Patrick90 - 10km w 35:XX :)
Moderator: infernal
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
Dziś biegłem w małych, lokalnych zawodach na 5km (ponoć trasa miała o 200-300 metrów więcej). Zachwycony nie jestem, ale nie było ku temu żadnych przesłanek, skoro długo nie trenowałem. Czas: 20:47 albo coś koło tego
Tymczasem na swoim blogu zgłębiłem temat dopingu u Kenijczyków, choć dotyczy on raczej zawodowców.
Kenijczycy na dopingu. Przerażający proceder
Tymczasem na swoim blogu zgłębiłem temat dopingu u Kenijczyków, choć dotyczy on raczej zawodowców.
Kenijczycy na dopingu. Przerażający proceder
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
W poniedziałek zrobiłem 7km w tempie 5:18. Wolno, ale nie cierpię biegać kilkanaście minut po sytym obiedzie. Tyle że nie miałem innego wyjścia.
Wstydzę się wolno biegać
Wstydzę się wolno biegać
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
W mijającym tygodniu trzy treningi.
Pon. - 13.02 km w czasie 1:08:53.
Śr. - 8.59 km w czasie 42:09
Pt. - 6.01 km w czasie 27:49
Bez szału, ale też nie było aż tak wolno. Dzisiaj sobie odpuściłem, bo po niedawnej grze w piłce boli mnie pięta i śródstopie. W poniedziałek dłuższy bieg - też pewnie ok. 13 km.
Pon. - 13.02 km w czasie 1:08:53.
Śr. - 8.59 km w czasie 42:09
Pt. - 6.01 km w czasie 27:49
Bez szału, ale też nie było aż tak wolno. Dzisiaj sobie odpuściłem, bo po niedawnej grze w piłce boli mnie pięta i śródstopie. W poniedziałek dłuższy bieg - też pewnie ok. 13 km.
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
Długo nic nie pisałem, praktycznie przez dwa miesiące. Tymczasem praca wre. Od ostatniego wpisu trzymam rygor i biegam trzy razy w tygodniu.
Postęp widzę gołym okiem.
Ostatnie treningi:
DYSTANS CZAS TRWANIA ŚRED. PRĘDKOŚĆ ŚRED. TEMPO ŚRED. TĘTNO
Wtorek - 10.07 km 50m:47s 11.9 km/h 5:03 min/km -
Piątek - 8.45 km 39m:08s 13.0 km/h 4:38 min/km -
Niedziela 16.65 km 1g:25m:52s 11.6 km/h 5:09 min/km 144
Wtorek - 10.00 km 45m:29s 13.2 km/h 4:33 min/km 155
Dziś rano było: 2 km - śr. 4.59, 6 km - śr. 4.06 (śr. tętno 166), 2 km - śr. 5.26.
Wygaszenie byłoby nieco szybsze, ale pojawiły się nieprzewidziane problemy i ledwo dotarłem do domu bez wskakiwania w krzaki.
Postęp widzę gołym okiem.
Ostatnie treningi:
DYSTANS CZAS TRWANIA ŚRED. PRĘDKOŚĆ ŚRED. TEMPO ŚRED. TĘTNO
Wtorek - 10.07 km 50m:47s 11.9 km/h 5:03 min/km -
Piątek - 8.45 km 39m:08s 13.0 km/h 4:38 min/km -
Niedziela 16.65 km 1g:25m:52s 11.6 km/h 5:09 min/km 144
Wtorek - 10.00 km 45m:29s 13.2 km/h 4:33 min/km 155
Dziś rano było: 2 km - śr. 4.59, 6 km - śr. 4.06 (śr. tętno 166), 2 km - śr. 5.26.
Wygaszenie byłoby nieco szybsze, ale pojawiły się nieprzewidziane problemy i ledwo dotarłem do domu bez wskakiwania w krzaki.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
Półmaraton Gdańsk
Czas: 1:32:00
Dopiero kilka dni przed startem nabyłem pakiet. Długo zwlekałem z decyzją, bo po prostu nie wiedziałem, czy będę gotowy na bieg. W ogóle się do niego nie przygotowałem i te zawody były z doskoku, nie chodziło o mój czas. Umówiłem się z moim ojcem, że będę jego pacemakerem. Według endomondo powinien nabiegać ok. 1:37-1:38, ale ojciec czuł, że da radę wytrzymać znacznie szybsze tempo i postanowiliśmy, że będziemy biec - przynajmniej na początku - na złamanie 1:35.
