fotman- 400m

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ 20

1. PN. 11.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 55min
• Miejsce: fitness
• Obuwie: całość boso
• Zawartość: bieżnia mechaniczna 8’ (5’/1km), gimnastyka 15’, bieżnia 4’, rozciąganie 25’
• KOMENTARZ: No comment.

2. WT. 12.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (wytrzymałość szybkościowa):
• Czas trwania: 85min.
• Miejsce: stadion LA tartan; całość na trawie, tylko odcinki na tartanie.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3
• Warunki: +20st.C, sucho, porywy wiatru.
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 15’, ćwiczenia bieżne 14’, rytm 3x50m, 7x100m p. ok.2’ (100m marsz, 200m trucht) zał. 87,5% tzn. 13,6s, trucht 4’, rozciąganie 20’.
Czasy odcinków: 13,2- 14,2- 13,7- 13,6- 13,5- 13,3- 13,5 średnia 13,57s.
• KOMENTARZ: Piękna pogoda, ale niekoniecznie do biegania tego rodzaju treningu. Porywy wiatru o zmiennych kierunkach miały istotny wpływ na czasy odcinków. Najgorzej było na dwóch początkowych. Chciałem rozpocząć od odcinka przebiegniętego na luzie, nawet 0,1-0,2s wolniej od założenia. Wiatr tak dmuchnął mi w plecy, że gdy po 60m się uspokoił, to aż zgubiłem rytm. Dla odmiany drugi odcinek biegłem pod wiatr, a że nie chciałem się szarpać po pierwszej przesadzonej setce, to wyszło jak wyszło. Potem było już OK. Zasapałem się okrutnie. Ale nie ma się co dziwić- każdą setkę miałem biec w tempie, w jakim zamierzam za kilka tygodni przebiec 400m (4x13,5s=54s). Biorąc pod uwagę, że biegałem w butach, a nie w kolcach, to średnie tempo było odrobinę za mocne. Zakładam, że różnica w czasie na 100m pomiędzy biegiem w butach, a w kolcach to ok. 0,2s.
Rok temu za szybko zacząłem biegać tego rodzaju treningi. Już od początku kwietnia biegałem 7x100m po średnio 13,69s (rozpiętość 13,4-14,2), by na początku maja osiągnąć 6x100m po śr. 13,38s (rozpiętość 13,1-13,7). A start miałem o tydzień później niż w tym roku. Zbyt wcześnie wszedłem na wysokie obroty i nie utrzymałem tego do końca. Dlatego w tym roku mocno przesunąłem początek szybkiego biegania. Mam nadzieję, że nie przegiąłem w drugą stronę.
Po treningu oddałem moje starcze plecy w ręce rehabilitanta. Potwierdził, że ruchy, które wykonuję przy wieloboju kulą pomogły mi naprawić kręgosłup. Wymacał mi plecy, chrupnął kręgami, zatejpował i powiedział, że będzie OK. Pożyjemy- zobaczymy.

3. ŚR. 13.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening: WOLNE

4. CZW. 14.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 80min
• Miejsce: stadion LA tartan; całość na trawie, tylko płotki na tartanie, rytmy i trucht kończący boso.
• Obuwie: Merrell Road Glove 2
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 15’, ćwiczenia bieżne 14’, płotki 10’, 6x50m, trucht 4’, rozciąganie 20’
• KOMENTARZ: W związku z tym, że rehabilitant zażyczył sobie więcej odpoczynku po jego manewrach na moim kręgosłupie, dzisiaj zrobiłem to, co w planie było przewidziane jutro. Kręgosłup obolały jak jasna cholera.
Ale za to dzisiaj pierwszy raz w tym roku biegałem boso. Piękne uczucie. Miałem wrażenie, że nogi kręcą się piekielnie szybko. I to bez większego wysiłku z mojej strony. Aż miałem ochotę włączyć stoper.

5. PT. 15.05.2015.- trening (siła ciężka):
• Czas trwania: ok. 110min.
• Miejsce: stadion LA, siłownia klubowa
• Obuwie: : Merrell Road Glove 2
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 15’, siła P1- D2, trucht 4’.
• KOMENTARZ: Było OK, niestety bez rozciągania, bo czasu było mało.
6. ND. 17.05.2015.- trening (wytrzymałość tempowa):
• Czas trwania: 90min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Merrell Road Glove 2, odcinki w kolcach
• Warunki: +12stC, bardzo silny wiatr, początek 8:05
• Zawartość: trucht 9’, gimnastyka 15’, ćwiczenia bieżne 14’, rytm 5x50m, plan: 5x300m p. 7’ zał. ok. 90% tj. 43,3s.
REALIZACJA: przerwy 6’15s
300m- 44,3s (14,6+15,0+14,7)
300m- 44,0s (14,4+14,7+14,9)
300m- 44,3s (14,2+15,1+15,0)
300m- 43,4s (14,5+14,4+14,5)
300m- x
średnia 44,0s
• KOMENTARZ: Na początku muszę podkreślić, że jestem zadowolony z wykonania treningu, choć z czasów może to nie wynika. Już w ubiegłym tygodniu zauważyłem, że założenia jakie przyjąłem tworząc plan nie przystają do wiosennej rzeczywistości. Rozpoczynając trening z góry skorygowałem założone czasy do 44s i skróciłem przerwy do 6’15s (dlaczego przerwa z taką końcówką- odpowiedź w komentarzu do treningu z poprzedniej niedzieli). Wiedziałem, że napinanie się na 43,3s nie może się skończyć dobrze. Jeżeli udałoby się pobiec pięć odcinków- byłoby rewelacyjnie. Cztery odcinki potwierdziłyby dobrą dyspozycję. Po trzecim odcinku byłem na 90% pewny, że piątego nie będzie. Dlatego postanowiłem przycisnąć. Końcówkę biegłem na oparach, ale ucieszyło mnie, że udało się utrzymać równe tempo do końca. Po treningu zaliczyłem zgon gorszy niż tydzień temu. Nie dałem rady roztruchtać, zaledwie zrobiłem dwa kółka niezgrabnego marszu. Dobrze, że miałem pusty żołądek, bo gdyby było inaczej mógłbym lokalnie zanieczyścić płytę stadionu.
Jedna ważna uwaga. Dzisiaj były kiepskie warunki do biegania- wiał bardzo silny wiatr. Myślę, że przekraczał 4m/s. Robiąc rozgrzewkę cały czas się zastanawiałem, czy w takich warunkach ten trening ma sens. Kombinowałem, czy nie lepiej przenieść to bieganie na jutro.
Dwa słowa tytułem porównania tego treningu do analogicznych przygotowań z lat ubiegłych: jest dobrze. Tak było:
2013- 6 tyg. przed startem 4x300m p.6’ 47,1-45,8-46,1-45,5s śr.46,13s
2014- 7 tyg. przed startem 4x300m p.6’15s 46,6-46,2-45,2-43,9s śr.45,48s
2015- 6 tyg. przed startem 4x300m p.6’15s 44,3-44,0-44,3-43,4s śr.44,0s
Oby wynik na zawodach był proporcjonalny do progresu treningowego.

