klosiu - bieganie okazjonalne

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Piątek, 11 stycznia, Trail Glove.

Po trzech dniach na trenażerze już łaziłem po ścianach, a pociłem się od samego spojrzenia na tę niepozorną maszynę :bum: .
Z rana wybieg, zwykle jeżdżę za miasto gdzie jest bardziej płasko, ale nie miałem czasu, w dodatku nocny mróz ściął błoto, więc ostry kros po 50m wysokości górkach, jakich pełno mam pod domem. Tempo nie za wysokie, ale było dość ciężko, tym bardziej że mało biegam ostatnio.
Fajna pogoda, lekki mrozik powodował, że błoto było sprężyste jak najlepszy tartan, czasem sypał śnieg że nie było widać świata, a czasem grzało słońce tak, że trzeba było ściągać czapkę i grzać glacę ;).

10,91km. 1:03:53, tempo 5:51/km, avhr 146, hrmax 160.

O dziwo, stopa nie bolała, ani w czasie biegu, ani po. Tego dnia obserwowałem sposób w jaki stawiam stopy i wyszło mi że lewą, tą która boli, stawiałem inaczej, nie równolegle do kierunku ruchu, tylko lekko skosem tak że większy ciężar szedł na paluch. Spuścizna po dwóch skręceniach stawu skokowego z młodości. Być może przyczyna bólu stopy wcale nie leży w stopie :). Na tym biegu starałem się ją stawiać równolegle do kierunku biegu i nie bolała. Ale muszę się na tym skupić, nie wiem czy dam radę doprowadzić do takiego ruchu przychodzącego naturalnie.
The faster you are, the slower life goes by.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Wtorek, 15 styczeń, biegówki.

Wczoraj w końcu napadało kilka centymetrów śniegu, dziś z rana od razu do lasu. Momentami było kiepsko, bo akurat mój las treningowy upodobali sobie drwale i wszystko rozryli w czasie długiej odwilży. W dodatku świeży śnieg trochę się kleił do nart.
Tak że intensywność dość niska, za to długo, cały max na jaki mogłem sobie czasowo pozwolić ;).
Jeszcze kilka centymetrów śniegu by się przydało, i mam nadzieję że dopada. Jak zwykle po nartach, czuję gdzie mam mięśnie, w nogach i nieco powyżej ;).

Wyszło co do centymetra 21km w 3:07:16, średnia prędkość skromne 6.7 km/h, avhr 124, hrmax 144.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Środa, 16 stycznia, biegówki.

Dziś nie miałem za dużo czasu, więc szybko założyłem ślad na dwukilometrowej pętli i kręciłem kółka. Okazało się że powodem wczorajszego niskiego tętna było niewyspanie i niski poziom glikogenu po trzech dniach low carb, bo tym razem uzupełniłem co trzeba i biegało mi się o wiele lepiej, tętno też pokazywało znacznie większe obciążenie. Zdarzały się kilometry przebiegnięte poniżej 7:00, co już jest dla mnie osiągnięciem nie lada :). 1h 40 min na średnim tętnie 150 i w średnim tempie 7:15 plus 20 minut schłodzenia w spokojnym tempie.
Rekord na 10km pobiłem o 6 minut ;). Jednak co ślad, to ślad.

16.20km, czas 2:00:56, średnia prędkość 8km/h, avhr 146, hrmax 161.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Piątek, 18 stycznia, biegówki.

