21.06.2015
Bieg Bukowno
10 km - 39'50" (3'58"/km)
Co tu wiele pisać,porażka.
Warunki prawie wyśmienite,+15st na początku lekki deszcz,od 2-3km słońce i spory wiatr.
Od początku nastawiłem się na łamanie 39 minut,jakoś sam atak na życiówkę wydawał się za łatwy.
Pełna kontrola tempa,Garmin się w ogóle się nie rozjeżdżał(dodał 8m na całej trasie)w stosunku do kilometrów orgów.
Pierwszy kilometr spokojnie w 3:58,potem tempo w okolicach 3:54,pełen luz.
Na półmetku zmęczenie niewielkie,zdecydowanie lepiej się czułem niż w tym samym momencie w Skawinie czy Dębicy.
Po 5km zaczynała się druga pętla i od razu dostałem w ryj wiatrem.(Po biegu Mariusz zauważył,że biegło się
około 2-2,5km pod wiatr a potem nie było z wiatrem,gdyż był las i nie wiało w plecy)
Dziwne było to,że nikt nie biegł koło mnie.
Miałem przed sobą bardzo daleko biegaczy a i za mną nie było nikogo.Tempo zaczęło siadać,intensywność wzrosła,próbowałem walczyć.
6km w 4:08,słabłem.Morale zaczęły siadać,głowa nie chciała współpracować i o to jestem najbardziej wkur......
Jak zobaczyłem na Garminie tempo 4:20/km to odechciało mi się wszystkiego.
Bardzo duży kryzys,lekka kolka,sapałem,słońce przygrzewało(choć niby chłodno było,ale nie mnie) i ten wiatr!
Tu wyprzedziły mnie 3 osoby,kilometr zamknąłem w 4:18.....kompletna klapa.
Niemniej za moment był punkt z wodą,polałem się dwoma kubkami wody i pomogło.
Zmobilizowałem się,wyprzedziłem tych co mnie minęli,kolejne kilometry po 4:00 i jakoś szło,acz wiedziałem,że
jest pozamiatane i z dobrego wyniku nic nie wyjdzie.
Toteż ostatni kilometr to finisz nie taki jak ostatnio,w trupa,ot ostatnie 100m przyspieszyłem,wyprzedziłem jeszcze dwóch
biegaczy i meta w 39:50.
Do życiówki zabrakło 17 sekund,ale szło o 38:59,takie podjąłem ryzyko.
Na 9km byłem równo w 36 minut i wiedziałem,że nie polecę ostatniego kilometra w 3:32,więc tym razem nie wyprułem się
na końcówce jak ostatnio.
Szósty i siódmy kilometr załatwił mi cały bieg.Nie jestem jeszcze gotowy na łamanie 39 minut a co najwyżej
na 39:30-39:40.
Moja waga przez ostatnie kilka dni to 76,5kg czyli 2kg mniej niż w Dębicy i aż 4 mniej od Skawiny.
Mariusz zauważył,że od Jędrzejowa jest mnie dużo mniej.(5kg)
Myślę,że jeszcze się organizm nie przyzwyczaił do tej miejszej wagi a i może być deko osłabiony zbyt szybkim spadkiem.
W sumie się nie odchudzam,nie liczę kalorii,staram się zdrowo odżywiać i sporo biegam.
Graty dla kolegów z forum,wszyscy oprócz mnie wracają z nowymi życiówkami.
Areq 35,5 minuty mega czas,Mariusz 37 z groszem a Glonson połamał 46 minut.
No nic,żyje się i trenuje dalej.
Forma ma być we wrześniu,choć myślałem,że teraz rozprawię się z 39 minutami a na jesień powalczę o jeszcze lepsze
czasy.
10km - 39'50" (3'58"/km)
1. 3'58"
2. 3'53"
3. 3'54"
4. 3'54"
5. 3'55" / 19'34"
6. 4'08"
7. 4'18" katastrofa
8. 4'01"
9. 4'00"
10. 3'49" / 20'16"