Skoor - masochizm Rolli-fikowany

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2018:

Niiiic, słodkie nic.

2017:
5km - 00:18:00
10km - 00:37:57:9
21km 097m - 1:25:50

2016:

5km 000m 19min 39s
10km 000m 38min 08s
15km 000m 59min 17s
21km 097m 1h 37min 45s
Ostatnio zmieniony 30 sty 2020, 17:28 przez Skoor, łącznie zmieniany 23 razy.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Tak jak pisałem wcześniej, dziś zaplanowane było 45 minut ciągłego biegu. przebiegłem 7km,a oto międzyczasy:

1. 1km 000m 6min 5s 06:05 9.86 km/h
2. 1km 004m 5min 51s 05:50 10.30 km/h
3. 1km 002m 5min 44s 05:43 10.49 km/h
4. 1km 000m 6min 41s 06:41 8.98 km/h
5. 1km 000m 6min 54s 06:54 8.70 km/h
6. 1km 004m 7min 16s 07:14 8.29 km/h
7. 1km 003m 6min 50s 06:49 8.81 km/h
8. 020m 6s 05:00 12.00 km/h

Obrazek

Miało być fajnie, niedawno przeszła burza więc powietrze rześkie, temperatura ok 15 stopni, lekki wiaterek i zero słońca. Udałem się do lasu i po 5 minutach wyszło słonce, wszystko zaczęło parować i zrobiła się leśna sauna... :wrrwrr:

Obrazek

Cóż, planowałem biec z jednostajnym tempem ok 6:30/km... Średnie tempo właśnie takie wyszło, ale już średnie tempo w międzyczasach to jakaś porażka... Raz 5:40, raz 7:14... GPS pokazywał mi jakieś durne odczyty tempa chwilowego na które do tej pory biegałem, w końcu olałem jego wskazania i od połowy treningu biegło mi się bardzo dobrze, miałem spokojny oddech. Połowę treningu biegłem na śródstopiu i byłoby pewnie ok do samego końca gdyby nie to wariackie tempo (wariackie jak dla mnie przynajmniej ;-)) Łydki zaczęły mnie nawalać i przestały po 10 minutach spokojnego truchtania, ale waliłem już z pięty :smutek:

Zauważyłem pewną prawidłowość. W dzień niebiegowy myśle "poszedłbym sobie pobiegać", w dniu biegowym jak zaczynam "ale spoko wreszcie biegne" po 15 minutach "o cholera, nie dobiegnę" a po jakis 25minutach "eee, spoko jest, dobiegnę" Też tak macie?
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

Miało być 35 minut biegu, ale w trakcie musiałem zweryfikować, wyszło mi 3 km i 20 minut biegu. Wszystko to wina chęci biegana ze sródstopia, a tak fajnie waliło mi się z pięty. Dzisiejszy bieg odbył się w Merrellach, no fajne buty, lekkie, ale nijak biegać w nich na piętę. Po jakis 1,5km musiałem się zatrzymać żeby łydki porozciagac :bum:

oto szczegóły:

http://run-log.com/workout/workout_show/804501

Obrazek

Była idealna, słonko zaczęło wychodzić i było chłodno i przyjemnie (w sumie to jak miało być o 430 rano :hej: )

Obrazek

Wnioski... wnioski... wnioski... Wygląda na to,że w tym tygodniu , będę robił krótsze biegi niż zamierzałem, jakoś nie mam ochoty sprawić żeby łydki powiedziały mi "Wal się Pan, Panie..." wiec pewnie będą biegi po 3 km. :tonieja:

