aras - poprawić kondycję, wydolność

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam wszystkich serdecznie.

Nazywam się Arek. Mieszkam na gdańskim Jasieniu. Rocznik 1977, czyli na chwilę obecną mam 35 lat. Waga: 97kg. Co przy wzroście 167cm daje współczynnik BMI 34,8. Nazywają to I stopniem otyłości. Ale brakuje mi tylko 0,2 do II stopnia. Ogólnie mówiąc masakra.

Jak do tego doszło? Z zawodu i zamiłowania jestem informatykiem. Pracuję na etacie i dodatkowo prowadzę własną działalność gospodarczą. Mój dzień wygląda mniej więcej tak: 8 godzin pracy, 1 godzina na powrót do domu - oczywiście samochodem, stojąc w korkach, w domu jeszcze kilka godzin przed komputerem. Później chwila dla rodziny. Później znowu jeszcze chwila przed komputerem i spać. Ostatni raz systematycznie uprawiałem sport mniej więcej 7 lat temu. Wtedy trenowałem na siłowni.

Niedawno ujawniły się drobne problemy z sercem. Za namową lekarza, stwierdziłem że trzeba coś z tym wszystkim zrobić. Postanowiłem, że zacznę biegać. Jako, że nie jest to moja pierwsza próba rozruchu - z poprzednich nic nie wyszło - pomyślałem, że zanim zacznę biegi poczytam coś na ten temat. I tak trafiłem na stronę bieganie.pl i forum tu prowadzone. Tu też zrozumiałem, że bieganie to nie tylko ... bieganie. Jest też dieta, czas na odpoczynek i regenerację, rozgrzewka, rozciąganie. Znalazłem 10 tygodniowy plan dla początkujących. Nie chciałem odrazu inwestować niewiadomo jakiej kasy, ale kupiłem sobie w Decathlonie buty do biegania, spodnie, bluzę. Zgodnie z zaleceniami twórców planu zacząłem od marszów. Były to marsze 20-30 minutowe w miarę szybkim jak dla mnie tempem. Podczas marszów pojawiły się pierwsze bóle - łydki, piszczele, plecy. Kumpel, który biega na codzień powiedział "z czasem to przejdzie". Rzeczywiście przeszło. Jako, że nie robiłem tego zbyt systematycznie to uskuteczniałem marsze przez mniej więcej 3-4 tygodnie.
W ostatni poniedziałek zaliczyłem pierwszy dzień pierwszego tygodnia planu 10 tygodniowego, czyli 2 minuty biegu / 4 minuty marszu - i tak 5 cykli. Śmiesznie to zabrzmi, ale najgorsze były chyba pierwsze 2 minuty. Później było już coraz lepiej. Bałem się, że na drugi dzień się nie ruszę. Ale na szczęście nie było źle. Czułem nogi, ale nie były to takie zakwasy jakie pamiętałem z początków siłowni. Może ma w tym udział przeprowadzona przed biegiem solidna rozgrzewka, może rozciąganie po marszobiegu, a może niezbyt szybkie tempo treningu. Ważne, że w żaden sposób nie zniechęciłem się, że nic mnie nie boli i dzisiaj będę mógł przeprowadzić swój kolejny "trening".

Przymierzam się też do zakupu rowera, a właściwie rowerów - bo chciałbym aby moja żona również zmieniła swój styl życia. Chciałbym też przesiąść się z auta na rower. Niestety po drodze do pracy odwożę dziecko do przedszkola i z tego powodu nie mogę rano jeździć rowerem (córka na fotelik raczej jest już za duża, a żona jeździ w przeciwnym kierunku - też autem). Ale mam też takie wyjazdy gdzie spokojnie będę mógł to zrobić.

Jeżeli chodzi o cele to nie mam jakiś specjalnych. Chciałbym po prostu poprawić swoją kondycję, wydolność oddechowo-krążeniową. Mam nadzieję, że niedługo miną czasy kiedy to po przebiegnięciu 50-100 metrów do autobusu mam zadyszkę przez następne 15-20 minut.

Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia z treningu dla początkujących przydadzą się też innym początkującym.
Pozdrawiam, Arek
Blog
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jestem po drugim dniu treningu dla początkujących. Nie było tak kolorowo jak zakładałem. Jednak to prawie 100kg masy robi swoje. Początek marszobiegu był straszny. Przy drugiej serii myślałem nawet o tym aby się zatrzymać i przełożyć trening na następny dzień. He, próba poddania już na drugi dzień treningu? Nieźle. Dlaczego tak się działo? Oddechowo dawałem radę. Ale strasznie bolały mnie piszczele - zaczęły już podczas pierwszych 6 minut. Nie wiem dlaczego tak się stało. Może dlatego, że ze względu na późną porę rozgrzewkę przeprowadziłem w trybie ekspresowym? Może po pierwszym treningu mięśnie nie zdążyły się zregenerować? Dla Was to pewnie śmiesznie brzmi. Po takim "treningu" to pewnie nawet odpoczywać byście nie musieli :) Ale dla mnie, początkującego, to jest naprawdę spory wysiłek. W każdym bądź razie nie poddałem się. Przebiegłem nawet trochę dłuższy dystans niż na pierwszym treningu. Dzisiaj, na drugi dzień, mięśnie nie bolą nawet zbyt mocno. Czuję, że wysiłek był. Ale nie jest źle. Jutro trzeci dzień. Zobaczymy jak będzie.
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Trzeci dzień treningu był dużo lepszy. Może dlatego, że tym razem rogrzewkę przeprowadziłem wzorowo. No i nie rozpocząłem od biegania tylko od marszu. Pod koniec treningu, w ostatniej serii, miałem drobne problemy z oddechem. Na pewno nie mógłbym już spokojnie rozmawiać :) Ale może to dlatego, że podczas ostatniego biegu trochę przyśpieszyłem.

Dostałem w prezencie od żony pulsometr. Gdzieś czytałem, że początkujący nie powinien biegać na tętno. Ale ciakwość była większa. Ze wzoru 220 - wiek wyliczyłem, że moje HRmax to 220 - 35=185. Według isntrukcji wpisałem dolną i górną graniczę tętna podczas treningu, odpowiednio 111 i 129 uderzeń na minutę. Ale mam wrażenie, że te obliczenia nie sąw moim przypadku zbyt dokładne. Ponieważ moje serce podczas spoczynku bije ok. 86-90 uderzeń na minutę. 120 uderzeń miałem podczas ubierania butów :) No i jak można się spodziewać prawie cały trening przeprowadzony był przy tętnie wyższym niż górna granica. Średnie tętno - 147 uderzeń, najwyższe 171. Wysoko. Ale wydaje mi się, że inaczej powinienem policzyć HRmax - może korzystając ze wzory biorącego pod uwagę tętno spoczynkowe. A może to po prostu dlatego, że jestem początkujący i nie powinienenm się teraz opierać na pulsometrze. Ot ciekawość.

Według planu dzisiaj powinienem przeprowadzić kolejny trening - bez dnia przerwy. Niestęty bardzo wątpię w to, że to się uda. Ojciec załatwił sobie 3 samochody drzewa na zimę i trzeba będzie mu pomóc je przerzucić do piwniczki. To będzie ekstra trening siłowy. Czy jeżeli dzisiaj mi się nie uda to przesunąć wszystko o jeden dzień i przeprowadzić trening jutro, w poniedziałek zrobić przerwę i drugi tydzień zacząć od wtorku?
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tak jak pisałem wcześniej, w sobotę przerzuciłem z ojcem 15 metrów przestrzennych drzewa. I to dwukrotnie - najpierw załadunek na samochody, a później przerzucenie tego z ulicy do piwniczki. Ostro dostaliśmy w kość. Tak jak podejrzewałem sobotni trening nie odbył się. Niestety w niedzielę dalej czułem się jak potłuczony. Tak więc oprócz próby rozciągania nic więcej się nie wydarzyło.

