Chillout running session

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Hej,

na pierwszy rzut oka widać, że tytuł jest mylący. Kto widział bieganie bez wysiłku? Chociaż... może ktoś widział, w każdym razie nie ja.
Wyjaśniam... mniej, więcej dwa lata temu zaczęłam biegać. Robiąc dyplom i spędzając kilkanaście godzin przed komputerem, jedyną wymówką do zajmowania się czymś innym stało się bieganie. Zaczęłam z programem Odchudzanie z bieganiem na naszym portalu, który pozwala na stopniowe przystosowanie "niebiegającego" organizmu do godzinnych tras. Traktując ten krótki czas w ciągu dnia jako odpoczynek (oczywiście nie w sensie fizycznym), odkryłam jak wielką frajdę może sprawiać bieganie :taktak: Niestety, po obronie przyplątało się parę przeziębień, później zima, kontuzja, znowu przeziębienia, etc. W efekcie moje bieganie stało się sporadyczne, okazyjne i wcale nie takie fajne.

Równocześnie wpadłam z trybu "student" w tryb "pracujący", czytaj akrywny - statyczny. Z wpisów na forum zorientowałam się, że wiele osób odczuwa ten przeskok i jego konsekwencje. Wahnięcia wagi "itakietam" zaczęły mnie coraz bardziej męczyć. Próbowałam zmienić nawyki żywieniowe, trochę eksperymentowałam, sprawdzałam... Efektem niestety nie była utrata wagi, ale nie było to zupełnie bezowocne. Poznałam nieco siebie, moje reakcje na zmiany z sposobie i rytmie jedzenia. Co sprawia mi trudność, co mnie demotywuje, a co jestem w stanie wytrzymać lub zmienić w perspektywie długodystansowej - zarówno jeśli chodzi o jedzenie, jak i ruch. Niestety nikogo z moich znajomych nie udało mi się namówić na wspólne bieganie, zawsze kończyło się na odpowiedziach "pewnie, może w przyszłym miesiącu", "jak będzie pogoda", "jak będę miał czas" i inne takie, które, jak wiadomo, w efekcie oznaczają "nie" :lalala:

Efekt? Na początku miesiąca pojechałam "doładować" baterie na parę dni w odwiedziny ze znajomymi, na północ Europy. Coś tam we mnie zaskoczyło, bo wróciłam naprawdę "naładowana" :hej: aż strach! A tutaj - słońce i wiosna, wiosna! Postanowiłam więc sama wziąć byka za rogi...

Założenia:
1. Bieganie, jako stały element tygodnia - chillout running session (nie katować się :bum: ).
2. Pora biegania - w moim przypadku najlepiej się sprawdza bieganie poranne, przed pracą - świeże powietrze, asocjacje w mózgu z wyjadami, czyli dobre skojarzenia i emocje :uuusmiech:
3. Wybrany program - intensywność z Odchudzanie z bieganiem + SKIB + PROSTA + KLAPS (moje ulubione)

Demotywatory (unikamy!):
1. Ćwiczenia po bieganiu - główny demotywator o potężnej mocy, w zamian PROSTA w trakcie biegu.
2. Przemęczenie - dlatego przystosowuję się z intensywnością Odchudzanie z bieganiem, ha!
3. Wieczorna "gastrofaza" - czyli obiad, dla mnie problematyczna sprawa. To mój jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia, ale ze względu na późną porę (około 18, 19) powinien być mniejszy. Cóż z tego, skoro staram się go "przyciąć" i tak zwykle są to warzywa, odrobina mięsa i ryżu. Próbowałam z zupami, ale męka to straszna dla mnie. Próbuję jeść więcej w ciągu dnia, żeby nie mieć wieczornej "gastrofazy" obiadowej. Z różnymi skutkami...
4. Słodycze - w liceum mogłam jeść tabliczkę czekolady dziennie, bez żadnych konsekwencji. Obecnie, hmm... już tak nie jest. Od paru miesięcy prawie udaje mi się z zamiennikami - owoce, marchewka, woda, woda, herbata, brzuszki i inne dziwne pomysły.
5. Przeziębienia - stanowczo ich za dużo, ale od teraz mówię "fe, a kysz, a kysz!" i biegam dalej.

