Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
piątek, 4 czerwca
do pracy 10km, Skora Base, poranne człapanie.
z pracy 9,7km, z przerwami ale całość średnio po 4:37/km. Skora Base.
bieg w deszczu, kilka powodów żeby się śpieszyć do domu. jeden z nich - nowy nr biegania. masakra. jak następny numer będzie tak słaby, kolejnego nie kupię.
sobota, 5 czerwca
na próbę 10km po 4:39/km średnio, a bez dwóch pierwszych wolniejszych jeszcze kilka sekund szybciej. tętno średnie jakieś 145 bpm. naprawdę bardzo dobry trening. Skora Base.
z próby 4,4km po 4:47/km. Skora Base.
niedziela - off. urodziny babci - babunia upiekła fale dunaju, cztery kawałki weszły jak nic
poniedziałek
do pracy 10km, wolno. ciężko. Skora Base.
z pracy 9km po 4:55/km, Skora Base.
jakoś dużo ostatnio mi wychodzi biegania poniżej 5', taki II zakres. ciekawe.
aha, mam nowe buty: Mariquita, firma mało znana ale szturmem wdziera się na biegowe salony. jutro początek testu.
tyle.
do pracy 10km, Skora Base, poranne człapanie.
z pracy 9,7km, z przerwami ale całość średnio po 4:37/km. Skora Base.
bieg w deszczu, kilka powodów żeby się śpieszyć do domu. jeden z nich - nowy nr biegania. masakra. jak następny numer będzie tak słaby, kolejnego nie kupię.
sobota, 5 czerwca
na próbę 10km po 4:39/km średnio, a bez dwóch pierwszych wolniejszych jeszcze kilka sekund szybciej. tętno średnie jakieś 145 bpm. naprawdę bardzo dobry trening. Skora Base.
z próby 4,4km po 4:47/km. Skora Base.
niedziela - off. urodziny babci - babunia upiekła fale dunaju, cztery kawałki weszły jak nic
poniedziałek
do pracy 10km, wolno. ciężko. Skora Base.
z pracy 9km po 4:55/km, Skora Base.
jakoś dużo ostatnio mi wychodzi biegania poniżej 5', taki II zakres. ciekawe.
aha, mam nowe buty: Mariquita, firma mało znana ale szturmem wdziera się na biegowe salony. jutro początek testu.
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 8 stycznia
do pracy 9km. Mariquita Negra.
z pracy 7km, Mariquita Negra.
środa, 9 stycznia
do pracy 10km, z pracy 10km, Mariquita Negra.
czwartek, 10 stycznia
do pracy 7,7km, z pracy 9km po 4:38/km, Skora Base.
do pracy 9km. Mariquita Negra.
z pracy 7km, Mariquita Negra.
środa, 9 stycznia
do pracy 10km, z pracy 10km, Mariquita Negra.
czwartek, 10 stycznia
do pracy 7,7km, z pracy 9km po 4:38/km, Skora Base.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 12.01.
11km, poniżej 5'. Merrell Trail Glove
niedziela, 13.01.
rano 10km, Puma Faas Trail 250.
wieczorem 15km, Salomon S-Lab Sense. na oparach.
salomon lepiej trzyma na śniegu niż puma, która lepiej trzyma niż merrell.
test baterii - 14h 19min.
poniedziałek, 14.01.
18km do pracy i z. Skora Base.
wtorek, 15.01.
17,5km do pracy i z. Skora Base.
test baterii - 13h z małym dodatkiem.
11km, poniżej 5'. Merrell Trail Glove
niedziela, 13.01.
rano 10km, Puma Faas Trail 250.
wieczorem 15km, Salomon S-Lab Sense. na oparach.
salomon lepiej trzyma na śniegu niż puma, która lepiej trzyma niż merrell.
test baterii - 14h 19min.
poniedziałek, 14.01.
18km do pracy i z. Skora Base.
wtorek, 15.01.
17,5km do pracy i z. Skora Base.
test baterii - 13h z małym dodatkiem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa 16 stycznia
wolne
czwartek 17 stycznia
19km wolno. Skora Base.
piątek 18 stycznia
17km wolno. Skora Base
sobota 19 stycznia
10km. masakra po śniegu, bieganie po lesie poza ścieżkami, przez chaszcze, skacząc nad gałęziami, zapadając się w śniegu; tętno racze nie spadało poniżej 150 bpm. Icebug Spwider.
niedziela, 20 stycznia
12,5km na lajcie. Skora Base
poniedziałek, 21 stycznia
14,5km, Skora Base. różne rzeczy pobolewają, nie chcę robić przerwy a z drugiej strony boję się, ze coś z tego będzie niedobrego...
wolne
czwartek 17 stycznia
19km wolno. Skora Base.
piątek 18 stycznia
17km wolno. Skora Base
sobota 19 stycznia
10km. masakra po śniegu, bieganie po lesie poza ścieżkami, przez chaszcze, skacząc nad gałęziami, zapadając się w śniegu; tętno racze nie spadało poniżej 150 bpm. Icebug Spwider.
niedziela, 20 stycznia
12,5km na lajcie. Skora Base
poniedziałek, 21 stycznia
14,5km, Skora Base. różne rzeczy pobolewają, nie chcę robić przerwy a z drugiej strony boję się, ze coś z tego będzie niedobrego...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nie wiem dlaczego tak jest ale bardzo ciężko utrzymać mi regularnośc w prowadzeniu bloga...
wydaje mi się, że mijają trzy dni a tu cały tydzień zleciał - kiedy?
