Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Cześć wszystkim!
Na początku kilka zdań o mnie i mojej przygodzie z bieganiem:
Nigdy nie lubiłem biegać (nieźle się zaczyna, co...?). W szkole biegi były dla mnie katorgą, i dopiero przed ślubem dałem bieganiu kolejną szansę, ponieważ chciałem schudnąć. Cel został osiągnięty (-10 kg), a przy okazji szczerze polubiłem bieganie. Po ślubie przez jakiś czas biegałem w miarę regularnie i z tego okresu pochodzi mój największy "wyczyn" - przebiegłem dystans półmaratonu, ponieważ chciałem sprawdzić czy dam radę
Wynik - 2:20 - jest katastrofą biegową, ale ja i tak jestem z tego bardzo dumny.
Potem przeprowadziliśmy się z żoną i jakoś na bieganie przestało starczać czasu. Jednak gdy ostatnio zobaczyłem na wadze 87,5 kg (nigdy tak dużo nie ważyłem), postanowiłem, że muszę schudnąć, a przecież już wiem, że najlepszym sposobem jest bieganie...
Moim głównym celem jest pobiec w 3 Poznań Półmaratonie 28 marca 2010, i jeżeli się uda, uzyskać lepszy czas niż wspomniane 2:20.
Oprócz tego chciałbym w rezultacie treningów zgubić kilka kilogramów...
Nade wszystko chciałbym regularnie biegać, czego podczas ostatnich miesięcy bardzo mi brakowało.
Buty Reebok, modelu nie pomnę, ale dobrze się w nich biega.
Zegarek Timex Ironman (prezent od żony i szwagra )
Nie mam ściśle rozpisanej diety, ale staram się jeść regularne posiłki i ograniczać śmiecio-jedzenie.
Trenuję na razie bez określonego planu, ale wg następującego schematu:
Wtorek i czwartek - biegam z pracy do domu - ok. 6,3 km.
Sobota lub niedziela - dłuższy bieg po lasku.
Dodatkowo w poniedziałki i piątki mam treningi capoeiry, dlatego na treningach biegowych będę tylko biegał.
Blog zakładam po to, by:
1. Móc dzielić się z Wami moim bieganiem.
2. Jako narzędzie samokontroli i motywator
Jeżeli macie ochotę cokolwiek skomentować, chcielibyście mi coś poradzić - wszelkie uwagi będą mile widziane.
Na koniec tego pierwszego posta:
wielką inspiracją dla mnie jest postać Ryana Halla i to, w jaki sposób potrafi połączyć w swoim życiu żywą wiarę i bieganie. Mam nadzieję, że uda mi się na moim poziomie uczynić coś podobnego.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Qba
Na początku kilka zdań o mnie i mojej przygodzie z bieganiem:
Nigdy nie lubiłem biegać (nieźle się zaczyna, co...?). W szkole biegi były dla mnie katorgą, i dopiero przed ślubem dałem bieganiu kolejną szansę, ponieważ chciałem schudnąć. Cel został osiągnięty (-10 kg), a przy okazji szczerze polubiłem bieganie. Po ślubie przez jakiś czas biegałem w miarę regularnie i z tego okresu pochodzi mój największy "wyczyn" - przebiegłem dystans półmaratonu, ponieważ chciałem sprawdzić czy dam radę
Wynik - 2:20 - jest katastrofą biegową, ale ja i tak jestem z tego bardzo dumny.
Potem przeprowadziliśmy się z żoną i jakoś na bieganie przestało starczać czasu. Jednak gdy ostatnio zobaczyłem na wadze 87,5 kg (nigdy tak dużo nie ważyłem), postanowiłem, że muszę schudnąć, a przecież już wiem, że najlepszym sposobem jest bieganie...
Moim głównym celem jest pobiec w 3 Poznań Półmaratonie 28 marca 2010, i jeżeli się uda, uzyskać lepszy czas niż wspomniane 2:20.
Oprócz tego chciałbym w rezultacie treningów zgubić kilka kilogramów...
Nade wszystko chciałbym regularnie biegać, czego podczas ostatnich miesięcy bardzo mi brakowało.
Buty Reebok, modelu nie pomnę, ale dobrze się w nich biega.
Zegarek Timex Ironman (prezent od żony i szwagra )
Nie mam ściśle rozpisanej diety, ale staram się jeść regularne posiłki i ograniczać śmiecio-jedzenie.
Trenuję na razie bez określonego planu, ale wg następującego schematu:
Wtorek i czwartek - biegam z pracy do domu - ok. 6,3 km.
Sobota lub niedziela - dłuższy bieg po lasku.
Dodatkowo w poniedziałki i piątki mam treningi capoeiry, dlatego na treningach biegowych będę tylko biegał.
Blog zakładam po to, by:
1. Móc dzielić się z Wami moim bieganiem.
2. Jako narzędzie samokontroli i motywator
Jeżeli macie ochotę cokolwiek skomentować, chcielibyście mi coś poradzić - wszelkie uwagi będą mile widziane.
Na koniec tego pierwszego posta:
wielką inspiracją dla mnie jest postać Ryana Halla i to, w jaki sposób potrafi połączyć w swoim życiu żywą wiarę i bieganie. Mam nadzieję, że uda mi się na moim poziomie uczynić coś podobnego.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Qba
Ostatnio zmieniony 12 mar 2011, 22:49 przez Qba Krause, łącznie zmieniany 4 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Hej!
Poniżej wypiska z treningu niedzielnego.
Wreszcie pobiegać, po kilkumiesięcznej przerwie, i przeżyć...
Raczej chłodno, na szczęście bez opadów, w lasku sucho.
Bieg z domu do lasku, krótki odcinek po lesie, powrót do domu.
Udało się truchtać bez przerwy przez 45 minut - hurra!!!
Tempo żółwie - dobiegnięcie do lasku zajęło 20 minut, a pamiętam, że bywało już 15... Ale to dopiero początki, prawda?
Co bardzo ważne, udało się dobiec do domu nie przerywając ani na chwilę biegu, dzięki czemu cały czas było mi ciepło.
Orientacyjne międzyczasy, niestety nie wiem, po jakim dystansie:
1. 10:50
2. 19:47
3. 29:58
4. 37:09
5. 45:39
Ciekawe, jak ta sama pętelka będzie przedstawiać się za miesiąc...
Komentarz:
- najbardziej cieszę się z tego, że znowu zacząłem biegać. Dopiero w trakcie treningu uświadomiłem sobie, jak bardzo brakowało mi biegania!
- po drodze spotkałem dwie osoby biegające - pozdrowiliśmy się skinieniem dłoni - każde takie pozdrowienie daje mi dodatkowy zastrzyk energii. Pewnie dorabiam sobie teorię do zwykłego gestu, ale w geście tym odczytuję wiadomość: jesteśmy w tym razem, doceniam Twój wysiłek i życzę Ci powodzenia! Nawet jeśli to nadinterpretacja, to chcę tak myśleć
- po powrocie do domu czułem, że mogę góry przenosić - przez cały dzień miałem mnóstwo energii i humoru.
Pozdrawiam, miłego dnia!
Qba
Poniżej wypiska z treningu niedzielnego.
Wreszcie pobiegać, po kilkumiesięcznej przerwie, i przeżyć...
Raczej chłodno, na szczęście bez opadów, w lasku sucho.
Bieg z domu do lasku, krótki odcinek po lesie, powrót do domu.
Udało się truchtać bez przerwy przez 45 minut - hurra!!!
Tempo żółwie - dobiegnięcie do lasku zajęło 20 minut, a pamiętam, że bywało już 15... Ale to dopiero początki, prawda?
