Glonson - byle do jesieni

Moderator: infernal

Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Środa, 26.03.2014
BS - 7,07 km - tempo 6:25 (5 przebieżek x 100m)
tętno - 133/166

Lekko i regeneracyjnie po trawce i parę przebieżek na ożywienie. Powoli wracam do siebie.

Czwartek, 27.03.2014
BS - 8,08 km - tempo 6:12
tętno - 147/162

A jednak nie wracam do siebie... Coś mi dzisiaj ciężko było od rana, a śniadanie które jadłem czułem jeszcze popołudniu mimo że była to sprawdzona owsianka. Wieczorem zwlokłem się jednak na BS mimo że miałem obawy czy nie będę musiał gdzieś robić awaryjnie "pit-stopa" :bum: ale zszedłem wcześniej niż planowałem bo było mi niedobrze a po zgraniu trenu z zegarka widzę że mimo wolnego biegu (takie miałem odczucie) tętno wysokie... Przypadek... Choróbsko...czy oznaki że jestem zajechany...??? Jutro wolne, a w weekend planuję longa. Zobaczymy jak będzie.
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
New Balance but biegowy
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Sobota, 29.03.2014
BS - 10,16 km - tempo 6:09
tętno - 138/156

Dzisiaj wybieganie zrobiłem sobie po pobliskich łąkach, zawsze to jakaś odmiana po klepaniu asfaltu i chodników. Warunki wyborne, rześkie powietrze, ale nie zimne i słoneczko które nie jest jeszcze nachalne... Ach... :usmiech: Jeżeli chodzi o dyspozycję to było lepiej niż ostatnio. Chyba faktycznie coś mnie dopadło tyle że nie zaatakowała tak oficjalnie tylko drążyło od środka i nieco osłabiło. Jeżeli tak będzie jutro to robię longa, ciekawe tylko kiedy?!
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Niedziela, 30.03.2014
BD + 5TM - 24,09 km - tempo 5:58 (TM - zamierzone 5:27)
realizacja TM: 5:26, 5:27, 5:27,5:27, 5:22

tętno - 143/165

No i zrobiłem longa. Nieco się go obawiałem po ostatnich zmaganiach, ale poszło nieźle. Na pewno jest w tym sporo zasługa pogody. Rano było tak pogodnie, ale chłodno i rześko. Miodzio. Banan, żel, izo i w drogę. Tak właściwie to podczas biegu interesowały mnie dwie rzeczy, co się stanie z tętnem (było ok) i jak pójdzie TM (poszło nieźle). Kolano trzyma się dzielnie (coś tam pobolewa, ale daje radę...). Nie powiem odczułem tą jednostkę, ale mam wrażenie że coraz lepiej znoszę długie wybiegania. Za tydzień najprawdopodobniej robię 20 TM i tu zobaczę tak na prawdę gdzie jestem.
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Wtorek, 01.04.2014
BS - 2,40 + 6P x 1km (przerwy ok 1:15) + BS 2,59km - 12,08 km - tempo 5:48 (P - tempo zamierzone 5:00)
realizacja: 5:02, 5:01, 5:00, 5:01, 5:00, 4:58

tętno - 142/166

Ostatnio coś podobnego biegałem ok. 2 tygodnie temu. Tempa podobne, ale tętno było wtedy dużo wyższe. Chyba jest dobrze :hej: Po tym tygodniu podniosę sobie VDOT na 42. A co?! A tak w ogóle to normalnie Progi robiłbym dopiero w czwartek, ale że planuję na weekend TM w ilości 20 km, to wolałem zrobić coś mocniejszego wcześniej i już luźno samymi BS-ami dojechać do weekendu.
Aaa i jeszcze jedno. Po weekendzie odsyłam swój FR 405 do serwisu i czekam na wymianę... Ciekawe co mi odeślą :hahaha:
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Środa, 02.04.2014
BS - 7,08km - tempo 6:19
tętno - 133/144

Rozbieganie po wczorajszych progach. Luźny bieg po zielonej trawce. Miło i przyjemnie. Po biegu stwierdziłem, że pojawiło się nowe ognisko bólu które "usadowiło" się nad lewą kostką od wewnętrznej strony. Ki diabeł :sss:

