Wszyscy podsumowują miniony sezon biegowy więc pora chyba i wreszcie na mnie.
Jaki był dla mnie ten rok? Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy kiedy zadałem sobie to pytanie mówiła, że nie był taki jaki miał być albo jaki chciałem żeby był. Biegało (i dalej biega) mi się ciężko, wyniki poszczególnych startów dalekie od oczekiwań.
Później przeczytałem jednak pierwszy mój wpis na tym blogu niemal rok temu i pozwolił mi on inaczej spojrzeć na to wszystko.
Celem było to, żeby 1:30 z półmaratonu z przed roku nie było tylko wypadkiem przy pracy a czymś normalnym. A skoro w głównym starcie w tym roku, na którym najbardziej mi zależało poprawiłem ten czas o prawie 2 minuty to chyba mogę powiedzieć że mimo wszystko zamierzony cel udało mi się zrealizować.
Plany na przyszły rok?
Słowo się rzekło, kobyłka u płotu... Skoro celem głównym pozostaje maraton to pora się z nim zmierzyć. Planuję pobiec jeden maraton wiosną (kwiecień/maj) i drugi prawdopodobnie w sierpniu, żeby dać sobie i czas na odpoczynek i na poprawę.
Na pewno nie porwę się od razu na złamanie 3 godzin ale patrząc na wynik z półmaratonu wynik poniżej 3:10 będzie dla mnie porażką.
Koniec września standardowo rezerwuję na mój "domowy" półmaraton w Słupsku, choć z racji tego, że głównym celem będzie w przyszłym roku maraton to nie mam zamiaru jakoś specjalnie spinać się jeśli chodzi o wynik. Choć z drugiej strony po cichu liczę, że tak jak rok temu tak i w przyszłym trening pod maraton fajnie mi odda na połówce i uda się znowu urwać ze 2 minuty...
Co z tego wyjdzie pokaże czas.