Co bardzo ważne, udało się dobiec do domu nie przerywając ani na chwilę biegu, dzięki czemu cały czas było mi ciepło.
Orientacyjne międzyczasy, niestety nie wiem, po jakim dystansie:
1. 10:50
2. 19:47
3. 29:58
4. 37:09
5. 45:39
Ciekawe, jak ta sama pętelka będzie przedstawiać się za miesiąc...
Komentarz:
- najbardziej cieszę się z tego, że znowu zacząłem biegać. Dopiero w trakcie treningu uświadomiłem sobie, jak bardzo brakowało mi biegania!
- po drodze spotkałem dwie osoby biegające - pozdrowiliśmy się skinieniem dłoni - każde takie pozdrowienie daje mi dodatkowy zastrzyk energii. Pewnie dorabiam sobie teorię do zwykłego gestu, ale w geście tym odczytuję wiadomość: jesteśmy w tym razem, doceniam Twój wysiłek i życzę Ci powodzenia! Nawet jeśli to nadinterpretacja, to chcę tak myśleć
- po powrocie do domu czułem, że mogę góry przenosić - przez cały dzień miałem mnóstwo energii i humoru.
Pozdrawiam, miłego dnia!
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
13 października, wtorek.
Zgodnie z postanowieniem spróbować dobiec do domu z pracy.
Zimno i wietrznie. Po pięciu minutach zaczęło padać i padało przez następne 20.
Z pomocą Google Earth wyznaczyłem sobie dystans oraz kilka punktów pomiaru czasu. Nie zawsze wypadają one na pełnych kilometrach, ponieważ łatwiej było dobrać charakterystyczne punkty orientacyjne np. na 1,5 km.
Trasa "Do Domu"
1,5 km - 10:03
3 km - 20:19
5 km - 35:27
5,9 km - 41:06
Tempo średnie - 6:57/km
Komentarz do treningu:
- popełniłem błąd na samym starcie i nie rozgrzałem się ani trochę przed biegiem. Czułem to w trakcie treningu niestety. Dodatkowo po pierwszym kilometrze pojawił się kłujący ból w klatce piersiowej. Ponieważ w tym samym momencie zaczęło padać, nie chciałem przerywać biegu, raz z obawy przed przeziębieniem, dwa - chciałem pomimo kłód rzucanych pod nogi przez los zrealizować cel,
- ból niestety nie odpuścił aż do domu, przez co cały czas koncentrowałem się na oddechu i na tym, by po prostu przetrwać. Czas przestał być istotny, kiedy każdy wydech sprawiał ból,
- deszcz oraz pełny plecak na plecach nie miały wpływu na jakość treningu. Obawiałem się, czy plecak nie będzie żył własnym życiem, ale trzymał się świetnie pleców i nie dawał znaków obecności,
- trasa okazała się bardzo przyjemna, są nawet dwa podbiegi, które w jakiś dziwny sposób ciężej było pokonać biegnąc niż wcześniej na rowerze...
Z dumą stwierdzam, że nie nażarłem się na noc śmieci, a nawet po treningu przyrządziłem sobie bardzo zdrowy posiłek: kurczak z warzywami z parowaru. Przy okazji polecam gorąco wszystkim parowar: jedzenie szybko się przyrządza, nie potrzeba przypraw, jest zdrowe, bez tłuszczu, i co bardzo ważne - SMACZNE naturalnym smakiem potraw.
Dzięki kilku poziomom można jednocześnie przygotować np. warzywa i mięso, parowar sam wyłączy się po upłynięciu określonego czasu.
Dla mnie przydatny dodatkowo ze względu na fakt, że moja żona (Aniu - buziaki) jest w ciąży i nie może jeść smażonych potraw.
Komentarz ogólny:
- cieszę się, że pomimo trudności udało się zrealizować cel na wczorajszy trening, ponieważ trudności pojawiły się już na początku, tym większa satysfakcja z końcowego "sukcesu",
- Google Earth - moje wczorajsze odkrycie - świetna sprawa, niesamowite wrażenie całego świata dostępnego dla Twoich oczu, no i rewelacyjne narzędzie do wyznaczania tras biegowych,
- wielki filozof Fryderyk Nietzsche w "Zmierzchu Bogów napisał": Co cię nie zabije, uczyni cię silniejszym. Co ciekawe, te słowa, pomimo że padły z ust człowieka mającego w pogardzie chrześcijaństwo, znajdują potwierdzenie w historii Jezusa dźwigającego krzyż na Golgotę. To nie tak, że z każdym Jego upadkiem drżymy, czy uda Mu się zanieść krzyż na szczyt, ale z każdym upadkiem i powstaniem z niego, upewniamy się, że Jezus wytrwa. Warto odnajdywać przykłady zastosowania powyższego we własnym życiu, nawet kiedy są to rzecz tak pozornie błahe, jak bieganie.
Tym filozoficznym wtrętem kończę już mój przydługi wpis
Qba
Zgodnie z postanowieniem spróbować dobiec do domu z pracy.
Zimno i wietrznie. Po pięciu minutach zaczęło padać i padało przez następne 20.
Z pomocą Google Earth wyznaczyłem sobie dystans oraz kilka punktów pomiaru czasu. Nie zawsze wypadają one na pełnych kilometrach, ponieważ łatwiej było dobrać charakterystyczne punkty orientacyjne np. na 1,5 km.
Trasa "Do Domu"
1,5 km - 10:03
3 km - 20:19
5 km - 35:27
5,9 km - 41:06
Tempo średnie - 6:57/km
Komentarz do treningu:
- popełniłem błąd na samym starcie i nie rozgrzałem się ani trochę przed biegiem. Czułem to w trakcie treningu niestety. Dodatkowo po pierwszym kilometrze pojawił się kłujący ból w klatce piersiowej. Ponieważ w tym samym momencie zaczęło padać, nie chciałem przerywać biegu, raz z obawy przed przeziębieniem, dwa - chciałem pomimo kłód rzucanych pod nogi przez los zrealizować cel,
- ból niestety nie odpuścił aż do domu, przez co cały czas koncentrowałem się na oddechu i na tym, by po prostu przetrwać. Czas przestał być istotny, kiedy każdy wydech sprawiał ból,
- deszcz oraz pełny plecak na plecach nie miały wpływu na jakość treningu. Obawiałem się, czy plecak nie będzie żył własnym życiem, ale trzymał się świetnie pleców i nie dawał znaków obecności,
- trasa okazała się bardzo przyjemna, są nawet dwa podbiegi, które w jakiś dziwny sposób ciężej było pokonać biegnąc niż wcześniej na rowerze...
Z dumą stwierdzam, że nie nażarłem się na noc śmieci, a nawet po treningu przyrządziłem sobie bardzo zdrowy posiłek: kurczak z warzywami z parowaru. Przy okazji polecam gorąco wszystkim parowar: jedzenie szybko się przyrządza, nie potrzeba przypraw, jest zdrowe, bez tłuszczu, i co bardzo ważne - SMACZNE naturalnym smakiem potraw.
Dzięki kilku poziomom można jednocześnie przygotować np. warzywa i mięso, parowar sam wyłączy się po upłynięciu określonego czasu.
Dla mnie przydatny dodatkowo ze względu na fakt, że moja żona (Aniu - buziaki) jest w ciąży i nie może jeść smażonych potraw.