Wczoraj miałem ciężki trening - 5x8minut pod progiem mleczanowym, na przerwie 2 minuty, na trenażerze. W sumie z rozgrzewką i schłodzeniem półtora godziny. Coś porównywalnego do 5x2km w tempie dychy na krótkich przerwach, jak sądzę ;). Właśnie takich treningów najbardziej mi brakowało przez cały zeszły sezon w mtb, wychodziło to natychmiast jak pojawiały się krótkie podjazdy i szarpane tempo. Tak czy inaczej, mocno weszło mi to w nogi, więc dziś spokojne biegówki.
Troszkę zwiedzania nowych ścieżek, trochę kręcenia po pętlach, tętno niskie, bo zaniżone zmęczeniem po wczoraj, ale też się nie forsowałem specjalnie. Śnieg trochę podmroziło i przestał się kleić do nart. Pełno zwierzaków, zresztą było widać, że moje stare ślady nart były intensywnie wykorzystywane jako arterie komunikacyjne przez mniejsze egzemplarze ;).
Spotkałem narciarza na biegówkach - rzadkość w tych zapuszczonych sportowo okolicach. Przyjemnie, w porównaniu do roweru na biegówkach jest naprawdę ciepło, nawet się trochę przesuszyłem i pragnienie dokuczało. Przydałoby się jeszcze z 5cm śniegu.
Zaczynam czuć zmęczenie i nie regeneruję się całkowicie. To znaczy że obciążenie treningowe jest dobrze dobrane, bo za dwa dni kończy się trzytygodniowy okres obciążenia i zaczyna się tydzień regeneracyjny :).

20,09km, 2:36:16, avs 7.7km/h, avhr 125. hrmax 146.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Niedziela, 20 styczeń, biegówki.

Koło południa pojechałem na parking pod Dziewiczą Górą koło Poznania pobiegać na boazerii ;). Mróz rośnie, śniegu coraz więcej, więc biega się coraz lepiej, zresztą mięśnie też się powoli przywyczajają i ręce zaczynają być zmęczone w okolicach 3h. Wytyczyłem sobie dość pagórkowatą pętlę żeby były podbiegi i do dzieła. Jest o wiele lepiej gdy nie trzeba patrzeć czy jest dość śniegu pod nartą. Sporo ludzi na biegówkach, ale raczej spacerowicze, nawet z tym moim mizernym tempem mijałem ich jak wiatr ;). Jedną glebę wyłapałem w końcu na zjeździe, gdy coś mi podbiło kijek i wbiłem go pod nartą. Chwilę leżałem, usiłując się zorientować, która narta jest przypięta do której nogi, zanim się rozplątałem :hej: .
Po trzech godzinach zawróciłem do auta. Tyłek mi zmarzł, bo spodnie rowerowe które dziś ubrałem mają co prawda windstopper z przodu, ale z tyłu są ocieplone dość słabo. Już lepiej na narty brać portki "równomiernej" grubości ;). Tak czy inaczej, wyszedł dość solidny trening tlenowy, dla mnie w tych warunkach nie do zrobienia ani na trenażerze, ani na rowerze.

26,46km, avs 8.4km/h, 3:09:53, avhr 138, hrmax 165,

Na ponad 14h treningu w tym tygodniu aż 11 na biegówkach, w sumie 84km. Tylko nieco ponad 3h na rowerze i trenażerze. Jednak to był trafiony zakup, bez nart miałbym ogromne trudności ze zrobieniem objętości. A teraz tydzień regeneracyjny, od paru dni już za nim tęskniłem :).
A właśnie, mimochodem i po cichu... przestała boleć stopa :). Wczoraj sobie uświadomiłem, że nie czuję absolutnie żadnych dolegliwości. Mam nadzieję że się nie odezwie gdy wrócę do biegania, choć mam zamiar to zrobić dopiero jak nie będzie można jeździć na biegówkach, a na odwilż się nie zapowiada.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Seryjnie zaległe wpisy biegówkowe:
Piątek, 25 stycznia.

Po 4 dniach lekkich godzinnych treningów na trenażerze w końcu biegówki. Warunki tym razem idealne, mróz spory, śniegu w końcu idealna ilość. W dodatku po 4 odpoczynkowych dniach nogi same chodziły :). Całość przebiegnięta po śladach opon, nie jest to może ślad biegowy, ale da się przemieszczać dość skutecznie. Rekordowe tempo, pierwsze 15km 9km/h, później trzy kilometry "rozjazdowo".

18,28km, 2:03:02, avs 8.9 km/h, avhr 144, hrmax 159.