Piątek, 04.04.2014
BS - 1,13km - rozgrzewka - 6:18
TM - 20,01 km - tempo 5:27 (tempo zamierzone 5:27) - tętno - 160/172
BS - 1,50 - schłodzenie - 6:22

tętno - 142/166

Trochę pokręcił mi się plan w tym tygodniu, miałem np. zrobić sobie wczoraj BS-a ale wieczorem jak miałem iść biegać byłem tak padnięty że odpuściłem... i dobrze... w końcu biegam dla przyjemności :hahaha: Dziś i jutro też miał być BS, ale jak sobie przypomniałem jakie mamy plany na weekend to po pracy zapadła decyzja że dziś biegam TM a w weekend jak czas pozwoli dokręcam przebieg. Krótka rozgrzewka parę skłonów i jazda... Tak jak radził mi Sosik 3 pierwsze km o 5 sek, wolniej niż zakładane TM a potem wszedłem na 5:27. Mimo momentami porywistego wiatru starałem się trzymać równe tempo. Po drodze na 6 i 13 km zjadłem po połówce banana i co 5 km popijałem izo. Jeśli chodzi o picie i jedzenie było w miarę ok, przydałaby się jeszcze woda bo było za słodko. Co do tempa to najtrudniej było kiedy nawróciłem i w twarz powiał mi niezbyt przyjamny wiatr. Jakoś to ogarnąłem i poszło. Po 15 km czułem już nieco zmęczenie ale dojechałem do końca. Miałem nawet zamiar dokręcić jeszcze 4 km ale pomyslałem sobie "po co Ci to chłopie" i zatrzymałem sie po 20 km. Jakie wnioski? Ano nie wiem :hej: Tzn. na myśl, że dzisiaj miałbym przebiec jeszcze 22 km to mina mi zrzedła, ale za to czułem się nieźle po tej 20 więc chyba nie jest źle... Tempo wydaje się dość komfortowe i liczę na to, że kilka tygodni treningów przygotuje mnie na to bym mógł je bez problemu utrzymać a może i nieco podkręcić przed CM. Kluczowe na tym etapie wydają się warunki w jakich przyjdzie mi biegać CM. Dla mnie ważne jest też to co będzie się działo z moim tętnem. Byle by nie wzrosło za szybko bo będzie kiepsko...
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Niedziela, 06.04.2014
BS - 10,09 km - tempo 5:55
tętno - 141/152

Rozbieganie po piątkowym TM. Bieg bez historii. Fajnie i luźno. Nogi ładnie podawały i nie czułem praktycznie żadnego zmęczenia po piątkowym biegu. Chciałem pobiegać dłużej, ale czasu miałem akurat na tyle. Życie.

Poniedziałek, 07.04.2014
BS - 7,30km - tempo 5:55

Jako, że garmina odesłałem do serwisu to teraz moje poczynania biegowe rejestruje komórka. Dziwne uczucie. Leży sobie w kieszeni i człowiek ani nie wie jak leci. Ma to swoje plusy, bo uczy czucia i wyczucia...

Wtorek, 08.04.2014 - progi 20' + 15' (P - tempo zamierzone 4:54)
BS - rozgrzewka - 2,18 km - 6:12
P 4km (przerwa w marszu - 3:15) realizacja: 4:35, 4:38, 4:36, 4:32
P 3km (przerwa w marszu - 2:45) realizacja: 4:40, 4:38, 4:37
BS - schłodzenie - 1,75 km - 6:01


To, że dziś polecę progi planowałem już od niedzieli, ale wczoraj po pracy odwiedziłem kumpla w jego sklepie (sprzedaje alkohole) i dokonaliśmy degustacji mocnych trunków :bum: Do domu wróciłem już b. późno, a rano jak obudził mnie synek poszedłem mu zrobić butelkę a sam zamiast iść biegać wróciłem czem prędzej do łóżka. Głowa chciała mi eksplodować... Co tu dużo mówić... Masakra jakaś... Nic nie zjadłem na śniadanie, nie byłem w stanie i tak męczyłem się do południa, potem do pracy... tramwajem oczywiście :hejhej:
Myślałem, że z biegania dziś nici, ale nieoczekiwanie pojawiła się taka możliwość, więc ruszyłem. Czasu nie było wiele ale upchnąłem to co chciałem. Tylko że po raz pierwszy biegałem na wyczucie progi i wyniki które zobaczyłem po biegu mocno mnie zszokowały :taktak: Co to za tempa. miało być po 4:54 a tu jakiś kosmos... ale tak to jest. nie ma zegarka pulsometru więc biegam tak jak zaleca Daniels w przypadku progów... mocno i średnio komfortowo... Przerwy robiłem w marszu i mocno się nawadniałem izo. ale po tych kilku minutach przerwy czułem że tętno wraca do normy. Ciekawe co jeszcze nabiegam zanim dostanę zegarek z serwisu... Bo wychodzi na to że dziś to bym machnął życiówkę na 10 km :hahaha:
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Środa, 09.04.2014
BS - krosik - 12,38 km - tempo 5:40