22 stycznia, wtorek. 16km. Skora Base.
23 stycznia, środa. 14,5km. Biedronki.
24 stycznia, czwartek. wolne.
25 stycznia, piątek. 16km. Skora Base.
26 stycznia, sobota. 12km. Merrell Trail Glove. z czołówką po Lasku Marcelińskim.
27 stycznia, niedziela. w sumie 23,5km, Skora Base.
miałem ochotę na długie wybieganie, kochana Ania pozwoliła
w planach miałem spotkanie z Biegiem Natury - chciałem porozmawiac z Piotrkiem Karolczakiem i poradzić się go w kwestii przygotowań pod górskie ultra. wyszedłem z domu na 1h20 przed początkiem spotkania, chcoć wcześniej zamierzałem pobiec na Strzeszynek do kamienia i z powrotem, policzyłem, że nie starczy mi czasu, niestety. pobiełem nad Rusałkę i tam się trochę pokręciłem. byłem dość dobrze zmotywowany i pobiegłem taki jakiś drugi zakres - pomimo górek i śniegu tempo średnie wyszło 4:59/km na 14 km. chwilka rozciągania, powitanie ze znajomymi i trochę truchciku dokoła Rusałki, pogadałem z Piotrkiem, po czym zostałem kwadrans na jego zajęciach.
Piotrek kazał nam w parach robić sprinty pod górkę na zmianę z wieloskokiem, w sumie wyszło po 3 powtórzenia, na maksa. nie planowałem tego ale z chęcią zrobiłem - w grupie łatwiej się zmotywować żeby dać z siebie bardzo wiele. na koniec dokręciłem trochę z Robertem i pobiegłem na obolałych nogach do domu, zmęczony acz szczęśliwy
Piotrek poradził mi jak ćwiczyć, przede wszystkim siłę. nic tylko zapierniczać teraz ile wlezie. uff... nie będzie łatwo.
wydaje mi się, że mijają trzy dni a tu cały tydzień zleciał - kiedy?
22 stycznia, wtorek. 16km. Skora Base.
23 stycznia, środa. 14,5km. Biedronki.
24 stycznia, czwartek. wolne.
25 stycznia, piątek. 16km. Skora Base.
26 stycznia, sobota. 12km. Merrell Trail Glove. z czołówką po Lasku Marcelińskim.
27 stycznia, niedziela. w sumie 23,5km, Skora Base.
miałem ochotę na długie wybieganie, kochana Ania pozwoliła
w planach miałem spotkanie z Biegiem Natury - chciałem porozmawiac z Piotrkiem Karolczakiem i poradzić się go w kwestii przygotowań pod górskie ultra. wyszedłem z domu na 1h20 przed początkiem spotkania, chcoć wcześniej zamierzałem pobiec na Strzeszynek do kamienia i z powrotem, policzyłem, że nie starczy mi czasu, niestety. pobiełem nad Rusałkę i tam się trochę pokręciłem. byłem dość dobrze zmotywowany i pobiegłem taki jakiś drugi zakres - pomimo górek i śniegu tempo średnie wyszło 4:59/km na 14 km. chwilka rozciągania, powitanie ze znajomymi i trochę truchciku dokoła Rusałki, pogadałem z Piotrkiem, po czym zostałem kwadrans na jego zajęciach.
Piotrek kazał nam w parach robić sprinty pod górkę na zmianę z wieloskokiem, w sumie wyszło po 3 powtórzenia, na maksa. nie planowałem tego ale z chęcią zrobiłem - w grupie łatwiej się zmotywować żeby dać z siebie bardzo wiele. na koniec dokręciłem trochę z Robertem i pobiegłem na obolałych nogach do domu, zmęczony acz szczęśliwy
Piotrek poradził mi jak ćwiczyć, przede wszystkim siłę. nic tylko zapierniczać teraz ile wlezie. uff... nie będzie łatwo.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
masakra z tym blogiem...
28 stycznia. 18,5km. Skora Base.
29 stycznia. 18,8km. Skora Base.
30 stycznia. off
31 stycznia. 16,5km. Skora Base.
1 lutego. 18,5km. Skora Base.
weekend niebiegowy. kalina chora, pół dnia jeżdżenia po lekarzach, wizyta w szpitalu. dużo nerwów, sporo łez, na koniec te ze szczęścia, że nie ma zapalenia płuc i nie trzeba córeczki zostawiać w szpitalu. w niedzielę kaszlała też emilka - dzisiaj pani dr stwierdziła, że też ma zapalenie oskrzeli... masakra.
w takich chwilach człowiek się przekonuje co jest ważne a co nie. z Panem Bogiem nie ma handlu - w końcu wszystko co mam mam od Niego, ale byłbym gotowy oddać swój głos, zmysły, bieganie, pracę, wszystko, byleby tylko dzieci były zdrowe i bezpieczne. bez cienia żalu oddalbym to wszystko dla nich. jeżeli ja tak mocno kocham swoje dzieci, to jak mocno musi mnie kochać On, ten który nas wszystkich stworzył i który sam o sobie mówi, że jest miłością?