Sobota, 26 stycznia.

Bardzo spokojna wycieczka "grupetto" z kolegami z teamu mtb. Jeden miał pierwszy raz narty na nogach, więc tempo spacerowe, choć z drugim kolegą robiliśmy bardzo intensywne sprinty od czasu do czasu, prędkości ponad 13km/h! Jak dla mnie sporo, ale jak trafi się na dobry ślad to da się zrobić. Od tych skoków trochę mięsnie wieczorem pobolewały tu i ówdzie.

Obrazek


10,54km, 2:05:43, avs 5 km/h, avhr 109, hrmax 158.

Niedziela, 27 stycznia.

Przed odwilżą, wczesnie rano dopóki trzymał mróz. Na parking pod Dziewiczą Górą przyjechałem jako pierwszy, chyba pierwszy raz w życiu ;). Spokojna wytrzymałość dostosowana do tygodnia regeneracyjnego. Tempo mogłoby być nieco szybsze, ale trasa była dość nierówna i rozjeżdżona, a ja nie miałem zbytniej motywacji, żeby ostro napierać. Najwyższe tętno osiągnąłem przy 500m przelocie przez kopny śnieg na polu ;).
Kto wie, może to ostatnie biegówki w tej zimie? W sumie już by pasowało więcej na rowerze jeździć. A od poniedziałku znów ostra orka, dochodzi jedna tempówka więcej na tydzień i podjazdy siłowo.

14,23km, 1:52:59, avs 7,5 km/h, avhr 121, hrmax 146.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 4 luty, Minimusy.

Dawno nie było wpisu biegowego :).
Kontrolna przebieżka po Cytadeli, jako że mam dzień regeneracyjny, to regeneracyjnie :). Nogi trochę ciężkie po wczorajszych 115km mocnego tlenu na rowerze, ale też nie zależało mi na tętnie. Trochę trzeba zoptymalizować mięśnie, bo w sobotę Z Biegiem Natury, i bałem się, że po 4 tygodniach przerwy od biegania umrę po piątce na zakwasy ;). Jeszcze jeden luźny bieg w tym tygodniu chciałbym zrobić przed sobotą, pewnie rano sobie jakiś lekki rozruch przed właściwym treningiem walnę.
Przyjemna pogoda - 2 stopnie, można się było ubrać stosunkowo lekko. No i bieg w Minimusach - jak zwykle przyjemny, wrażenie tylko potęgowało to, że stopa już mnie nie boli :).

10,72km, 1:03:04, tempo 5:53/km, avhr 133, hrmax 148.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Sobota, 9 luty, Minimusy.

W tym miesiącu Z biegiem natury traktowałem jako sprawdzian formy, więc nie mogłem się doczekać i jechałem (rowerem oczywiście :)) na start z mocnym postanowieniem pójścia w trupa :). Czułem się super, warunki też były dobre, lekko zmrożona ziemia, kawałek oblodzony, ale niedużo. Dwa kilometry spokojnej rozgrzewki ze znajomymi i start. Od początku biegło mi się znakomicie, tętno na początku poszło aż do maksa przy wyprzedzaniu ludzi na wąskiej ścieżce, ale fizycznie wysiłek znosiłem doskonale. Mocne tempówki pod progiem mleczanowym, które katuję na rowerze od paru tygodni, działają. Na odcinku z lodem biegłem najszybciej, hehe.
Generalnie cały czas wyprzedzałem, na podbiegach i o dziwo na zbiegach bardziej, na płaskim rzadziej, ale też się udawało. Aż do czwartego kilometra miałem płynny oddech, dopiero w końcówce zaczęło mnie zatykać, ale utrzymałem tempo i na finiszu jeszcze 2-3 osoby porobiłem ;).
Z garmina 20:18, brutto w okolicach 20:30, czyli życiówka pobita i to o jakieś 30 sekund :bum: . A ostatni czas z edycji styczniowej, gdy zdychałem od początku do końca, poprawiłem o 1:30 :).