Komentarz ogólny:
- cieszę się, że pomimo trudności udało się zrealizować cel na wczorajszy trening, ponieważ trudności pojawiły się już na początku, tym większa satysfakcja z końcowego "sukcesu",
- Google Earth - moje wczorajsze odkrycie - świetna sprawa, niesamowite wrażenie całego świata dostępnego dla Twoich oczu, no i rewelacyjne narzędzie do wyznaczania tras biegowych,
- wielki filozof Fryderyk Nietzsche w "Zmierzchu Bogów napisał": Co cię nie zabije, uczyni cię silniejszym. Co ciekawe, te słowa, pomimo że padły z ust człowieka mającego w pogardzie chrześcijaństwo, znajdują potwierdzenie w historii Jezusa dźwigającego krzyż na Golgotę. To nie tak, że z każdym Jego upadkiem drżymy, czy uda Mu się zanieść krzyż na szczyt, ale z każdym upadkiem i powstaniem z niego, upewniamy się, że Jezus wytrwa. Warto odnajdywać przykłady zastosowania powyższego we własnym życiu, nawet kiedy są to rzecz tak pozornie błahe, jak bieganie.
Tym filozoficznym wtrętem kończę już mój przydługi wpis
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
15 października, czwartek
Powtórzyć "wyczyn" z wtorku czyli dobiec do domu.
Chłodno, ale bez opadów. Wiatr słaby, nie przeszkadzał w biegu
1,5 km - 9:56
3 km - 20:15
5 km - 33:47
5,9 km - 38:54
Tempo średnie - 6:40/km
Komentarz do treningu:
- biegło się lepiej niż we wtorek. Kłujący ból niestety znowu się pojawił, ale słabszy - nie przeszkadzał w biegu,
- pierwsze 3 km powolutku, również z obawy przed bólem. Na kolejnym odcinku starałem się odrobinę przyspieszyć, udało się. Ostatni kilometr cały czas przyspieszając, ostatnie metry już naprawdę szybko i ładnym, długim krokiem,
- podsumowując: jestem bardzo zadowolony z treningu i liczę na kolejne postępy.
Świetne jest to, że kiedy się więcej ruszam, mam mniejszą ochotę na niezdrowe jedzenie. Na warzywa, których nie jestem szczególnym fanem, mam ostatnią ochotę codziennie! W pracy nie jadłem w tym tygodniu chałek ani jogobuł, które normalnie występowały co drugi dzień.
Komentarz ogólny:
- nie mogę się już doczekać weekendu, kiedy to spróbuję pobiec troszkę dłużej, wolno, ale dłużej... Po pierwsze, jestem ciekawy, czy dam w ogóle radę, po drugie UWIELBIAM BIEGANIE,
- załaduję sobie chyba na mp3 jakiegoś audiobooka, świetnie mi się przy nich biega dłuższe treningi - przedłużam je, żeby się dowiedzieć "co było dalej"
Trzymajcie za mnie kciuki!
Pozdrawiam,
Qba
Powtórzyć "wyczyn" z wtorku czyli dobiec do domu.
Chłodno, ale bez opadów. Wiatr słaby, nie przeszkadzał w biegu
1,5 km - 9:56
3 km - 20:15
5 km - 33:47
5,9 km - 38:54
Tempo średnie - 6:40/km
Komentarz do treningu:
- biegło się lepiej niż we wtorek. Kłujący ból niestety znowu się pojawił, ale słabszy - nie przeszkadzał w biegu,
- pierwsze 3 km powolutku, również z obawy przed bólem. Na kolejnym odcinku starałem się odrobinę przyspieszyć, udało się. Ostatni kilometr cały czas przyspieszając, ostatnie metry już naprawdę szybko i ładnym, długim krokiem,
- podsumowując: jestem bardzo zadowolony z treningu i liczę na kolejne postępy.
Świetne jest to, że kiedy się więcej ruszam, mam mniejszą ochotę na niezdrowe jedzenie. Na warzywa, których nie jestem szczególnym fanem, mam ostatnią ochotę codziennie! W pracy nie jadłem w tym tygodniu chałek ani jogobuł, które normalnie występowały co drugi dzień.
Komentarz ogólny:
- nie mogę się już doczekać weekendu, kiedy to spróbuję pobiec troszkę dłużej, wolno, ale dłużej... Po pierwsze, jestem ciekawy, czy dam w ogóle radę, po drugie UWIELBIAM BIEGANIE,
- załaduję sobie chyba na mp3 jakiegoś audiobooka, świetnie mi się przy nich biega dłuższe treningi - przedłużam je, żeby się dowiedzieć "co było dalej"
Trzymajcie za mnie kciuki!
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
18 października, niedziela
Dłuższe bieganie po lesie.
Pomimo braku szczegółowego planu treningowe (przynajmniej na razie), chciałbym skorzystać z doświadczenia i ogólnych zasad treningów biegowych, dlatego na niedziele, w które też mam więcej czasu, planuję dłuższe biegi po lesie.
Chłodno, ale nie zimno. Lekka mżawka, w lesie praktycznie nieodczuwalna. Wiatr słaby. Dobre warunki do biegania
1,5 km - 10:40
3 km - 21:01
4,3 km - 31:08
6:45 km - 45:27
9,5 km - 1:06:00
10,5 km - 1:13:25
11,9 km - 1:21:00
Tempo średnie - 6:48/km
Uff...
Komentarz do treningu:
- pierwsze 3 kilometry, czyli dobieg do lasku powolutku, żeby nie pojawił się ból w klatce - przysłał tylko kartkę znad morza
- w lasku troszeczkę szybciej, badając samego siebie, jakie tempo jest komfortowe,
- tradycyjnie przed domem chwilka szybciej.
Chciałbym się pochwalić, że po raz pierwszy biegałem w legginsach biegowych, świeżo zakupionych w... Realu, Spokojnie, spokojnie, chodzi o Tchibo. Biegało się fantastycznie, cały czas ciepło w nogi, nie było czuć chłodu, który towarzyszył mi kiedy biegałem w spodniach dresowych.
Przebiegając obok przystanku autobusowego wzbudziłem atak wesołości dwóch dziewczyn - chyba nieprzyzwyczajonych do widoku faceta w rajtuzach
Ucieszyłem się, że moje bieganie jest powodem szczęścia i radości nie tylko dla mnie samego, ale również dla tych dwóch panien chociażby
Komentarz:
- do mp3 załadowałem sobie audiobooka - pierwszy tom sagi o wiedźminie Sapkowskiego. Świetnie się biega słuchając książki - minuty biegną niepostrzeżenie, chciałoby się nawet biec jeszcze i jeszcze, tylko po to by dowiedzieć się "co było dalej"...
- czułem się bardzo dobrze, trasa dostarczała mi atrakcji: biegaczka, którą spotkałem w lesie dwukrotnie (pozdrawiam), trening bractwa rycerskiego (uszedłem z życiem), błoto, błoto, błoto, pięknie śpiewający ptak (niestety nie wiem jaki...), poza tym grupka matek z wózkami, starsi państwo z kijkami do nordic walking, ludzie z psami, no i oczywiście wspomniane dziewczyny, które tak hojnie obdarzyły mnie swoim śmiechem...,
- nie mogę doczekać się kolejnej niedzieli, może tym razem będzie lepszy czas, albo dłuższy dystans, kto wie?
Pozdrawiam,
Qba
Dłuższe bieganie po lesie.
Pomimo braku szczegółowego planu treningowe (przynajmniej na razie), chciałbym skorzystać z doświadczenia i ogólnych zasad treningów biegowych, dlatego na niedziele, w które też mam więcej czasu, planuję dłuższe biegi po lesie.
Chłodno, ale nie zimno. Lekka mżawka, w lesie praktycznie nieodczuwalna. Wiatr słaby. Dobre warunki do biegania
1,5 km - 10:40
3 km - 21:01
4,3 km - 31:08
6:45 km - 45:27
9,5 km - 1:06:00
10,5 km - 1:13:25
11,9 km - 1:21:00
Tempo średnie - 6:48/km
Uff...