Luźno po parku i pagóreckach, bez pulsometra, tak na wyczucie coby się za bardzo nie zasapać. Starałem się oddychać 3 na 3 (taka próba blokady prędkości:) i wiedziałem że jak nie mogę już wyrobić to muszę nieco zwolnić. To już czwarty dzień z rzędu kiedy biegam. Jak na mnie to masakra :ble:


Piątek, 11.04.2014
BS - 10,24 km - tempo 5:52 (6 przebieżek x 100m)
tętno - 145/173

Zacznę niebiegowo. W poniedziałek po południu odesłałem mojego Garmina do serwisu i byłem gotów czekać nawet 2 tygodnie na wymianę a tu ... w czwartek ok. południa zegarek już był w domu. Wymienili mi 405 na 410. No szok! :uuusmiech:
A co do biegania to widzę (czuję) ostatnio poprawę i musiałem mocno się starać by nie lecieć za szybko, bo po co mi to... A i tak wyszło dość żwawo jak na BS-a

Sobota, 12.04.2014
BD - 24,70 km - tempo 6:00
tętno - 141/158

Long. Rano, bezwietrznie i przy dużej mgle. Temperatura była ok. 4 stopni jak ruszałem. Założenie główne takie że biegnę jak najrówniej i ekonomiczniej z kontrolą tempa i zjadam po drodze żele na przemian z bananami. Zauważyłem że podczas długich wybiegań jak zjem za dużo żeli to mnie muli a pod koniec jestem po prostu głodny więc wspieram się bananami. Inna sprawa, że jak się leci longa o 6 rano to prawie na czczo (zjadłem przed bieganiem tylko banana) to mam prawo czuć głód. I jeszcze jedno - biegam z pasem a w bidonach mam izo i tak zamierzam lecieć na CM. Chcę mieć przy sobie taki swój niezbędnik - zwłasza z izo. Prędkości i czas które zamierzam osiągnąć na maratonie nie są jakieś zawrotne a pobicie rekordu świata mi nie grozi więc taki mały balast zaakceptuję :hej:
Przez pierwsze kilka kilometrów bolała mnie lewa noga od wewnętrznej strony nad kostką. Ki diabeł... Jakoś to rozbiegałem, ale mnie to nieco martwi... Kolana spoko.
Na końcu byłem już nieco zmęczony (znużony - nie wziąłem mp4) ale czułem że mógłbym jeszcze się potoczyć i zwiększyć tempo. Muszę pamiętać na maratonie by nie przykozaczyć na początku...
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 14.04.2014
BS - 7,56 km - tempo 6:09 (5x100m przebieżki)
tętno - 140/170

Fajnie i luźno, przebieżki dodałem dla odmulenia a na więcej nie starczyło czasu. Dobre samopoczucie po ostatnim longu.


Wtorek, 15.04.2014 - progi z longiem (P - tempo zamierzone 4:54)
BS - rozgrzewka - 2,74 km - 6:17
P 3x1km (przerwa w truchcie - 1') realizacja: 4:50, 4:46, 4:54
BS - 9,49 km - 6:24
P 3x1km (przerwa w truchcie - 1') realizacja: 4:59, 4:57, 4:44
BS - schłodzenie - 1,70 km - 6:35