A biegów w tym roku miałem całe cztery, najwyraźniej na tym poziomie wciąż liczy się najbardziej po prostu ogólna forma, a nie jakieś finezyjne elementy techniczne i wyrafinowana długość kroku ;).
Przy okazji w końcu złamałem te trzy kilometry w kuperze.

Ach, jestem zadowolony, ciekawe co będzie za miesiąc, jak będą dobre warunki, to może atak na 20 minut?

7.14km, 36:11, tempo 4:50 ( z piątki 4:04), avhr 161 (z piątki 168), hrmax 187.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Sobota, 16 luty, Minimusy.

Pogoda nie rozpieszcza, więc z rana zrobiłem rozruch biegowy jako pierwszy trening, po prostu nie widziałem siebie przez dwie godziny na rowerze przy mżawce i temperaturze koło zera stopni. Godzinka równym wytrzymałościowym tempem po Cytadeli.
Ten tydzień był ciężki, w trzecim tygodniu cyklu zmęczenie się już kumuluje i czasem trudno się wybrać na trening. Dodatkowo 15h treningu na tydzień to około 10-12 tyś kcal ekstra zapotrzebowania na kalorie, a nie jest łatwo zjeść codzień ~3500 kcal :). Efekt jest - waga mi poleciała o 2kg mimo że jem sporo.
Za to teraz tydzień regeneracyjny i tylko 8h lekkiego treningu - dobrze bo pogoda ma się znów popsuć. Chciałbym ze 2-3 razy lekko pobiegać w celach optymalizacyjnych, bo forma idzie do góry i mam nadzieję złamać 20 minut na "Z biegiem natury" za dwa tygodnie. O ile oczywiście nie będzie dużego błota. Może się udać, bo na dzisiejszym treningu widziałem znaczną poprawę tempa biegu przy komfortowym samopoczuciu.

12,79 km, 1:04:02, tempo 5:00/km, avhr 152, hrmax 166.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

21-22 luty, biegówki.

Lubię tygodnie regeneracyjne :). Poprzedni tydzień mocno dał mi już w kość, ale w tym tylko dość krótkie treningi na minimalnej intensywności, i jestem prawie jak nowy.
Wczoraj 15,09km w 2:05, dziś 16.54km w 2:14, w obu przypadkach bardziej spacery niż treningi, prędkość w okolicach 7-7.5 km/h a puls około 120. Mróz trochę za mały i śnieg się lepił trochę do nart, ale czekam już na odwilż, bo zimy mam serdecznie dość. Fajnie jakby szybko się stopiło, bo od przyszłego tygodnia znów rozruch z tyrką. Nadchodzi najbardziej objętościowy miesiąc przygotowań i lepiej żeby szosy były suche :).
Jutro pewnie Parkrun w charakterze sprawdzianu kondycyjnego, inna sprawa że nic ten sprawdzian nie będzie mówił, bo pewnie warunki na Cytadeli są trudne i na zakrętach będzie trzeba mocno zwalniać. Ale chociaż zobaczę jak mi się będzie biegło.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Raczej zatrzymuję bloga - nie ma to sensu w momencie gdy traktuję bieganie jako dyscyplinę uzupełniającą, a tak jest, w zeszłym roku przebiegałem 1100km, ale teraz wątpię żeby się udało. Zresztą nie chcę czuć presji konieczności wpisu po treningu.
Dla zainteresowanych link do dzienniczka treningowego gdzie wpisuję wszystko :)
http://klosiu.bikestats.pl/
W każdym razie w tym tygodniu aktywności było sporo - póltora godziny trenażera, 12km biegu i prawie 60km na biegówkach, w weekend pewnie jeszcze będzie 6h roweru. Ale że bieganie to szczątkowa część mojego ruszania się, to tak naprawdę nie ma o czym pisać.
Pozdro,być może wznowię bloga motywacyjnie - na jesieni. Pewnie będę też wpisywał starty w zawodach, o ile jakieś się zdarzą.
The faster you are, the slower life goes by.
ODPOWIEDZ