Wczoraj (poniedziałek) ambitnie rozpoczęłem 2 tydzień planu treningowego dla początkujących, czyli marszobieg 3/3. Nie było źle. A raczej powiedziałbym standardowo. Pierwsze 2-3 interwały dosyć ciężko. Następnie dzieje się coś dziwnego (chyba) - wydolność oddechowa coraz słabsza, za to nogi tak jakby coraz silniejsze. Ogólnie patrząc to lepiej biegnie mi się pod koniec treningu niż na początku. Nie wiem co to oznacza. Za słaba rozgrzewka? A może zbyt intensywna? Poczas rozgrzewki robię rozruch każdego stawu + przysiady + rozciąganie nóg i pleców i na koniec 5 min dosyć szybkiego marszu. Po treningu oczywiście wyciszenie, wolny marsz. Później rozciąganie. Do domu wróciłem duzo mocniej mokry niż w pierwszym tygodniu.

Podczas treningu miałem oczywiście założony mój nowy pulsometr. Wykazał mi średnie tętno 160 bpm przy średniej prędkości 6km/h. Maksymalnę tętno podczas treningu osiągneło poziom 174 bpm. Według mnie to dosyć dużo. Mam nadzieję, że z czasem będzie się zniżać. Ale z drugiej strony, patrząc na moje wysokie tętno podczas spoczynku - 90 bpm ... sam już nie wiem co o tym myśleć. Według obliczeń moje HRmax to ok. 195 bpm., czyli trening wydolnościowy powinienem przeprowadzić w granicach 117 - 136bpm. A 130 bpm mam podczas rozgrzewki :) Póki co biegam tak jak daję radę i zobaczę jak to będzie wyglądać za jakiś czas.

Waga ... niestety bez zmian. Ciągle 97kg. Sprawdzane niestety wieczorem. Wiem, że pomiar powinno się robić rano, ale nie mam innej możliwości. A i tak jest to jakiś punkt odniesienia. Tak jak pisałem wcześniej - bardziej zależy mi na poprawieniu wytrzymałości, wydolności, itp. Ale z drugiej strony domyślam się, że zrzucenie kilku kg by mi w tym trochę pomogło.
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj przeprowadziłem kolejny trening. Przyznam się, że byłem bardzo bliski przełożenia go na kolejny dzień ponieważ ten miałem dosyć męczący. Do domu wróciłem ok. godz. 20:30 i bieganie było ostatnią rzeczą o której wtedy myślałem. Jednak zebrałem się, zacisnełem zęby i poszedłem ... truchtać, szurać - jak zwał tak zwał :) Zmieniłem trasę. Nie biegłem już kilka razy dookoła osiedla tylko pobiegłem przed siebie wzdłuż mało uczęszczanej nowej drogi.

Truchtałem ok. 35 minut. Przez ten czas przemierzyłem dystans 4,2km. Co jest o 1km lepszym wynikiem od poprzednich treningów (przy czasie zwiększonym o ok. 5 minut.). Dlatego bardzo cieszę się, że jednak zdecydowałem się pójść na ten trening. Po tych 35 minutach czułem, że mógłbym przebiec jeszcze drugie tyle, ale było już coś ok. godz. 22 i trzeba było wracać do domu :) Drugie tyle to może mała przesada, ale myślę, że spokojnie dałbym radę jeszcze z 2-3 cykle 3/3.

Co prawda dzisiaj czuję w nogach ten dodatkowy kilometr, ale ... jakoś to rozchodzę :) Już jest coraz lepiej. Poza tym, dzisiaj jest dzień odpoczynku. Do jutra będę gotowy.

W trakcie treningu zaprotestował mój iphonowy Runkeeper. Przez dłuższy czas nie było połączenia GPS (o czym dowiedziałem się już na koniec treningu) i trasa nie była mierzona. 4,2km wyszło mi po ręcznym oznaczeniu punktów na mapie Runkeepera. Swoją drogą, może trasa podczas poprzednich treningów też była dłuższa. Na mapkach widziałem, że gps dosyć mocna "ścina" niektóre drogi.

Kilak słów o wynikach. Średnia prędkość to według programu 7,02km/h. Przebyty dystans 4,2km. Czas trwania treningu 35'53''. Średnie tętno podczas treningu wyniosło 149 uderzeń, a maksymalne 168.