Moje cele:
1. Bieganie, jako przyjemność niewypowiedziana :bum:
2. Jednogodzinny, nieprzerwany bieg
3. Waga do osiągnięcia -7.2 kg (wiem, wiem, idiotyczna i niezaokrąglona, ale później będzie łatwiej pilnować okrągłej wagi)

Kontrola:
1. Kontrola wagi i obwodu A - zapis z dnia biegania.
2. Zgodność czasu biegania z planem.
3. Umowa z przyjaciółką - telefony kontrolne (sam fakt umowy można zaliczyć do pierwszego sukcesu :hejhej: )


No, to jazda!

10 maja (środa)
WAGA: 0,0
OBWÓD A: ...yyy, mój metr "dostał nóżek", chyba muszę odwiedzić pasmanterię (uroki mieszkania ze współlokatorami :ble: )
CZAS: 25 min.

WRAŻENIA:
Długi wstęp mi wyszedł, więc teraz krótko.
Kolejny dzień biegania. Roznosiła mnie energia w pracy, więc poszłam biegać po południu. Oczywiście słonko świeciło cudnie, więc miałam mały kłopot ze złapaniem rytmu (khy, khy, oddechu również). Mały kryzys po drodze, ale odpowiednia piosenka ruszyła mnie do przodu. Przemyślenia z trasy...? Bieganie rano, to dobra decyzja! :bum:
Jutro pobudka wcześnie rano. Tłumów nad Wisłą co prawda nie będzie, ale do kolejki pod prysznic muszę zdążyć!

Ps. Ale serio, bardzo lubię moich współlokatorów!
Ostatnio zmieniony 21 cze 2011, 21:56 przez Rainbow_Serpentine, łącznie zmieniany 2 razy.
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Zapomniałam o Ramonie! Oto postać, która przekonała mnie, że naprawdę można siebie przechytrzyć...
http://www.youtube.com/watch?v=JYqZkXbD ... re=related

Próbuję stosować w kuchni :taktak:
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Tydzień minął, jak z bicza trzasnął... Dawno nie miałam tyle rzeczy naraz do zrobienia! Całe szczęście moje bieganie nadal zgodne z planem.

W czwartek przebiegłam przepisowe 25 minut. Waga drgnęła, jest -0,3 kg.

Wczoraj rano powitałam niedobitki imprezowiczów nad Wisłą :) biegło mi się dobrze. W planowe 20 minut przebiegłam dystans, jaki przebiegałam w 25 minut... Po ostatnim bieganiu zmieniłam muzykę. Wygląda na to, że do biegania lepsza dla mnie muzyka spokojna, która nie narzuca mi rytmu i pozwala słyszeć własne kroki.

Dzisiaj znowu 25 minut. Biegło się ciężej, ale dałam radę. Trasa odrobinę się wydłużyła, po drodze dwa podbiegi. Ostatni w szybkim tempie, później już tylko spokojne tuptanie do mieszkania.
Waga: -0,5 kg (narazie tendencja spadkowa, ale jeszcze nie skaczę z radości, czekam żeby się upewnić czy jest stała)

Telefony kontrolne, owszem były :)
Wypróbowałam raz sposób mojej współlokatorki na zmylenie wieczornej gastrofazy - kawa i czekoladowa kostka. Zadziałało. Zdaję sobie sprawę, że muszę trochę w psychice "pogrzebać", dlatego kostka musi być w osobnym opakowaniu, żebym miała wrażenie, że coś rozpakowuję i nie jest to częścią większego opakowania.
Zobaczymy, zobaczymy.
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Ten tydzień upłynął pod znakiem wyjazdów, spotkań i ogólnego niedoboru czasu.
Poniedziałek i wtorek nie miałam możliwości biegania, w środę rano udało mi się wykraść trochę czasu dla siebie. Telefony kontrolne się skończyły, ale to nic... przyzwyczajona jestem do konieczności liczenia na siebie, więc dam radę bez wsparcia :)

Biegło mi się dobrze, znowu udało mi się wydłużyć dystans, nie myśląc o tym. Pogoda dopisała, choć jak wychodziłam do pracy, już padał deszcz. Zaczynam łapać własny rytm. Narazie powoli i tylko na odcinkach, ale biegnąc coraz mniej myślę o fakcie biegnięcia, a coraz częściej "odpływam" myślami. To jest taki mój punkt kontrolny. Chyba zaczynam znowu łapać chillout :jatylko:
W piątki nie mogę biegać, a na dodatek pewnie okoliczności przyczyniły się, że w efekcie mam przymusowy tydzień odpoczynkowy - tydzień wcześniej, jeśli chodzi o plan. Nic to, jeszcze trochę i uda mi się dopasować go do mojego trybu.

