Po trzech dniach na trenażerze już łaziłem po ścianach, a pociłem się od samego spojrzenia na tę niepozorną maszynę

Z rana wybieg, zwykle jeżdżę za miasto gdzie jest bardziej płasko, ale nie miałem czasu, w dodatku nocny mróz ściął błoto, więc ostry kros po 50m wysokości górkach, jakich pełno mam pod domem. Tempo nie za wysokie, ale było dość ciężko, tym bardziej że mało biegam ostatnio.
Fajna pogoda, lekki mrozik powodował, że błoto było sprężyste jak najlepszy tartan, czasem sypał śnieg że nie było widać świata, a czasem grzało słońce tak, że trzeba było ściągać czapkę i grzać glacę

10,91km. 1:03:53, tempo 5:51/km, avhr 146, hrmax 160.
O dziwo, stopa nie bolała, ani w czasie biegu, ani po. Tego dnia obserwowałem sposób w jaki stawiam stopy i wyszło mi że lewą, tą która boli, stawiałem inaczej, nie równolegle do kierunku ruchu, tylko lekko skosem tak że większy ciężar szedł na paluch. Spuścizna po dwóch skręceniach stawu skokowego z młodości. Być może przyczyna bólu stopy wcale nie leży w stopie