Komentarz do treningu:
- pierwsze 3 kilometry, czyli dobieg do lasku powolutku, żeby nie pojawił się ból w klatce - przysłał tylko kartkę znad morza
- w lasku troszeczkę szybciej, badając samego siebie, jakie tempo jest komfortowe,
- tradycyjnie przed domem chwilka szybciej.
Chciałbym się pochwalić, że po raz pierwszy biegałem w legginsach biegowych, świeżo zakupionych w... Realu, Spokojnie, spokojnie, chodzi o Tchibo. Biegało się fantastycznie, cały czas ciepło w nogi, nie było czuć chłodu, który towarzyszył mi kiedy biegałem w spodniach dresowych.
Przebiegając obok przystanku autobusowego wzbudziłem atak wesołości dwóch dziewczyn - chyba nieprzyzwyczajonych do widoku faceta w rajtuzach
Ucieszyłem się, że moje bieganie jest powodem szczęścia i radości nie tylko dla mnie samego, ale również dla tych dwóch panien chociażby
Komentarz:
- do mp3 załadowałem sobie audiobooka - pierwszy tom sagi o wiedźminie Sapkowskiego. Świetnie się biega słuchając książki - minuty biegną niepostrzeżenie, chciałoby się nawet biec jeszcze i jeszcze, tylko po to by dowiedzieć się "co było dalej"...
- czułem się bardzo dobrze, trasa dostarczała mi atrakcji: biegaczka, którą spotkałem w lesie dwukrotnie (pozdrawiam), trening bractwa rycerskiego (uszedłem z życiem), błoto, błoto, błoto, pięknie śpiewający ptak (niestety nie wiem jaki...), poza tym grupka matek z wózkami, starsi państwo z kijkami do nordic walking, ludzie z psami, no i oczywiście wspomniane dziewczyny, które tak hojnie obdarzyły mnie swoim śmiechem...,
- nie mogę doczekać się kolejnej niedzieli, może tym razem będzie lepszy czas, albo dłuższy dystans, kto wie?
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
20 października, wtorek
Utrzymać konsekwencję treningową z poprzedniego tygodnia. Lekko przyspieszyć.
Chłodno, lekka mżawka, ale ogólnie warunki do bieganie dobre. Wiatr słaby.
1,5 km - 9:25
3 km - 18:39
5 km - 31:48
5,9 km - 36:29
Średnie tempo - 6:12/km
Komentarz do treningu:
- dystans krótszy o ok. 20-30 m, nie chciałem się zatrzymywać i troszeczkę ściąłem dwa razy przy przejściu przez ulicę,
- spróbowałem nieco podkręcić tempo, co się naprawdę udało. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy nie udało się aż za dobrze, myślę, że ciężko będzie utrzymać tak duży progres,
- zdaję sobie sprawę że nadal tempo jest żółwie, ale czuję już postęp - bardzo się z tego cieszę,
- ból w klatce piersiowej nie pojawił się - HURRA!
Komentarz ogólny:
- od kilku dni czuję się dosyć słabo, mam katar i początki kaszlu. Staram się o siebie dbać, łykam Rutinoscorbin, pomagam sobie herbatą z cytryną, Otrivinem i Acatarem. Miejmy nadzieję, że żadne choróbsko się nie rozwinie...
- Za tydzień będę chyba musiał już zmienić trasę, ponieważ po zmianie czasu dzień będzie się wcześniej kończył i musiałbym biegać w lesie po ciemku... Z tego powodu trzeba będzie wyznaczyć nową trasę do domu, o ok. 1,5 km dłuższą.
- znalazłem ostatnio w internecie informacje, że w 1982 r. papież Jan Paweł II tak skomentował maraton nowojorski: "Maraton nowojorski - fantastyczne wydarzenie". Zastanawiam się, czy było to tylko jedno zdanie, czy dłuższy komentarz? Macie może info na ten temat?
Pozdrawiam,
Qba
Utrzymać konsekwencję treningową z poprzedniego tygodnia. Lekko przyspieszyć.
Chłodno, lekka mżawka, ale ogólnie warunki do bieganie dobre. Wiatr słaby.
1,5 km - 9:25
3 km - 18:39
5 km - 31:48
5,9 km - 36:29
Średnie tempo - 6:12/km
Komentarz do treningu:
- dystans krótszy o ok. 20-30 m, nie chciałem się zatrzymywać i troszeczkę ściąłem dwa razy przy przejściu przez ulicę,
- spróbowałem nieco podkręcić tempo, co się naprawdę udało. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy nie udało się aż za dobrze, myślę, że ciężko będzie utrzymać tak duży progres,
- zdaję sobie sprawę że nadal tempo jest żółwie, ale czuję już postęp - bardzo się z tego cieszę,
- ból w klatce piersiowej nie pojawił się - HURRA!
Komentarz ogólny:
- od kilku dni czuję się dosyć słabo, mam katar i początki kaszlu. Staram się o siebie dbać, łykam Rutinoscorbin, pomagam sobie herbatą z cytryną, Otrivinem i Acatarem. Miejmy nadzieję, że żadne choróbsko się nie rozwinie...
- Za tydzień będę chyba musiał już zmienić trasę, ponieważ po zmianie czasu dzień będzie się wcześniej kończył i musiałbym biegać w lesie po ciemku... Z tego powodu trzeba będzie wyznaczyć nową trasę do domu, o ok. 1,5 km dłuższą.
- znalazłem ostatnio w internecie informacje, że w 1982 r. papież Jan Paweł II tak skomentował maraton nowojorski: "Maraton nowojorski - fantastyczne wydarzenie". Zastanawiam się, czy było to tylko jedno zdanie, czy dłuższy komentarz? Macie może info na ten temat?
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
22 października, czwartek
Zdecydowałem się dzisiaj nie biegać ze względu na przeziębienie.
Dodatkowo nie kończę dzisiaj pracy w biurze ale w centrum miasta u prawnika, więc nawet dobrze się złożyło... Trochę mi przykro, że nie pobiegam dzisiaj, ale może lepiej poczekać do niedzieli na lepsze samopoczucie...
W zamian
Pierwszy tydzień, więc cele bardzo proste: zacząć biegać!
Cel został zrealizowany, w tygodniu 11-17 listopada wykonałem 3 treningi, z czego jestem bardzo zadowolony.
2 razy 5,9 km z pracy do domu i ok. 6 km w niedzielę, łącznie ok. 18 km.
Tempo bardzo wolne, ale takie są początki - jest co poprawiać
Do dotychczasowego zestawu dokupiłem biegowe legginsy, które są świetne, oraz rękawiczki i przepaskę by chronić organizm przed utratą ciepła w chłodne jesienne dni.
Po raz kolejny zachwyciłem się moim zegarkiem... fantastyczna sprawa!
Pierwsze koty za płoty - po tygodniu czuć delikatny progres, jakby biegowy mechanizm budził się do życia, powoli rozkręcał. Psychicznie czuję się świetnie, miłość do biegania wybuchła gwałtownym płomieniem, oby tak się stało również z formą
Komentarz:
Jako komentarz chciałbym się z Wami podzielić jedną refleksją na temat biegania, pewnie nie jest odkrywcza, ale dla mnie bardzo istotna:
- przez 13 lat trenowałem pewien sport, przez ładnych kilka lat na poziomie wyczynowym (rozgrywki II i I ligi, treningi 6-7 razy w tygodniu). W tym okresie rywalizacja sportowa była dla mnie chlebem powszednim, z różnych powodów jednak bardzo mi zbrzydła. Zaczynając biegać zdałem sobie sprawę, że bieganie w zasadniczy sposób różni się od sportu, który uprawiałem, i od dużej liczby innych, tym mianowicie, że swoją wartość w bieganiu mogę określać bez porównywania się do innych.