Jutro kolejny trening. Po cichu liczę na to, że pobiegnę trochę dalej i dłużej, a wyniki będą jeszcze lepsze.
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam wszystkich po majowym "weekendzie" ;)

Nie odzywałem się przez ostatnie dni. Przyznaję się, że było to spowodowane głównie moim lenistwem. Ale jeżeli chodzi o treningi to nie popuściłem. Od mojego ostatniego posta przeszedłem przez 4 treningi. Były dni lepsze, ale były i gorsze. Pamiętam przeważnie jeden gdy znowu strasznie zaczeły mnie boleć piszczele - biegam po asfaltowej ścieżce, wzdłuż ścieżki rowerowej. Wtedy rzeczywiście trochę skróciłem dystans, chociaż czasowo wyszło na to samo. Po prostu nogi nie dawały rady. Ale na szczęscie pomógł dzień przerwy oraz ćwiczenia na bolące piszczele.

Poniżej przedstawiam historię ostatnich czterech treningów

28-04-2012
Czas treningu: 0:36:46
Dystans: 4,39km
Średnia prędkość: 7,15km/h
Tętno (śr/maks): 154/172

30-04-2012
Czas treningu: 0:36:03
Dystans: 4,11km
Średnia prędkość: 6,80km/h
Tętno (śr/maks): 145/170

02-05-2012
Czas treningu: 0:36:15
Dystans: 3,86km
Średnia prędkość: 6,39km/h
Tętno (śr/maks): brak danych

To był właśnie ten cięższy dzień, trening z bolącymi piszczelami.


04-05-2012
Czas treningu: 0:37:50
Dystans: 4,20km
Średnia prędkość: 6,64km/h
Tętno (śr/maks): 156/171

Przez te dni w dalszym ciągu prowadziłem trening 3/3 - 3 minuty biegu, 3 minuty marszu. Dzisiaj zaczynam kolejny etap - 5 minut biegu i 2,5 minuty marszu. Zobaczymy jak będzie.
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj pierwszy raz poszedłem na trening 5/2,5, czyli 5 min biegu i 2,5 min marszu. Przyznam, że miałem spore obawy. Wcześniej przez 2 tygodnie męczyłem trening 3/3. I jak mi poszło? Niespodziewanie dobrze i lekko. Ale od początku ...

Tym razem rozgrzałem się dosyć mocno. Później przez kilka minut wolniejszy marsz dla odpoczynku i zacząłem bieg. Pierwsze 5 minut przebiegłem normalnie aczkolwiek czułem trochę zmęczenie nóg (już? :ojoj: ) Oddech nie był jakoś specjalnie przyśpieszony w stosunku do tego, który był przy treningach 3/3. Następne interwały były już coraz lepsze. Na koniec treningu znowu czułem, że mógłbym jeszcze trochę przebiec. Ale zastosowałem się do rad mojego kumpla, który biega już dosyć długo i mówi: "na początku nie ma co przeginać, wystarczy to co jest w treningu". Porozciągałem się jeszcze trochę i poszedłem do domu.

Zdziwiłem się trochę przy sprawdzeniu wyników. Wydawało mi się, że skoro w treningu 5/2,5 gdzie więcej jest już biegu niż marszu przebędę dłuższy dystans. I byłem przekonany, że tak też wyszło. Niestety rzeczywistość była inna - wyniki niemalże identyczne jak przy treningu 3/3, czyli:

07-05-2012
Czas treningu: 0:37:57
Dystans: 4,15km
Średnia prędkość: 6,56km/h
Tętno (śr/maks): 151/164

Ale ogólnie to jestem bardzo zadowolony, że dałem radę tym 5 minutom. Poczułem jakś taką poprawę kondycji i ogólne zadowolenie :)