28 stycznia. 18,5km. Skora Base.
29 stycznia. 18,8km. Skora Base.
30 stycznia. off
31 stycznia. 16,5km. Skora Base.
1 lutego. 18,5km. Skora Base.
weekend niebiegowy. kalina chora, pół dnia jeżdżenia po lekarzach, wizyta w szpitalu. dużo nerwów, sporo łez, na koniec te ze szczęścia, że nie ma zapalenia płuc i nie trzeba córeczki zostawiać w szpitalu. w niedzielę kaszlała też emilka - dzisiaj pani dr stwierdziła, że też ma zapalenie oskrzeli... masakra.
w takich chwilach człowiek się przekonuje co jest ważne a co nie. z Panem Bogiem nie ma handlu - w końcu wszystko co mam mam od Niego, ale byłbym gotowy oddać swój głos, zmysły, bieganie, pracę, wszystko, byleby tylko dzieci były zdrowe i bezpieczne. bez cienia żalu oddalbym to wszystko dla nich. jeżeli ja tak mocno kocham swoje dzieci, to jak mocno musi mnie kochać On, ten który nas wszystkich stworzył i który sam o sobie mówi, że jest miłością?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
dzieci na szczęście, póki co, zdrowe, choć emilka chodzi do przedszkola więc tylko czkac az cos przyniesie. emi do przedszkola, kala do babci, ania do pracy więc kuba biega mniej. trochę podpieram się siła domową - pożyczyłem gryf i troszkę obciążenia od szwagra i robię przysiady. obczaimy jak to będzie.
no to tak wyglądał ubiegły tydzień, jeszcze z chorymi dziewczynami:
poniedziałek 7km+7km, z pracy poniżej 5'/km
wtorek 10km+10km, całość poniżej 5'/km
środa 10km+7km, do po 5'/km, z 4:40/km.
czwartek 10km+7km, powoli.
piątek 10km+5,5km. z pracy po 4:15/km, śpieszyłem się.
wekend niebiegowy, w niedzielę cały dzień w kościele, prowadziłem warsztaty. było pięknie
ogólnie tydzień nieżły, trochę podkecania wybiegań, dwa raźne biegi, do tego trochę siły w domu.
w sumie 83,5km, dostatecznie.
tyle
no to tak wyglądał ubiegły tydzień, jeszcze z chorymi dziewczynami:
poniedziałek 7km+7km, z pracy poniżej 5'/km
wtorek 10km+10km, całość poniżej 5'/km
środa 10km+7km, do po 5'/km, z 4:40/km.
czwartek 10km+7km, powoli.
piątek 10km+5,5km. z pracy po 4:15/km, śpieszyłem się.
wekend niebiegowy, w niedzielę cały dzień w kościele, prowadziłem warsztaty. było pięknie
ogólnie tydzień nieżły, trochę podkecania wybiegań, dwa raźne biegi, do tego trochę siły w domu.
w sumie 83,5km, dostatecznie.
tyle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
kolejny tydzień...
dzieci zdrowe póki co (chociaż emi dzisiaj była niewyraźna...), bieganie mniej bo trzeba jeździć autem do pracy.
dwa razy zrobiłem trochę przysiadów ze sztangą, poza tym troszku biegania:
poniedziałek,
rano 8km wolno. popołudniu 14km po 5'/km średnio. szukanie prezentów walentynkowych dla ani więc od sklepu do sklepu, kilka kilkuminutowych przerw.
wtorek niebiegowy
środa,
5,5km + 5,5km po 5'/km.
czwartek i piątek to samo
sobota. no tu się trochę zadziało. w południe w moje ręce trafiły cieplutkie niczym świeże bułeczki Brooks Drift
popołudniu wyszedłem je spróbować. ponieważ w piekarniku siedziała zapiekanka na obiad i miałem zaledwie 45 minut postanowiłem pobiec troszku szybciej, tzn. poniżej 5'/km. Pierwszy kaem w 4:40 dał mi do myślenia. buty bardzo fajnie współpracowały więc powstał w głowie niecny plan by je porządnie ochrzcić - pobiec piątkę tym tempem, koło mojego tempa półmaratońskiego, po czym przyspieszyć w drugiej piątce. drugi kaem w 4:32 dał mi jeszcze więcej do myślenia. dobra. to kręcim się koło 4:30/km, jak spuchnę to najwyżej wyjdzie tempo run a jak będzie gaz to zaatakuję 45 minut na dychę.
kolejne kilometry szły po ok. 4:30, oddech cały czas 3/3, postanowiłem po 7. przyspieszyć. Ostatnie 2 km po 4:00 i wyszły (prawie) równiutkie 43 minuty na dychę. milusio. jak na pierwsze bieganie w nowych butach to całkiem całkiem
do tej pory najszybciej dychę pobiegłem na teście u yacoola w 45 minut. także tego...
teraz trochę o samych Driftach.
fajny kartonik z recyklingowanego papieru, upstrzony niebieskimi pseudograficiarskimi grafikami. dwa hasła: feel more with less (któraż to już firma eksploatuje to hasło?) oraz 'run happy'. oki doki. wyciągnięte z pudełka buty prezentują się świetnie - moim zdaniem, Ania stwierdziła, że są brzydkie... takież to są różne gusta. mnie podoba się niesymetryczny design i żarówiasty kolor.