W sporcie, który trenowałem, bym ja mógł wygrać, ktoś musiał przegrać, by być lepszym, musiałem pokonać wielu innych, tym samym, im ja bardziej chciałem być lepszym, tym więcej innych ludzi musiało być gorszymi.
W bieganiu mogę być sam, bez przeciwnika - mogę całe życie po prostu poprawiać swoje czasy, nie porównując się z nikim. Co więcej, specyfika długich biegów, które najbardziej mi się podobają, sprawia, że innych zawodników mogę traktować jako partnerów i przyjaciół również podczas samych zawodów/treningów.
Ta perspektywa tak bardzo różni się od tej, do której przyzwyczajony byłem przez wiele lat!!!
To również jeden z powodów, dla których pokochałem bieganie - jedyną osobą, którą chcę pokonać, jestem ja sam i moje ograniczenia i słabości.
Pozdrawiam serdecznie,
Qba
Zdecydowałem się dzisiaj nie biegać ze względu na przeziębienie.
Dodatkowo nie kończę dzisiaj pracy w biurze ale w centrum miasta u prawnika, więc nawet dobrze się złożyło... Trochę mi przykro, że nie pobiegam dzisiaj, ale może lepiej poczekać do niedzieli na lepsze samopoczucie...
W zamian
Pierwszy tydzień, więc cele bardzo proste: zacząć biegać!
Cel został zrealizowany, w tygodniu 11-17 listopada wykonałem 3 treningi, z czego jestem bardzo zadowolony.
2 razy 5,9 km z pracy do domu i ok. 6 km w niedzielę, łącznie ok. 18 km.
Tempo bardzo wolne, ale takie są początki - jest co poprawiać
Do dotychczasowego zestawu dokupiłem biegowe legginsy, które są świetne, oraz rękawiczki i przepaskę by chronić organizm przed utratą ciepła w chłodne jesienne dni.
Po raz kolejny zachwyciłem się moim zegarkiem... fantastyczna sprawa!
Pierwsze koty za płoty - po tygodniu czuć delikatny progres, jakby biegowy mechanizm budził się do życia, powoli rozkręcał. Psychicznie czuję się świetnie, miłość do biegania wybuchła gwałtownym płomieniem, oby tak się stało również z formą
Komentarz:
Jako komentarz chciałbym się z Wami podzielić jedną refleksją na temat biegania, pewnie nie jest odkrywcza, ale dla mnie bardzo istotna:
- przez 13 lat trenowałem pewien sport, przez ładnych kilka lat na poziomie wyczynowym (rozgrywki II i I ligi, treningi 6-7 razy w tygodniu). W tym okresie rywalizacja sportowa była dla mnie chlebem powszednim, z różnych powodów jednak bardzo mi zbrzydła. Zaczynając biegać zdałem sobie sprawę, że bieganie w zasadniczy sposób różni się od sportu, który uprawiałem, i od dużej liczby innych, tym mianowicie, że swoją wartość w bieganiu mogę określać bez porównywania się do innych.
W sporcie, który trenowałem, bym ja mógł wygrać, ktoś musiał przegrać, by być lepszym, musiałem pokonać wielu innych, tym samym, im ja bardziej chciałem być lepszym, tym więcej innych ludzi musiało być gorszymi.
W bieganiu mogę być sam, bez przeciwnika - mogę całe życie po prostu poprawiać swoje czasy, nie porównując się z nikim. Co więcej, specyfika długich biegów, które najbardziej mi się podobają, sprawia, że innych zawodników mogę traktować jako partnerów i przyjaciół również podczas samych zawodów/treningów.
Ta perspektywa tak bardzo różni się od tej, do której przyzwyczajony byłem przez wiele lat!!!
To również jeden z powodów, dla których pokochałem bieganie - jedyną osobą, którą chcę pokonać, jestem ja sam i moje ograniczenia i słabości.
Pozdrawiam serdecznie,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
23 października, piątek
Pomimo tego, że dzisiaj wolne od biegania (choć nie wolne od treningów - dzisiaj capoeira!), pozwalam sobie zrobić wpis na blogu z refleksją, która pojawiła się pod wpływem rozwoju dyskusji w komentarzach. Refleksja ta jest dla mnie osobiście na tyle ważna, że pozwalam sobie ją wkleić również tu, w samym blogu, ponieważ ma wielkie znaczenie jako czynnik motywacyjny i jako "kompas" całego mojego podejścia treningowego.
(...) Warto jeszcze przypomnieć o ideale kalokagatii, który pochodzi ze starożytnej Grecji, czyli jest dla nas kulturowo bliższy niż islamski dżihad.
Otóż w starożytności idee piękna i dobra były nierozłączne, również w refleksji nad człowiekiem. Człowiek piękny-dobry to taki, który łączy rozwój duchowy i intelektualny z kształtowaniem swojego ciała przez ćwiczenia fizyczne. To niesamowite, że u podwalin naszej kultury leżał pogląd o ścisłym związku i odpowiedniości pomiędzy sferą cielesną a duchowo-intelektualną. Dziś za to mamy stereotyp sportowca-przygłupa i modelki-idiotki. W starożytności dwie płaszczyzny rozwoju człowieka były widziane razem, ba, sądzono, że prawdziwie człowiek może się zrealizować, wcielić ideał kalokagatii tylko wówczas, gdy obie sfery, cielesna i duchowo-intelektualna idą w parze i uzupełniają się.
Jako przykład wystarczy przywołać Platona, który swoje imię zawdzięczał szerokim barom- filozofowie nie byli zniedołężniałymi starcami, którzy życie spędzili na studiowaniu pism i rozmyślaniach, przypłaconych szeregiem chorób i fizycznych ułomności. . Sam Platon przecież był zwycięzcą igrzysk!!!
Ćwiczenia fizyczne nie tylko wzmacniały i rozwijały ciało. Kształtowały one psychikę człowieka, uczyły wytrwałości w wysiłku, konsekwencji w ćwiczeniach, opanowania własnego ciała, silnej woli. Zmagania sportowe z kolei były wprawianiem się w etycznej postawie: ideał fair play nie jest dodatkiem do starożytnej rywalizacji, jest jej ważnym składnikiem - rywalizacja sportowa musi realizować całość idei piękna-dobra, czyli również aspekt duchowo-intelektualny, dlatego sportowiec zawsze postępuje godnie, sprawiedliwie, z szacunkiem dla rywala, etycznie.
Dzisiejszy sport zapomniał ideę kalokagatii. Być może bieganie, szczególnie bieganie maratońskie, jako że wywodzi się również ze starożytnej Grecji, jest wciąż wypełnione tamtym duchem?
Pomimo tego, że dzisiaj wolne od biegania (choć nie wolne od treningów - dzisiaj capoeira!), pozwalam sobie zrobić wpis na blogu z refleksją, która pojawiła się pod wpływem rozwoju dyskusji w komentarzach. Refleksja ta jest dla mnie osobiście na tyle ważna, że pozwalam sobie ją wkleić również tu, w samym blogu, ponieważ ma wielkie znaczenie jako czynnik motywacyjny i jako "kompas" całego mojego podejścia treningowego.
(...) Warto jeszcze przypomnieć o ideale kalokagatii, który pochodzi ze starożytnej Grecji, czyli jest dla nas kulturowo bliższy niż islamski dżihad.