Znów udany tydzień za mną. Nie mam uwag.
Zosia w weekend czuła się bardzo dobrze. W tygodniu narzekała na bóle stóp, ale w sobotę i w niedzielę nic nie bolało. Szalała na hulajnodze. Wieczorem znaleźliśmy kilka kropek. Ćwiczymy cierpliwość dalej.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ 21

1. PN. 18.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 50min
• Miejsce: fitness
• Obuwie: całość boso
• Zawartość: bieżnia mechaniczna 7’ (5’/1km), gimnastyka 14’, bieżnia 4’, rozciąganie 20’
• KOMENTARZ: Nie jest źle. Regeneracja po wczorajszym katowaniu poszła dobrze.

2. WT. 19.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (wytrzymałość szybkościowa):
• Czas trwania: 85min.
• Miejsce: stadion LA tartan; całość na trawie, tylko odcinki na tartanie.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3
• Warunki: +23st.C, sucho, porywy wiatru.
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 17’, ćwiczenia bieżne 14’, rytm 4x50m, 6x100m p. ok.2’ (100m marsz, 200m trucht) zał. 90% tzn. 13,2s, trucht 4’, rozciąganie 20’.
Czasy odcinków: 13,1- 13,2- 13,4- 13,15- 13,4- 13,0 średnia 13,21s.
• KOMENTARZ: Powtórka z ubiegłego tygodnia: piękne słońce i dość gwałtowny wiatr często zmieniający kierunek. Trening bardzo udany, napawający nadzieją na dobry start za miesiąc. Nigdy jeszcze w kategorii weterana nie biegałem tego treningu tak szybko i na takim luzie.
Na tym zakończyłem przygodę z wytrzymałością szybkościową w wersji stumetrówek. Od przyszłego tygodnia przyspieszania ciąg dalszy- 3x3x50m. Ciekaw jestem swojej dyspozycji szybkościowej.
Najważniejsze, że nic mnie nie boli. No, dobra- plecy wciąż się odzywają. Ale dramatu nie ma.

3. CZW. 21.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (siła ciężka):
• Czas trwania: ok. 105min.
• Miejsce: stadion LA, siłownia klubowa
• Obuwie: : Merrell Road Glove 2
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 15’, siła P1- D2, trucht 4’.
• KOMENTARZ: Trening poszedł jak z płatka, żadne ćwiczenie nie sprawiało problemu. Nawet zarzut. Czyżby forma rosła?

4. PT. 22.05.2015.- trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 80min
• Miejsce: stadion LA tartan; całość na trawie, tylko płotki na tartanie.
• Obuwie: Merrell Road Glove 2
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 15’, ćwiczenia bieżne 14’, płotki 20’, trucht 4’, rozciąganie 20’
• KOMENTARZ: Dziś więcej życia było w miejskiej kostnicy niż we mnie. Wszystko szło woooolno, nic mi się nie chciało. Krótko mówiąc piątkowy kryzys z niewyspania. Czas się porządnie wyspać.

5. ND. 24.05.2015.- trening (wytrzymałość tempowa):
• Czas trwania: 85min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Merrell Road Glove 2, odcinki w kolcach
• Warunki: +14stC, lekki wiatr, początek 8:00
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 15’, ćwiczenia bieżne 14’, rytm 5x50m, plan: 4x300m p. 7’45s zał. ok. 90% tj. 43,3s.
REALIZACJA: przerwy 7’45s
300m- 43,3s (14,1+14,6+14,7)
300m- 43,5s (14,0+14,8+14,
300m- 43,3s (14,2+14,6+14,6)
300m- 43,4s (14,0+14,7+14,7)
średnia 43,38s
• KOMENTARZ: Genialny trening. Idealnie dobrane przerwy do tempa. Rozpoczynałem z niepokojem, ale z każdym odcinkiem nabierałem pewności, że dam radę. W sumie zmęczenie po odcinkach było mniejsze niż tydzień temu. Nie muszę chyba pisać, że w ubiegłych latach nie biegałem takich mocnych odcinków:
2013- 5 tyg. przed startem 3x300m p.8’ _______45,2-43,6-42,5s ______śr.43,77s
2014- 6 tyg. przed startem 3x300m p.7’15s ____43,6-43,0-43,1s ______śr.43,22s
2014- 5 tyg. przed startem 3x300m p.9’15s ____43,0-42,8-42,6s ______śr.42,80s
2015- 5 tyg. przed startem 4x300m p.7’45s ____43,3-43,5-43,3-43,4s __śr.43,38s
Za tydzień mam w planie bieganie 3x300m p.9’15s w tempie 41,6s. To dopiero będzie ciekawe. Potem już tylko 2x300m/40s na pełnej przerwie, sprawdzian na 300m i relaks aż do startu.
Z porównania wyników jakie uzyskiwałem w ubiegłych latach i obecnie wynika, że powinienem mierzyć w wynik na 400m poniżej 54s. Oczywiście przy założeniu, że uda się dotrwać do startu w zdrowiu oraz, że w dniu startu będą odpowiednie warunki pogodowe. Jak się startuje raz na rok, to trzeba mieć „dobre układy” z Opatrznością.

Znów bardzo udany tydzień za mną. Realizacja założeń treningowych na 100%, nic nie boli (plecy wciąż się odzywają, ale chyba się przyzwyczaiłem) i nie czuję się zajechany. Można śmielej marzyć o dobrym wyniku.
W sobotę zbadałem sobie krew i wyszedł mi bardzo przyzwoity poziom hemoglobiny- 15,2g/dl. Poza standardowym badaniem wykonałem kontrolę poziomu magnezu, potasu, żelaza i wapnia we krwi. Wszystko wyszło OK. Zrobiłem też badanie na zawartość witaminy D3. Wynik 44,4ng/ml jest dużo lepszy od uzyskanego równo dwa miesiące temu, tj. 18,9ng/ml. Przez te dwa miesiące suplementowałem się zażywając przez pierwsze dwa tygodnie witaminę D3 w ilości 10.000 IU/dobę, a potem 5.000 IU na dobę (do tego witaminę K2 ~250 mcg na dobę). Pociągnę z tą suplementacją do końca czerwca. Powinienem wtedy osiągnąć poziom 50ng/ml, co Jerzy Zięba określa jako poziom minimalny (wg. laboratorium tzw. wartości referencyjne to 30-100 ng/ml). Latem pozwolę działać słońcu.
Zdrowie Zosi też na plus- cały tydzień bez plamek na nogach. Tylko drobne bóle stóp i stawów skokowych Poza zwolnieniem z WF Mała się nie oszczędza, a mimo to plamica nie wraca. Jeszcze tydzień a będziemy śmielej myśleć o końcu choroby.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ 22

1. PN. 25.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 45min
• Miejsce: fitness
• Obuwie: całość boso
• Zawartość: gimnastyka 20’, rozciąganie 25’
• KOMENTARZ: Było dziwnie. Przyszedłem na salkę fitness by zrobić mój zwykły rozruch, a tam okazało się, że ćwiczą jacyś ludzie zajmując bieżnię. Nie miałem czasu by czekać, więc postanowiłem, że ograniczę się do gimnastyki i rozciągania. Po gimnastyce wykonałem kilka ruchów skipopodobnych i wtedy poczułem mocny ból w stawie skokowym lewej nogi. I jest kwas. Noga boli uniemożliwiając nawet trucht. Zobaczymy co będzie jutro.