tętno - 152/176

Ten trening wypadał mi z rozpiski w weekend, ale wiadomo... święta, rodzina... Wiedziałem że w tym tygodniu nie będę miał tyle czasu by go wcisnąć... Lubię biegać ale są dla mnie rzeczy ważniejsze... dlatego miało być parę interwałów tempowych i zwijka do domu a około weekendu long... A tu nagle... pojawiło się nieco więcej wolnego czasu w tygodniu... więc postanowiłem że tą kobyłę której się tak bałem zrobię dziś...
Początkowo wszystko pod kontrolą. Pierwsze progi weszły gładko, a jako że mam już zegarek pilnowałem tempa, ale za każdym razem zaczynałem za szybko i dopiero zwalniałem pod koniec. Nie było to zbyt roztropne co odczułem później... Po pierwszych progach godzina BS-a starałem się by było cały czas w 1-szym zakresie a potem parę łyków izo i w drogę. Oj, nie było mi łatwo wejść na obroty a jeszcze po parku lotników po którym latałem biegała też grupa która nijak nie chciała biegać jakoś krajem tylko kupą po całej szerokości co sprawiało że za każdym razem jak ich mijałem (leciałem w przeciwnym kierunku) to musiałem latać po trawie, psich odchodach, itp... Nie ładnie, trochę na nich zagotowałem :bum: ale sam byłem już tak zajechany że nie chciało mi się nawet tego komentować. Najtrudniejszy z 3 ostatnich progów był drugi. Lecę i lecę a tu końca nie widać, tempo mi siada no to ja przyspieszam a tu nic, a nawet wolniej :echech: Na przerwie myślałem żeby już olać 3 powtórzenie ale jakoś złapałem oddech i ruszyłem, patrzę po chwili na zegarek a tu 4:35... no i musiałem zwalniać :hahaha: . Ogólnie rzecz biorąc dobrze że zrobiłem tą jednostkę, ale na drugi dzień czułem się podle i postanowiłem nie biegać, a rozbieganie przenieść na czwartek

Czwartek, 17.04.2014 (6x100 - przebieżki)
BS - 10,10 km - tempo 6:02
tętno - 139/172


No i dobrze że nie biegałem wczoraj bo naprawdę czułem się dojechany a i spać się chciało okrutnie. Bez sensu by było się męczyć. W końcu bieganie to ma być przyjemność, a tak było dziś. Dobre samopoczucie od samego początku. Lekko się biegło. Nic dodać, nic ująć.

Piątek, 18.04.2014
BD + 6 TM - 27,61 km - tempo 5:56
tętno - 145/173


Dziś dla odmiany początek kiepski, nogi ciężkie i niechętne do współpracy. Dopiero tak koło 7 - 8 km wszytko się unormowało i zrobiło się fajnie :hej: Ogólnie bez historii. Pilnowałem tętna, piłem po 1-2 łyki co 2-3 km a do tego żel-banan-żel, ot taki trening kulinarny. Końcowe 6 km w TM fajnie mi się weszło na tą intensywność i pojawił się taki transik biegowy przez 3-4 km. Ostatni 1 km już ciężej, ale mocno zawiało w twarz a i tradycyjnie miałem pod górkę, mały wznos aczkolwiek odczuwalny i upierdliwy. Po biegu dobre samopoczucie, lepsze niż wcześniej bywało. Zadowolony jestem i tyle.

P.S.
A dla całej biegowej braci WESOŁEGO ALLELUJA!
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Niedziela, 20.04.2014
BS - 10,06 km - tempo 5:57
tętno - 139/146

Udało mi się wyrwać na kilka chwil pomiędzy wizytami świątecznymi. Miłe i przyjemne rozbieganie po piątkowym longu.

Poniedziałek, 21.04.2014
BS - 10,06 km - tempo 5:54
tętno - 137/164

Podobnie jak wczoraj tak jakoś lekko się biegło. Tym razem wybrałem traskę po pogórkach tynieckich z niezgorszym podbiegiem w drodze powrotnej. Kiedyś umierałem pod koniec a dziś poszło dość gładko. Inna sprawa, że o poranku było dość rześko co sprawiło że biegło się przyjemnie i bez wysiłku.

Środa, 23.04.2014 (P - zamierzone tempo 4:54)
BS - 2,94 km - tempo 5:55
P - 4 km - tempo 5:11, 4:58, 5:01, 4:54
4' marszo-trucht
P - 3,5 km - tempo 4:54 (534 metry), 5:09, 5:02, 5:00
3' marszo-trucht
BS - 1,12 km - tempo 6:13

tętno - 148/172

Ale dziadostwo mi dziś wyszło z tych progów... a miało być fajnie. Rozgrzewka poszła spoko a potem się zaczęło na 1 km proga rozwiązał mi się but (chyba drugi raz w życiu...) na 2 km walczyłem z światłami i z jadącymi autami (nie mogłem przeciąć ul. Tynieckiej), na 3km poczułem złowrogi ruch w moich jelitach i mocno spiąłem pośladki a włos mi się na rękach zjeżył (takie było parcie) :uuusmiech: . Kolejne 2 km kombinowałem gdzie by tu zrobić PIT-STOP. Po przerwie w truchcie i początku kolejnych progów odwiedziłem stację........... Ruszyłem dalej ale nie mogłem wejść na właściwe tempo, potem pod górę, potem pod wiatr i już po progach :orany: Okropny chaos i szarpanina. A miało być tak pięknie.