Zakładałam, że w weekend uda mi się pobiegać trochę w mojej rodzinnej mieścinie, ale widzę, że nic z tego. Szkoda, bo czuję że taka aktywność mi służy i już nie mogę się doczekać, żeby chociaż trochę potupać, stresy z pracy wyrzucić. Efekt taki, że od wczoraj powinnam nosić na szyi tabliczkę: uwaga, nie zaczepiać - osobnik agresywny! hmm... całe szczęście, mam teraz za oknem taki widok, że są duże szanse na poprawę.

Następny poranek biegowy - poniedziałek.
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

W zeszłym tygodniu udało mi się zrealizować plan biegowy.
Poniedziałek - 25',
środa - 30',
czwartek - 15'
sobota - 30'.
Biegało mi się dobrze, tempo biegu ciągle rosło, a na wadze w połowie tygodnia pojawiło się -0,9.
Później waga zaczęła stopniowo wspinać się z powrotem. Starałam się nie naginać zasad żywieniowych, ale nie wiem czy to kwestia reakcji organizmu i wzrostu masy mięśni. Hmm... narazie nadal zachowuję spokój :) Grunt, to biegać.

W weekend dopadła mnie pasja twórcza, więc do późna pisałam pracę. Zaowocowała to również tym, że w poniedziałek nie było szans na poranne bieganie. Od weekendu nie miałam siły i wczoraj też nie dałam rady wstać :ojnie: , a po południu prawie się przewracałam i też odpuściłam. Za to dzisiaj rano niemal zmusiłam się do wstania, chociaż coś tam w środku uporczywie szeptało, żeby spać dalej...
Dzisiaj biegło mi się fatalnie. Pierwsze 15' było przyzwoite, ale po pierwszym podbiegu (około 0,5 trasy przy 30') zaczął mnie boleć brzuch :echech: cóż, kolka, stwierdziłam i biegłam dalej, z mniejszym tempem. Szybko się zorientowałam, że to nie kolka i musiałam się wlec w bardzo wolnym tempie. Ostatni odcinek przeskakałam w tempie szybkiego marszu, ale nie odpuściłam! :) udało mi się "przebiec" 30', w sensie - nie zatrzymać się ;), choć resztę trasy do mieszkania musiałam przejść.
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Aaaah... ciężko, ciężko. Ostatnie dwa tygodnie byłam zupełnie bez sił. Wpadłam w wir pracy, siedzenia do późna nad projektem, wstawania do pracy i popijania kawy przez cały dzień, żeby dotrwać do końca w pionie... Dodatkowo stres-stres-stres, budzenie się w nocy i kolejne zaprzepaszczanie tych paru godzin snu, które mi zostały.

W efekcie, tylko 4-y biegi od ostatniego wpisu w aż do weekendu. Cóż, kiedy po piątkowej pracy i zajęciach byłam prawie nieprzytomna i całe szczęście, że kumpel mnie podwiózł do mieszkania, bo sama bym chyba się nie doturlała w kawałku :trup: Teraz nadal odsypiam, ale w weekend udało mi się parę spraw doprowadzić do końca, więc odzyskuję siły do biegania.
Powoli, powoli przesuwam się w tabeli planu i wydłużam biegi. Aż tu dzisiaj, z zaskoczenia dostałam skierowanie na badania krwi... a grrr... koniec tych infekcji, no!
Innymi słowy, sama widzę po moich ostatnich wpisach - spadek... chyba bardziej formy psychicznej. Zrobiłam więc mały miszmasz z godzinami pobudki na mieszkaniu i udało nam się uzgodnić trochę dogodniejszy dla mnie sposób wstawania :) Ależ mam wyrozumiałych tych Współlokatorów :hej: wprost, że święcą by takich szukać!