2. WT. 26.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening: WOLNE
• KOMENTARZ: Miała być szybkość, a jest dupa. Noga boli. No jaja jakieś to są- ból z niczego. O co kaman?! Robię okłady z lodu, faszeruję się witaminą c i wcieram jakąś maść typu placebo. Czekam.

3. ŚR. 27.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening: WOLNE
• KOMENTARZ: Próbowałem potruchtać- po dziesięciu kroczkach ból mnie zatrzymał. Bieda. Wieczorem na zmianę robiłem okład z lodu i moczyłem nogę w roztworze soli bocheńskiej. Plus witamina c i okład z maści na noc.
Niespodziewana kontuzja zbiegła się w czasie z lekturą „Dzienniczka” św. Faustyny. Tam jest bardzo dużo o pokorze i spokojnym znoszeniu przeciwności losu. Zadziwiająca książeczka- szczególnie gdy weźmie się pod uwagę, że te zapiski, świadczące o głębokim życiu duchowym i niebanalnym intelekcie, są dziełem młodej osoby bez żadnego wykształcenia (trzy klasy podstawówki).

4. CZW. 28.05.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (siła ciężka):
• Czas trwania: ok. 110min.
• Miejsce: stadion fitness
• Obuwie: : Merrell Road Glove 2
• Zawartość: orbitrek 8’, gimnastyka 15’, siła P1- D3, rozciąganie 20’.
• KOMENTARZ: Już wczoraj zauważyłem, że ból pojawia się przy ruchach biegowych, natomiast nie ma go gdy chodzę, a nawet nie jest odczuwalny przy wspięciach na palce. Postanowiłem spróbować „machnąć” trening siły ciężkiej. Ponieważ nie chciałem biegać i skakać, więc zrezygnowałem z kuli, a rozbudowałem część ze sztangą. Zamiast scyzoryków robiłem podciąganie nóg w zwisie na drabince (robiłem jedną serię podciągnięć po każdym powtórzeniu ze sztangą). Zamiast truchtu, na rozgrzewce podreptałem na orbiteku. W sumie wyszło niezłe katowanie. Teraz, wieczorem, jestem cały rozbity. W sumie nie powinno mnie to dziwić, bo ilość kilogramów wyszła większa niż na jakimkolwiek wcześniejszym treningu.
Cały trening bez bólu!!!!!!!!!!! Może jutro uda się potruchtać?

5. PT. 29.05.2015.- WOLNE
• KOMENTARZ: Nie dałem rady potrenować. Po pierwsze wczorajsza siła okazała się bardzo mocnym bodźcem- cały dzień mam obolałe mięśnie. Gdy popatrzeć na przerzucony ciężar, to wychodzi, że zrobiłem najcięższy trening w tym roku. Dźwignąłem 9.990kg w trzech ćwiczeniach, gdy na najcięższym treningu siłowym do tej pory dźwigałem 11.700kg (7.975kg, gdy uwzględnić tylko trzy ćwiczenia, które wykonałem wczoraj, reszta obciążenia przypadała na wyciskanie i marsz z wypadami). Trochę przesadziłem.
Po drugie dzisiaj był bardzo bogaty dzień. Nie poszedłem do pracy, za to rano robiłem zakupy, potem przez pół dnia sprzątałem piwnicę (naszą rodzinną stajnię Augiasza), a na koniec był festyn rodzinny w szkole. Wieczorem padłem na łóżko martwy.

6. SOB. 30.05.2015.- trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 70min
• Miejsce: stadion LA żużel; całość na żużlu, początek 8:30.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3
• Zawartość: bieg 8’16’, gimnastyka 17’, ćwiczenia bieżne 12’, rytm 4x50m, bieg 4’49s, rozciąganie 20’
• KOMENTARZ: Ten trening miał dwa główne cele. Po pierwsze chciałem sprawdzić, czy będzie bolał staw skokowy- nie bolał. Uff. Po drugie chciałem rozmasować mięśnie po idiotycznej sile zrobionej w czwartek. Chyba się udało, chociaż wieczorem łydki wciąż były spięte. Jutro ostre bieganie, obym doszedł do siebie i się nie uszkodził.

7. ND. 31.05.2015.- trening (wytrzymałość tempowa):
• Czas trwania: 95min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3, odcinki w kolcach
• Warunki: +17stC, dość mocny wiatr, początek 13:50
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 21’, ćwiczenia bieżne 16’, rytm 4x50m (w tym 2x mierzone: 6,5-6,5s), plan: 3x300m p. 9’15s zał. ok. 92,5-95% tj. 41,6s, trucht 4', rozciąganie 12'.
REALIZACJA: przerwy 9’15s
300m- 42,0s (13,6+14,2+14,2)
300m- 41,5s (13,2+14,1+14,2)
300m- 41,15s (13,15+13,7+14,3)
średnia 41,55s
• KOMENTARZ: Na trening szedłem z lekkim stresem. Bałem się, że noga znów rozboli. Poza tym rano jeszcze mocno czułem w łydkach szaloną siłę z czwartku. Kijek poszedł od rana w ruch. Wyszło super. Jestem w szoku jak lekko poszedł ten niby ciężki trening. Nogi niosły same. Po pierwszym odcinku czułem się jak po dłuższej przebieżce. Drugi odcinek był męczący, ale nie miałem żadnych problemów by przystąpić do trzeciego. Jak bym się uparł, to i czwarty bym poleciał. Na ostatnich 50 metrach trzeciego odcinka mocno dał się we znaki silny przeciwny wiatr- stąd mocny spadek tempa. Ogółem zmęczenie po odcinkach było dużo mniejsze niż tydzień temu, a nieporównywalne do zmęczenia sprzed dwóch tygodni. I znów- w ubiegłych latach nie biegałem takich mocnych odcinków:
2013- 4 tyg. przed startem 2x300m p.12,5’_____41,1-40,5s_________śr.40,80s
2014- 5 tyg. przed startem 3x300m p.9’15s_____43,0-42,8-42,6s_____śr.42,80s
2014- 4 tyg. przed startem 2x300m p.12’_______41,4-40,8s_________śr.41,10s
2015- 4 tyg. przed startem 3x300m p.9’15s_____42,0-41,5-41,15s____śr.41,55s
Za tydzień: 2x300m z przerwą do pełnego wypoczynku (15-20min.) w tempie 40s. Ostro. Plan jest taki, żeby pierwszy odcinek pobiec z rezerwą w ok. 40s, a drugi „w trupa”. Jeżeli wyjdzie z tego 39,5s, to będzie optymistycznie.