Butki są lekkie - moja super waga wskazała 183g z wkładką i 165g bez (rozmiar 43, wkładka 27,5cm). są również, jak przystało na buty minimalistyczne, elastyczne, mało amortyzowane itd. dużo mamy już takich butów na rynku, czym więcej tym lepiej dla nas konsumentów. Brooks wypalił swym projektem Pure Project z dość grubej rury, opatrzone było to wszystko sporą dawką marketingu i teorii. W praktyce buty mnie osobiście wydawały się zbyt kompromisowe, mało odchudzone. Drift jest inny, to zdecydowanie najbardziej minimalny koleżka z Pure Project.
ja po bardzo krótkiej chwili pożegnałem się bez żalu z wkładką i pomykam bez, otrzymując w ten sposób zero-drop i większą bliskość podłoża, cechy, które bardzo lubię w butach.
póki co mało mam danych żeby wyrokować ale, rzecz oczywista, pierwszy bieg w Driftach był bardzo udany.
jak zrzucę trening na movescounta, napiszę więcej o samej dyszce. po kolejnych treningach skrobnę też co nieco o Brooksach. na razie tyle.
dzieci zdrowe póki co (chociaż emi dzisiaj była niewyraźna...), bieganie mniej bo trzeba jeździć autem do pracy.
dwa razy zrobiłem trochę przysiadów ze sztangą, poza tym troszku biegania:
poniedziałek,
rano 8km wolno. popołudniu 14km po 5'/km średnio. szukanie prezentów walentynkowych dla ani więc od sklepu do sklepu, kilka kilkuminutowych przerw.
wtorek niebiegowy
środa,
5,5km + 5,5km po 5'/km.
czwartek i piątek to samo
sobota. no tu się trochę zadziało. w południe w moje ręce trafiły cieplutkie niczym świeże bułeczki Brooks Drift
popołudniu wyszedłem je spróbować. ponieważ w piekarniku siedziała zapiekanka na obiad i miałem zaledwie 45 minut postanowiłem pobiec troszku szybciej, tzn. poniżej 5'/km. Pierwszy kaem w 4:40 dał mi do myślenia. buty bardzo fajnie współpracowały więc powstał w głowie niecny plan by je porządnie ochrzcić - pobiec piątkę tym tempem, koło mojego tempa półmaratońskiego, po czym przyspieszyć w drugiej piątce. drugi kaem w 4:32 dał mi jeszcze więcej do myślenia. dobra. to kręcim się koło 4:30/km, jak spuchnę to najwyżej wyjdzie tempo run a jak będzie gaz to zaatakuję 45 minut na dychę.
kolejne kilometry szły po ok. 4:30, oddech cały czas 3/3, postanowiłem po 7. przyspieszyć. Ostatnie 2 km po 4:00 i wyszły (prawie) równiutkie 43 minuty na dychę. milusio. jak na pierwsze bieganie w nowych butach to całkiem całkiem
do tej pory najszybciej dychę pobiegłem na teście u yacoola w 45 minut. także tego...
teraz trochę o samych Driftach.
fajny kartonik z recyklingowanego papieru, upstrzony niebieskimi pseudograficiarskimi grafikami. dwa hasła: feel more with less (któraż to już firma eksploatuje to hasło?) oraz 'run happy'. oki doki. wyciągnięte z pudełka buty prezentują się świetnie - moim zdaniem, Ania stwierdziła, że są brzydkie... takież to są różne gusta. mnie podoba się niesymetryczny design i żarówiasty kolor.
Butki są lekkie - moja super waga wskazała 183g z wkładką i 165g bez (rozmiar 43, wkładka 27,5cm). są również, jak przystało na buty minimalistyczne, elastyczne, mało amortyzowane itd. dużo mamy już takich butów na rynku, czym więcej tym lepiej dla nas konsumentów. Brooks wypalił swym projektem Pure Project z dość grubej rury, opatrzone było to wszystko sporą dawką marketingu i teorii. W praktyce buty mnie osobiście wydawały się zbyt kompromisowe, mało odchudzone. Drift jest inny, to zdecydowanie najbardziej minimalny koleżka z Pure Project.
ja po bardzo krótkiej chwili pożegnałem się bez żalu z wkładką i pomykam bez, otrzymując w ten sposób zero-drop i większą bliskość podłoża, cechy, które bardzo lubię w butach.
póki co mało mam danych żeby wyrokować ale, rzecz oczywista, pierwszy bieg w Driftach był bardzo udany.