Otóż w starożytności idee piękna i dobra były nierozłączne, również w refleksji nad człowiekiem. Człowiek piękny-dobry to taki, który łączy rozwój duchowy i intelektualny z kształtowaniem swojego ciała przez ćwiczenia fizyczne. To niesamowite, że u podwalin naszej kultury leżał pogląd o ścisłym związku i odpowiedniości pomiędzy sferą cielesną a duchowo-intelektualną. Dziś za to mamy stereotyp sportowca-przygłupa i modelki-idiotki. W starożytności dwie płaszczyzny rozwoju człowieka były widziane razem, ba, sądzono, że prawdziwie człowiek może się zrealizować, wcielić ideał kalokagatii tylko wówczas, gdy obie sfery, cielesna i duchowo-intelektualna idą w parze i uzupełniają się.
Jako przykład wystarczy przywołać Platona, który swoje imię zawdzięczał szerokim barom- filozofowie nie byli zniedołężniałymi starcami, którzy życie spędzili na studiowaniu pism i rozmyślaniach, przypłaconych szeregiem chorób i fizycznych ułomności. . Sam Platon przecież był zwycięzcą igrzysk!!!
Ćwiczenia fizyczne nie tylko wzmacniały i rozwijały ciało. Kształtowały one psychikę człowieka, uczyły wytrwałości w wysiłku, konsekwencji w ćwiczeniach, opanowania własnego ciała, silnej woli. Zmagania sportowe z kolei były wprawianiem się w etycznej postawie: ideał fair play nie jest dodatkiem do starożytnej rywalizacji, jest jej ważnym składnikiem - rywalizacja sportowa musi realizować całość idei piękna-dobra, czyli również aspekt duchowo-intelektualny, dlatego sportowiec zawsze postępuje godnie, sprawiedliwie, z szacunkiem dla rywala, etycznie.
Dzisiejszy sport zapomniał ideę kalokagatii. Być może bieganie, szczególnie bieganie maratońskie, jako że wywodzi się również ze starożytnej Grecji, jest wciąż wypełnione tamtym duchem?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
18-25 listopada (hihi, bardzo mi się podoba to, że mój tydzień zaczyna się od niedzieli, choć wiem, że z punktu widzenia biegowego to może nieprofesjonalne...)
Kontynuować pracę z pierwszego tygodnia, delikatnie poprawić rezultaty.
Cele wykonane z zastrzeżeniem - brak czwartkowego treningu.
Niedzielne wybieganie i wtorkowy bieg z pracy do domu.
Komentarz do treningów:
1. Niedziela: 11,9 km... Całkiem nieźle, wystarczyło sił by przyspieszyć na końcu, następnego dnia czułem się bardzo dobrze.
2. Wtorek: znaczna poprawa wyników, boję się, że za tydzień utknę w miejscu, z którego ciężko już będzie o dalsze postępy. Mam nadzieję że to tylko moje schizy...
3. Czwartek: treningu nie było, czułem się źle i postanowiłem odpuścić.
Udaje mi się jeść zdrowiej niż jeszcze kilka tygodni temu. Często korzystam z parowaru zamiast smażenia, jem więcej warzyw i owoców.
Waga pokazała 1 kg mniej niż przed tygodniem - widać efekty treningów i diety.
Komentarz:
- cały czas zmagam się z lekkim przeziębieniem - mam katar i lekki kaszel. Temperatury nie ma, nie mam też takiego poczucia, że "choroba mnie bierze", tym niemniej chodzę cały czas z zatkanym nosem i otoczenie patrzy na mnie podejrzliwie, jak na jakiegoś roznosiciela wrogich mikrobów...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
25 października, niedziela
Wybiegać się.
Raczej ciepło, jakieś 10 stopni. Wiatr słaby, w lesie nieodczuwalny.
Bardzo dobre warunki do biegania.
1,5 km - 9:41
3 km - 19:41
3,9 km - 25:44
5,1 km - 32:45
9,2 km - 1:09:03
13,4 km - 1:37:54
14,4 km - 1:44:39
15,4 km - 1:51:42
16,75 km - 2:00:07
Komentarz do treningu:
- dobieg do lasu (pierwsze trzy kilometry) standardowo wolniutko, na rozgrzanie, kolejne dwa km nieco szybciej - byłem umówiony z Agi nad jeziorkiem, stamtąd biegliśmy razem,
- chyba nie udało mi się zastopować stopera na te ok.10 minut, kiedy czekałem na Agi - wydawało mi się, że zatrzymałem stoper, ale kiedy spojrzę na międzyczas po 9,2 km... - to niemożliwe byśmy biegli tak wolno. Wniosek: między 5 a 9 km było kilka minut przerwy,
- dwie pętelki po lesie z Agi (okazała się świetnym kompanem biegowym, dziękuję!) w miłej atmosferze i przyjemnym tempie minęły bardzo szybko, choć było to ok. 50 minut biegania,
- pożegnałem Agi przy jeziorku i ostatnie 3,25 km do domu próbowałem bieg trochę szybciej,
- niestety nie starczyło sił na przyspieszenie na finiszu, bolały też kolana (i bolą nadal...), dystans naprawdę WYSTARCZAJĄCY, uff... Cel treningowy jak najbardziej zrealizowany, czuję się wybiegany
Komentarz:
- wyjątkowo mało biegaczy spotkaliśmy w lasku, co prawda widzieliśmy jedną grupę, ok. 10 osób, ale nie byliśmy w stanie jej dogonić,
- świetnie się biega w towarzystwie, szczególnie tak sympatycznym ;-P , można też sprawdzić czy tempo biega faktycznie jest konwersacyjne,
- Agi jest już namówiona na wiosenny półmaraton, muszę jeszcze namówić szwagra Piotrka, a może jeszcze kogoś? Fantastycznie byłoby biec w jednej grupie i dopingować się nawzajem podczas biegu,
- jeżeli ktokolwiek ma ochotę na niedzielne bieganie w Lasku Marcelińskim w Poznaniu w tempie żółwio-spacerowym, serdecznie zapraszamy!
Wybiegać się.
Raczej ciepło, jakieś 10 stopni. Wiatr słaby, w lesie nieodczuwalny.
Bardzo dobre warunki do biegania.
1,5 km - 9:41
3 km - 19:41
3,9 km - 25:44
5,1 km - 32:45
9,2 km - 1:09:03
13,4 km - 1:37:54
14,4 km - 1:44:39
15,4 km - 1:51:42
16,75 km - 2:00:07
Komentarz do treningu:
- dobieg do lasu (pierwsze trzy kilometry) standardowo wolniutko, na rozgrzanie, kolejne dwa km nieco szybciej - byłem umówiony z Agi nad jeziorkiem, stamtąd biegliśmy razem,
- chyba nie udało mi się zastopować stopera na te ok.10 minut, kiedy czekałem na Agi - wydawało mi się, że zatrzymałem stoper, ale kiedy spojrzę na międzyczas po 9,2 km... - to niemożliwe byśmy biegli tak wolno. Wniosek: między 5 a 9 km było kilka minut przerwy,
- dwie pętelki po lesie z Agi (okazała się świetnym kompanem biegowym, dziękuję!) w miłej atmosferze i przyjemnym tempie minęły bardzo szybko, choć było to ok. 50 minut biegania,
- pożegnałem Agi przy jeziorku i ostatnie 3,25 km do domu próbowałem bieg trochę szybciej,
- niestety nie starczyło sił na przyspieszenie na finiszu, bolały też kolana (i bolą nadal...), dystans naprawdę WYSTARCZAJĄCY, uff... Cel treningowy jak najbardziej zrealizowany, czuję się wybiegany
Komentarz:
- wyjątkowo mało biegaczy spotkaliśmy w lasku, co prawda widzieliśmy jedną grupę, ok. 10 osób, ale nie byliśmy w stanie jej dogonić,
- świetnie się biega w towarzystwie, szczególnie tak sympatycznym ;-P , można też sprawdzić czy tempo biega faktycznie jest konwersacyjne,
- Agi jest już namówiona na wiosenny półmaraton, muszę jeszcze namówić szwagra Piotrka, a może jeszcze kogoś? Fantastycznie byłoby biec w jednej grupie i dopingować się nawzajem podczas biegu,
- jeżeli ktokolwiek ma ochotę na niedzielne bieganie w Lasku Marcelińskim w Poznaniu w tempie żółwio-spacerowym, serdecznie zapraszamy!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
27 października, wtorek
Po raz ostatni w tym roku pobiec tą trasą do domu.