Tydzień trochę dziwny przez ból stawu skokowego lewej nogi. Najpierw rezygnacja z treningu szybkości (wtorek), następnie przegięty trening siły w czwartek, na koniec bardzo udany trening tempowy. Zaczynam „łapać śmigło”. Mam nadzieję, że staw skokowy da mi spokój i będę mógł zrobić przynajmniej te dwa marne treningi szybkościowe, które pozostały mi w planie. Co prawda Clyde Hart rozpropagował powiedzenie ‘strength and speed are synonymous’, ale wolałbym moje nogi trochę przetrzeć szybkościowo. Pisząc te słowa siedzę z kompresem lodowym na nodze, bo co prawda na treningu nic nie bolało, ale już późnym popołudniem zacząłem odczuwać jakąś dziwną sztywność w okolicy kostki.
Zosia OK. Co prawda po piątkowo-sobotnim szaleństwie (szkolny festyn plus urodziny kolegi) pojawiły się jakieś plamki, ale na wewnętrznych partiach ud. Trochę nietypowo, bo zazwyczaj pojawiały się głównie na łydkach. Poza tym nie ma bólów ani opuchlizn w stawach. Może to potówki?
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ 23

1. PN. 1.06.2015.- WOLNE:
• KOMENTARZ: Dzisiaj trochę zaspałem i poranny zestaw poszedł się gonić. Za to udałem się na małą sesję do fizjoterapeuty z prośbą, żeby rozluźnił mi łydki (szczególnie prawa dziwnie się napina gdy biegam w kolcach) i spróbował odczarować staw skokowy. Pan trochę pomajstrował przy moim kręgosłupie, trochę przy łydkach i na koniec powykręcał staw skokowy. Efekty mają przyjść pojutrze. Pożyjemy, zobaczymy.
Dzień dziecka- udało się pobić rekord w pożeraniu lodów. Poszliśmy tylko w szóstkę (bez najstarszej córki), ale i tak wyszło 61 gałek w Grycanie.

2. WT. 2.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 60min
• Miejsce: stadion LA żużel; całość na żużlu.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3
• Zawartość: bieg 8’14’, gimnastyka 17’, ćwiczenia bieżne 12’, rytm 4x50m, bieg 4’49s, rozciąganie 10’
• KOMENTARZ: Takie tam pitu-pitu. Luzu nie czułem, bólu nie było (tylko plecy się odzywały przy półskipie A)- czyli średnio na jeża.

3. ŚR. 3.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (szybkość):
• Czas trwania: 90min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3, odcinki w kolcach
• Warunki: +17stC, dość mocny wiatr.
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 15’, ćwiczenia bieżne 12’, rytm 5x50m (w tym 2x mierzone: 6,5-6,5s), plan: 3x3x50m p. 1’/2’ zał. ok. 92,5-95% tj. 6,4s.
REALIZACJA: przerwy 1’/2’; 6,4-6,3-6,4/ 6,25-6,5-6,3/ 6,2-6,4-6,2; średnia 6,33s
• KOMENTARZ: No i zasada Harta działa. Jest siła, jest i szybkość. Praktycznie jest to pierwszy trening szybkościowy w tym sezonie i z radością stwierdzam, że nigdy jeszcze nie biegałem tak szybko na pierwszej szybkości. Precyzyjnie mówiąc: nigdy jeszcze tego treningu nie biegałem tak szybko.
Oczywiście nie było idealnie. Trochę dokuczał wiatr, który wiał dość mocno (2-3m/s) i ze zmiennych kierunków, ale preważnie w plecy. Na ósmym odcinku ktoś wlazł mi na tor i musiałem się wydrzeć, żeby go nie stratować (mogło wyjść jak TUTAJ). Poza tym moje dzisiejsze bieganie było zaprzeczeniem tezy, że sprint jest konkurencją techniczną. Byłem spięty, miałem obniżony środek ciężkości, płynność ruchów nie istniała- ogólnie mówiąc katastrofa. Ale było szybko. :hej:
No dobra, wiem, że bieganie „na pałę” nie powinno mnie cieszyć… ale stoper pokazał takie rozkoszne cyferki… :bum: :spoczko:

4. CZW. 4.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; WOLNE:
• KOMENTARZ: Oj, samopoczucie po wczorajszym szybkim bieganiu cieniuuuuutkie. Jestem zmęczony, rozbity i obolały.
Dzisiaj Boże Ciało, czyli procesja, msza i rodzinne obijanie się. W szóstkę (znów bez najstarszej) pojechaliśmy na stadion i było fajnie. Poodbijaliśmy piłkę, dzieciaki poszalały na zeskoku do skoku wzwyż, na koniec były skoki w dal. Niby to, co zawsze, ale zabawa jest jakby robili to pierwszy raz.

5. PT. 5.06.2015.- trening (siła ciężka z wielobojem kulą):
• Czas trwania: ok. 110min.
• Miejsce: stadion
• Obuwie: : Merrell Road Glove 2
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 16’, siła P1- D4, trucht 4’, rozciąganie 15’.
• KOMENTARZ: Wciąż nie doszedłem do siebie po wtorkowej szybkości- mięśnie są obolałe i niezbyt elastyczne. Mimo to, postanowiłem lekko zmodyfikować trening i dorzuciłem trochę półprzysiadów. Bałem się, że zaplanowany trening będzie zbyt lekki i zbyt szybko złapię świeżość. A świeżość ma przyjść za trzy tygodnie. Poszło przeciętnie- najgorzej poszły mi wieloskoki (ledwo się odbijałem, nogi mi siadały), a najlepiej rytmy, które biegałem boso.

6. ND. 6.06.2015.- trening (wytrzymałość tempowa):
• Czas trwania: 100min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3, odcinki w kolcach
• Warunki: +19stC, umiarkowany wiatr, początek 13:10
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 21’, ćwiczenia bieżne 20’, rytm 6x50m (w tym 3x mierzone: 6,5-6,5s), plan: 2x300m p. do pełnego odpoczynku, zał. 97,5% tj. 40,0s.
REALIZACJA: przerwa 20’
300m- 40,1s (12,8+13,3+14,0)
300m- 39,55s (12,7+13,0+13,85)
• KOMENTARZ: Trening wyszedł pierwszorzędnie. Narzekanie byłoby grzechem. Założenia przedstawione tydzień temu zostały zrealizowane w 100%. Na ostatnich 50m pierwszego odcinka dostałem bardzo silny wiatr w twarz stąd znaczący spadek tempa.
W ubiegłych latach biegałem tak:
2013- 3 tyg. przed startem 2x300m____p.17’____41,0-39,9s
2014- 3 tyg. przed startem 2x300m____p.20’____40,5-40,6s
2015- 3 tyg. przed startem 2x300m____p.20’____40,1-39,55s
Wszystko wydaje się być w należytym porządku. Nie czuję jeszcze świeżości, nie mam lekkości w biegu charakterystycznej dla pełni formy. Mimo to osiągam bardzo przyzwoite szybkości. Wczoraj byłem okropnie ociężały i rozbity po piątkowej sile, a dodatkowo dobiło mnie czterogodzinne dreptanie z dzieciakami po zoo. Dziś rano musiałem bardzo intensywnie wymasować się kijkiem by mięśnie trochę odżyły.
Za tydzień biegam sprawdzian na 300m, potem już tylko łapanie świeżości do startu- żadnych mocnych akcentów. Jeżeli 300m uda się pobiec w 38,5s, to bardzo realne będzie 53,5s na 400m. Ale pożyjemy, zobaczymy. Albo inaczej mówiąc: człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi.