Więc biegam dalej i łatwiej mi wstać.
Wpisy pomiędzy ostatnim, a obecnym pomijam.
Dzisiaj - 35'
Przemyślenia? Hmm... ostatnio biegam bez muzyki, oglądam mewy na Wiśle i próbuję zapamiętać, jaka to rasa. Zauważyłam, że dużo Kawek i Srok na wałach się wałęsa. Yyy... ale to normalne jest :bum:
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Ha, widzę, że "pomerdałam" dni planu! No tak, faktycznie mam głowę na karku w ostatnim czasie ;p
Wczoraj 30'
Waga: -0,7 yyyy... coś nie zgadza mi tutaj, no! ale o dziwo, o dziwo znajomi zauważają zmiany, a ja ostatnio przeżyłam miłe zaskoczenie zakładając na siebie sukienkę, którą miałam na sobie zeszłego lata :) cóż, skupmy się na treningu...
Przemyślenia: dobrze jednak się wyspać przed bieganiem... banał, ale ciągle o tym zapominam.

Dobra, do rzeczy... przeprowadzka tuż tuż, sprawy z uczelnią prawie załatwione (ach, te moje fanaberie...), imprezy zorganizowane, zaczynam odliczać dni. Zaczęłam sobie to moje bieganie dość spontanicznie, ale nareszcie poczułam potrzebę zorganizowania sobie diety konkretnej do tego. Mam na myśli oczywiście odpowiednie dobranie pożywienia, a nie dietę - głodówkę.
Znowu przeglądam historie biegowe tych, co to złapali bakcyla i miło mi się robi. Zdaję sobie sprawę z tego, że zaczynam trochę od "podwórka" moje bieganie. Ale po przerwach i powrotach, dłuższych przygodach i kłótniach z bieganiem wiem, że tylko takie stopniowe zmiany potrafię przeprowadzać samodzielnie.
Jest szansa, że zmobilizuję kogoś na nowym miejscu do wspólnego biegania, a przynajmniej motywowania się skutecznego :) Dziś jestem pełna optymizmu, potrzeba zmian się odzywa.
Czas na lekturę forową' z odżywiania...
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Dzisiaj: 20'
Przemyśleń nie było odkrywczych, odpłynęłam zupełnie gdy doszłam do tematu - co muszę jeszcze zorganizować i o czym nie mogę zapomnieć :) Poza tym, dzisiaj krótszy bieg, więc zanim zaczęłam się rozkręcać w planowaniu, już musiałam wracać :jatylko:

Odnośnie wczorajszej lektury dotyczącej diety, hmm... Wychodzi na to, że nie jest ze mną źle, sporo starych nawyków już wyeliminowałam, trochę nowości zaadaptowałam - i dobrze. Muszę jednak przetrawić ową wiedzę, żeby ją móc sensownie wykorzystać. Nadal nie wszystko do mnie trafiło.
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

40'
Zrobiłam dzisiaj mały googlowy checkpiont, z którego wynika, że dzisiaj przebiegłam ok. 7 km. Hm...
Spróbowałam dwie serie (5' i 3') szybszego biegu, o dziwo płuc nie wyplułam i poczułam, że faktycznie biegnę (w sensie że biegnę!). Było dobrze, choć wiele dłużej bym nie dała rady. Tradycyjnie dwa podbiegi, jeden na szybkim tempie na zakończenie trasy i tuptanie do mieszkania.

Wyjątkowo miałam dużo siły i sporo czasu na zaplanowanie tygodnia... W efekcie zmieniłam zdanie w sprawie pulsometru, o którym niedawno wspominałam. Pulsometru narazie nie będzie, za to konieczne nowe buty lub pacyfikacja obecnych, co wyjaśniam poniżej.
Buty teoretycznie w porządku - przebieg mały, jakość dobra - ale w zasadzie od zawsze coś mi przeszkadza przy wewnętrznej krawędzi pięty. Początkowo myślałam, że but trochę się dopasuje do stopy w trakcie biegania i będzie ok, a w zasadzie i tak nie przeszkadzało mi to znacząco. Ot, czasem zrobił mi się odcisk, trochę pobolało i do następnego treningu zapominałam, ale dzisiaj... :grr: zdenerwowałam się.