Przyjemnie, raczej ciepło, wiatr słaby. Bardzo dobre warunki do biegania, pomijając zapadający zmrok.
1,5 km - 8:39
3 km - 18:03
5 km - 31:20
5,9 km - 36:15
Średnie tempo - 6:09/km
Komentarz do treningu:
- w lasku było szaro i nieprzyjemnie, brr... Pod koniec trasy na nieutwardzonej drodze straszne błoto, po ciemku kilka razy wdepnąłem w kałużę bądź głębokie błoto,
- tempo bardzo zbliżone do poprzedniego treningu na tej samej trasie, uważam, że mogłoby być szybsze, aczkolwiek nie jestem pewien czy starczyłoby mi sił...
- od jutra inna trasa, omijająca ciemny las i błotniste drogi, ciekawe jak się sprawdzi?
Komentarza ogólnego dzisiaj nie ma - pustka w głowie...
Pozdrawiam,
Qba
Po raz ostatni w tym roku pobiec tą trasą do domu.
Przyjemnie, raczej ciepło, wiatr słaby. Bardzo dobre warunki do biegania, pomijając zapadający zmrok.
1,5 km - 8:39
3 km - 18:03
5 km - 31:20
5,9 km - 36:15
Średnie tempo - 6:09/km
Komentarz do treningu:
- w lasku było szaro i nieprzyjemnie, brr... Pod koniec trasy na nieutwardzonej drodze straszne błoto, po ciemku kilka razy wdepnąłem w kałużę bądź głębokie błoto,
- tempo bardzo zbliżone do poprzedniego treningu na tej samej trasie, uważam, że mogłoby być szybsze, aczkolwiek nie jestem pewien czy starczyłoby mi sił...
- od jutra inna trasa, omijająca ciemny las i błotniste drogi, ciekawe jak się sprawdzi?
Komentarza ogólnego dzisiaj nie ma - pustka w głowie...
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
29 października, czwartek
Sprawdzić nową trasę.
Chłodno, ale przyjemnie. Bez deszczu. Dobre warunki do biegania.
1,75 km - 10:39
3,8 km - 23:05
5,25 km - 31,55
6,75 km - 40:34
Średnie tempo - 6:01/km
Komentarz do treningu:
- nowa trasa jest w porządku, ma swoje plusy i minusy:
Minusy:
- cały czas twarda nawierzchnia (asfalt, beton, kostka),
- biegnę przy ulicy, przez długi kawałek przy jednej z głównych ulic Poznania, czyli mam efekty specjalne w postaci smrodu i hałasu ruchu ulicznego.
Plusy:
- ciekawa, pofałdowana trasa, kilka podbiegów i zbiegów,
- dłuższa niż poprzednia.
- muszę przyznać, że bieganie po ciemku, lub przy zapadającym zmroku ma swój urok,
- cieszy mnie dalsza poprawa tempa, może niedługo uda się złamać granicę 6 minut na kilometr?
- po raz kolejny przepraszam za dziwne międzyczasy, nie na pełnych kilometrach, ale łapię je w punktach orientacyjnych, poza tym dokładnie trasę wymierzyłem dopiero dzisiaj, dzień po treningu.
Komentarz ogólny:
- wczoraj przed treningiem, pod koniec pracy, moje samopoczucie było kiepskie - mówiąc wprost, nie chciało mi się biec... W ostatniej chwili jednak udało mi się zmobilizować i wyszedł dobry trening. Jestem z tego bardzo zadowolony, takie małe zwycięstwa nad samym sobą budują charakter i wzmacniają motywację.
- mam dwie nowe płyty - House of Lords "Cartesian Dreams" i W.E.T. - fantastyczna muzyka, nie mogę się doczekać na sprawdzenie jej walorów podczas biegu. Pomimo, że słucham różnych rodzajów muzyki, to stara miłość do klasycznego rocka nie rdzewieje. Ciekawe, czy na forum są inni miłośnicy AOR?
- pomyślałem sobie, że do bloga będę dodawał, pod etykietką "Dieta", małe wtręty kulinarne, które pomagają mi trenować/dobrze się odżywiać/lepiej żyć. Początek i pierwszy wpis już niebawem!
Pozdrawiam,
Qba
Sprawdzić nową trasę.
Chłodno, ale przyjemnie. Bez deszczu. Dobre warunki do biegania.
1,75 km - 10:39
3,8 km - 23:05
5,25 km - 31,55
6,75 km - 40:34
Średnie tempo - 6:01/km
Komentarz do treningu:
- nowa trasa jest w porządku, ma swoje plusy i minusy:
Minusy:
- cały czas twarda nawierzchnia (asfalt, beton, kostka),
- biegnę przy ulicy, przez długi kawałek przy jednej z głównych ulic Poznania, czyli mam efekty specjalne w postaci smrodu i hałasu ruchu ulicznego.
Plusy:
- ciekawa, pofałdowana trasa, kilka podbiegów i zbiegów,
- dłuższa niż poprzednia.
- muszę przyznać, że bieganie po ciemku, lub przy zapadającym zmroku ma swój urok,
- cieszy mnie dalsza poprawa tempa, może niedługo uda się złamać granicę 6 minut na kilometr?
- po raz kolejny przepraszam za dziwne międzyczasy, nie na pełnych kilometrach, ale łapię je w punktach orientacyjnych, poza tym dokładnie trasę wymierzyłem dopiero dzisiaj, dzień po treningu.
Komentarz ogólny:
- wczoraj przed treningiem, pod koniec pracy, moje samopoczucie było kiepskie - mówiąc wprost, nie chciało mi się biec... W ostatniej chwili jednak udało mi się zmobilizować i wyszedł dobry trening. Jestem z tego bardzo zadowolony, takie małe zwycięstwa nad samym sobą budują charakter i wzmacniają motywację.
- mam dwie nowe płyty - House of Lords "Cartesian Dreams" i W.E.T. - fantastyczna muzyka, nie mogę się doczekać na sprawdzenie jej walorów podczas biegu. Pomimo, że słucham różnych rodzajów muzyki, to stara miłość do klasycznego rocka nie rdzewieje. Ciekawe, czy na forum są inni miłośnicy AOR?
- pomyślałem sobie, że do bloga będę dodawał, pod etykietką "Dieta", małe wtręty kulinarne, które pomagają mi trenować/dobrze się odżywiać/lepiej żyć. Początek i pierwszy wpis już niebawem!
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
26-31 listopada
Trzeci tydzień trenowania, bardzo udany.
3 treningi:
1. Niedzielny: 16,75 km - naprawdę długi dystans, ale w bardzo spokojnym tempie i w bardzo miłej atmosferze. Czuję, że na tym etapie wytrenowania ten dystans był nawet trochę za duży - kolana bolały następnego dnia. Myślę że na niedzielne wybiegania optymalne jest chwilowo ok. 12-15 km.