Wygląda na to, że Zosia trwale pożegnała plamicę. Trwało to dość długo, ale chyba jest to już za nami.
W pozbyciu się tego paskudztwa najważniejsze jest zidentyfikowanie przyczyny. A przyczyną może być wszystko: pożywienie, wirus, bakteria, grzyby, pyłki, roztocza. Plamica to choroba autoimmunologiczna, czyli odmiana alergicznej reakcji organizmu na jakiś bodziec. Gdy dziesięć lat temu nasza najstarsza córka dostała plamicy, zidentyfikowanie przyczyny zajęło nam cztery miesiące. W tym czasie nastąpiły trzy czy cztery nawroty choroby. Przyczyną plamicy okazała się być infekcja gardła, a właściwie jakaś bakteria siedząca w gardle. Infekcja była niezbyt intensywna, ale nie można jej było całkowicie wyleczyć. Wraz z nawrotami infekcji następowały nawroty plamicy. Podanie antybiotyku, które wymusiliśmy na lekarzu bo wymaz z gardła nie dawał podstaw, wyeliminowało infekcję i plamicę.
Z Zosią było inaczej. Do zachorowania doprowadziłem sam osobiście poprzez bezrozumne faszerowanie dziecka czymś, co uważałem za tran. W rzeczywistości ów „tran” to był wypreparowany tłuszcz rybi- wyciąg zawierający duże dawki tłuszczów omega 3. Preparat ten to Olimp Gold Omega 3. Podawałem „tran” w dobrej wierze przez trzy ostatnie zimy, sądząc, że w ten sposób wzmacniam organizmy dzieciaków i rodziców (łykaliśmy to rodzinnie). Okazało się, że doprowadziłem w ten sposób do zatrucia organizmu Zosi tłuszczem rybim.
Jak doszedłem do takiego wniosku? Moment zachorowania Zosi zbiegł się w czasie z zakupem książki Jerzego Zięby „Ukryte terapie”. O książce usłyszałem w radiowej Trójce w październiku 2014 roku, kupiłem ją przypadkowo w marcu 2015. W tejże książce jest między innymi rozdział poświęcony tłuszczom, w którym autor obrazowo opisuje wpływ różnych tłuszczów na ludzki organizm. W pewnym momencie pada tam krótkie zdanie mówiące, że nadmierne spożycie rybiego tłuszczu może nawet doprowadzić do zatrucia organizmu, które może trwać do sześciu tygodni. Skojarzyłem tę informację z plamicą i z tym, że gdy na początku choroby zwiększyłem Zosi dawkę „tranu” (bo z kilku artykułów „dowiedziałem się”, że na alergie dobrze działają wysokie dawki tranu), to choroba zamiast się wycofać, lekko się zaostrzyła. „Tran” poszedł w odstawkę, a Zosia zaczęła dostawać duże dawki czystej witaminy C (około 15g/dobę). Choróbsko natychmiast zaczęło się wycofywać, ale trwało to dłużej niż sześć tygodni. Być może wynikało to z niecierpliwości i zbyt wcześnie podejmowanych prób powrotu do pełnej aktywności. Co ciekawe, dopóki choroba trwała, Zosia chętnie piła witaminę C w dowolnych ilościach bez zmrużenia powiek (a to strasznie kwaśne świństwo). Gdy trochę więcej niż tydzień temu ostatnie objawy ustąpiły, Zosia nagle stwierdziła, że już nie chce witaminy C, bo zaczęło jej być po niej niedobrze. Wszystko w 100% zgadza się z tym, co opisał Zięba- chory organizm bez problemu przyswaja bardzo duże dawki witaminy C, zdrowy organizm odrzuca duże dawki reagując lekkimi zaburzeniami pracy żołądka.
Dlaczego to wszystko piszę? Bo ważny dla mnie jest metafizyczny wniosek płynący z tych zdarzeń. Mam przekonanie, że w tym wszystkim zetknąłem się kolejny raz w swoim życiu z pomocą Opatrzności. Przypadkowo wysłuchana w samochodzie audycja o książce Zięby, przypadkowy jej zakup w czasie rozwoju choroby i wyłowienie z całej książki jednego niewinnego zdania o zatruciu tłuszczem rybim sprawiło, że dziecko szybko wyszło z choroby, z której ludzie czasem nie wychodzą przez długie miesiące, lata, a bywa, że i przez całe życie. Zbyt dużo tych przypadków jak na jeden raz.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ 24

1. WT. 9.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 65min
• Miejsce: stadion LA żużel; całość na żużlu.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3
• Warunki: +18stC, wietrznie, sucho.
• Zawartość: bieg 8’05’, gimnastyka 18’, ćwiczenia bieżne 13’, rytm 4x50m, bieg 4’37s, rozciąganie 15’
• KOMENTARZ: Mam już dosyć tej dziwacznej pogody- wciąż słońce, wiatr i zero deszczu. Tak już miesiąc. Na stadionach trawa wypalona, żużel zamienił się w pył i bieganie po nim jest niezbyt przyjemne. Mam wrażenie, że non stop poruszam się w chmurze pyłu. Jeszcze trochę a dostanę choroby zawodowej górników- pylicy.
O treningu nie mam nic do napisania. Wychodziłem z domu niechętnie bo znów brakuje mi snu.

2. ŚR. 10.06.2015.- trening (szybkość):
• Czas trwania: 100min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3, odcinki w kolcach
• Warunki: +17stC, sucho, bezwietrznie.
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 18’, ćwiczenia bieżne 12’, rytm 5x50m (w tym: 3x trawa, buty + 2x tartan, kolce, mierzone: 6,7-6,3s), plan: 4x50m p. ok. 4’ , 2x100m p. ok. 6’, zał. ok. 97,5% tj. 6,2/12,3s., trucht (boso) 5’, rozciąganie 15’
REALIZACJA: przerwy 4’-4,5’/7’; 6,3-6,3-6,25-6,3/ 12,3-12,2;
• KOMENTARZ: Nie było słodko. Trening mnie wykończył. Troszkę psychicznie- bo mięśnie mówiły „nie” szybkiemu bieganiu i dziwnie się napinały. Musiałem być ciągle skupiony i nie mogłem sobie pozwolić na żadne szarpanie. Wyszło sztywno. Fizycznie jestem zdemolowany- żaden trening tak nie wykańcza całego aparatu ruchu, jak szybkość na tartanie w kolcach. Pomijając rozgrzewkę, cały trening to raptem 300m biegu, jednak eksploatuje mnie mocniej niż nawet ostry trening tempowy. Czasy uzyskane na odcinkach są przeciętne. Myślę, że dziś biegałem szybciej niż tydzień temu. Stoper tego nie pokazał bo było bezwietrznie, a w ubiegłym tygodniu wiatr mocno mi pomagał. Dodatkowym obciążeniem był dzisiaj przeciągający się deficyt snu. Zobaczymy, co będzie w niedzielę. Do tego czasu zamierzam się wyspać.

3. CZW. 11.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; WOLNE:
• KOMENTARZ: Masakra- czuję się, jak gdyby ktoś mnie kijem obił. Szybkie bieganie to nie jest zabawa dla ludzi po czterdziestce.