"Żytnainka" z mieszanka studencka smakowala dzis wyjatkowo dobrze :hej:, a bieganie z garminem zamiast nexusa4 to nowa jakosc :bum: wreszcie moge przebierac reka jak chce i nic mi nie cierpnie ;-)
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wyskoczylem na rower, na male plukanie lydek z kwasu mlekowego. Jako, ze na rowerze lydki pracuja raczej srednio postanowilem lekko w gaznik dac i niech krew zabiera ten syf... Nawet pomoglo, szczerze to myslalem, ze bedzie gorzej, po tym rannym treningu. Zalozylem tez ekideny na rower, bo mi jakos szkoda innych butow bylo i jakie to dziwne uczucie zalozyc cos co nie ma zerowego dropu :bum:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziś wstałem o 5:20, założenie było, że wstane o 4, ale jakos tak wpadł wczoraj kolega co sie zowie Bohemia Regent. Chłopak z Czech przyjechał wiec nie wypadało odmówić gościny i tak gdy zadzwonił budzik powiedziałem mu "stary daje ci dziś fajrant idz sobie dzwonic gdzie indziej" :taktak: . Drugi skuteczniejszy budzik, ktorego nawet nie musiałem kupi... jakos tak w 2010 sam sie pojawił, a ja ponoc nawet byłem przy produkcji tego jakże udanego modelu :bum:, zadzwonił własnie o 5:20. Nie było wyjścia trza było wstawać. Budzik jest napędzany przez wysoko procentowe kakao ktore musiałem przygotować, aby nie właczyła sie opcja ponownego budzenia :chrap:
5:30 byłem juz ubrany, podłaczany do wszelkiego ustrojstwa i zatankowany wysoko oktanowym bananem. Po 10 minutach rozgrzewki byłem juz gotowy, łydki po czwatkowym meczeniu sródstopia przestały boleć wiec pełen werwy zabrałem sie do biegu. Nie wiedziałem ile chce przebiec, w rozpisce mialem 20-25minut ciagiem i przebiezki 6x200m, ale wiedziałem, ze nie bede tego robił, jakoś nie miałem ochoty na szybkie bieganie, a czwartkowy trening i tak rozwalił mi mój misterny plan. Tak wiec zaczałem przebierać nogami.

Wyszło tak: http://connect.garmin.com/activity/331258865

Odpuściłem dziś bieganie na sródstopiu, dałem wolne Merrellom i przeprosiłem sie z Ekidenami. Na poczatku, tak do 3km, było ciężkawo, byłem widocznie nie rozgrzany tak jak potrzeba, poźniej od 3km biegło mi sie bardzo dobrze i przyjemnie, na 7km mialem maly podbieg i zastanawiałem sie czy to dobry pomysł żeby się z nim mordować. Okazało się jednak, że było całkiem przyzwoicie. Po pokonaniu podbieg, biegło mi sie juz całkiem fajnie wiec postanowiłem zahaczyć o moj ulubiony las, no i tam to juz była ameryka, cień, chłód, no normalnie to co misie lubią najbardziej. O ile biegnac przez pola było duszno i niefajnie to las.... Ech co tu duzo mówic, najfajniejszy odcinek dzisiaj.

Koleżanka zwróciła mi uwage na wysokie tętno... Jakoś się nim nie przejmuje, wydaje mi sie,ze jak organizm sie przyzwyczai to i tetno spadnie. Przy tetnie 170 czułem sie komfortowo, nie za fajnie zaczynało sie robic w okolicach 175 i zwykle było to wtedy gdy była jakaś pochyłosc dłuższa lub ten podbieg.

Generalnie jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego treningu, pogoda była ok, złamałem 10km (samą dyche pokonałem chyba w jakies 63 minuty wiec blisko moich zamierzen). Oby tak dalej było dobrze i bez kontuzji :sss:

14 lipca będę biegł "Stalową Dychę" :hej:

Ach... Zgodnie z zaleceniem kolegi Sylw3g ogladałem sie w witrynie sklepowej i wydaje mi sie, ze tyłek ucieka mi troche do tyłu przy biegu.
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziś się nie rozpisuje bo jestem zmęczony... :bum: Złamałem 15km. O 4:30 byłem już pod domem "najedzony" bananem i gotowy do treningu. Pogoda o tej godzinie była ok, lekki wietrzyk i wschodzące słońce, a temperatura 22 stopnie ( :szok: o 4:30). Standardowo, najcięższe były pierwsze 3km, później stosunkowo coraz lepiej, aż przy około 6km było już ok. Startowałem dziś z zamiarem złamania 15km tak więc tempo narzuciłem sobie trochę niższe niż wczoraj,średnio wyszło około 0:30/km wolniej niż wczoraj. Po wczorajszym treningu byłem rześki i wesoły, dziś jestem zmęczony i zadowolony :spoczko: Zmęczenie wynika pewnie z tego, że przebiegłem 2 długie (jak dla mnie) treningi dzień po dniu.

