Powrót do przeszłości.

Moderator: infernal

Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Witam po raz kolejny. Pierwsze wejście było nie udane, klawiatura mi się zbuntowała i nie chciała współpracować.
Mam na imię Jacek, rocznik 1967, 176 cm wzrostu, 86 kg wagi. Mieszkam w małej miejscowości pod Bydgoszczą. Żona, dwóch synów, pies i różne stworzenia w ogrodzie.
Postanowiłem prowadzić te notatki, bo czuję, że wsiąkłem w bieganie. Zacząłem biegać niedawno, jakiś miesiąc temu. W młodości wyczynowo uprawiałem kajakarstwo, biegi były nieodłącznym elementem treningu. 5-25 km biegu dziennie to była norma. Nigdy za tym nie przepadałem, ale wytrzymałość jest niezbędna w kajakarstwie, więc biegać trzeba było. Gdy przestałem bawić się w sport, przestałem też biegać. Ani trochę mi tego nie brakowało, wręcz przeciwnie, byłem szczęśliwy, że biegać już nie muszę. Tak minęło prawie 30 lat. Od czasu do czasu ktoś namawiał mnie na bieganie, ale konsekwentnie trwałem w swojej niechęci do takiej formy spędzania czasu. Jednak w końcu uległem namowom (głównie żony).
-Że wszyscy biegają, że w maratonach udział biorą, że medalami się chwalą- i tym podobne argumenty.
-No dobra- pomyślałem- zobaczymy czy jest w tym coś fajnego.
Oczywiście po młodzieńczej kondycji nie zostało zupełnie nic. Zacząłem więc ostrożnie, żeby na zawał nie paść od razu. Na szczęście pamiętam system treningowy, wiem co to jest rozgrzewka, jak mniej więcej kontrolować organizm w czasie wysiłku. Pierwszy bieg, to był ciężki trucht na dystansie 0,5 km. Ważę sporo, więc czułem każdy kilogram tłuszczu podskakujący na moim cielsku. Szczerze przyznam, nie wierzyłem, że uda mi się ten straszny kawał drogi przebiec. Jakimś cudem się udało. Byłem taki z siebie dumny, że od razu postanowiłem, że na drugi dzień też pobiegnę. To było jakiś miesiąc temu.
Ostatnio zmieniony 09 sie 2014, 12:48 przez Jacekan, łącznie zmieniany 1 raz.
New Balance but biegowy
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Później uzupełnię czas od początków biegania.
Teraz na gorąco piszę, jeszcze pot ze mnie leci, wróciliśmy z żoną i psem z biegania. Dzisiaj spokojnie, 3 km z odpoczynkiem gimnastycznym w połowie.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Miałem rano biegać, ale przez przypadek znalazłem w domu czapeczkę SELLS i tak mi zeszło przymierzanie, że czas minął. Pobiegam po południu. Nie mam jeszcze odzieży stricte sportowej, czapeczka jest pierwsza, od czegoś trzeba zacząć.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Wrócę do początków. Po pierwszym sukcesie w formie przebiegnięcia 0,5 km, taki byłem dumny, że postanowiłem na drugi dzień to powtórzyć. Drugi bieg poszedł odrobinę łatwiej, już poczułem, że uda mi się ten dystans przebiec. No i znowu się udało. Nabrałem prawdziwej ochoty. Zdecydowałem, że będę biegał. Ułożyłem plan i trzymałem się go konsekwentnie. Plan był rozsądny, cały tydzień, codziennie przebiegnięcie takiej samej odległości. Już po kilku dniach poczułem, że to mi się naprawdę podoba. Nie czułem się wykończony, wręcz przeciwnie, nie mogłem się doczekać końca tygodnia, żeby zwiększyć dystans. Rozsądek jednak podpowiadał żeby nie przesadzać, że systematyczność jest ważniejsza od ambicji. Pod koniec pierwszego tygodnia wyraźnie czułem, że te 0,5 km to stanowczo za mało. I dobrze, moim celem jest sprawianie sobie przyjemności, a nie wyzionięcie ducha. Poza tym, mam przecież prawie 50 lat, muszę myśleć o konsekwencjach zbyt dużego wysiłku. Wszystko po kolei.
No i nadszedł wreszcie drugi tydzień. Plan był taki, żeby te początkowe 0,5 km zacząć traktować jak rozgrzewkę, potem krótka przerwa (szybki marsz, rozciąganie, trochę ćwiczeń) i właściwy bieg na dystansie stanowczo większym, czyli 1 km. No i tak zrobiłem. Oj, był to znowu wyczyn. Poznałem jednak już trochę organizm, więc wiedziałem czego się spodziewać. Po tym kilometrze znowu krótka przerwa połączona z gimnastyką (pompki itp) i bieg z powrotem. Wszystko się udało. I znowu byłem dumny jak paw.
Właściwie od początku każde moje bieganie napawa mnie dumą, czuję się wspaniale zarówno fizycznie jak i psychicznie. Właśnie ten stan jest w bieganiu najlepszy. To poczucie spełnienia, samozadowolenia, wręcz zwycięstwa nad swoimi słabościami.
W ten sposób minął tydzień drugi. Mój plan przewiduje zwiększanie dystansu co tydzień. Nie zwiększanie dwukrotne, zwiększanie takie, żeby bieg wciąż sprawiał mi przyjemność. Gdybym miał określić cel moich biegów, to bez wahania powiedziałbym, że celem jest dobre samopoczucie.
Trzymając się założeń jestem w tej chwili na etapie biegania na dystansie ok 3 km na co dzień i 5-6 km w wolne dni. Stwierdziłem ostatnio, że las w pobliżu staje się dla mnie za mały. Na poważnie zacząłem brać pod uwagę udział w jakimś półmaratonie za rok np. Nie myślę o wynikach, myślę o przyjemności z samego ukończenia takiego maratonu. Jeszcze nie tak dawno nawet przez myśl by mi nie przeszło, żeby w ogóle myśleć o takiej imprezie. W tej chwili widzę szanse.
Ostatnio zmieniony 09 sie 2014, 12:50 przez Jacekan, łącznie zmieniany 3 razy.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Trochę chyba przesadziłem dzisiaj. Oprócz normalnego tempa robiłem kilka szybszych przebieżek i teraz czuję ból pod kolanami. Muszę jutro przerwę sobie zrobić.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Wczoraj nie biegałem. Miałem nadzieję, że ból minie. No i minął. Tyle tylko, że dzisiaj gdy chciałem biegać znowu wrócił. W dziwnym miejscu, nie mięśnie nóg, tylko poniżej kolan, właściwie dół kolan z przodu. Będę musiał jednak dłuższą przerwę zrobić.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 09:42 przez Jacekan, łącznie zmieniany 1 raz.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Czuję, że moje kolana jeszcze nie chcą ze mną współpracować, bolą mnie czasem. Zrobię sobie dłuższą przerwę.
Ostatnio zmieniony 30 maja 2014, 19:34 przez Jacekan, łącznie zmieniany 1 raz.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Tak długo nie biegać, to jednak mało przyjemne. No nic, jeszcze jutro muszę dać spokój, w niedzielę spróbuję.
Ostatnio zmieniony 15 maja 2014, 18:59 przez Jacekan, łącznie zmieniany 1 raz.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Postanowiłem zmniejszyć dystans. Biegam mniej, ostrożniej, tylko 1,5 km dziennie i to jest w sam raz. Nic mnie nie boli, czuję niedosyt, ale za to wiem, że jutro też będę mógł biec. Nic na siłę, pomału, małymi kroczkami, jestem zadowolony. Nie jest łatwo po trzydziestu latach znowu pokonywać kosmiczne dystansy. Na wszystko przyjdzie czas. Jestem dobrej myśli.
Zaskoczyła mnie dzisiaj reakcja biegacza, z którym się mijałem. Przywitał się ze mną. Ciekawe. Albo mnie z kimś pomylił, albo o czymś nie wiem. Może biegacze tak jak turyści w górach witają się na szlaku.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 09:44 przez Jacekan, łącznie zmieniany 3 razy.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