4. PT. 12.06.2015.- trening (wielobój kulą z siłą ciężką):
• Czas trwania: ok. 100min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy
• Obuwie: : Nike Free 3.0 V3
• Warunki: +18stC, sucho, bezwietrznie.
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 16’, siła P1- D5, trucht 4’, rozciąganie 15’.
• KOMENTARZ: Trening OK, ale lewy staw skokowy nie jest OK. Kolejny raz pojawił się ból. Zjawia się niespodziewanie, poza treningiem- zauważyłem, że pojawia się, gdy schodzę po schodach. Nie występuje gdy chodzę, lub gdy wykonuję wspięcia na palce. Boli przy truchtaniu. Niestety. Jechałem na trening z duszą na ramieniu- staw skokowy bolał i nie wiedziałem, czy dam radę i czy ma to sens. Szczęśliwie po trzech kółkach truchtu ból znikł. Dzisiaj, tj. w sobotę, cały dzień czuję ten staw- schodząc po schodach uważam. Robię okłady z lodu, moczę stopę w roztworze soli bocheńskiej, na noc wcierka i okład z diklofenaku.

5. ND. 14.06.2015.- trening (wytrzymałość tempowa):
• Czas trwania: 100min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3, odcinki w kolcach
• Warunki: +22stC, wiatr dość silny zmienny, początek 17:30
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 20’, ćwiczenia bieżne 15’, rytm 7x50m (w tym: 3x trawa, buty + 4x tartan, kolce, mierzone: 6,6-6,6-6,4-6,3s), 100m submax 12,3s, SPRAWDZIAN: 300m.
REALIZACJA:
300m- 38,5s (12,2+12,6+13,6)
• KOMENTARZ: Nie będę się krygował- poszło świetnie… A mogło być jeszcze lepiej.
Ale po kolei. Na rozgrzewce czułem się bardzo dobrze. Stopa nie bolała, plecy bolały, ale tylko na rozgrzewce (pólskip A). Wszystko szło dobrze do momentu gdy założyłem kolce. Odcinki biegane w kolcach to porażka. Liczyłem, że bez problemu śmignę 6,1s na 50m i 12,0s na 100m, a tu marne 6,3 i 12,3. Do tego doszły jakieś bolesne napięcia w łydkach. Rozpaczliwie puściłem w ruch kijek, aby rozmasować bolesności. Straciłem całą pewność siebie i z zaniepokojeniem zacząłem się zastanawiać, co tak negatywnie wpłynęło na moją formę. Domyśliłem się po sprawdzianie. To były nerwy, które poblokowały mięśnie. Niby to tylko głupi sprawdzian, a jednak czacha dymi.
300m pobiegłem dobrze. Międzyczasy sugerują zgon na końcówce, ale to nie tak było. Pierwsza setka była ostra, ale luźna. Druga setka była po prostu luźna. Niestety, w połowie ostatniej setki poczułem, że dwugłowiec prawej nogi niebezpiecznie się spiął. To spowodowało, że zamiast docisnąć końcówkę, musiałem luzować zwracając uwagę na napięcie w nodze. Gdy na mecie sprawdziłem czas byłem w szoku. Nie spodziewałem się, ze po takiej rozgrzewce (bóle łydek, stosunkowo wolne odcinki) i po wymuszonym luzowaniu w końcówce uzyskam taki czas. SZOK. To jest mój najlepszy czas na 300m od 2006 roku.
W ostatnich 10 latach biegałem tak:
2006- 37,7s
2007- x (kontuzja łydki)
2008- 39,4s
2009- x (leczenie achillesów od jesieni 2008)
2010- 39,1s
2011- x (seria chorób zakończona zapaleniem zatok)
2012- 39,2s
2013- x (skurcz dwugłowego w trakcie sprawdzianu)
2014- 39,1s
2015- 38,5s
Teraz trzeba tylko dociągnąć w zdrowiu do Mistrzostw Polski. :spoczko:
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ 25

1. WT. 16.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (uzupełniający):
• Czas trwania: 75min
• Miejsce: stadion LA tartanowy; całość na trawie.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3
• Warunki: +18stC, sucho.
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 17’, ćwiczenia bieżne 12’, rytm 5x50m, trucht 4’, rozciąganie 20’
• KOMENTARZ: Lekki rozruch. Nie miałem ochoty się męczyć. Prawdę mówiąc na nic nie miałem ochoty. W kościach czułem jeszcze niedzielny sprawdzian- zbite mięśnie, pobolewające stawy i ścięgna.

2. ŚR. 17.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (siłą ciężka, kula, sprawdziany kulą):
• Czas trwania: 110min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3, odcinki w kolcach
• Warunki: +17stC, wilgotno, bezwietrznie.
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 18’, ćwiczenia bieżne 12’, siła P1-D6 (w tym sprawdziany z rzutów kulą z różnych pozycji), trucht 4’, rozciąganie 15’
WYNIKI SPRAWDZIANU (kula 4kg): w tył 16,6m, w przód 15,3m, sprzed piersi 11,7m;
• KOMENTARZ: Męczący trening. Wyniki sprawdzianu nie powalają, ale biorę poprawkę na to, że zanim chwyciłem kulę, dźwignąłem 1750kg w półprzysiadach. Czułem to w nogach.

3. CZW. 18.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; WOLNE:

4. SOB. 20.06.2015.- trening (uzupełniający):
• Czas trwania: ok. 85min.
• Miejsce: stadion LA żużel; całość na żużlu.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3
• Warunki: +15stC, bezwietrznie, sucho, początek 8:25.
• Zawartość: bieg 8’09’, gimnastyka 18’, ćwiczenia bieżne 14’, rytm 8x50m, bieg 4’57s, rozciąganie 25’
• KOMENTARZ: Jest OK. Wreszcie jakiś trening bez stresu czasowego. Pobiegałem, uczciwie się rozciągnąłem na końcu. Nic nie boli, pomijając plecy. Miło.

5. ND. 21.06.2015.- trening (wytrzymałość tempowa):
• Czas trwania: 60min.
• Miejsce: stadion LA tartanowy.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3.
• Warunki: +16stC, lekki wiatr, wilgotno, początek 8:25
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 18’, ćwiczenia bieżne 14’, rytm 4x50m 1x500m zał. 87,5% tj. 1’20,0s. trucht 4’
REALIZACJA: 500m- 1’21,5s (17,0+16,9+15,9+15,9+15,8)
• KOMENTARZ: Taki tam mini trening tempowy. Nie było moim zamiarem się męczyć. Po prostu chciałem się poruszać i trochę przypomnieć leniwemu ciałku wysiłek tlenowy. Miałem taki plan, by przebiec pięćsetkę w narastającym tempie. Zacząć od 17s/100m i skończyć w 15s/100m. Nie udało się. Początek był OK, potem nadmierne rozluźnienie, na trzeciej setce dobry spręż, następnie ciut za mały spręż na czwartej setce (pozwolił tylko utrzymać tempo) i na końcu wydawało mi się, że łagodnie przyspieszam, a tymczasem urwałem ledwie 0,1s.
Zostało 6 dni do startu. Co było do wypracowania, to już jest zrobione. Teraz trzeba się wysypiać i luzować na dwóch ostatnich treningach.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