Czwartek, 24.04.2014
BS - 14,02 km - tempo 5:53
tętno - 142/149

Dziś spokojnie przed sobotnim TM. Jeszcze nie biegałem w tak wysokiej temperaturze tego roku. Aż strach pomyśleć jaka może być temperatura 18 maja na CM. Jutro wolne a w sobotę ostatni poważny sprawdzian przed CM.
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Sobota, 26.04.2014
BS - 1,07km - rozgrzewka - 6:10
TM - 24,01 km - tempo 5:27 (tempo zamierzone 5:27) - tętno - 157/173
BS - 0,84 - schłodzenie - 6:13


Ostatni sprawdzian przed CM. Warunki dziś rano były jakie były, temperatura ok, ale może nieco za mocno (szczególnie na początku) padało, wiatr znośny. Założenie było takie że początek (3km) po 5:33, a potem po 5:27 (11km), a ostanie 10 km nieco szybciej (5:22 -5:25) tak z wyczuciem coby obadać jak się zachowa mój organizm. Początek poszedł lekko, tętno było nieco niżej niż ostatnio. Po 14 km nieco podkręciłem tempo ale nie trzymałem się go kurczowo, zresztą wiadomo jak jest gdy się biega po chodnikach i takich tam... tu pagórek tam światła, itd. Trochę celowo nie szukałem "najspokojniejszej" trasy by sobie zasymulować bieg w grupie gdzie jak wiadomo też trzeba być czujnym :hejhej:
Odczucia mam takie, że biegło się lżej niż 3 tygodnie temu. Po 20 km poczułem coś jakbym miał takie napełnione, nabrzmiałe nogi ale nie było to jakoś przeszkadzające, bardziej to odczułem jakbym zażył środek przeciwbólowy który uśmierzył nieco ból i zmęczenie :niewiem: Na początku nie piłem i ze zdziwieniem stwierdziłem ok 9km, że mimo sprzyjającej temperatury i mżawki jestem spragniony... Muszę pilnować regularnego nawadniania, to ważne! Po biegu szybko doszedłem do siebie co mnie ucieszyło bo jeszcze miałem plany spacerowo obiadowe z rodzinką. Co do tempa to na pewno nie porwę się od startu na nic szybszego niż 3:50
Muszę pamiętać o rozsądnym początku (polecę chyba z 3 km za balonem na 4:00) a potem wchodzę na swoje tempa. Planuję biec wg. Marco https://feelrace.com/fr.pl?ds=42&hh=03& ... CO&pg=Exec . No może tak z zapasem 1 sekundowym.
Jeszcze nie wiem jak podejść do 10-ki w Skawinie, bić się o życiówkę czy pobiec kontemplacyjnie z długą rozgrzewką przed.
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 28.04.2014
BS - 10,05 km - tempo 6:05 (4 przebieżki po 100m)
tętno - 144/160

Początkowo biegło się lekko, ale po ok. 6 km poczułem ciężkość i dziwną słabość jakoś dotrwałem do końca, zrobiłem kilka przebieżek (wyszły bez ognia) i grzecznie do domu.

Miałem biegać też we wtorek, ale rano nie bardzo mi się chciało, a po południu i wieczorem nawet nie próbowałem bo jakoś kiepsko się czułem...