Jeszcze przed startem miałem obawy. Dotąd na treningu nie biegałem więcej niż 16 km. Zatem o ile tempo nie stanowiło raczej wielkiego zagrożenia, o tyle obawiałem się nieco o zmęczenie, zwłaszcza że na 19km miał być spory podbieg. Ale do tego jeszcze wrócę.
Ustawiliśmy się w odpowiedniej strefie startowej i o dziwo nie było źle. Nie było wcale wiele osób, jak to często ma miejsce, które startują za szybko albo stoją tuż za elitą, a na pierwszym kilometrze są przez wszystkich wyprzedzani. Ruszyliśmy nieco za szybko, bo w 4:22, ale tłumaczyłem to zbiegiem, który nas nieco rozpędził. Potem biegliśmy kilka kilometrów zgodnie z planem - w granicach 4.27-4.29. Tylko jeden kilometr, gdzie był podbieg i nawrót, był wolniejszy.
Na Grunwaldzkiej zaczęliśmy stopniowo przyspieszać. Lubię długie proste, bo wiem, że obrane tempo jest mi później łatwo utrzymać. Cały czas spoglądałem na ojca, słuchałem czy nie męczy się za bardzo i widząc, że wszystko jest dobrze, nabieraliśmy rozmachu. Pierwsze 10 kilometrów pokonaliśmy w czasie 44:20 (wg Garmina, na fladze byliśmy 10 sekund później), czyli mieliśmy już całkiem pokaźną zaliczkę.
Dla nas bieg jednak dopiero się zaczynał. Na następnych kilometrach wciąż lekko przyspieszaliśmy i schodziliśmy nawet poniżej 4.20. Było zatem bardzo dobrze, a napędzał nas fakt, że wyprzedzaliśmy coraz więcej osób. Niemniej wiedziałem, że najtrudniejsze będzie na ostatnich 5-6 kilometrach i wtedy należy mieć sporo sił. Ojciec jednak był naprawdę dobrze przygotowany, bo nie zwalniał. W pewnym momencie razem z nami biegł pewien mężczyzna, który mówił, że mamy świetne tempo i nic tylko biec. Długo nie wytrzymał, ale wynikało to po prostu z faktu, że od 15 kilometra weszliśmy na inny poziom.
Im bliżej było końca, tym było więcej miejsca i łatwiej się biegło. Nie przestawaliśmy wyprzedzać, co mnie nie dziwiło. Ja czułem się świetnie, ojciec powoli był zmęczony, ale dotrzymywał mi kroku. Kolejne kilometry pokonaliśmy w 4.19, 4.13, 4.17, 4.16. Dopiero na 19km zacząłem odskakiwać ojcu. Po części celowo, żeby przyspieszył i mnie gonił, po części dlatego, żeby chociaż na ostatnich kilometrach więcej z siebie wykrzesać. Pod górkę wbiegłem w tempie 4.19, a potem już było zdecydowanie lepiej (drugie 10km pokonałem w 42:59!). Ostatnie dwa kilometry to nieustanne wyprzedzanie i tempo 4:05. Zdołałem jeszcze zachować tyle sił, by na finiszu wyprzedzić trzy czy cztery osoby i ostatecznie wbiec na metę po dokładnie 1:32 (netto). Ojciec dotarł na metę tylko 18 sekund później.
Warunki do biegania były rewelacyjnie, a czas znacznie lepszy niż się spodziewaliśmy. Po biegu bolały nogi, ale to mnie nie dziwi. Tempo nie było zabójcze, zresztą średnie tętno wyniosło u mnie 164 (max 196). W każdym razie debiut w półmaratonie mam za sobą i generalnie jestem zadowolony. Naprawdę przypadł mi do gustu taki dystans, choć wiem, że to w sporej mierze efekt tego, że biegłem dość swobodnie.
***
Po biegu zrobiłem sobie dwa dni przerwy. Dziś wróciłem do treningów. Za dwa tygodnie start docelowy jesienią - Bieg Niepodległości w Gdyni.
Czas: 1:32:00
Dopiero kilka dni przed startem nabyłem pakiet. Długo zwlekałem z decyzją, bo po prostu nie wiedziałem, czy będę gotowy na bieg. W ogóle się do niego nie przygotowałem i te zawody były z doskoku, nie chodziło o mój czas. Umówiłem się z moim ojcem, że będę jego pacemakerem. Według endomondo powinien nabiegać ok. 1:37-1:38, ale ojciec czuł, że da radę wytrzymać znacznie szybsze tempo i postanowiliśmy, że będziemy biec - przynajmniej na początku - na złamanie 1:35.