2. Wtorkowy: ostatnie bieganie po starej trasie, kolejny mały kroczek do przodu.
3. Czwartkowy: pierwsze bieganie po nowej trasie, w dobrym jak na mnie tempie. Dodatkowo udało mi się pokonać siebie i swoje lenistwo i odbyć trening.
Ze wszystkich treningów jestem zadowolony.
Oprócz biegania mam jeszcze dwa treningi capoeiry tygodniowo, co dodatkowo pomaga zbudować mi formę. Na marginesie dodam, że nie tylko w bieganiu czuję poprawę - na treningach capoeiry mam coraz lepszą kondycję. Mam nadzieję, że forma będzie dalej rosnąć...
Jeżeli chodzi o jedzenie, to w niedzielę rozpoczynającą tydzień waga wskazała kolejny kilogram mniej, natomiast po tygodniu (czyli wczoraj) wskazanie wagi było takie same jak tydzień wcześniej - to znaczy, że w ciągu tego tygodnia treningów nie udało się nic zrzucić.
Komentarz:
- "plan" treningowy spokojnie realizowany. Cały czas towarzyszy mi lekkie przeziębienie, już chciałbym pozbyć się tego kataru i kaszlu...
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
1 listopada, niedziela
Standardowe niedzielne spokojne wybieganie.
Pięknie: ciepło (ok. 8 stopni), wiatr umiarkowany, w lesie słaby, słoneczko, błękitne niebo - świetne warunki do biegania.
1,35 km - 8:00
2,35 km - 14:22
3:40 km - 21:14 (- ~0:30)
7,9 km - 55:57 (czas odcinka 4,5 km - 34:44 -~3 minuty)
11,3 km - 1:14:59 (czas odcinka 3,4 km - 19:01)
Komentarz do treningu:
- trening razem z Agi (bieg) i Anią (rower), która nas dzielnie wspierała i umilała czas rozmową,
- miało to być spokojne wybieganie, wyszło nieco inaczej:
- pierwsze 3,4 km czyli dobieg do jeziorka na spotkanie z Agi było szybsze niż zamierzałem, ponieważ nie chciałem się spóźnić (wyszedłem z domu później niż zamierzałem), tempo średnie 6:15/km,
- kolejne 4,5 km to spokojne bieganie po lesie z Agi i Anią (rowerek), w tempie konwersacyjnym, plus ok. trzy minuty postojów. szacowane tempo średnie - ok. 7:00/km,
- ostatni odcinek - 3,4 km do domu wyszło szybciej - raz że biegliśmy w lesie mniej i wolniej niż planowałem, dwa - spieszyliśmy się do domu, by zdążyć z planem dnia na relację z Maratonu Nowojorskiego :-D , tempo średnie 5:36/km - to już było dla mnie szybko, nie sądzę, bym był w stanie takim tempem przebiec więcej niż 5 km,
- niespodziewane zmiany przyniosły bardzo ciekawe wnioski: po 3 tygodniach treningów tempo konwersacyjne, przyjemne i wygodne zawiera się dla mnie w widełkach ok 7:00/km - 6:15/km; Tempo ostatniego odcinka wykraczało zdecydowanie poza konwersacyjne i jest takim znacznikiem, przy jakim tempie biega mi się już ciężko,
- trening oceniam bardzo pozytywnie, po pierwsze ze względu na znakomite towarzystwo, po drugie ze względu piękną pogodę i cudowną jesień w parku, po trzecie ze względu na ciekawe wnioski treningowe.
Pozdrawiam serdecznie,
Qba
Standardowe niedzielne spokojne wybieganie.
Pięknie: ciepło (ok. 8 stopni), wiatr umiarkowany, w lesie słaby, słoneczko, błękitne niebo - świetne warunki do biegania.
1,35 km - 8:00
2,35 km - 14:22
3:40 km - 21:14 (- ~0:30)
7,9 km - 55:57 (czas odcinka 4,5 km - 34:44 -~3 minuty)
11,3 km - 1:14:59 (czas odcinka 3,4 km - 19:01)
Komentarz do treningu:
- trening razem z Agi (bieg) i Anią (rower), która nas dzielnie wspierała i umilała czas rozmową,
- miało to być spokojne wybieganie, wyszło nieco inaczej:
- pierwsze 3,4 km czyli dobieg do jeziorka na spotkanie z Agi było szybsze niż zamierzałem, ponieważ nie chciałem się spóźnić (wyszedłem z domu później niż zamierzałem), tempo średnie 6:15/km,
- kolejne 4,5 km to spokojne bieganie po lesie z Agi i Anią (rowerek), w tempie konwersacyjnym, plus ok. trzy minuty postojów. szacowane tempo średnie - ok. 7:00/km,
- ostatni odcinek - 3,4 km do domu wyszło szybciej - raz że biegliśmy w lesie mniej i wolniej niż planowałem, dwa - spieszyliśmy się do domu, by zdążyć z planem dnia na relację z Maratonu Nowojorskiego :-D , tempo średnie 5:36/km - to już było dla mnie szybko, nie sądzę, bym był w stanie takim tempem przebiec więcej niż 5 km,
- niespodziewane zmiany przyniosły bardzo ciekawe wnioski: po 3 tygodniach treningów tempo konwersacyjne, przyjemne i wygodne zawiera się dla mnie w widełkach ok 7:00/km - 6:15/km; Tempo ostatniego odcinka wykraczało zdecydowanie poza konwersacyjne i jest takim znacznikiem, przy jakim tempie biega mi się już ciężko,
- trening oceniam bardzo pozytywnie, po pierwsze ze względu na znakomite towarzystwo, po drugie ze względu piękną pogodę i cudowną jesień w parku, po trzecie ze względu na ciekawe wnioski treningowe.
Pozdrawiam serdecznie,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
3 listopada, wtorek
Standardowy cel wtorek/czwartek: z pracy do domu w tempie na jakie pozwala organizm.
Chłodno, wietrznie. Dobre warunki do biegania.
1,75 km - 10:15
3,8 km - 22:19
5,25 km - 30:54
6,75 km - 39:34
Tempo srednie - 5:50/km
Komentarz do treningu:
- bardzo się cieszę, że udało mi się pobiec tę trasę po raz pierwszy w tempie poniżej 6 minut na km! To taki mój pierwszy mały sukces
- pomimo dobrego wyniku nie biegło się komfortowo, na początku było zimno i nogi jakies nierozgrzane... Po 4 km pojawiła się kolka, która na szczęscie po chwili zniknęła. W jej miejsce natomiast pojawiło się uczucie zmęczenia i chęć przerwania biegu. Na szczęscie na ostatnich dwóch km to wszystko odpusciło i ukończyłem trening z dobrym samopoczuciem.
Standardowy cel wtorek/czwartek: z pracy do domu w tempie na jakie pozwala organizm.
Chłodno, wietrznie. Dobre warunki do biegania.
1,75 km - 10:15
3,8 km - 22:19
5,25 km - 30:54
6,75 km - 39:34
Tempo srednie - 5:50/km
Komentarz do treningu:
- bardzo się cieszę, że udało mi się pobiec tę trasę po raz pierwszy w tempie poniżej 6 minut na km! To taki mój pierwszy mały sukces
- pomimo dobrego wyniku nie biegło się komfortowo, na początku było zimno i nogi jakies nierozgrzane... Po 4 km pojawiła się kolka, która na szczęscie po chwili zniknęła. W jej miejsce natomiast pojawiło się uczucie zmęczenia i chęć przerwania biegu. Na szczęscie na ostatnich dwóch km to wszystko odpusciło i ukończyłem trening z dobrym samopoczuciem.