Edit: Dzisiaj jadę kupić rower. Także będzie to jakaś dodatkowa forma ruchu. Ze względu na to, że trochę ważę wybór padł na Rockrider'a 5.3 z Decathlonu. Może nawet jest zbytnio "zbajerowany" jak na początek, ale po pierwsze kupuję go raczej na dłuższy czas (o ile się nie rozleci), a po drugie wygląda mi solidniej niż inne dostępne w tym przedziale cenowym (czyli powinien wytrzymać mój ciężar). Mam nadzieję, że się sprawdzi.
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczorajszy dzień uważam za udany. Na szczęście nie padało, chociaż zbiera się już od dwóch dni. Wyruszyłem na trening mniej więcej godzinę wcześniej niż normalnie, w okolicach godz. 19. Biegło się super. Lekko, bez problemów z oddechem. Dlatego starałem się dawać trochę dłuższe kroki. Dzięki temu w tym samym czasie przebiegłem ok. 0,5km więcej. A może dlatego że szybciej przebierałem nogami :D Tak czy siak biegło się dobrze. Te moje przebieżki dają mi takie poczucie zadowolenia. Mimo, że moje wyniki są niczym w porównaniu z wynikami prawdziwych biegaczy to po każdym udanym treningu czuję, że zrobiłem dobrą robotę. To w tym całym bieganiu jest chyba najlepsze. Poza tym po przejściu z treningu 3/3 na 5/2.5 czuję sporą, ja na moje warunki, poprawę kondycji. A dzisiaj przerwa, odpoczynek ... pewnie zrobię "kilka" km na rowerze ;) Ale tak na spokojnie, krajoznawczo. A oto moje wczorajsze wyniki ;)

10-05-2012
Czas treningu: 0:38:28
Dystans: 4,67km
Średnia prędkość: 7,28km/h
Tętno (śr/maks): 159/171
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Tak jak pisałem wcześniej, wybrałem się dzisiaj na pierwszą rowerową wycieczkę. Chociaż słowo wycieczka to raczej zbyt dużo powiedziane. Przejechałem coś ok. 15km. Uważam, że jak na pierwszy raz to i tak sporo. Tym bardziej, że dzisiaj w sumie powinienem odpoczywać. Ta wycieczka wystarczyła aby poznać smak zielonych muszek, które do tej pory widziałem co najwyżej rozmazane na przedniej szybie samochodu ;) Poczułem się jak motocyklista i nie chodzi mi wcale o prędkość ;)

Jutro kolejny dzień treningu. Mam nadzieję, że pogoda nie pomiesza mi planów. Dzisiaj udało się bez deszczu. Chociaż duchota była straszna. Moja żona, która jeszcze pracuje w Gdyni, miała mniej szczęścia. Wystarczyło, że przebiegła kilkanaście metrów do samochodu i była cała mokra. Ale myślę, że będzie dobrze. W ogóle ostatnio, odkąd zacząłem się ruszać, jakoś lepiej się czuję. Mam dobre samopoczucie, lepszy humor i ogólnie jestem jakiś taki zadowolony z życia :)
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kolejny trening zaliczony. Mimo silnego wiatru i czarnych chmur zdecydowałem pójść na trening. Wiało chyba z 10 w skali Beauforta. Gdyby w tym miejscu było morze to na pewno byłby sztorm ;) A tak na serio, rzeczywiście wiało mocno. Na dodatek, w pierwszej części treningu, tej słabszej, biegłem pod górkę i pod wiatr. Wiatr wiejący prosto w twarz utrudniał oddychanie. Ale przetrzymałem :) Druga część treningu zawsze była już lżejsza i na dodatek biegłem z wiatrem. Wyniki zbliżone do ostatniego treningu. Ale biorąc pod uwagę tą wichurę uważam, że poszło mi dobrze. Jestem zadowolony z tego treningu. Podczas ostatniego interwału biegowego bez problemu dałem radę pobiec 7 minut, czyli tyle ile teoretycznie według planu powinienem biegać w przyszłym tygodniu (7 minut biegu, 3 marszu). Myślę, że powinienem dać radę. Jedyne co mnie martwi to ta mała niemoc w pierwszej części treningu. Nie wiem skąd się to bierze. Domyślam się, że chodzi o to że organizm przyzwyczaja się jeszcze do zwiększonego wysiłku. Dlatego staram się też przeprowadzić dosyć mocną rozgrzewkę. Trwa ona łącznie ok. 20-30 minut. Na początku coraz szybszy marsz. Później rozgrzewka i rozciąganie w miejscu. Później jeszcze chwila marszu. I dopiero wtedy zaczynam główny trening. Największy kryzys mam podczas drugiego interwału biegowego (drugie 5 minut biegu). Wtedy jest najgorzej - zarówno jeżeli chodzi o oddech jak i o nogi. Później jest już coraz lepiej. Dlatego też chyba udaje mi się jakoś ten kryzys przetrzymać ;) Ważne, że do przodu.