Jeszcze przed startem miałem obawy. Dotąd na treningu nie biegałem więcej niż 16 km. Zatem o ile tempo nie stanowiło raczej wielkiego zagrożenia, o tyle obawiałem się nieco o zmęczenie, zwłaszcza że na 19km miał być spory podbieg. Ale do tego jeszcze wrócę.
Ustawiliśmy się w odpowiedniej strefie startowej i o dziwo nie było źle. Nie było wcale wiele osób, jak to często ma miejsce, które startują za szybko albo stoją tuż za elitą, a na pierwszym kilometrze są przez wszystkich wyprzedzani. Ruszyliśmy nieco za szybko, bo w 4:22, ale tłumaczyłem to zbiegiem, który nas nieco rozpędził. Potem biegliśmy kilka kilometrów zgodnie z planem - w granicach 4.27-4.29. Tylko jeden kilometr, gdzie był podbieg i nawrót, był wolniejszy.
Na Grunwaldzkiej zaczęliśmy stopniowo przyspieszać. Lubię długie proste, bo wiem, że obrane tempo jest mi później łatwo utrzymać. Cały czas spoglądałem na ojca, słuchałem czy nie męczy się za bardzo i widząc, że wszystko jest dobrze, nabieraliśmy rozmachu. Pierwsze 10 kilometrów pokonaliśmy w czasie 44:20 (wg Garmina, na fladze byliśmy 10 sekund później), czyli mieliśmy już całkiem pokaźną zaliczkę.
Dla nas bieg jednak dopiero się zaczynał. Na następnych kilometrach wciąż lekko przyspieszaliśmy i schodziliśmy nawet poniżej 4.20. Było zatem bardzo dobrze, a napędzał nas fakt, że wyprzedzaliśmy coraz więcej osób. Niemniej wiedziałem, że najtrudniejsze będzie na ostatnich 5-6 kilometrach i wtedy należy mieć sporo sił. Ojciec jednak był naprawdę dobrze przygotowany, bo nie zwalniał. W pewnym momencie razem z nami biegł pewien mężczyzna, który mówił, że mamy świetne tempo i nic tylko biec. Długo nie wytrzymał, ale wynikało to po prostu z faktu, że od 15 kilometra weszliśmy na inny poziom.
Im bliżej było końca, tym było więcej miejsca i łatwiej się biegło. Nie przestawaliśmy wyprzedzać, co mnie nie dziwiło. Ja czułem się świetnie, ojciec powoli był zmęczony, ale dotrzymywał mi kroku. Kolejne kilometry pokonaliśmy w 4.19, 4.13, 4.17, 4.16. Dopiero na 19km zacząłem odskakiwać ojcu. Po części celowo, żeby przyspieszył i mnie gonił, po części dlatego, żeby chociaż na ostatnich kilometrach więcej z siebie wykrzesać. Pod górkę wbiegłem w tempie 4.19, a potem już było zdecydowanie lepiej (drugie 10km pokonałem w 42:59!). Ostatnie dwa kilometry to nieustanne wyprzedzanie i tempo 4:05. Zdołałem jeszcze zachować tyle sił, by na finiszu wyprzedzić trzy czy cztery osoby i ostatecznie wbiec na metę po dokładnie 1:32 (netto). Ojciec dotarł na metę tylko 18 sekund później.
Warunki do biegania były rewelacyjnie, a czas znacznie lepszy niż się spodziewaliśmy. Po biegu bolały nogi, ale to mnie nie dziwi. Tempo nie było zabójcze, zresztą średnie tętno wyniosło u mnie 164 (max 196). W każdym razie debiut w półmaratonie mam za sobą i generalnie jestem zadowolony. Naprawdę przypadł mi do gustu taki dystans, choć wiem, że to w sporej mierze efekt tego, że biegłem dość swobodnie.
***
Po biegu zrobiłem sobie dwa dni przerwy. Dziś wróciłem do treningów. Za dwa tygodnie start docelowy jesienią - Bieg Niepodległości w Gdyni.
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- Stary Wyga
- Posty: 191
- Rejestracja: 12 lip 2012, 16:38
- Życiówka na 10k: 37:46
- Lokalizacja: Gdańsk