Paweł [madeysky] – w sierpniu 2012 r. maraton < 4 h 15 min
Witam, po długim odpuszczeniu sobie.
Oto plan tego wpisu:
1. Podsumowanie od ostatniego razu
2. Nowy sprzęt
3. Cele biegowe
4. Zawody
5. Ciąg dalszy blogu
Ad.1
Miesiąc:
Liczba treningów: Czas całkowity:
Spalone kalorie:
Sierpień 2011 r.
5 06:55:49
6111
Lipiec 2011 r.
11 07:38:43
6442
Czerwiec 2011 r.
8 05:42:32
4902
Maj 2011 r.
15 09:52:48
8606
Kwiecień 2011 r.
9 07:22:58
6815
Marzec 2011 r.
8 04:40:19
4250
Luty 2011 r.
5 01:49:51
1707
Styczeń 2011r.
1 00:34:17
443
Grudzień 2010 r.
8 05:15:49
4444
Listopad 2010 r.
2 01:38:25
1309
Październik 2010 r.
16 04:28:46
4040
Wrzesień 2010 r.
0 00:00:00
0
Sierpień 2010 r.
3 01:14:46
1310
Podsumowanie:
Dni biegowych: 91
Dystans: ok 490 km
Procent dni biegowych: 24,9%
Czas całkowity: 57 h 15 min
Średnia długość treningu: 37 min 44 s
Kalorie: 50379
Waga: 84-89 kg
Ad.2
Nike Pegasus 27 GTX – zakupione jakoś na początku roku 2011, w letnie dni gotują mi się w nich nogi
Ascis Gel Cumulus 12 – przesiadka na asicsy, tak dla spróbowania z polecenia, rozmiar ten sam według długości wkładki, a buty jakieś większe, sama wkładka jest dłuższa, chyba, że mierzy się ją bez tej podniesionej części pod piętą. Pierwsze moje wrażenie to właśnie, że są za wielkie, ale po kilkunastu minutach truchtania, jak spuchła mi trochę noga rozmiar okazał się właściwy, ale na razie mam wrażenie, że nie są tak dopasowane jak moje trzecie pegasusy. Myślę, że przyzwyczaję się. Wrażenie drugie: dobra amortyzacja – tłumi, ale nie sprężynuje, fajnie. Trzecie wrażenie po maratonie: to ból śródstopia obu stóp, jakby były naciągnięte. Buty układają się.
Ad.3
Cel: Czas poniżej 4 h 15 min w XVIII Maratonie Solidarności w Gdańsku 15 sierpnia 2012 r.
Zrealizować plan treningowy: 14 tygodniowy plan dla średniozaawansowanych (trzecie podejście)
Zaliczyć więcej imprez biegowych niż w mijającym sezonie.
Ad.4
Bieg papiernika: do 7 km w umiarkowanym tempie, żeby nie zmęczyć się, a następnie wyprzedzanie do mety
Bieg św. Dominika: nowy dystans 5 km w 4 okrążeniach po 1,25 km, przez 3 okrążenia utrzymywałem tętno do 170 bpm, ostatnie okrążenie pobiegłem szybciej max HR = 196 bpm, bez wielkiego zmęczenia na koniec.
Parametry:
Maraton. Poniedziałek 15 sierpnia 2011 r.
Godzina: 10:00
Czas całkowity: 50 min 29 s
Tętno średnie: 152 bpm
Tętno maksymalne: 182 bpm
Spalone kalorie: 4350
Dystans: 42,195 km
Komentarz:
Maraton Solidarności: około 40 minutowa rozgrzewka przed, na śniadanie makaron, zaplanowałem nie brać nic do jedzenia na trasę, jedynie napój izotoniczny w tabletkach musujących 3 szt. W tym jedna z dodatkiem kofeiny. Przed startem dosłownie 3 łyki wody, żeby nie chciało mi się sikać.
Od samego początku w ogonie, bez żadnego pośpiechu górna granica tętna 150 bpm. Około 23,5 km mały kryzys subiektywnie zmniejszyłem tempo, a tętno wzrosło do 160 bpm i nie chciało zwolnić, prawdopodobnie przez jedzoną w tym czasie tabletkę oraz fakt, że na horyzoncie widziałem naprawdę niewielu zawodników. Sytuacja poprawiła się od momentu, gdy wbiegłem na odcinek gdzie biegnący do mety mijali się z tymi, co dopiero biegną do nawrotu.
Przez praktycznie cały czas utrzymywałem tętno 150 bpm, bez wielkich trudności, w równym, ale wolnym tempie i w końcówce maratonu. Odliczałem minuty do nawrotu, skąd już będzie „z górki”. Za 35 km dotknął mnie duży kryzys, biegłem, ale z zamiarem przejścia w marsz, po drodze było strome wzniesienie pod wiadukt, a następnie niekończąca się prosta przez pustkowie. Na szczęście dobiegła ona końca, tam zakręt o 90 stopni i zmiana sytuacji, silne przyciąganie od mety i nowe siły. Przede mną było jeszcze jedno wzniesienie na wiadukcie, bolesne do przebiegnięcia. Starczyło mi siły na ostatnie dwie proste i finisz. Na mecie wyglądałem dobrze.. Czas prawie 5 h, słabszy o 45 min od poprzednich maratonów. Z jednej strony byłem zadowolony, ale jakoś to nie było do końca to. Wnioski jeszcze z trasy: dużo lepiej biegłoby mi się, gdybym przygotowywał się przez ten rok, a nie biegał od czasu do czasu. Po raz ostatni zostaje w ogonie maratonu.
Przez cały następny dzień nie mogłem chodzić z powodu bólu łydek i kolan.
Ad. 5