Środa, 30.04.2014 (P - zamierzone tempo 4:54)
BS - 3,31 km - tempo 6:02
rozciąganko
P - (15 minut) 3,11 km - tempo 4:49
3' marszo-trucht
P - (15 minut) 3,09 km - tempo 4:51
3' marszo-trucht
BS - 2,72 km - tempo 6:27
tętno - 157/184

Dobrze, że odpuściłem bieganie we wtorek bo dziś czułem się o niebo lepiej. Chyba dopiero dochodzę do siebie po ostatnim TM... a myślałem że gładko i bezboleśnie poszło :hahaha: Pierwszy kilometr progu ciężko, drugi walczyłem i pod koniec lepiej, trzeci km już spoko nogi ok i jakoś uspokoiłem się oddechowo... a po krótkiej przerwie powtórka... pierwszy km rozpędzałem się, drugi km spoko a potem już tylko czekałem na koniec...
Tak sobie myślałem biegnąc, że będzie ciężko w Skawinie... ale trzeba powalczyć o życiówkę i złamanie 48 minut, byleby tylko zachować zimną głowę. Mam nadzieję że zregeneruję się potem przed CM.
Miałem w planie jeszcze kobyłę z progami na longu ale odpuszczę chyba. Zrobię longa, potem coś dla pobudzenia i powoli, powoli do CM

Czwartek, 1.05.2014
BS - 11,06 km - tempo 5:59
tętno - 138/176

Dziś ten BSik poleciał dużo przyjemniej. Poleciałem jakąś nową traską i mimo że miałem pasek pulsometra nie korzystałem w ogóle z jego wskazań. Mam tak zamiar pobiec w Skawinie, tylko na tempo i samopoczucie a bez wskazań pulsometra.
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Sobota, 3.05.2014
BD + 5TM + BS schłodzenie - 21,22,05 km - tempo 5:46
tętno - 144/165

Ostatni long przed CM. Biegłem nie korzystając ze wskazań pulsometru, tylko samopoczucie i czasami zerkanie na zegarek na tempo (weszło większość w I zakresie) TM leciałem z założenia w 5:20 - 5:27 i tak weszło... Ciekawe co się z tego urodzi. Czuję się pewniej niż przed debiutem, ale bardziej ostrożnie podchodzę do tematu i nie zamierzam szaleć :hahaha: Wiem jak to potem boli. Zobaczymy

Poniedziałek, 5.05.2014
BS - 7,80 km - tempo 6:16
tętno - 135/156

Dziś niezbyt chętnie zebrałem się do biegania, ale chciałem w końcu rozbiegać tego longa. Jeszcze czuję się ciężkawo, ale lepiej niż tydzień temu po 24 TM

Środa, 06.05.2014 progi 5 x 1,2 km (P - zamierzone tempo 4:54)
BS - 2,76 km - tempo 6:11
rozciąganko
P 5X1,2 - śr. tempo realizacji - 4:49, 4:49, 4:52, 4:53, 4:56 (przerwy ok 1 minutowe)
BS - 1,70 km - tempo 6:34
tętno - 152/176

To chyba ostatni akcent przed CM. Jutro lub w czwartek BSik i w sobotę 10-ka w Skawinie z zamiarem bicia życiówki :hejhej:
mam nadzieję, że mi to nie wyjdzie bokiem przed maratonem. Potem jakiś bieg regeneracyjny, jedno spokojne rozbieganie i czekanie na 18 maja.
Dziś progi wchodziły dość przyzwoicie. Nie żeby nie było ciężko ale nie aż bardzo ciężko. Najgorzej było przy pierwszym progu, jakoś nie mogłem osiągnąć potrzebnego tempa, później już lepiej. Ostatni wolniej - tak jakoś czekałem żeby już było po że się nie przyłożyłem do końca... Boli mnie ostatni nieco lewa łydka, ale cóż ja na to poradzę, myślę że jakoś dotrzyma do maratonu. A ogólnie to zmięty jakoś ostatnio jestem, mam nadzieję że się w końcu "dobudzę"
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Czwartek, 8.05.2014
BS - 8,47 km - tempo 6:14
tętno - 134/151

Typowo regeneracyjnie i luźno, gdzie nogi poniosły. Musiałem przed Skawiną rozbiegać ostatni akcent. Kurcze boli mnie nieco lewa łydka i mimo że ostatnio mało już biegam to nie odpuszcza... Hmm... zobaczymy co będzie jutro w Skawinie, a właściwie to po biegu, ciekawe jaki będzie bilans?
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Sobota, 10.05.2014
XII Międzynarodowy Bieg Skawiński - 10 km
Czas: 47:15

...czyli jest nowa życiówka...dobrze się czułem na trasie. Jestem zadowolony. Szczegóły wkrótce (pewnie jutro).
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
Glonson
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 822
Rejestracja: 13 cze 2012, 17:14
Życiówka na 10k: 41:10
Życiówka w maratonie: 3:25:28
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

