No cóż, tempa 4:10 na 15k nie było. Osoby które mają mnie na endomondo wiedza. Wpisów, też już dawno nie było. Jakoś tak, przygasłem. Jak dodałem co dwa dni, tak teraz. Jeden start, a jednak dostałem taki kubeł mocno zimnej wody. Jeszcze w kwietniu byłem w skowronkach, tutaj mocna 5tka, tutaj złamana bariera 40minut. Mówiłem, a raczej pisałem że marzec był średni, kwiecień mocny to maj będzie miesiącem rozczarowań. Prorok. No ale dobrze, przejdźmy jak wyglądało to treningowo.


Obrazek
20.05.2019r.
BS
Dystans: 10,08 km
Czas: 54m:18s
Średnie tempo: 05:23 min/km
Średnie tętno: 152
Maks. tętno: 174

Dzień po starcie miałem ochotę odpocząć psychicznie i fizycznie. Koniec końców, wyszedłem na zrobić BS'a. Na spokojnie. Bez żadnych przebieżek.

21.05.2019r.
Rest.

Obrazek
22.05.2019r.
3km BS + 3x(1,6km\2min.trucht) + ~1,5km BS
Dystans: 10,03 km
Czas: 49m:38s
Średnie tempo: 04:57 min/km
Średnie tętno: 144
Maks. tętno: 173

Trzeba było wyjść, zrobić jakiś cięższy akcent. Zrobiłem Danielsowski set przedstartowy. Tempo progowe. Mówię sobie, ostatnio treningowo pobiegłem tak całą 5tke na bieżni więc luzik, tylko po chwili przypomniało mi się jak pobiegłem 10k start chwilę później. Afff. Odrzuciłem te myśli, aczkolwiek same powtórzenia wcale lekko nie wchodziły. Może ja mam jakąś blokadę w sobie teraz? Whatever. Powtórzenia 1600metrów: 4:03, 4:07, 4:07.

Obrazek
23.05.2019r.
BS
Dystans: 8,01 km
Czas: 42m:17s
Średnie tempo: 05:17 min/km
Średnie tętno: 145
Maks. tętno: 164

Bieg regeneracyjny następnego dnia. Bez historii.

24.05.2019r.
Rest.

Obrazek
25.05.2019r.
BS+4PB
Dystans: 5,05 km
Czas: 26m:51s
Średnie tempo: 05:19 min/km
Średnie tętno: 155
Maks. tętno: 178

Mój set przedstartowy. Mocno, naprawdę mocno odpoczywałem w tym tygodniu. Dwa dni wolnego, mały przebieg. Przebieżki latałem po 3:10-2:55. Więc to już samo za siebie świadczy, nogi nosiły mnie same. Nie nastawiałem się, ale trochę psychicznie głowa zelżała. Chciałem dać z siebie wszystko...
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

26.05.2019r.
Obrazek
II Bieg Stawiszyn 5-10-15 km
Czas netto: 1:02:58
Średnie tempo: 4:12 min/km
Miejsce open: 12
Miejsce kat. wiek M16-M29: 2
Średnie tętno: 160
Maks tętno: 188


Mam dziś wtorek, 28 kwietnia kiedy już trochę ochłonąłem po przedostatnim starcie oraz po tym najświeższym. Tak, teraz pare słów będzie o moim w sumie debiucie na dystansie 15km. Tak trochę ani w lewo, ani prawo. Tak patrząc na te cyferki powyżej, wydawać by się mogło że chyba nie jest tak źle? 4 sekundy teoretycznie wolniej na kilometr aniżeli w przypadku ostatniego biegu na 10km. To dobrze czy źle? Ajj, już widzę te komentarze - znów narzeka. Ponownie załączył mu się pesymizm, a przecież zrealizowałem swój taki mini cel na ten rok. Stanąłem na podium. No dobrze, przejdźmy już do relacji.
W niedziele nie spieszyło mi się jeśli chodzi o wstawanie. Godzina 8:30. Nie śpiesznie zjadłem jajecznice czy tosty. Tak, nie przejmowałem się tym co jem. Przeważnie pilnuje się by zjeść standardowo tj. jajecznica+makaron lub chleb nutella/dżem. W tygodniu też rygoru jakoś nie trzymałem, jadłem co popadło. Piłem to na co miałem ochotę. Gdzie tydzień przed startem nawet łyka browara 2% nie wziąłbym. Teraz było trochę inaczej. Wróćmy. Kawa. Toaleta. Standard. Start zaplanowany był na godzinę 12:00. W Stawiszynie, czyli najmniejszym mieście w Polsce znalazłem się koło godziny 11:15. Jakieś 20km ode mnie miejscowość więc blisko. Bieg z tych raczej mocno kameralnych. Około 300 osób, ale trzeba wiedzieć że mamy tutaj do wyboru trzy dystansy. Dużo znajomych twarzy, to przynajmniej nastraja pozytywnie. Pakiet kosztował 40zł, a znalazła się całkiem okej koszulka czy żel. Dodam już tutaj, że po biegu była zacna wyżerka - zupa, ciasto, wafelki, woda, soki. Super. Naprawdę, piękna sprawa. Zacząłem rozgrzewkę ze znajomym, jednym z tych którzy tchnęli we mnie chęć do biegania. Z tego miejsca pozdrawiam Krzyśka, jeśli by kiedyś to czytał ;) Chwilę tuptania do tego potem dwie mocniejsze przebieżki i wyszły w sumie niecałe 2km. Ustawiam się około 2-3 rzędu. Koło 20 C, wiatr. Będzie ciężko. No ale wiadomo, poczułem chęć walki. Znów. Mnie to chyba po prostu napędza - mimo, że zdaje sobie sprawę - będę cierpieć później. Przynajmniej dobrałem tempo. Teoretycznie. A zresztą, to już poniżej. No to co: 3,2,1. START

