
imię: wojtek
wiek: 20 lat
waga: 94kg
wzrost: 182cm
Choćby data rejestracji na forum wskazuje na to, że nie jest to początek mojej przygody z bieganiem... Wszystko swój zalążek miało w szkole podstawowej, gdy miałem 11 lat i pojawiłem się na pierwszym treningu biegów na orientacje. Przez wile lat, to właśnie one determinowały moje życie, choć nigdy nie podchodziłem do nich jak "zawodowiec", były raczej zabawą, rekreacją, okazją do spotkania ze znajomymi. Do 16/17 roku życia, uprawiałem ten sport w miarę regularnie, co w praktyce oznaczało zawody co weekend, obozy kondycyjno-techniczne, czasem jakiś trening w tygodniu. W międzyczasie zainteresowałem się też masowymi imprezami w biegach ulicznych, ale mój wiek i miejsce zamieszkania wykluczały udział w takich imprezach. Szczególnie lubiłem dystanse w przedziale 6-10 kilometrów, ale stać mnie było też na dłuższe wybiegania, w okolicach 20 kilometrów. Gdzieś, przed maturą to wszystko się urwało, aż do dziś, a przynajmniej mam taką nadzieję...

Większość z Was spoglądając na stosunek mojej wagi do wzrostu myśli pewnie, że głównym celem jest dla mnie zrzucenie wagi... Otóż nie! Mój cel ma raczej naturę psychologiczną, niż fizyczną, czy wynikową. Czasy gdy biegałem do dziś wspominam bardzo dobrze, były to czasy prosperity, dobrego samopoczucia, świetnych relacji z rodziną i przyjaciółmi. Chciałbym do tego wrócić! Moje ciało nie jest idealne, ale je akceptuje, a nawet całkiem nieźle się w nim czuje. Jeśli zrzucę przy bieganiu trochę "sadełka" to rozpaczał nie będę, ale najważniejsze jest aby nie zrobić sobie krzywdy! Na konkretniejsze cele przyjdzie czas, gdy lepiej poznam obecne możliwości mojego organizmu.

dystans: 3,5km
czas: 00:20:36
tempo: 5,53
trasa: karłowice wieża ciśnień
Nie znam biegowo tej części Wrocławia, ale jako że teraz tu właśnie mieszkam to zaczynam ją powoli penetrować. Dziś wybrałem się na spokojny bieg uliczkami tego osiedla, ale myślę że w następnych dniach swoje kroki skieruję raczej w okolice wałów nad Odrą, poligonu, lub jednego w parków. Dystans nie za duży, ale i wyszedłem z założenia, że nie ma co pierwszego dnia rzucać się na 10k, szczególnie że w perspektywie mam start w ten weekend, a w bucie trochę pogruchotanego dużego palca u nogi. Powierzchnia to głownie asfalt, po którym biegać bardzo lubię, ale miejscami zdarzał się też oblodzony bruk :/ Po treningu trochę rozciągania z mojej ulubionej serii filmików na YT - "8 minutes for..." i trochę ćwiczeń na wzmocnienie nóg z portalu. Na następne dni zakładam stopniowe zwiększanie dystansu, aby po pewnym czasie osiągnąć pułap 3x8k w tygodniu + jedno dłuższe wybieganie. Pozdrowienia dla Pana w czerwonej bluzie, który biegł wzdłuż płotu WSO! może kiedyś zechce mnie oprowadzić biegowo po okolicy :]