TYDZIEŃ 26

1. PN. 22.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; WOLNE:

2. WT. 23.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; trening (siła dynamiczna):
• Czas trwania: 115min
• Miejsce: stadion LA tartanowy; całość na trawie.
• Warunki: +16stC, wilgotno, bezwietrznie.
• Zawartość: trucht 7’, gimnastyka 17’, ćwiczenia bieżne 14’, siła P1-D6 (w tym sprawdziany z rzutów kulą z różnych pozycji), trucht 4’, rozciąganie 25’
WYNIKI SPRAWDZIANU (kula 4kg): w tył 16,5m, w przód 16,0m, sprzed piersi 11,8m;
• KOMENTARZ: Niewiele zrobiłem a trening dłuuugi… W planie dziś miałem zrobić rozruch z rytmami, ale stwierdziłem, że lepiej będzie jak dziś zrobię mocniejszy akcent, czyli „siłkę”. Rzut kulą potraktowałem sprawdzianowo, sztangę zrobiłem po kuli, a na koniec rytmy. W trakcie treningu trochę mżyło, a jak skończyłem przyszła mała ulewa. Ogólne samopoczucie dobre, tylko plecy znów bolą.
Wyniki sprawdzianowych rzutów nie powalają. Ale za to byłem bardzo regularny: najsłabszy rzut od najlepszego nie odstawał o więcej niż ok. 50cm (sprzed piersi- różnica maks. 20cm).

3. ŚR. 24.06.2015.- poranny zestaw ST 60s/-/-; WOLNE:

4. CZW. 25.06.2015.- trening (uzupełniający):
• Czas trwania: ok. 70min.
• Miejsce: stadion LA żużel; całość na żużlu.
• Obuwie: Nike Free 3.0 V3
• Warunki: +15stC, bezwietrznie, sucho.
• Zawartość: bieg 8’05’, gimnastyka 16’, ćwiczenia bieżne 14’, rytm 4x50m, bieg 5’01s, rozciąganie 20’
• KOMENTARZ: Ostatni trening przed startem. Sądząc po szybkości biegu na rozgrzewce- forma jest.  Niestety, głupi ja, oj głupi, po treningu zamiast się wykąpać i przebrać, siedziałem przez dwie godziny przeglądając internet. Otrzeźwiałem, gdy poczułem dreszcze biegające po plecach. Już, już brała się za mnie jakaś infekcja. Poszedł w ruch czosnek i witamina C. Dziś rano (piszę to w piątek) jeszcze czułem, że coś mnie atakuje, ale teraz jest OK.
Dziś wieczorem jedziemy cała naszą siedmioosobową „patologiczną” rodziną do Torunia na Mistrzostwa Polski Weteranów. To znaczy, ja jadę na MP, a rodzinka jedzie snuć się po Toruniu. Pogoda zapowiada się dość dobra- ok.16st. C i co ważne- bezwietrznie. MP zaliczają rekord frekwencyjny. Pierwszy raz w historii zgłosiło się ponad 400 osób. Nie przełożyło się to na mój bieg. W kategorii M45 na 400m zgłosiło się nas… dwóch. Mam nadzieję, że połączą nas z inną kategorią wiekową. Chętnie bym pobiegł z facetami M35. Może wyszłoby z tego jakieś ściganie?
Wyniki zawodów można śledzić na stronie http://www.atp-web.ovh.org/pzwla/index.php
Mój komentarz pojawi się nie szybciej niż w poniedziałek.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Awatar użytkownika
fotman
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

ZAWODY 2015.06.27.

ROZGRZEWKA: trucht 7’, gimnastyka 20’, ćwiczenia bieżne 15’, rytm 4x50m, w kolcach 4x50m (6,3- 6,2- 5,8- 5,9s), 100m (12,1s)

WYNIK: 53,82s

KOMENTARZ: Co tu komentować. Zrealizowałem marzenia prawie na 100%. Jest dobrze. Jest bardzo dobrze. Bardzo się cieszę z uzyskanego wyniku bo to mój najlepszy wynik od 2006 roku. Biegowo odmłodniałem o 9 lat.
Dlaczego napisałem „prawie na 100%”? Przed startem gradacja moich oczekiwań była następująca:
1. Poprawić rekord mistrzostw Polski (54,68s Kazimierz Kowalski 2000).
2. Poprawić własny rekord Polski (54,21s 2013).
3. Zejść poniżej 54s.
4. Ustanowić rekord mistrzostw Polski M45 lepszy od RMP M50 (53,83s Ryszard Nowakowski 2004).
5. Ustanowić rekord Polski M45 lepszy od RP M50 (53,70s Ryszard Nowakowski 2005) .
Jak widać, nie udało się zrealizować ostatniego zamierzenia. Bynajmniej mnie to nie martwi. Ryszard Nowakowski, który jest posiadaczem rekordów w kat. M50 ustanawiając wynik 53,70s zdobył wicemistrzostwo świata weteranów. Poza tym w młodym wieku też była duża różnica między nami- ja zakończyłem ściganie z życiówką 48,7s, pan Ryszard biegał poniżej 48s. Gdzież mi tam do niego.

Jak wyglądał wyjazd na zawody i sam start? Wyruszyliśmy całą rodziną w piątek wieczorem. Nocleg zarezerwowaliśmy w Domu Pielgrzyma (tak, tak- u o. Rydzyka). Spało się nieźle. Rano wybrałem się na dłuższy spacer po okolicy, potem śniadanie i znów spacer (stadion i odprowadzenie rodzinki na Stare Miasto). Na trzy godziny przed startem zaległem na godzinę w łóżku. Dwie godziny przed startem zacząłem się szykować- przebieranie, przypięcie numeru startowego, masaż kijkiem. Półtorej godziny przed startem rozpocząłem rozgrzewkę.

Pogoda była dla mnie wymarzona: temperatura ok. 20-21st.C, sucho, minimalny wiatr, słońce chwilami chowające się za chmurami.

Czułem się dobrze. Nic nie bolało (oprócz pleców oczywiście), nie miałem kłopotów z gimnastyką. Szok przeżyłem po przebiegnięciu trzeciego odcinka w kolcach- wynik 5,8s na 50m nie przydarzył mi się nigdy odkąd bawię się w sport „nie wyczynowy”, tj. od 1998 roku. Jako młody zawodnik osiągnąłem 5,5s, ale regularnie biegałem 5,6-5,7s. Szok, szok, szok. Aż poszedłem sprawdzić, czy nie pomyliłem miejsca startu. Czwarty odcinek potwierdził moją dyspozycję szybkościową (5,9s). Setkę pobiegłem na luzie, bez silenia się na wyśmienity czas (12,1s).

W serii biegło nas czterech- trzech weteranów M45 i młodzieniec lat 34. Dostałem czwarty tor. Za mną startował jeden zawodnik, przede mną dwóch. Po ok. 100m wyprzedziłem najbardziej wysuniętego do przodu zawodnika i do końca biegłem sam. Bieg zakończyłem z przewagą ponad 30m nad następnym (59,51s).