No i już wiem, że rzeczywiście biegacze, tak jak turyści, pozdrawiają się wzajemnie. Człowiek uczy się całe życie. Plan dzisiejszy wykonany, czuję spory niedosyt, ale to dobrze. Jutro zrobię podejście do dłuższego dystansu, zobaczymy, 7 rano będę w lesie.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

No i super, poranny bieg był wielką przyjemnością, lekka mgiełka, trochę mokro po nocnym deszczu, rześko i przyjemnie. Właściwie marszobieg zrobiłem bardziej niż bieg, nastawiłem się na większy wysiłek po południu.
Zmiana planów. Po południu zamiast biegać, będę wzmacniał mięśnie jazdą na rolkach. Miałem to zrobić przed obiadem, ale pogoda i pora roku idealna na prace w ogrodzie. Kilka krzaków zmieniło miejsce, trawa posiana, kora rozsypana, suche i chore gałęzie obcięte, ogólnie "wiosna panie sierżancie" :ble:
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Dzisiaj też marszobieg zrobiłem. Trochę czuję w mięśniach, jutro zrobię przerwę.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Dzisiejsza przerwa w bieganiu została wykorzystana na nadrabianie zaległości w innych przyjemnościach, piwko na leżaku :) Ale przyznać muszę, że biegania mi brakuje. Dzień przerwy, a już brakuje, wpadam w nałóg.
Ostatnio zmieniony 01 cze 2014, 09:45 przez Jacekan, łącznie zmieniany 2 razy.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Wczorajsza przerwa świetnie mi zrobiła, dzisiaj biegłem z energią jak młody Bóg. Nie ma co przesadzać jednak, fajnie jest biegać w każdej wolnej chwili, ale organizm potrzebuje czasu na regenerację.
Jacekan
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 47
Rejestracja: 29 kwie 2014, 18:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bydgoszcz

Nieprzeczytany post

Plany planami, a życie koryguje je jak chce. Od jakiegoś czasu biegam inaczej, 3 km ciągłego biegu. Tyle jest w sam raz, czuję niedosyt, chcę biec więcej, pamiętam jednak, że gdy przesadzę, to organizm zmusi mnie znowu do dłuższej przerwy. Nie przesadzam więc. Chcę móc jutro, czy pojutrze znowu wybrać się do lasu. Jest świetnie, czuję, że niedługo zwiększę ten dystans. W systematyczności siła, nie w żyłowaniu organizmu.
ODPOWIEDZ