Oto szczegóły:

http://connect.garmin.com/activity/331774538

Teraz kilka dni odpoczynku, jutro mam wolne, we wtorek jakiś spokojny bieg przez 30, a w czwartek 40 minut. W weekend się zobaczy ;-)

Update 23.06.13 14:44

No... po kilku godzinach od biegu zaczalem czuc kolana od zewnatrz, lewe troche bardziej, a prawe tak sobie. Uznaje, ze "doznania" symetryczne nie sa wielce patologiczne :tonieja:, nastepny trening dopiero we wtorek wieczorem wiec mysle, ze bedzie ok, aczkolwiek, moje poprzednie doswiadczenia uczulily mnie na wszelkie oznaki niedomagania wiec jesli bedzie nie tak jak powinno to bede obchodzil sie ze soba jak z jajkiem ;-)
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Teraz kilka dni odpoczynku, jutro mam wolne, we wtorek jakiś spokojny bieg przez 30, a w czwartek 40 minut. W weekend się zobaczy ;-)
Hmmm... Tak to wyszło:

http://connect.garmin.com/activity/333226415

Czy było spokojnie? Raczej nie... Czy było tempo konwersacyjne? No raczej nie, ale jakieś urywane zdania bym sklecił :bum: Czy jestem z siebie zadowolony? I to jak :spoko:

Biegło się naprawdę fajnie, nic w czasie biegu nie bolało. Po biegu tylko łydki. Teraz niech ktoś mądry doradzi jak mam biegać do 14 lipca żeby przygotować się choć trochę do mojego debiutu na 10km bo z mojego "Wielkiego Planu" zrobił się "Wielki Chaos" :lalala:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam Witam!!!

Dzisiejszy trening, miał na celu przebiegnięcie 10km. Wychodząc około godziny 11:20 było około 13 stopni i piękne chmurki, wracając lampiło słońce i było 23 stopnie :sss: . Większość trasy pokonałem sobie po drogach gruntowych, jakieś 30% było po asfalcie.

Oto dzisiejszy trening:

http://connect.garmin.com/activity/333901036

Porównując do treningu sobotniego:

http://connect.garmin.com/activity/331258865

Zauważyłem pewien postęp. Tempo średnie lepsze o około 0:30/km oraz tętno średnie niższe o 5 uderzeń/s.

Ostatnie 2 km byłem w stanie jeszcze przyśpieszyć. Czytałem, że postępy na początku są duże, ale powiem, że jestem zaskoczony, że widać je praktycznie z tygodnia na tydzień :hej:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wczoraj planowalem przebiec dzis lub jutro 20km lecz moja kochana zona w trosce o moje zdrowie usilnie wybijala mi ten pomysl z glowy i obstawala za maksymalnym dystansem 15km. Co bylo uczynic jak nie posluchac :tonieja:. Tak wiec wstalem sobie o 4:30, ubikacja, szybki lyk wody, plukanie paszczy elmexem, podlaczenie kosmicznej technologii pulsometru, koszulka, spodenki, buty i jazda! Gremlin pokazal cos kolo 4:50 gdy zaczal sie pomiar.

Pogoda mi dzis super dopisala, gdy wychodzilem nie bylo slonca i bylo 10stopni C, jak wracalem bylo podobnie tylko troszke cieplej. Pierwszy raz nie upocilem sie jak prosiak :bum:

Trening zaplanowalem sobie latwy i przyjemny, bez parcia na tempo i tak tez mi sie bieglo do okolo 12km... Bo wlasnie w tym mniej wiecej momencie sie zgubilem... :bum: . Znaczy, nie do konca zgubilem sie bo zawsze moglem wrocic ;-) , poprostu droga nagle sie skonczyla a dookola tylko pola i laki wiec wskoczylem na jakas ledwie widoczna sciezke i dalej do przodu. To byl prawdziwy bieg terenowy, trawa do pasa, komary jak szerszenie, jakies odcinki lasem po blocie... No bylo ciekawie. Wkoncu udalo mi sie dostrzec w oddali jakies ludzkie sadyby i wybiec na asfalt. Spotkalem lekko zawianego rowerzyste ktory potwierdzil slusznosc moich mysli dotyczacych co do kierunku i bieglem dalej. To bylo jakos tak miedzy 14 a 15km. Do domu dotarlem majac na liczniku 19,5km, oczywiscie tych ostatnich 500m nie odpuscilem ;-)

http://connect.garmin.com/activity/334608296

Z milych akcentow biegu, to wkoncu ktos do mnie zagadal na trasie ;-) cos w stylu "Ile Pan juz tak biegnie?" i spotkalem biegaczke ktora odpowiedziala mi czesc, normalnie niesamowite :hej:, ekideny od 12km zwiekszyly swoja wage chyba o 100% cale byly mokre i woda az sie w nich przelewala, ale fajnie bylo.