1km
Początek to 300 metrów i już skręt w lewo, na szutrową drogę. Słyszę już u niektórych ciężki oddech. Staram się nie patrzeć na innych. Kto wie na jaki dystans biegną. Staram się skupić, złapać tempo. Wybiegam po dosłownie 200 metrach na asfalt. Autolap ustawiony automatycznie co 1km. Pik pik. 4:06 Początek wiadomo, lekko za szybko.
2km
Trasa wiedzie asfaltem, delikatnie w górę. Pik pik, 4:08.
3km
Widzę, ekipę prowadzącą. Aha, zaraz nawrotka. No i jest, najgorsza jaka istnieje czyli trzeba obrócić się wręcz wokół własnej osi. Zaczynam wracać. Myślę ok, przynajmniej będzie teraz delikatnie z górki. Niestety, wiatr się odzywa. Dziwne, jakoś nie czułem go wcześniej w plecy. 4:14 Zwolniłem. Dość znacząco. Może to kwestia nawrotu. Forget. Mijam ludzi którzy dopiero będą nawracać.
4km
Lecimy dalej, ciąg dalszy tej samej trasy. Mijam kilka osób które zwolniły dość mocno. Czyżby pogoda dawała się we znaki? A może przecenienie swojej formy? Jesteśmy niedaleko parku(?) tak czy owak, cienie padające pozwalają momentami odpocząć od centralnego słońca w samo południe. 4:07 Stabilnie
5km
Przebiegam obok miejsca gdzie jest ta ścieżka szutrowa, ale biegnę dalej w dół. Będziemy obiegać i wracać na start/mete. Widzę już. Skręt, staram się skrócić jak się da. 4:08. Punkt nawodnienia jedyny to własnie ten tutaj. Słabo myślę, biorąc pod uwagę warunki. Nie pije. Uznaje, że nie ma co. Nie odwodnię się.
6km
Zaczynają się czarne myśli. Czuję, że zaczynam już grzać. Do tego wiem, że to nie jest jeszcze połowa a zaledwie 1/3 całego dystansu. 4:08
7km
I znów niby płasko, a jednak trochę "w górę". Staram się jednak przebierać nogami, zaczynam myśleć żeby nie spuchnąć. Jak ja przebiegłem to 10k poniżej 40min.... Pik pik 4:10.
8km
Odrzucam te negatywne myśli. Mijam znów liderów którzy już lecą po przeciwnym kierunku. Zaraz znowu ten cholerny nawrót. Grzeje. Wieje znów w twarz, więc chłodzi. Mimo wszystko, czuję że spowalnia mnie to. 4:15. Ohoo, 8km a ja biegnę tempem które miało być minimum.
9km
Wiatr nie ustaje. Zaczynam się pocieszać w myślach, za chwilę ostatnie okrążenie. Pik, budzi mnie autolap 4:12
10km
No to mamy 10k. Średnia wychodzi 4:11. Niecałe 42min. Dramatu nie ma, ale wiem że teraz zaczyna się przeprawa.
11km
Dzieciaki zamiast podawać kubeczki z wodą, to stoją i patrzę. Zdenerwowany, żeby nie używać gorszego słownictwa podbiegam schylam się łapie kubek wody, gdzie połowa mi się wylewa. Biorę małego łyka, reszte wylewam na kark. Drugie kubka już nie zdążyłem złapać. To samo, czekolady. Ajj. To się może źle skończyć. 4:21
12km
Wybiło mnie to z rytmu. Staram się skupić, wejść znowu na obroty. Biegne samotnie. Jak w sumie większość biegu. Staram się podłapać typa przede mną. Okazuję się, że biegnie po 4:30. Wyprzedzam go. Najlepsi już mnie mijają i zbiegają w dół. Pik pik. 4:21. Znów to samo. Męczę się niemiłosiernie. Spoglądam na średnie tempo które spada.
13km
Ten cholerny nawrót. Cieszę się, że już ostatni raz. Suszy mnie. Jestem zalany potem. Czuje jak opuszczają mnie siły. Mija Krzyśka który jeszcze w górę biegnie. Dawaj, już 2km tylko do mety! Jesteś 13 krzyczy mi. Staram się otrząsnąć, najwyżej zejdę tutaj. 4:18
14km
Wiem, wiem że już blisko ale naprawdę grzeje mi się głowa. Nogi są jeszcze ok, oddech też. Po prosu brakuje mi kopa. Bije się z myślami jakbym miał końcówkę maratonu. 4:16
15km
Wiem, wiem że już jestem blisko. Chyba się odblokowałem. 4:10, 4:05 przyspieszam. 500, 400 metrów. W końcu widzę kogoś kto biegnie przede mną. Myślę, skoro jestem w miarę wysoko to może kategoria wiekowa. A co, co jeśli będę czwarty. 300 metrów. Przypomina się, jak Farah próbował wyprzedzić Bekele w końcówce. 4:00. 200 metrów przyciskam na maksa. Widze, że gwałtownie się zbliżam do niego. 3:40, 3:30, 3:15. 100 metrów trzymam to. Wyprzedzam go, oglądam się za siebie. Wbiegam na mete. Ta końcówka! Serio, to było świetne gdy wracam do tego myślami. Tylko czy ja przypadkiem za dużo sił nie zatrzymałem? 3:50