Niedziela 21 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 17:40
Czas całkowity: 50 min 29 s
Tętno średnie: 141 bpm
Tętno maksymalne: 172 bpm
Spalone kalorie: 686
Dystans: 7,4 km
Komentarz:
Na dobry początek wypad do lasu niedzielnym popołudniem. Na dworze było dość duszno. Dookoła dużo spacerowiczów.
Z początku krótkie pauzy na poprawę sznurowania w butach. Przyzwyczajam się do nich.
Na ścieżce miałem poczucie, że biega mi się dziwnie lekko. Przy pokonywaniu wzniesienia poczułem zmęczenie i zadrżały mi mięśnie, ale potem było znowu lekko. Od czasu maratonu mam niewielki ból pod prawym kolanem. 50 minut zleciało niezauważenie.

Wtorek 23 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 21:25
Czas całkowity: 42 min 20 s
Tętno średnie: 145 bpm
Tętno maksymalne: 181 bpm
Spalone kalorie: 612
Dystans: 7 km
Komentarz:
Ciepły wieczór. Siedem kółek dookoła osiedla. Ostatnie najszybsze i najprzyjemniejsze, buty ułożyły mi się doskonale, ale z przodu miałem za dużo luzu. Zastanawiam się czy asicsy są na tyle dobre, że gdybym kupił je z 0,5 centymetrowym luzem nie obtarłyby mi palców przy długim wybieganiu. Pegasusy ani nie obcierają, ani nie lata w nich noga. Asicsy są za to lepiej wyprofilowane, dobrze czuć w nich podłoże i są za wielkie. Mam dylemat, co tu robić Na następne wyjście włożę do nich dodatkową wkładkę ze starych butów lub założę grubsze skarpetki. Prowizoryczne rozwiązania.
(rowerowy)

1/3. Czwartek 25 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:05
Czas całkowity: 38 min 58 s
Tętno średnie: 122 bpm
Tętno maksymalne: 164 bpm
Spalone kalorie: 367
Dystans: 9,7 km
Prędkość średnia: 15,46 km/h
Prędkość maksymalna: 43,58 km/h
Komentarz:
W środę udało mi się w końcu poskładać do kupy rower górski. Dla urozmaicenia mojego życia sportowego biegi będę przeplatał przejażdżkami. Jako ciekawostka wrzucam tu parametry krótkiego wypadu rowerowego. Ścieżką na jeziorko, następnie kawałek drogi asfaltowej przez las, potem długa prosta po płytach przez las, droga asfaltowa, długi i stromy podjazd trawnikiem wzdłuż szosy, drugi podjazd, droga asfaltowa i na koniec polną drogą z górki do domu. Krótkotrwały i mało intensywny wysiłek, ale przejażdżka była odczuwalna dla nóg i trochę dla pleców.
(rowerowy)

2/3. Piątek 26 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 18:17
Czas całkowity: 1h 22 min 01 s
Tętno średnie: 134 bpm
Tętno maksymalne: 170 bpm
Spalone kalorie: 960
Dystans: 23,3 km
Prędkość średnia: 17,51 km/h
Prędkość maksymalna: 50,93 km/h
Komentarz:
Dla zabawy postanowiłem wrzucić tu trzy treningi rowerowe, nie więcej, żeby nie zakłócić charakteru blogu biegowego. Porównam swoje samopoczucie po rowerze do tego po bieganiu, tak na oko.
Dzisiejsza przejażdżka była dłuższa niż wczorajsza. Pętla po lesie, tam proste, zakręty, ścieżki, płyty, dziury, asfalt, zjazdy, podjazdy. Po nawrocie około 2 km podjazd. Kiedyś biegałem po tej pętli moje długie wybieganie. Na dworze było duszno, ale na szczęście na wieczór zelżało. Sport kwitnie w lesie, spotkałem i rowerzystów i biegaczy.
(rowerowy)

