Licencja na zabieganie

Moderator: infernal

Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dwa dni po biegu, więc pora się ogarnąć, a nie tylko ściemniać, że po połówce należy się połówka.
W poniedziałek porozciągałem się tu i ówdzie. Nawet mi sztanga przemknęła przez i nad głową.
Jak do tej pory, odpuszczam dzień po starcie i nie robię after-rozruchu.
To z obawy abym się nie rozleciał na drobne pisy.

Dziśday wybiegłem na małe, krótkie 5 km. Jakie te noożki vaciate i słabovite.
Tym bardziej, że dopilnowałem absorbującego - 4'55".

Wczoraj zrobiłem kilka fotek poManiackiego przywodziciela...z jednego średniego siniaka/krwiaka zrobiło się całe stado. Dominują fiolety i inne denaturaty.
Wysłałem Sławkowi Marszałkowi do analizy. Dostałem zwrotną i kilka zaleceń na najbliższe łiki przed Cracovią.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie boli i że nie boli.

Powoli zaczynam główkować nad celem na Kraków. Bo na ten rok to 3:10, ale raczej jeszcze nie czuję się na siłach, aby już teraz "udźwignąć" cieżar takich cyferek. Cholerek. Raczej zostawię to na jesień.
A teraz bezpieczniej byłoby nastawić się na 3:15, tak aby zakręcić się wokół 10 minutowej życiówki.
No i żeby była jasność, to nie jest dylemat: 3:10 będzie ciężko a 3:15 pełen luz.
Maraton to są zupełnie inne zawody niż dycha czy połówka.
To nawet inna dyscyplina sportu.
Tak więc 3:15 będzie wyzwaniem, które jest w zasięgu moich nóg, płuc a nawet głowy...chodzi o to, aby w trakcie biegu nie stracić zasięgu u własnego operatora szarych komórek.

Zdrovaś!
Quentino
--------------------
www.quentino.pl
New Balance but biegowy
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kolejny dzień odbudowy stolicy, po niedzielnym bombardowaniu organizmu.
Po wczorajszych 5 kaemach, dziś pobiegłem 9. Już lepiej, ale jeszcze trochę topornie jak tępy tomahawk.
Może jutro nieco się podostrzę.

Strasznie tłoczno mi się zrobiło w kalendarzu: była Maniacka, potem półWarszawska, a w najbliższą sobotę jadę do puszczy.
Bieg kolegi Dzikiego 40 i 4. Kilkanaście osób zostanie wPuszczonych w Kampinos na 44 km trasę.
Ja mam zamiar zrobić tam długie wybieganie rzędu 30 km.
Zapowiada sie doskonała pogoda i świetna impreza.

www.dzikiebiegi.pl

Z bardzo dużych pozytywów - co wcześniej bolało i siniało, teraz tak jakby przeprosić za to chciało.
Wszystko powoli wraca do pełnej używalności. To cieszy.
Choć ciągle nie rozumiem, jak mogłem pobiec w niedzielę i do tego życiówkę, po maniackiej kontuzji...

Niezbadane są wyroki organizmu.

Zdrovaś!
Quentino
--------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Świadkowie Amłeja i systemy amortyzujace własnego sumienia:

www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

I znów sprawdziła się moja stara maxyma - jak nie wiesz co pobiec tzn., że to będzie BNP...
Rano nie pobiegłem, bo obowiązki, po południu, bo przyjemności...

Ale za to wieczera, ale za to wieczera, wieczera będzie dla nas.

Zaczęło się ściemniać i znowu się potwierdziło, że biegać powinienem tylko rano i naczczo. No i rano nigdy nie tankuję...
A po 19-stej...wszystko nie tak, nawet w lesie za dużo biegających...już zacząłem się zastanawiać czy nie wbiegłem na trasę jakiś zawodów...

Ktoś zapyta o cyferki, to odpowiem tak:

2,5 km - tempo 4'36"/km
3 km - 4'30"/km
1 km - 4'14"
1 km - 3'55"
2,5 km zlodowacenia - 5'20"/km

Dziwne to było bieganie. Chciałem poćwiczyć coś ciągłego w tempie 4'30", ale zacząłem od razu "rujnująco" - pierwsze kaemy zamiast rozgrzać się absorbującym po 4'55" to mnie od razu wiosna poniosła...
Próbuję pracować nad rachityczną sylwetką i krokiem quasi biegowym...qrva, czego bym nie zrobił to i tak doopovato wychodzi...lata świetlne przede mną a niebo gwiaździste pode mną...
Liczę na to, że po następnych kilku miesiącach takiej pracy, zacznę biegać nienaturalnie...bo moje naturalne bieganie, to dzięcioła w drzewo stookanie.

Jutro biegam nie biegowo - kumulacja spraw do załatwienia. W sobotę rano ruszam do Puszczy Kampinoskiej.
Już mnie dreszcze atakują naplecnie, będzie się działo...