jak zrzucę trening na movescounta, napiszę więcej o samej dyszce. po kolejnych treningach skrobnę też co nieco o Brooksach. na razie tyle.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
emi z niewyraźnej zrobiła się chora.
w niedzielę jeszcze wolne 11km, wczoraj i dziś musiałem zostać w domu z emilką i w związku z tym nie biegałem.
oj, będzie marny tydzień, marny...
staram się troszkę ćwiczyć w domu ale to może wszystkiego kwadrans.
słabizna, szczególnie, że samopoczucie kiepskie - siódmy dzień bez słodyczy, bierze mnie przeziębienie, mam już dośc zimy. zdecydowanie.
w niedzielę jeszcze wolne 11km, wczoraj i dziś musiałem zostać w domu z emilką i w związku z tym nie biegałem.
oj, będzie marny tydzień, marny...
staram się troszkę ćwiczyć w domu ale to może wszystkiego kwadrans.
słabizna, szczególnie, że samopoczucie kiepskie - siódmy dzień bez słodyczy, bierze mnie przeziębienie, mam już dośc zimy. zdecydowanie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa, 20 lutego
7km, wolno. w międzyczasie, dziura wyrwana siłą z dnia. Skora Base.
czwartek, 21 lutego
11km po 4:58/km, Merrell Trail Glove.
w śniegu po lasku, miło.
a tak wyglądała życiowa dycha:
http://www.movescount.com/moves/move11031592
ciekawostka: kalkulator McMillana z 43 minut na dychę prognozuje 20:42 na 5k, tymczasem drugą piątkę podczas tej dychy po biegłem w 20:40
średnie tętno z dychy - 153bpm, czyli 87% HRmax.
tymczasem dzisiaj mija ósmy dzień bez słodyczy. jest ciężko. trochę oszukuję - piję słodzona kawę, haerbatę i jem budyń (kolejny notabene zaraz zrobię...). nie ma co jednak co narzekać - nie pamiętam kiedy udało się wytrwać w niejedzeniu słodkości tak długo, a przecież pora roku nie sprzyja, wręcz przeciwnie... zobaczymy. 40 dni wydaje sie nierealne, z drugiej strony może będzie coraz łatwiej?
dzieci nadal chorują...
7km, wolno. w międzyczasie, dziura wyrwana siłą z dnia. Skora Base.
czwartek, 21 lutego
11km po 4:58/km, Merrell Trail Glove.
w śniegu po lasku, miło.
a tak wyglądała życiowa dycha:
http://www.movescount.com/moves/move11031592
ciekawostka: kalkulator McMillana z 43 minut na dychę prognozuje 20:42 na 5k, tymczasem drugą piątkę podczas tej dychy po biegłem w 20:40
średnie tętno z dychy - 153bpm, czyli 87% HRmax.
tymczasem dzisiaj mija ósmy dzień bez słodyczy. jest ciężko. trochę oszukuję - piję słodzona kawę, haerbatę i jem budyń (kolejny notabene zaraz zrobię...). nie ma co jednak co narzekać - nie pamiętam kiedy udało się wytrwać w niejedzeniu słodkości tak długo, a przecież pora roku nie sprzyja, wręcz przeciwnie... zobaczymy. 40 dni wydaje sie nierealne, z drugiej strony może będzie coraz łatwiej?
dzieci nadal chorują...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 23 lutego
25km po lesie, powoli, bardzo miło. bardzo dosłownie jednak nogi odpowiedziały mi na pytanie, jak te kilka miesięcy biegania 80-100km tygodniowo ale bez długich wybiegań wpłynęło na budowanie mojej formy i wytrzymałości pod ultra. NIJAK
Skora Base.
brak longów, mocium panie.
niedziela, 24 lutego
10km, wolno. Merrell Trail Glove, chyba.
środa, 27 lutego
8km powoli na próbę, 3km szybciej z próby. Brooks Pure Drift.
czwartek, 28 lutego
11km powoli. Brooks Pure Drift.
sobota, 2 marca
30km po 5:00/km, Skora Base.
wreszcie jakiś przyzwoity long. bardzo mi brakowało takich wybiegań. w lesie pięknie, trochę słońca, trochę wiatru, mnóstwo przyjemności. wytrzymałości przybywa, będzie dobrze. trzeba tylko więcej siły robić...
niedziela, 3 marca
12km powolutku w grupie Brooks Pure Drift. Wiosna, że hej.
generalnie mniej biegania. więcej pracy. dzieciaki tydzień zdrowe, w weekend emi zaczęła kaszleć dzisiaj byliśmy u lekarza - zapalenie krtani, antybiotyk, tydzień w domu. ech, życie.
25km po lesie, powoli, bardzo miło. bardzo dosłownie jednak nogi odpowiedziały mi na pytanie, jak te kilka miesięcy biegania 80-100km tygodniowo ale bez długich wybiegań wpłynęło na budowanie mojej formy i wytrzymałości pod ultra. NIJAK
Skora Base.
brak longów, mocium panie.
niedziela, 24 lutego
10km, wolno. Merrell Trail Glove, chyba.
