2 PZU Cracovia Maraton
24.10. 2015, godz. 11:06, temp. +11
czas: 1:30:01, życiówa !!!!
międzyczasy.jpg
Godne zakończenie sezonu

Życiówka poprawiona o ponad minutę. Cóż tu dużo pisać, trafiłem w dziesiątkę, zarówno z pogodą, z profilem tasy, z atmosferą no i z moim samopoczuciem.
Pobudka była o 4 rano, więc snu niewiele, w samochodzie spania nie było, ale atmosfera pozytywna i zmęczenia nie odczuwałem. Na miejscu byliśmy jakoś koło 9, więc czasu sporo. Jeszcze przed wyjazdem zjadłem dwie bułki z miodem, a już na miejscu jeszcze jedna bułka i ok. 10 banan. I okazało się to idealnym zestawem. Czasu było dużo, więc spokojne obejrzenie areny, przebranie, kibelek. Cały czas rozglądałem się za znajomymi forumowiczami, ale nie mogłem nikogo namierzyć. Rozgrzałem się na bieżni w ramach akcji "Podziel się kilometrem", potem jeszcze trochę truchtu na zewnątrz. Już myślałem, że nikogo nie spotkam, ale w końcu na pół godz. przed startem dostrzegłem Krzycha z Marjasem

Krótkie przywitanie, kilka słów i chłopaki poszli się rozgrzewać, a ja powoli poszedłem w okolice startu.
Krótko po 11 ruszyliśmy. Plan był taki żeby po każdych 7km próbować lekko przyspieszać. I to się udało. Od początku biegło mi się bardzo luźno. Na półmetku zobaczyłem, że jeżeli nie spuchnę, to życiówkę mam w kieszeni, a nawet jest szansa na 1:30. Na każdym wodopoju dwa, trzy łyki wody, a na ostatnich dwóch dodatkowo kubek na kark. Ok. 16km wciągnąłem żela, i to też dało mi siły na koniec.
Gdzieś po połowie, zobaczyłem dopingującego Michała. Krzyknąłem "cześć Michał!", odkrzyknął, ale minę miał lekko zdziwioną, pewnie nie wiedział, kto to się drze
2 km przed metą minąłem Krzycha, krzyknąłem, że już niedaleko, żeby dawał do przodu, ale odpowiedział, że kostka nie wytrzymała. Szkoda, bo na pewno zrobiłby fajny wynik. A ja coraz bardziej zmęczony, ale i zdeterminowany, żeby się nie poddać, walczyłem do samego końca. No i udało się

Nawet tej jednej sekundy mi nie żal, bo i tak nabiegałem wynik, którego się nie spodziewałem

Tętno na pierwszych km zafałszowane, bo nie zmoczyłem paska.
Już za metą spotkałem Krzycha, potem dobiegł Sosik (myślałem, że już dawno skończył, a tu znowu niespodzianka

), później jeszcze wypatrzyliśmy Kaśkę. Miło było się poznać na żywo, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy
Dla mnie najbardziej udany start w tym roku, chyba polubię bieganie w Krakowie
Poszczególne piątki:
1. 21:31
2. 21:23
3. 21:24
4. 21:14
Wyszedł niewielki NS, czyli dokładnie tak, jak miało być

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.