Odczucia w czasie biegu? Po starcie z bloku ucieszyłem się, że „tartan mi się nie kiwa”, bo w poprzednich latach na pierwszych 20m miałem jakieś dziwne „efekty specjalne” pochodzące z błędnika. Po 150m poczułem wiatr w twarz. Wybiegając na ostatnią prostą zacząłem sobie powtarzać: „teraz dajesz, to już ostatnia taka męka w tym roku, dajesz, dajesz…”. Wyświetlacz na mecie pokazał czas 53,75s. Byłem szczęśliwy. Trochę szkoda, że potem skorygowano ten czas aż o 0,07s. Zwykle różnica nie jest większa niż 0,01-0,02s.

Trochę statystyki:
Obrazek

Jak to czytać:
1. Pierwsze trzy rzędy to opisy symboli.
2. Cztery następne rzędy to najlepsze wyniki w danym roku (zawody- 400m i w dal, sprawdziany- 300m, 100m, 50m, w dal z miejsca, pięcioskok z miejsca, rzut kulą do tyłu).
3. Piąty rząd- mój wiek w danym roku.
4. Szósty rząd- rok kalendarzowy.
5. Kolejne dwanaście rzędów- ilość treningów w danym miesiącu (druga liczba w kolumnie oznacza ilość rozruchów porannych w miesiącu, np. zestawy stabilności ogólnej).
6. Kolejne rzędy to statystyka dla każdego roku z podziałem na typy treningów.
Jak z tego widać, przygotowując się do tegorocznego startu wykonałem od początku października 173 treningi, w tym 57 różnego rodzaju rozruchów, 59 treningów siłowych, 12 treningów szybkościowych, 43 treningi wytrzymałościowe i dwa starty. Można też zobaczyć, że zrobiłem 139 zestawów porannych stabilności ogólnej. Wszystko to w okresie ok. 40 tygodni, czyli 280 dni.

Najważniejsze jednak nie jest to, ile treningów zrobiłem. Najważniejsze, że wreszcie umiałem je tak ułożyć, by trafić z formą na wieńczące całość zawody.

Trochę domorosłej metafizyki. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że Panu Bogu z jakiś nieznanych mi powodów, moje głupie fikanie na bieżni się spodobało. Wyraźnie widać, że tak kierował moimi ruchami, że wszystko się udało. Nawet sprezentował mi moją ulubioną pogodę na zawody. Nie wiem tylko, jak odczytać niezrealizowanie ostatniego celu? Jako zachętę by jeszcze kontynuować tę walkę? Nie wiem, czy powinienem. Regularny trening pochłania dużo sił i czasu. Może powinienem te siły i czas rozdysponować trochę mądrzej? Będę się zastanawiał przez resztę wakacji. Teraz idę na odwyk od sportu. No i leczę plecy.

Na tym kończę moje zapiski.
Dziękuję tym, którzy ze mną wytrwali. Mam nadzieję, że ta pisanina będzie dla kogoś pomocna.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
Mateusz Praga
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 02 lut 2017, 13:49
Życiówka na 10k: 44
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witaj Fotman

Odgrzebałem ten wątek po półtorej roku z dużą przyjemnością. Dlaczego? O tym za moment, najpierw kilka słów o mnie.

Mam na imię Mateusz, mam 33 lata. Od 10 mieszkam w warszawie, ale pochodzę z Gdańska :)
Sport jako taki i bieganie lubiłem od zawsze. Wychodząc z podstawówki biegałem 60m w okolicach 7,5s a 100m poniżej 12 w wieku 15lat nie trenując poza graniem w piłkę. Na nauczycielu wf-u nie robiło wrażenia i nie było nikogo kto by pokierował - takie czasy.
Szkoła średnia to rozstanie z bieganiem, tak królowała piłka nożna, 4 lata grałem również w szkolnej reprezentacji siatkówki. Mimo posuchy w bieganiu na którymś szkolnym sprawdzianie pobiegłem 400m w 57s co było moja pierwszym zetknięciem z tym dystansem i podobno rekordem XIV LO - wątpię :). Nie poszła za tym żadna kontynuacja.

Po maturze były przygotowania na egzaminy na AWF, biegałem trochę dłuższych dystansów (marne 19:40 na 5km i 41 na 10km). Ostatecznie z dwóch możliwości wybrałem drogę niesportową i Uniwersytet Gdański.Zaczynając studia na UG starałem się o miejsce w reprezentacji uniwersytety w piłce siatkowej. Trener bez dania mi szansy na treningu stwierdził że z 189cm wzrostu nie ma dla mnie miejsca w jego drużynie :) - znowu takie czasu :)

Tak się złożyło, że w tym samym budynku rektoratu przy Bażyńskiego była sekcja Lekkiej Atletyki prowadzona przez wspaniałego człowieka Zbysława Anieluka - mojego pierwszego trenera z prawdziwego zdarzenia. Początkowa próbował zrobić ze mnie średnio-długodystansowca, ale szybko okazało się, że nie jestem do tego predysponowany. Tak zacząłem poznawać biegi krótkie. W wieku 20 lat pierwszy raz biegłem po tartanie, startowałem z bloków, miałem prawdziwy plan treningowy i rywalizację na zawodach wojewódzkich.
"Kariera" sprinterska trwała ok 2 lat i zakończyło ją poważne złamanie nogi. Kontuzja nie zostawiła dużego szwanku na organizmie, ale po 5 miesiącach ważyłem + 12kg i lepiej czułem się na siłowni. Po powrocie na sekcję i konsultacjach z trenerami przejął mnie trener Semborowski i "przerobił" ze średnim skutkiem na kulomiota/dyskobola :)

Po studiach nie przerwałem aktywności fizycznej, ale była ona bardziej chaotyczna. Główną aktywność stanowiła siłownia. Od 2011r. trenuję kolarstwo, a mniej więcej na jesieni 2015r. wróciłem do truchtania.
Siłą rzeczy jako osoba po 30 trafiłem na amatorskie biegi uliczne. Zaliczyłem kilka startów na 5km i 4 na 10km. 5km jeszcze dawało jakąś frajdę, udało się nawet zbliżyć do granicy 20min natomiast każda "dycha" była walką o życie, którą musiałem odchorować. Niestety nie czuję tego dystansu.

Pomysł, że można biegać inaczej pojawił się na którymś treningu. Zamiast kolejnego interwału pobiegłem odcinek 400m i na zmęczeniu wyszło 59s. Przy okazji kolejnego treningu w lesie, na miękkim dukcie okazało się, że interwały 200m w okolicach 28s sprawiają mi dużo frajdy, jak ogólnie szybkie bieganie, czego nie można powiedzieć o długich dystansach.

Teraz pytanie do Ciebie Fotmanie, co byś mi poradził aby możliwie płynnie wrócić do biegania sprintów?

Aktualnie mam 33 lata, z dwa lata będę weteranem.
Wzrost 189cm, waga 81-84kg zależnie od pory roku, zdecydowanie atletyczny typ, pozostałość po wielu latach siłowni z której nadal korzystam.

Widzę pewną analogię w Twojej karierze a tym co sam przechodzę. Poziom jest inny, nigdy nie biegałem 400m poniżej 51s.

Jeśli to przeczytasz to będę wdzięczny za opinie
kontakt do mnie: matteo20@wp.pl

Pozdrawiam Mateusz
ODPOWIEDZ