środa, 27 lutego
8km powoli na próbę, 3km szybciej z próby. Brooks Pure Drift.
czwartek, 28 lutego
11km powoli. Brooks Pure Drift.
sobota, 2 marca
30km po 5:00/km, Skora Base.
wreszcie jakiś przyzwoity long. bardzo mi brakowało takich wybiegań. w lesie pięknie, trochę słońca, trochę wiatru, mnóstwo przyjemności. wytrzymałości przybywa, będzie dobrze. trzeba tylko więcej siły robić...
niedziela, 3 marca
12km powolutku w grupie Brooks Pure Drift. Wiosna, że hej.
generalnie mniej biegania. więcej pracy. dzieciaki tydzień zdrowe, w weekend emi zaczęła kaszleć dzisiaj byliśmy u lekarza - zapalenie krtani, antybiotyk, tydzień w domu. ech, życie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 5 marca
13km po ok. 4:45/km. Brooks Drift,
środa, 6 marca
5km wolno + 3,5km po ok. 4:30/km. Brooks Drift z wkładką.
czwartek, 7 marca
9km + 6,6km + 3,9km, czyli razem 19,5km po 4:40/km. Brooks Drift z wkładką.
Nie chce mi się nic pisać. Śledziłem wyprawę na Broad Peak. Pomimo, że nie znam nikogo osobiście, coraz bardziej czuję się duchowo związany z ludźmi kochającymi góry. Tak bardzo się cieszyłem, kiedy całej czwórce udało się wejść na szczyt. Byłem dumny. A tu dwóch nie zeszło...
Szukałem w necie informacji o aktualnej sytuacji, na fejsie kilkoro znajomych, którzy znali bliżej zaginionych himalaistów, postowało kolejne wpisy, od informacji przez rozpacz aż po nadzieję poza granicę rozsądku.
Gdyby tylko mogli oni doświadczyć jednej setnej tego wsparcia, ciepła i troski, byliby już w bazie. Pozostaje ufać, że śmierć przyszła cicho i spokojnie, we śnie, i że są u Pana, szczęśliwi.
Dlaczego szli w góry? Bo są...
13km po ok. 4:45/km. Brooks Drift,
środa, 6 marca
5km wolno + 3,5km po ok. 4:30/km. Brooks Drift z wkładką.
czwartek, 7 marca
9km + 6,6km + 3,9km, czyli razem 19,5km po 4:40/km. Brooks Drift z wkładką.
Nie chce mi się nic pisać. Śledziłem wyprawę na Broad Peak. Pomimo, że nie znam nikogo osobiście, coraz bardziej czuję się duchowo związany z ludźmi kochającymi góry. Tak bardzo się cieszyłem, kiedy całej czwórce udało się wejść na szczyt. Byłem dumny. A tu dwóch nie zeszło...
Szukałem w necie informacji o aktualnej sytuacji, na fejsie kilkoro znajomych, którzy znali bliżej zaginionych himalaistów, postowało kolejne wpisy, od informacji przez rozpacz aż po nadzieję poza granicę rozsądku.
Gdyby tylko mogli oni doświadczyć jednej setnej tego wsparcia, ciepła i troski, byliby już w bazie. Pozostaje ufać, że śmierć przyszła cicho i spokojnie, we śnie, i że są u Pana, szczęśliwi.
Dlaczego szli w góry? Bo są...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
ten mój blog to kpina a nie blog... whatever.
sobota, 9 marca
25km w zacnym towarzystwie Łukasza i Roberta. dzięki temu, że sie umówiliśmy, wstałem wcześnie i już o 7 byłem nad Rusałką. Pobiegliśmy razem nad Strzeszynek, moje nogi były zmęczone i cięzkie, sam biełbym na pewno mniej i wolniej a dzięki chłopakom udao się zrobić 25km. wrociłem do domu bardzo zadowolony, przede wszystkim ze spotkania
całość po średnio 5:20/km, Skora Base.
wtorek, 12 marca.
bieg od mamy do pracy i z powrotem, razem z Anią. ponieważ Ania biega po ok. 7'/km, postanowiłem dodać sobie jakies urozmaicenia i tak w drodz do pracy zrobiłem 5 x ok. 20 s skip A naprzemiennie z 5 x ok. 20s skip C, natomiast w drodze powrotnej biegłem w zaspach, fajna zabawa takie szukanie gdzie najwięcej śniegu.
7,5km, Merrell Trail Glove
środa, 13 marca
podobnie jak poprzedniego dnia, do pracy i z pracy oraz na próbę i z próby. w czterech odcinkach łącznie wyszło 20km, NB Minimus Trail.
czwartek, 14 marca
do pracy i z pracy, bez Ani bo dopadło ją przeziębienie i wolała jechac tramwajem. trochę szybciej, poniżej 5'/km, łacznie 11km, Merrell Trail Glove.
piątek, 15 marca
do pracy i z pracy, to samo co w czwartek, tylko dzisiaj wolniej, bo nogi zmęczone. 11,6km, Merrell Trail Glove.