Dostaje medal, siadam na glebę. Plan minimum zrealizowałem. Cieszę się, jest trochę poniżej 4:15 ale czy byłbym w stanie dowieść to na HM. Przy lepszej pogodzie, może. Staram się pocieszyć tymi myślami. SMSa nie ma. Podchodzę pod tablicę elektroniczną w wynikami. Patrzę i nie dowierzam. Chłopak którego wyprzedziłem był faktycznie w mojej kategorii wiekowej. Ja zaś, wskoczyłem... na 2 miejsce w kategorii wiekowej. To mnie raduje. Nie ukrywam, podnosi na duchu. Wtedy. Teraz.

Fotki:
Podczas biegu z moją nowa startówką (dobrze się domyślacie, spaliłem sobie ramiona). Nie wiem które okrążenie.
Obrazek

Wręczenie
Obrazek

Podium
Obrazek

Statuetka - nie puchar, ale może to lepiej. Małe, skromne ale cieszy. Prócz tego jeszcze jakieś książki, smyczki etc.
Obrazek


Czy powinienem być zadowolony z tego startu? Czy średnia 4:12 na 15km przy takich warunkach to dobry wynik? Pozostawiam to ocenie Wam. Nie będę więcej narzekać w tym wpisie. Może w czerwcu gdzieś jeszcze pobiegnę, a potem wakacje to raczej moment gdy zrobię roztrenowanie. Reset całkowity.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

27.05.2019r.
Odpocząłem.

Obrazek
28.05.2019r.
BS
Dystans: 10,03 km
Czas: 54m:57s
Średnie tempo: 05:29 min/km
Średnie tętno: 139
Maks. tętno: 166

Nogi jak z kamienia. Niby dzień odpoczynku, a ledwo nimi przebierałem.


Obrazek
29.05.2019r.
BS + 10PB
Dystans: 10,10 km
Czas: 52m:12s
Średnie tempo: 05:10 min/km
Średnie tętno: 151
Maks. tętno: 179

Dalej nie ma co ukrywać - najlepiej nie jest. Znów zrobiłem BS, ale pod koniec postanowiłem trochę odmulić już nogi. Nie było jakiejś lekkości przy tych setkach. Przemęczenie? Mam nadzieję że nie. Za tydzień prawdopodobnie start, ostatni start przed wakacjami (10k). Dam sobie jeszcze jedna szanse na tym dystansie, ale bez presji.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
30.05.2019r.
3km BS + 5x1000m I/400m trucht + 2km BS
Dystans: 12,10 km
Czas: 1g:00m:04s
Średnie tempo: 04:58 min/km
Średnie tętno: 153
Maks. tętno: 188

My biegacze(Ci trenujący, a nie biegający od czasu do czasu) jesteśmy zrzeszeniem ludzi którzy lubią sadomasochism, autodestrukcję. Lubią przede wszystkim udowadniać samym sobie. Bynajmniej ja mam takie wrażenie. Trzeba było dowalić do pieca, więc wróciłem z pracy i poszedłem od razu biegać. Bez jedzenia, w pełnym słońcu 20 C. Interwały. 5 powtórzeń. Bez wymówek. Skoro temperatura mnie tak sponiewierała ostatnio, to ja jej pokażę przy wyższym tempie. I tak: 3:46, 3:47, 3:45, 3:47 oraz ostatnie 3:45. Ciężko było, nie będę ukrywać. Cierpiałem co niemiara. Po czwartym powtórzeniu przeszedłem w marsz, spróbowałem truchtać, znowu marsz i trucht. Mówię sobie koniec, ale nie. Jeszcze jedno. Przynajmniej po piątym nie klękałem i leżałem na bieżni. Nogi przewietrzone. Jak z kamieniami wracam do domu.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
ODPOWIEDZ