Podsumowujac, mialo byc 15km, a wyszlo 20 z elementami biegu terenowego :bum:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No cóż... Jak udowodnił dzisiejszy dzień, nie zawsze musi być super i wspaniale :jatylko:
Fizycznie czułem się dziś nieźle mimo wczorajszych 20km, jedyne co to lekko czuje lewe kolano od zewnętrznej (ITBS sie odzywa?). Za to psychicznie od godziny 15 jakiś dołek złapałem, dzieci mnie denerwowały, a perspektywa treningu wcale nie napawała radością :wrrwrr: Zebrałem się jednak po położeniu dziewczyn spać.

Pierwsze 2 km biegło się dość dobrze, trochę zbyt szybko, ale dobrze. Po tych 2 kilometrach nagle zeszło ze mnie powietrze, łydki i uda zaczęły boleć i generalnie musiałem się zmuszać do biegu. Dotrwałem gdzieś do 3,5km i przeszedłem w marsz, później znów lekki trucht, ale po 200m moje fizyczne jestestwo powiedziało spie:wrrwrr:... I już resztę drogi pokonałem pieszo z jeszcze jedną próba na trucht (jakieś 100m :lalala: )

oto moje wypociny:

http://connect.garmin.com/activity/335541536

Wygląda na to, że wczoraj na tych 20km zgubiłem gdzieś prawdziwego siebie :sss: mam nadzieje, ze tamta część szybko się odnajdzie :hahaha:

Dobra, na koniec podsumowanie miesiąca, mojego pierwszego, całego miesiąca biegania.

Przebiegnięty dystans: 115,83km
Czas: 13:07:25
Tempo: 06:47

Wydaje mi się, że całkiem przyzwoicie jak na początek :hejhej:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hahaha! Radosna informacja :-) Wkoncu kupilem baterie do wagi. I co?! 84kg :-) 2kg w miesiac bez specjalnego umartwiania sie :-)
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dziś miałem jakiś ciężki dzień, biegać wcale mi się nie chciało... Po powrocie do domu i uśpieniu dziewczynek, dostałem telefon z pracy :wrrwrr: Który od razu mnie ożywił i podniósł ciśnienie. Chciał nie chciał wskoczyłem w chwilowo służące do chodzenia Merrell-e i pojechałem do krwawiącego zębodołu :sss: W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku powróciłem do domu juz z większą chęcią wyżycia się na koniec dnia. Wdziałem więc mój Biedronkowy uniform, ekideny i wyruszyłem. Założenie: przebiec 10km moją stałą trasą. Okazało się, że moja zgubiona w sobotę część dała rade dotrzeć i była razem ze mną :hejhej: Na tyle mnie wspomogła ta moja zagubiona część, ten mój biegowy mr. Hyde, że nieoficjalnie zrealizowałem jeden z celów rozplanowanych do 16 września. Złamałem 60 minut na 10km. Dokładny czas to 00:58:38 :spoczko: Byłoby pewnie kilka sekund lepiej gdyby nie zaczęło mnie męczyć łaskotanie w gardle jakieś 300m przed 5km :niewiem: Pewnie to znacie, zaczyna łaskotać, staracie się odkaszlnąć kaszlecie a później włącza się odruch wymiotny :trup: musiałem na kilka sekund przejść w marsz bo było nieciekawie :ojoj:

Generalnie było dobrze :-)

Oto moje osiągnięcie:

http://connect.garmin.com/activity/336573343

A teraz idę pod prysznic i spać :chrap:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Korzystając z okazji 3h przerwy między jedną pracą a drugą, stwierdziłem, ze zrobię sobie test wytrzymałości na upał :hahaha: W cieniu gdy wychodziłem było 30 st C, zero wiatru i chmur :ojoj: Chciałem przebiec 10km w spokojnym tempie około 6:30/km i powiem wam, że ciężka to sprawa, poddałem się na 6,5 km gdy poje tętno na równej drodze bez podbiegu zaczęło skakać do 175 :tonieja: aż tak bardzo nie chciałem zaliczyć 10km żeby pod domem walnąć na zawał :bum: Co jeszcze zauważyłem to to, ze bardzo powoli spadało tętno do 120, normalnie jest to kilka minut, a teraz zeszło około 15 (fakt, ze powoli sobie maszerowałem a nie rozpłaszczyłem tyłek w cieniu, no ale różnica jest dość znacząca).