Jutro odpoczynek. Wybieramy się całą rodzinką do Aqua Parku. Ale to tak bardziej rekreacyjnie. Dla zabawy i miłego spędzenia czasu. Większość czasu pewnie spędzę z córką w brodziku, ale mam nadzieję że uda mi się przepłynąć kilka długości dużego basenu.

Cieszy mnie to, że szukam coraz to nowszych form ruchu. Kiedyś by mi się po prostu nie chciało. Bieganie, rower, basen. Nawet w pracy nie wjeżdżam windą tylko chodzę po schodach :) Mam nadzieję, że ten zapał mi szybko nie przejdzie ;) Cieszę się też dlatego, że coraz częściej udaje mi się w to wciągnąć całą rodzinkę. Córka ostro trenuje jazdę na rowerze. Żona, mimo braku czasu, zaczęła wieczorne spacery z kijkami. Na pewno wyjdzie to nam na zdrowie.

A oto wyniki z ostatniego treningu:

12-05-2012
Czas treningu: 0:39:05
Dystans: 4,59km
Średnia prędkość: 7,04km/h
Tętno (śr/maks): 154/170
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam Wszystkich

Kilka dni nie pisałem, ale to nie znaczy że się obijałem. Treningi były przeprowadzone planowo ;) W tym tygodniu rozpocząłem 4 tydzień treningowy, tzn. 7 minut biegu i 3 minuty marszu. Mimo obaw było całkiem dobrze. Na koniec znowu miałem wystarczająco dużo sił i chęci aby pobiec dalej. Ale trzymałem się zasad. Tyle ile kazali tyle biegam. Własnie rozmawiałem z kumplem o tym jak to kilka tygodni temu miałem problem z biegiem ciągłym przez 2 minuty. Teraz biegnę bez przerwy 7 minut, a mógłbym jeszcze dłużej, no i w końcu można to nazwać biegiem a nie ciągnięciem za sobą nóg ;)

Jedno mnie tylko zastanawia. Większość z Was piszę, że po treningu śpicie jak zabici. Według mnie to normalne po takim wysiłku i dotlenieniu organizmu. U mnie niestety wygląda to inaczej. Po każdym treningu mam nockę z głowy. Np. dzisiejsza noc, zasnąłem dopiero ok. godz. 3 w nocy mimo, że w łóżku wylądowałem już ok. 23. To jest męczarnia. Nie mogę się ułożyć, znaleźć sobie miejsca :) Nogi nie bolą, ale mam takie dziwne uczucie, przeważnie w łydkach. Nie mam skórczy, ale łydki i uda są dosyć twarde. Ja mówię, że "kręcą mnie nogi". Podobne uczucie mają niektórzy ludzie np. przy zmianie pogody. Nie wiem czym to jest spowodowane. Późna pora na trening? Raczej nie. Przeważnie wychodzę na trening ok. godz. 20. Wracam ok. 21:30. Ale to chyba nie jest problem bo w tym czasie miajm wielu biegaczy. Po każdym treningu staram się dobrze porozciągać. Kumpel poradził mi abym spróbował się bardziej rozluźnić w biegu. Nie wiem jak to zrobić. Sam też nie do końca potrafił mi to wytłumaczyć. Ale zaprezentował. Polecił też rozmasowanie mięśni po treningu. Spróbuję i zobaczymy co z tego wyjdzie.