Zdrovaś!
Quentino
--------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Góra Moraska cię nie pogłaska...miałem dziś nie biegać bo jutro http://www.dzikiebiegi.pl/
Od rana mnie nosiło biegowo, no i w końcu poniosło...
Wpadłem na pomysł aby pobiec na najwyższe wzniesienie w okolicy Poznania - Moraska Góra. Dla prawdziwych górali biegowych to raczej jak niewielki wybój na drodze...normanie garb na osiedlu...

Ale jak ktoś jest tak wypłaczczony biegowo i wyposzczony górkowo jak ja to...
Najpierw zaatakował mnie wiatr, chyba aby dać mi przedsmak "syzyfowego". Górka wielka nie jest, ale zamierzam ją wyorzystać na maxa podczas prawie trzymiesięcznych przygotowań do Maratonu Gór Stugłowych. Już wiem, że jest w sam raz...bo mam zamiar zadeptać ją przecudnie.

Jakie zayeahbeaste wrażenia! Się upociłem a najlepsze jest to, że dostałem po doopsku ze względu na to, że podszedłem pod tą góreczkę ambitnie i aktywnie...
Piękna sprawa! Chyba pokocham górki co pokazały mi swe drapieżne pazurki.

Szczegóły będą jutro na mojej wuwuwie.

ZdroVaście!
Quentino
--------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Narkoholowanie z PiSaskiej Kempy:

www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Wczoraj byłem na Biegu 40 i 4. Wróciłem dziś o 3 trzydzieści nad ranem, pełen wrażeń i niewyspanem.
Zayeahbeasta imprezka!
Aby pisać o szczegółach należy się porządnie wyspać, ale to może nastąpić dopiero w trzecim pokoleniu, więc teraz krótko, a jutro popuszczę wodze klawiatury.

Miejsce akcji - Puszcza Kampinoska.
Czas akcji - 2 kwietnia, start do biegu godz. 12.10.
Dwa warianty do wyboru - 23,3 km albo 44 km.

Plan był taki, aby pobiec ten trzeci dystans, którego nie było czyli 30 km jako wybieganie przed Cracovią.
Były dwa warianty, wymyśliłem trzeci, a zrealizowałem czwarty. Osobiste standardy niezamulenia zobowiązują...

W końcu pobiegłem pierwszy odcinek, czyli niespełna 24 kaemy. Mniej więcej na 20 km trochę wysforowaliśmy się z kolegą Burym (Grzesiek z Poznania). Tak biegliśmy jak rębacze na przodku i w pewnym momencie zauważyliśmy, że nie biegniemy luzackim puszczańskim 6'/km tylko znacznie szybciej, a na dodatek para w kotłach się...kotłuje...
Nahle...zrobiło się (prawie) cicho, bo przez to przyspieszanie zostałem sam z przodu. Nie znam Puszczy Kampinoskiej, więc przyspieszyłem, coby się szybciej z niej wydostać...

Dobiegłem na przecudnych obrotach okołogórkowych do pit/pot stopu na 24 km.
Wtedy postanowiłem, że ta końcówka była na tyle zacna, że pobiegnięcie następnych 6 kaemów, tylko dla "statystyki" nie ma sensu, co więcej jest...bezsensowne.
Pozostali dobiegli, ogarnęli się i pobiegli na ostatnie 20 km.
A ja wraz z kilkoma połówkowiczami odwiedziliśmy puszczański mini zajazd, który zaserwował mi wątróbke drobiową i dwa Kasztelany.

Nahle znowu nahle...bo jest telefon, że zabrakło wody na trasie...wsiadłem na rower, objuczony Hadwa-o! i ruszyłem zielonym szlakiem.
Najbardziej stresujący moment dnia - ja w środku puszczy, na trasie trudniejszej niż mają te Silnestrongi na TurDeFrancach - bo mają asfalt a ja korzenie i piaski z Nebraski.

Żeby nie eskalować - się nie rozminęliśmy. Woda dostarczona, zawodnicy dobiegli, a ja zamykałem stawkę na bajku z napisem "King Brus Li karate mistrz", sorry, dzieciństwo mi się zDeŻaViło...wirtualny napis na plecach "brzmiał" mi w oczach - Koniec biegu - autokar z zawodnikami do recyclingu ( recycling - to zawsze dla mnie jak powtórne badanie piersi...).

Miało być krótko, a wyszło jak jużual.

ZdroVyście!
Quentino
---------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Puszcza puszczą, Kampinos Kampinosem, a ja muszę wrócić do biegania, które mam pod nosem.
Wczoraj wieczorem zrobiłem sobie rozciąganie, które w jednym miejscu wyszło coś jakby naciąganie...uwodziciel i ta jego uwiedzona, pachwina pochrzaniona...
Już myślałem, że jest dobrze, zwłaszcza, że po półWarszawskiej było całkiem nieźle...
Musiałem to dziśday sprawdzić.
Kwietniowa pogoda jak kobieta, zmienną i kapryśną jest. Ochłodziło się, spadł deszcz, ale zanim spadł przewiał go wiatr.

Wybiegłem na tzw. nic. Nic wynosi dokładnie 5 km w tempie 4'45".