Pierwsze 20 minut biegło mi się dobrze. W ciągu kolejnych 10-ciu minut czułam że but uwiera mnie coraz bardziej. Ostatnie 10 minut marzyłam o dotarciu do mieszkania i pozbycia się tych butów! :ojoj: Bałam się, że zupełnie zamordowałam moje nogi, całe szczęście nie było tak źle. Mimo wszystko zdecydowałam, że dłużej tak być nie może i po pracy wybrałam się na rozpoznanie.
Jutro czeka mnie ciężki dzień, ale jeśli się uda, wpadnę do "Superskpelu" na konsultacje biegowe, które jak się dzisiaj dowiedziałam, mają się odbyć... Ciekawe na co mnie naciągną? :bum: Póki co zastanawiam się, czy pod Bielskiem będę biegać po szutrze, czy asfalcie. Jeszcze tego nie rozgryzłam. :spoko:
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

I wszystko jasne... W sklepie byłam, a i owszem, ale butów nie ma ;) pani w sklepie moje buty obejrzała, powiedziała że bardzo dobre i odpowiednio dobrane. Od słowa do słowa, wyszło że biegam w bawełnianych skarpetkach i to może być problemem. No i poczułam się dziwnie, bo spodziewałam się innego przebiegu rozmowy :nienie:

Dzisiaj rano był test - co prawda ciepło mi było w stopy, ale za to nic się im nie stało :bum: radość, radość.
Było więc zgodnie z planem 35'
Tempo zwykłe, deszcz straszył, ale przeszedł. Z tej radości stóp zapomniałam o jednym podbiegu i przypomniałam sobie po jakichś pięciu minutach, odkąd go minęłam :hejhej: W ten sposób dzisiaj podbiegu nie było, ale może to i lepiej, bo nie byłam dzisiaj w formie. Szczerze mówiąc sił mi brakowało, jak wchodziłam po schodach na najwyższe piętro mojej kamienicy i coś jakby zawrót głowy...? :ojoj: Doszłam trochę do siebie, po zjedzeniu jajecznicy, ale z tego wszystkiego wyszłam pół godziny później do pracy, bo tak wolno mi wszystko szło!

Jutro rano na zajęcia, po południu kolacja i później na miasto, więc wyjątkowo muszę wygospodarować czas na bieganie w ciągu dnia. Po dzisiejszej pracy i zajęciach przyszedł czas na pakowanie pierwszej tury do wywozu, a idąc za ciosem posprzątałam całe mieszkanie przed jutrzejszym wieczorem. Oczywiście tak się zaaferowałam, że zapomniałam o upływie czasu i sama sobie skomplikowałam życie, bo nie zdążę przed zajęciami biegać właśnie :lalala:
Zobaczymy, jak to tam jutro wyjdzie. Ale przydałoby się, przydało i takietowłaśniejest...
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Aaah! zapomniałam o najważniejszym. Dzisiaj zaliczyłam coś... w rodzaju życiówki. Otóż pierwszy raz wyprzedziłam normalnym tempem innego biegacza :bum: czy też raczej powinnam uściślić - biegaczkę. Wiem, wiem, nie biegła zwrotnie szybko, ale jednak... zawsze od czegoś trzeba zacząć :hejhej:
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

No i udało się 35' wczoraj :) Aura generalnie była niesprzyjająca, ale mi sprzyjała. Udało mi się trafić na przerwę w opadach, a temperatura była super. Zaczynałam bieg jak jeszcze lekko siąpiło, gdy wracałam zaczął wiać mocny, "przeddeszczowy" wiatr. Och, ten wiatr trochę dał mi w kość, bo wiał mocno, prawie od połowy trasy. Musiałam się więc bardziej wysilić... :lalala: na szczęście podbieg się udał, tym razem o nim nie zapomniałam :hejhej:
Co prawda porę i miejsce dobrałam niezbyt przewidująco, biorąc pod uwagę kulturalne zdarzenia tego weekendu :spoko: dziwnie się czułam, gdy w trakcie biegu jedna pani zapraszała mnie na kawę, a dwie inne namawiały na ankietę :bum: chyba nie były zdziwione, że odmawiałam grzecznie, cała ociekająca i zziajana.