A oto moje ostatnie wyniki:

15-05-2012
Czas treningu: 0:40:23
Dystans: 4,20km
Średnia prędkość: 6,24km/h
Tętno (śr/maks): 150/168

17-05-2012
Czas treningu: 0:43:11
Dystans: 5,27km
Średnia prędkość: 7,32km/h
Tętno (śr/maks): 157/171

W dni nietreningowe uskuteczniam drobne przejażdzki rowerowe. Dystans mniej więcej 10km.

Podczas wczorajszego treningu wyłaczył mi się bez mojej wiedzy Runkeeper. Zauważyłem to dopiero po tym gdy pierwszy interwał trwał podejrzanie długo :) Sprawdziłem na zegarku. Okazało się, że biegłem już 10 minut. Tak więc trasę wyznaczyłem ręcznie. Starałem się być dokładny. Nawet jeżeli naprawdę było to trochę mniej niż te 5,27km to dobiegłem i tak dużo dalej niż zawsze. A może to jest tak, że wcześniejsze trasy wyznaczane przez GPS nie były zbyt dokładne :) Nie wiem. Ale na pewno jestem bardzo zadowolony z wczorajszego treningu.

Na weekend wyjeżdżam z rodzinką do lasu. Także liczę na to, że zaliczę jakiś trening w plenerze. Sprawdzę jak się biega po lesie. Na pewno o niebo lepiej niż po asfalcie. Ale co zrobić. Zachciało się mieszkać w betonie to trzeba pogodzić się z różnymi niedogodnościami ;)

Życzę udanego weekendu.
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Siema

Niestety weekendowe plany treningowe nie wypaliły. Co prawda wyjazd do Chmielna był. Plener był. Ale nie było to bieganie. Raczej rodzinna wycieczka po okolicy. Wieczór. No cóż ... wieczór też potoczył się inaczej niż planowałem. Nie było już sił na trening. Na drugi dzień też nie bardzo :) Rozumiecie, dawno się z kumplem nie widziałem i kilka spraw trzeba było "niesportowo" obgadać ;) Po powrocie do domu skusiłem się tylko na małą przejażdżkę rowerem aby wypocić resztki spożywanego dzień wcześniej czarodziejskiego płynu ;)

W związku z tym trening biegowy przeprowadziłem dopiero wczoraj. Nie byłem pewien czy to jest dobry dzień i dobra pora na bieganie. Duchota była straszna. Tlenu w powietrzu za dużo nie było. Ale rozgrzałem się i pobiegłem. Wbrew oczekiwaniom było dosyć dobrze. Przebiegłem ok. 5km. Według Runkkepera wyszło coś ok. 4,5km ... ale to przez to, że całkiem ładnie "zaokrągla" ściężkę biegu (widać to na mapie). Ja biegnę po ścieżce rowerowej a na mapie wygląda jak bym biegł na przełaj. No ale 0,5km to nie taka duża różnica - zaledwie 10%. Nieważne.

Natomiast mocno bałem się tego o czym pisałem post wcześniej - problemów ze spaniem. Na trening wyszedłem trochę szybciej, ok. godz. 18. O 18:30 już biegłem. Po treningu standardowo rozciąganie. Po powrocie do domu uśmiechnąłem się do żony i porządnie wymasowała mi łydki. Wieczorem położyłem się do łóżka i ... zasnąłem :) Przespałem całą noc. Oby tak już było. Ciekawe czy to był przypadek czy jednak rzeczywiście "pomogło" wcześniejsze bieganie i masaż. Zobaczę jak będzie po następnym treningu.