moje plany na ten sezon wykrystalizowały się. najpierw połówka poznańska, w której postaram się atakować 1:35 (w ubiegłm roku 1:42). potem w lipcu Maraton Gór Stołwych, gdzie chcialbym się poprawić z 6:20 na 5:30 (niby sporo ale wiem już jak uniknąć pewnych błędów). potem miał być Bieg Ultra Granią Tatr, zamiast tego będzie Chudy Wawrzyniec, na którego bardzo się cieszę i w którym chciałem pobiec zanim pojawiła sie opcja tatrzańska. na Wawrzyńca plan jest taki, by pobiec 80km - trzeba się przygotowywać na prawdziwe ultra... i pobiec tak, by Ambit wytrzymał, czyli max ok. 13,5h. może na zakończenie maraton poznański, o ile będą widoki na jakiś konkretny wynik.
oczywiście podobnie jak wiele osób emocjonowałem się konklawe. nowy papież póki co wydaje się równym gościem. chciałbym, by był kimś, na kim można sie wzorować. rzecz to oczywista, że chrześcijanin chce naśladować Chrystusa ale jakże potrzebne są tez bliższe, ludzkie wzorce...
w przysżłym tyogdniu w Polsce powinny pojawić się nowe modele SKORA. Już sie nie mogę doczekać!!!
tyle na razie.
sobota, 9 marca
25km w zacnym towarzystwie Łukasza i Roberta. dzięki temu, że sie umówiliśmy, wstałem wcześnie i już o 7 byłem nad Rusałką. Pobiegliśmy razem nad Strzeszynek, moje nogi były zmęczone i cięzkie, sam biełbym na pewno mniej i wolniej a dzięki chłopakom udao się zrobić 25km. wrociłem do domu bardzo zadowolony, przede wszystkim ze spotkania
całość po średnio 5:20/km, Skora Base.
wtorek, 12 marca.
bieg od mamy do pracy i z powrotem, razem z Anią. ponieważ Ania biega po ok. 7'/km, postanowiłem dodać sobie jakies urozmaicenia i tak w drodz do pracy zrobiłem 5 x ok. 20 s skip A naprzemiennie z 5 x ok. 20s skip C, natomiast w drodze powrotnej biegłem w zaspach, fajna zabawa takie szukanie gdzie najwięcej śniegu.
7,5km, Merrell Trail Glove
środa, 13 marca
podobnie jak poprzedniego dnia, do pracy i z pracy oraz na próbę i z próby. w czterech odcinkach łącznie wyszło 20km, NB Minimus Trail.
czwartek, 14 marca
do pracy i z pracy, bez Ani bo dopadło ją przeziębienie i wolała jechac tramwajem. trochę szybciej, poniżej 5'/km, łacznie 11km, Merrell Trail Glove.
piątek, 15 marca
do pracy i z pracy, to samo co w czwartek, tylko dzisiaj wolniej, bo nogi zmęczone. 11,6km, Merrell Trail Glove.
moje plany na ten sezon wykrystalizowały się. najpierw połówka poznańska, w której postaram się atakować 1:35 (w ubiegłm roku 1:42). potem w lipcu Maraton Gór Stołwych, gdzie chcialbym się poprawić z 6:20 na 5:30 (niby sporo ale wiem już jak uniknąć pewnych błędów). potem miał być Bieg Ultra Granią Tatr, zamiast tego będzie Chudy Wawrzyniec, na którego bardzo się cieszę i w którym chciałem pobiec zanim pojawiła sie opcja tatrzańska. na Wawrzyńca plan jest taki, by pobiec 80km - trzeba się przygotowywać na prawdziwe ultra... i pobiec tak, by Ambit wytrzymał, czyli max ok. 13,5h. może na zakończenie maraton poznański, o ile będą widoki na jakiś konkretny wynik.
oczywiście podobnie jak wiele osób emocjonowałem się konklawe. nowy papież póki co wydaje się równym gościem. chciałbym, by był kimś, na kim można sie wzorować. rzecz to oczywista, że chrześcijanin chce naśladować Chrystusa ale jakże potrzebne są tez bliższe, ludzkie wzorce...
w przysżłym tyogdniu w Polsce powinny pojawić się nowe modele SKORA. Już sie nie mogę doczekać!!!
tyle na razie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 17 marca
Maniacka Dziesiątka, w której nie wziąłem udziału :P
znajomi spisali się świetnie, rewelacyjnie pobiegł Łukasz, z którym troszkę rywalizuję korespondencyjnie - biegałem lepiej od niego, teraz mnie przynajmniej dogonił jednak nie ma we mnie zbyt wiele talentu, postępy przychodza wolniej niż u innych, za to mam dużo cierpliwości, więc pogadamy w kategorii M50 :D
póki co wynik Łukasza pozwala jak najbardziej realnie zejśc poniżej 1:35 w połówce, plan jest więc taki by pobiec razem. spróbuję dotrzymać mu kroku, dobrze przepracować te trzy tygodnie i dac prawdziwego czadu. wspólny bieg i koleżeńska rywalizacja moze dodać mi tę szczyptę sił, której będzie brakowało w każdym razie mam nadzieję, że tak to się uda zgrać.
tymczasem ja pobiegłem sobie trzydziestkę do Strzeszynka i z powrotem, wyszło srednio po 5:19/km, w dobrym samopoczuciu. Na nogach Skora Base.
tyle.