Na przemyślenia nie miałam w związku z tym wiele czasu. Tym bardziej, że moje myśli skupiały się głównie na ustaleniu kolejności przygotowań wieczornych. Po zajęciach padałam i już sądziłam, że nie uda mi się pobiec, ale wcześniej zdążyłam ukraść prawie godzinę na sen, więc trochę zregenerowałam siły. Po bieganiu, prysznicu i lekkim posiłku zabrałam się za spokojne przygotowywanie kolacji :) Po zastawieniu stołu naszła mnie myśl, że jednak mocno zmieniłam styl jedzenia, w porównaniu z czasami studiów i byłam z siebie nawet trochę dumna :hej: dla "odreagowania" oraz dla osób niewarzywnoowocowozdrowożernych postawiłam miskę z chipsami, która wydawała się jakby nie na miejscu.
Cały wieczór udał się wyśmienicie, a na miasto dotarliśmy prawie na czas...
Teraz jestem już po akcji "kuchnia", więc wszytko umyte i posprzątane. Mogę więc przejść do kolejnej części dnia, czyli relaksu :)
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Nareszcie mam chwilę czasu na pisanie...
W zeszły poniedziałek zaliczyłam planowe 20' przed pracą.
Biegło mi się w porządku, ale później okazało się, że to był mój ostatni bieg w Krk, ponieważ w środę już nie zdążyłam :smutek:

Za to wczoraj bieg 45' w nowym terenie. Zasadniczo wróciłam na trasę, na której zaczynałam bieganie (nielicząc 3-y miesięcznego epizodu biegowego w na Erazmusie, o którym jeszcze nie wspominałam :bum: ). Mój błąd, że nie przeliczyłam sobie trasy na mapie, bo przez większość drogi zastanawiałam się gdzie mam pobiec, żeby udało mi się zrobić te 45 minut :oczko: Dobiegłam do końca pobliskiej miejscowości, później do lasu na chwilę. Po drodze obszczekały mnie psy, prawie jak listonosza, a ja niemal z wyrzutami sumienia zastanawiałam się, jak bardzo musi to wkurzać ludzi idących do pracy... hmm... :jatylko:
W efekcie źle obliczyłam czas i musiałam zrobić dodatkową pętlę, a ćwiczenia, które robiłam w początkowej fazie biegu, robiłam pod górę. Generalnie ciągłe szukanie trasy, która nie urwałaby się nagle przed czyjąś furtką, było lekko frustrująca :) Teren urozmaicony bardzo, dużo podbiegów.
Przemyślenia: zrobiłam niemal wirtualną mapę terenu w głowie, ale jutro idę testować jeszcze jedną trasę.

Wieczorem z powodu takiego tyci tyci urwania chmury mieliśmy małą awarię w ogródku i trzeba było trochę łopatą się pobawić w ciemnościach. Jakby nie było, lubię biegać po kałużach w kaloszach ;) Całe szczęście sytuację opanowaliśmy i można było spać spokojnie.

Zważyłam się dzisiaj :szok: jestem na -1,7! :hej:
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Dziwne, jak krótka chwila zmienia, ucina życie ludzi... :chlip: Zawirowało się. Uciekłam w góry i zmasakrowałam stopy. Teraz zero biegu i kolejny wypad w góry, na tydzień. Bieg? Może za tydzień na plaży...
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
Awatar użytkownika
Rainbow_Serpentine
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2009, 14:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sg

Nieprzeczytany post

Eh... najchętniej nie wychodziłabym nigdzie i siedziała w domu. Ale zdecydowałam w ten weekend, że muszę wrócić do normalnego trybu życia, bo oszaleję!

Teraz nie mam siły na nic, co wymagałoby jakiejkolwiek dyscypliny... :ojnie: walka z samą sobą narazie przestałam mnie zupełnie obchodzić, dlatego spróbuję czegoś innego. Czuję, że potrzebuję siły, więc od teraz testuję biegi po lesie. Górki tu konkretne, więc będzie ciężko, ale to chyba jedyne wyjście.
Plan B: basenów tutaj od groma, więc w deszczowe dni będzie basen. Dla relaksu... Dla mnie... i dla tej radości życia, której mi teraz potrzeba.
"Grzechy zaniechania są poważniejsze niż grzechy popełnione w działaniu". P. Drucker
ODPOWIEDZ