A oto moje wczorajsze wyniki:

21-05-2012
Czas treningu: 0:40:37
Dystans: 4,54km
Średnia prędkość: 6,71km/h
Tętno (śr/maks): 157/170
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam

Wczorajszy trening uważam za udany. Pracę skończyłem już ok. 13. Także po powrocie do domu udało mi się normalnie zjeść i trochę odpocząć (odespać). Na trening wyruszyłem ok. 16:30. Dojście na miejsce, rozgrzewka i ok. 17 już biegłem. Nie wiem czy to przez odpoczynek czy przez wczesną porę, ale bieg był dosyć szybki a przez to i dłuższy. Nawet patrząc na wskazania GPS (chociaż akurat tym razem były dosyć dokładne) przez te 40 minut treningu przebiegłem ponad 5km. Dobrze. Jest kolejny postęp :) Małymi krokami do przodu. Mam wrażenie, że mimo upałów i duchoty bieganie w okolicach godz. 17-18 daje lepsze wyniki niż bieganie o godz. 20. Wieczorem co prawda jest chłodniej, ale póki co wyższa temperatura zbytnio mi nie przeszkadzała. W końcu trening trwa tylko 40 minut, a całość (od wyjścia z domu do powrotu) zajmuje mi trochę ponad 1,5 godz. Przez ten czas nie zdążę się chyba aż tak bardzo wypocić, odwodnić. A po powrocie do domu uzupełniam płyny :)

Oto moje wczorajsze wyniki:

23-05-2012
Czas treningu: 0:41:57
Dystans: 5,39km
Średnia prędkość: 7,71km/h
Tętno (śr/maks): 159/176

Dzisiaj odpoczynek i ewentualnie mała przejażdżka rowerem, tak pod wieczór. Zobaczymy jaki będzie dzień, jaka będzie pogoda ;)
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam

Dzisiaj zrobiłem 3 trening w tym tygodniu. Żeby nie było nudno to praktycznie co trening staram się znaleźć nową trasę. Tak było i tym razem. Można powiedzieć, że był to mój pierwszy trening przełajowy. Trasa biegła częściowo przez pobliski, opuszczony poligon :) Biegłem pomiędzy pędzącymi motocrosami i quadami :) No dobra, nie pomiędzy ale blisko :) Ciekawe doświadczenie. Były momenty, że było tylko kurzu, że nie było czym oddychać. Niby przeglądałem wcześniej drogę w Google Maps, ale na żywo wygląda to trochę inaczej. Oczywiście pomyliłem zakręty i musiałem zawracać. Ale i tak w ciągu tych 40 minut treningu pobiłem kolejny rekord długości dystansu :)

Oto moje dzisiejsze wyniki:

25-05-2012
Czas treningu: 0:41:22
Dystans: 5,43km
Średnia prędkość: 7,37km/h
Tętno (śr/maks): 156/171
Pozdrawiam, Arek
Blog
Awatar użytkownika
aras
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 28
Rejestracja: 17 kwie 2012, 21:32
Życiówka na 10k: 0:48:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: GDA
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Witam

Wczoraj rozpocząłem kolejny tydzień treningowy, chyba 5, czyli 8 minut biegu i 2 minuty marszu. Trochę się bałem czy podołam. Łatwo nie było, ale dałem radę. Ostatnio robię trochę mniej intensywną rozgrzewkę. Wydaje mi się, że wtedy lepiej mi się biega. Jedyne co mi się nie podoba to to, że mniej więcej pomiędzy 10 a 15 minutą treningu łapie mnie w prawym boku kolka i trwa kilka minut. Wtedy muszę trochę zwolnić. Za to później tak jakby się wyłączam i po prostu biegnę. Nawet nie wiem kiedy tak szybko mija czas na treningu. Wtedy nie czuję już zmęczenia, oddech mam normalny, po prostu dobrze się biegnie.

Wieczorem moje uda i łydki trochę odczuły ten w sumie 32 minutowy bieg. Ale, jak to kiedyś mówiono na siłowni, jak boli to znaczy że rośnie. A może trochę przesadziłem z rozciąganiem (trwało dłużej niż normalnie). Tak czy siak biegło się dobrze, a po zakończonym treningu Runkeeper znowu zameldował mi o pobiciu rekordu "życiowego" :) Nie są to duże różnice, ale z treningu na trening przebyty dystans się wydłuża.

A oto moje wczorajsze wyniki:

28-05-2012
Czas treningu: 0:41:33
Dystans: 5,51km
Średnia prędkość: 7,95km/h
Tętno (śr/maks): 157/171
Pozdrawiam, Arek
Blog
ODPOWIEDZ