Teraz ciekaw jestem jak ja dam rade przebiec dychę na zawodach w Stalowej Woli jeśli też będzie taka pogoda :ojoj: Na adaptacje do upałów już raczej za późno, a chciałem polecieć poniżej 60min.

Oto moje wypociny dzisiejsze:

http://connect.garmin.com/activity/337269808

A swoją drogą jeszcze śmieszna rzecz, 2 tygodnie temu gdy przebiegałem max około 7km to w chłodniejszą pogodę byłem cały mokry (czapka była mokra razem z daszkiem, jakby wrzucił ją do wody), a teraz ledwo się spociłem...
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzisiejszy trening był niezwykle ciekawy i pouczający, nauczył mnie, żeby nie zbaczać z asfaltu jeśli nie jestem pewny czy polna droga wiedzie gdzieś dalej niż za następny zakręt ;-)

Plan był taki:

Jedziemy z rodzinką nad nasze "Jezioro Tarnobrzeskie" laski siedzą i się bawią, a tatuś robi dyszkę obiegając jezioro dookoła. Na tej trasie jest organizowany maraton (4x dookoła jeziora).

Jezioro wygląda tak:

Obrazek

Biegło się miło i przyjemnie, tempo narzuciłem w okolicach 6/km i wszystko byłoby ok gdyby nie skusiła mnie piękna polna droga zbaczająca od drogi głównej w kierunku jeziora :bum: . Wiecie już, że nie lubię się wracać, a piękna polna droga zaprowadziła mnie w chaszcze przez które musiałem przedzierać się prawie na kolanach, w błoto w które wpadałem po kolana, trzciny które chlastały mnie po gębie i inne fajne atrakcje. Jeśli brać pod uwagę mapę i gps to nawet chwilami pływałem :bum: . Wycieczka krajoznawcza zajęła 3km z mojej trasy, część z tego dystansu przebiegłem, część przemaszerowałem, a część przeczołgałem :sss: . Gdy już wybiegłem na drogę (taka normalna płytówka), narzuciłem założone sobie wcześniej tempo i już do końca sobie spokojnie dobiegłem :ble:

Gdy już wróciłem wyglądałem tak:

Obrazek

Przy czym i tak większość błota obeschło i obleciało podrodze ;-)

Jak zwykle link do wypocin na garmin connect:

http://connect.garmin.com/dashboard?cid=14331992

A teraz kochane dzieci idę sprzątać kibel :echech:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzisiaj na spokojnie, bez spiny chcialem powtorzyc wczorajszy bieg juz po utartych asfaltowo betonowych szlakach i udalo sie ;-) raz tylko zmylilem droge, ale na szczescie odrazu sie zorientowalem i zawrocilem. Jakies 200m przed 5km byla chwila przerwy na zalatwienie pewnych potrzeb ;-) i dalej trening odbywal sie juz bezproblemowo. Co ciekawe, wczoraj nie zwrocilem uwagi, ale moja trasa w strone w ktora bieglem jest w zasadzie caly czas pod gore. Jest kilka wiekszych podbiegow i jeden zbieg na samym koncu a tak biegnie sie caly czas po niewielkim nachyleniu do gory. Stad tez tempo wyszlo jakie wyszlo. Zakladalem okolo 6/km, ale bylo mniej. Ciekaw jestem jak by mi sie bieglo w druga strone ;-)

Link do wypocin:

http://connect.garmin.com/activity/338687987

Zastanawiam sie tez, jak rozplanowac sily na moj pierwszy wystep za tydzien. Chce zlamac godzine z jak nalepszym dla mnie czasem. Mam kilka opcji, ale nie wiem ktora najlepsza. Wydaje mi sie, ze dobrze byloby zaczac z tempem 5:50 lub 6/km wytrzymac do 7km a pozniej przyspieszyc do 5:30/km. Trasa ponoc rowna jak stol bez podbiegow.
Zablokowany