3/3. Sobota 27 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 10:02
Czas całkowity: 2h 29 min 56 s
Tętno średnie: 145 bpm
Tętno maksymalne: 180 bpm
Spalone kalorie: 1750
Dystans: 45,3 km
Prędkość średnia: 18,14 km/h
Prędkość maksymalna: 49,46 km/h
Komentarz:
Wyszedłem dzisiaj na rower o godzinie 10.00, a z powrotem byłem około 14. Przez ten czas pojeździłem po lesie. Towarzyszyłem rolkarzom w downhillu – imprezie zorganizowanej przez mosir, polegającej na zjeździe kilkukilometrowym odcinkiem drogi publicznej wyłączonej na ten czas z ruchu, po gładkim asfalcie, gdzie pochylenie sięgało 12%, daje się tam rozpędzić. Później trochę jazdy po lesie. Po wyjeździe z lasu już tylko ścieżki rowerowe i drogi publiczne. Załapałem się także na zawody we wrotkarstwie szybkim pod nowo otwartą PGE Areną, jutro odbywać się będzie tam maraton wrotkarski. Ciekawe jak jazda na rolkach ma się do biegania. Wyjście dłuższe i wymęczyło mnie strasznie, zwłaszcza, że to było w upale ponad 30 stopniowym. Pod koniec nogi zaczynały strajkować. Nie piszę więcej o rowerze. Jutro wieczorem idę biegać.

Niedziela 28 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:04
Czas całkowity: 40 min 50 s
Tętno średnie: 147 bpm
Tętno maksymalne: 183 bpm
Dystans: 7 km
Komentarz:
Wieczorne wyjście na biegi po osiedlu. Siedem kółek po 1 km dookoła bloków po ulicy, lewą stroną, odwrotnie d ruchu wskazówek zegara. Tempo około 6 min/kółko, ostatnie w 4 min 30 s, żeby zobaczyć czy jeszcze mogę biegać. Nie ma rewelacji, czuję się jakoś koślawy.
Włożyłem do asicsów dodatkowe wkładki i rozmiar już jest w porządku, prawy super, a lewy obtarł mi tył pięty. Przez większość biegu wkurzałem się na buty, że nie stopy nie toczą się w nich właściwie, że bolą mnie palce u nóg, że pod kolanem boli mnie przez nie itp. itd. Ale chyba po prostu złej baletnicy … przez sezon prawie nic nie robiłem i dziwię się, że nie biega mi się ładnie, płynnie i bezboleśnie. Na dworze było dość duszno. Wyszedłem niepotrzebnie najedzony. Jutro bieganie także w planach.

22 - 28 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Ilość treningów: 2
Czas całkowity: 1 h 23 min 10 s
Spalone kalorie: 1214
Dystans: 14 km
Moja waga: 87,7 kg
Komentarz:
Tydzień zaliczam do udanych, bo nareszcie coś ruszyło się. Oby tak dalej.

Poniedziałek 29 sierpnia 2011 r.
Parametry:
Godzina: 20:32
Czas całkowity: 43 min 14 s
Tętno średnie: 141 bpm
Tętno maksymalne: 160 bpm
Spalone kalorie: 593
Dystans: 7 km
Komentarz:
Wieczorne wyjście. Dzień był strasznie duszny, po południu spadł deszcze. Nie mogłem złapać normalnego oddechu przez cały dzień, bieganie jak lekarstwo pomogło. W związku, że nawierzchnie były mokre i pogoda ochłodziła się, założyłem pegasusy gtx. W zamiarze było również porównanie odczuć do asicsów … szok … pierwsze metry w tych butach i miałem wrażenie, że całe ciało lata mi gdzie chce, a w cumulusach 12 byłem jak na szynach. Czy możliwe żeby buty stabilizowały całą postawę? Chyba możliwe i chyba, dlatego tak z nimi walczyłem. W nike-ach mogłem sobie biec na boku stopy, na piętę, na palce, jak chciałem, a w tych drugich całą stopą i koniec i tylko do przodu nigdzie na boki. Zobaczymy następnym razem. Było siedem kilometrowych kółek po osiedlu dookoła bloków, lewą stroną drogi, odwrotnie do ruchu wskazówek zegara. Jutro nie wiem czy wyjdę, ponieważ boli mnie nadwyrężone prawe kolano, wypadałoby dać mu odpocząć.
Czas najwyższy zamieścić wpisy na forum, a nie pisać i trzymać je w wordzie.