Maniacka Dziesiątka, w której nie wziąłem udziału :P
znajomi spisali się świetnie, rewelacyjnie pobiegł Łukasz, z którym troszkę rywalizuję korespondencyjnie - biegałem lepiej od niego, teraz mnie przynajmniej dogonił jednak nie ma we mnie zbyt wiele talentu, postępy przychodza wolniej niż u innych, za to mam dużo cierpliwości, więc pogadamy w kategorii M50 :D
póki co wynik Łukasza pozwala jak najbardziej realnie zejśc poniżej 1:35 w połówce, plan jest więc taki by pobiec razem. spróbuję dotrzymać mu kroku, dobrze przepracować te trzy tygodnie i dac prawdziwego czadu. wspólny bieg i koleżeńska rywalizacja moze dodać mi tę szczyptę sił, której będzie brakowało w każdym razie mam nadzieję, że tak to się uda zgrać.
tymczasem ja pobiegłem sobie trzydziestkę do Strzeszynka i z powrotem, wyszło srednio po 5:19/km, w dobrym samopoczuciu. Na nogach Skora Base.
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
kolejny tydzień...
wyrzuciłem ZENki i stuningowane własnoręcznie Nike Lunarglide 1 - pierwsze świadomie kupione buty do biegania. ZENki były rozprute, Nike nawet nie, ale po prostu mam za dużo butów - i tak nie jestem w stanie ich "zbiegać"... I miejsca w szafie mało, stąd pożegnanie z ZENkami, nie bez sentymentu - bardzo dużo w nich biegałem, dzięki nim wiele sie nauczyłem.
coś się kończy, coś się zaczyna...
Ania pierwszy raz pobiegła w swoich starych butach, które dzięki operacji zyskały nowe życie. tempo o minutę/km lepsze, przyjemne wrażenia, a mnie rozpiera duma Ania dośc sceptycznie dotąd nastawiona do lekkich butów, stwierdziła, że moglaby sie przekonać...
niedziela, 17 marca
10,5km. Brooks Pure Drift.
no więc tak: nie jest dobrym pomyslem bieganie szybkiego treningu po śniadaniu kiełbasianym zapitym kawą. na szczęście zdążyłem do domu. nevermind.
było 3km po 4:05/km, 1km wolniej, potem 1km po 3:48, i kilka km wolniej.
miało być co innego, wyszło co innego, ważne, że mocno. jeszcze mocniej by było gdybym nie zdążył...
poniedziałek, 18 marca
9,5km w dwóch ratach. Merrell Trail Glove. wolno.
wtorek, 19 marca
10,5km w dwóch ratach. Merrell Trail Glove. wolno.
środa, 20 marca
17km w czterech ratach. Merrell Trailg Glove - 10,5km i Skora Base - 6,5km.
czwartek, 21 marca
10,5km, Merrell Trail Glove. wolno.
co tu napisać? dużo pracy, oczywiście dziewczynki przeziębione, walczymy bez antybiotyków, infekcje nawracają. biegam wolno, pogoda nie sprzyja przyspieszeniom, sił też nie ma zbyt wiele. byle do wiosny...
wyrzuciłem ZENki i stuningowane własnoręcznie Nike Lunarglide 1 - pierwsze świadomie kupione buty do biegania. ZENki były rozprute, Nike nawet nie, ale po prostu mam za dużo butów - i tak nie jestem w stanie ich "zbiegać"... I miejsca w szafie mało, stąd pożegnanie z ZENkami, nie bez sentymentu - bardzo dużo w nich biegałem, dzięki nim wiele sie nauczyłem.
coś się kończy, coś się zaczyna...
Ania pierwszy raz pobiegła w swoich starych butach, które dzięki operacji zyskały nowe życie. tempo o minutę/km lepsze, przyjemne wrażenia, a mnie rozpiera duma Ania dośc sceptycznie dotąd nastawiona do lekkich butów, stwierdziła, że moglaby sie przekonać...
niedziela, 17 marca
10,5km. Brooks Pure Drift.
no więc tak: nie jest dobrym pomyslem bieganie szybkiego treningu po śniadaniu kiełbasianym zapitym kawą. na szczęście zdążyłem do domu. nevermind.
było 3km po 4:05/km, 1km wolniej, potem 1km po 3:48, i kilka km wolniej.
miało być co innego, wyszło co innego, ważne, że mocno. jeszcze mocniej by było gdybym nie zdążył...
poniedziałek, 18 marca
9,5km w dwóch ratach. Merrell Trail Glove. wolno.
wtorek, 19 marca
10,5km w dwóch ratach. Merrell Trail Glove. wolno.
środa, 20 marca
17km w czterech ratach. Merrell Trailg Glove - 10,5km i Skora Base - 6,5km.
czwartek, 21 marca
10,5km, Merrell Trail Glove. wolno.
co tu napisać? dużo pracy, oczywiście dziewczynki przeziębione, walczymy bez antybiotyków, infekcje nawracają. biegam wolno, pogoda nie sprzyja przyspieszeniom, sił też nie ma zbyt wiele. byle do wiosny...