XII Międzynarodowy Bieg Skawiński


Zajechałem dość późno i jeszcze zeszło na szukanie miejsca. Żonę z dzieciakiem zostawiłem :) by młody się wyspał i pędem do depozytu. Uporałem się z tym ok 15.10 (dobrze że numer odebrałem rano). Polatałem chwilę po parku, dosłownie 2 minuty poświęciłem na rozciąganie, zaliczyłem jeszcze pobliskie krzaki i na start... Poszło...
Postanowiłem, że do półmetka biegnę po 4:50 - 4:54, a potem podkręcam tempo do ok. 4:45 i równo do mety bez heroicznych zrywów, ale tak by złamać 48 minut. Bałem się tego że było ciepło i wietrznie. Mało było takich dni w tym roku i nie wiedziałem jak zareaguje mój organizm.
Z ważnych rzeczy (nowinek dla mnie) to było to, że nie miałem na zegarku włączonego pulsometru (myślę że pomogło bo jak zobaczyłem jego wskazania po biegu to opadła mi szczena, a wiem że podczas biegania wysokie wskazania włączają mi "hamulec") i jeszcze jedna ciekawostka (dla mnie) pobiegłem z półlitrową butelką wody. Po części było to spowodowane tym, że miałem na 2 km zjeść żela (taka próba przed maratonem) i bałem się że mnie zamuli a potem jakoś mi ta woda nie przeszkadzała i pozbyłem się butelki dopiero po 9 km. Posiadanie własnego płynu pozwoliło mi ominąć niezły zamęt jaki panował na punkcie z wodą (na 5 km) a po drodze mogłem łyknąć co 2 km i polewać się od czasu do czasu. Warte zapamiętanie a może i wykorzystania podczas maratonu.
A co do samego biegu to było tak: na początku ciasno i szukanie właściwego tempa. 1-szy km poszedł nieźle (znaczy nie za szybko). Po 2-kmie zjadłem żela (zakrztusiłem się okropnie, ale to ogarnąłem) potem spoko do 5 km - pełna kontrola tempa i dobre samopoczucie oraz spoko oddechowo. Przyznam szczerze że bałem się wiatru i słońca a tu nic. Luzik. Po nawrotce II część planu - przyspieszenie , ale z głową. Wiedziałem (sprawdziłem to rano gdy przejechałem trasę autem, że gdzieś do 7,5 km jest pod górkę) że tempo podkręcam ale bez szaleństw do czasu gdy skończy się podbieg. I tak zrobiłem. Organizm dalej spoko. Polewałem się wodą i pełna kontrola by się za wcześnie nie wystrzelać. Gdzieś po 7,5 km jeszcze odrobinę szybciej. A tu już 8 km a ja spoko. No to jeszcze odrobinę szybciej. To już poczułem nieco ale spoko. (Nie ukrywam że cały czas mijałem sporo ludzi od półmetka do mety prawie setkę :hej: . Po 9 km ogień (tak w miarę rozsądnie) i do mety - pełno zakrętasów i do parku - alejką do mety. Tu już poczułem, że jest ciężko, ale jak poczułem to jeszcze pocisnąłem :hahaha: I w końcu meta! Potem - jak to ujmuje mihumor - podziwnianie butów :bleble: - medal i łyk wody. Szybko odnalazłem żonę i synalka. Pamiątkowe fotki i buziaki! Niestety nic nie wygrałem podczas loterii :nienie:
Koniec opisu. Misja zrealizowana!

Poniżej parę danych od organizatorów i z Garmina.


A tak podało DATASPORT:

Miejsce 465 - w kategorii: M40/94
czas netto: 47:15 – tempo: 4:43

czas /miejsce
1km 00:03:32 / 736
5km 00:22:38 / 556
9km 00:42:57 / 484
10km 00:47:15 / 465

Poniżej dane z Garmina:

km Tempo Puls śr. Puls maks.
1. 04:59 163 178
2. 04:46 174 179
3. 04:47 176 181
4. 04:52 176 181
5. 04:52 181 184
6. 04:42 181 184
7. 04:43 185 188
8. 04:39 185 189
9. 04:34 189 192
10. 04:12 195 199
,024 04:10 198 199
Obrazek

----
Blog
Komentarze
----
10 km - 41:10 - 11.03.2018
21,097 km - 1:33:24 - 14.10.2018
42,195 km - 3:25:28- 30.09.2018
ODPOWIEDZ