Niestety, uwodziciel się ujawnił i to bez większych przyspieszeń. Muszę z gościem pogadać face-t to face-t...
Najgorzej jak wyjdziemy z tego obydwaj posiniaczeni...trudno, ja tej wojny nie zaczynałem...

Jeszcze waham się nad akcentami w tym przedostatnim tygodniu przed Cracovią. Plus jest taki, że już określiłem cel - 3:15.
W środę zrobię albo albo czyli:
- ciągły 12 km w tempie 4'25"/km
or
- BNP - "maraton w pigułce - sajz 1/3" - 14 km:

8 km - po 4'30"
5 km - po 4'25"
1 km - 4'05"
65 metrów - w tempie 3'15"

Na razie się wahadłuję pomiędzy tymi dwoma wariantami. A i tak najważniejsze będę sygnały z jutrzejszego biegania - 10 km po 4'55".

Ciągle chodzi mi po headzie, niedzielny puszczański bieg...nie wiem jak sie zabrać za pełniejszą relację, bo natłok wrażeń stłoczony w poczekalni, na przedmóżdżu.
Może wieczorem przysiądę i naklikam.

ZdroVaść!
Quentino
--------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Relacja z sobotniego biegu w Puszczy Kampinoskiej:

METAfizyczne 40 i 4

www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Mnie wpuścić wiosną do lasu...
Ciepło, przyjemnie. Nie biegać w taki dzień to może tylko psiqtas i do tego leń.

Tudej miało być spokojne 10 km po 4'55". Najpierw dałem sie podpuścić fachowcom z zieleni miejskiej i ich sprytnemu traktorkowi...jechali równo ze mną, czterech w dwuosobowej kabinie i komentowali aktywnie moje metrów pokonywanie. W końcu ich zgubiłem, ale gary już miałem rozgrzane.
Wpadłem do lasu jak dzik wypuszczony po zaobrączkowaniu...
No co Wam będę ściemniał, znowu mi jakieś BNP wyszło...Moje bieganie coraz bardziej przypomina nie plan treningowy, ale kartę menu w restauracji.
Zawsze biegam danie dnia. Ustalane tuż przed wejściem pierwszych gości...

Średnie tempo z tej dyszki to - 4'36"/km.

Namieszałem tylko, bo na jutro przewidziałem porządne zdarcie bieżnika. Teraz sam już nie wiem, ale spoko, jutro rano się dowiem.
Z menu.

Minusikowe - było za szybko jak na "wolne bieganie".
Plusikowe - po bólu uwodziciela i pachwiny nie został nawet bul.

Cracovia zbilża się wielkimi krokami Smoka Wawelskiego. Już tam coś czuję w trzewiach. Czas zakupić paczkę pampersów.

ZdroVaście!
Quentino
--------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

PUMA FAAS 500 kurierem dostarczona...
Jeśli ktoś myśli, że byłbym w stanie poczekać na przetestowanie do jutra, tzn., że nie myśli...

Ale po kolei...pierwsze zdziwienie, że już wysłali – plusikowe się należy.
Drugie – rozmiar się zgadza i uwzględnili moją prośbę co do koloru.
Trzeci – qrva, naprawdę ładny dizajn, nie przekłamany z fotkami w necie.

No i już zaczynają się moje dylematy...jak niektórym wiadomo, jestem wrogiem wszelkich strategii marketingowych wielkich koncernów za które muszę zapłacić później o kilka stoov ciu macz.
6 stycznia na swojej wuwuwie napisałem - „Moim zdaniem nie istnieją buty do biegania, które są warte powyżej 4 setek.”
Zdania nie zmieniłem.

Podczas rozpakowywania przesyłki rozejrzałem się na wszystkie 6 stron świata (do przodu, do tyłu, w prawo, w lewo, do góry, na dół), czy czasem gdzieś nie czai się...Yacool ze swoim ostrym sprzętem antyamortyzującym...Czysto, więc wyciągnąłem z pudełka. Ładne cholery, to pierwsze wrażenie.

Spojrzały mi prosto w oczy z jasnym przesłaniem – No, na co czekasz, przymierz nas...
Com uczynił. Ferstove wrażenie – mięciutkie. Ale jak wiadomo – nie miętkim trzeba być...
Odczekałem parę godzin i ruszyłem pierwszy raz na drugie bieganie tego samego dnia...

Na początek przymiotniki – lekkie, miękkie, szybkomknące. Nie wiem, czy uda mi się wiernie oddać własne spostrzeżenia. Mają amortyzację, która zapewnia miękkie lądowanie a jednocześnie...lepsze czucie podłoża...nie pytajcie się mnie jak to możliwe, ale tak jest...
Normalnie należę do wielkiej i mało chwalebnej rodziny piętaszków - biegam „z pięty”. A tutaj aż musiałem lookać na stopy czy czasami nie ląduję na śródstopiu...zupełnie nowe doznania.

Miękko i lekko jak pisałem, a na dodatek odczucia pełnej współpracy z nowymi kapciami. Jakby cholery czuły, że po pierwsze -
Nie przeszkadzać (Primum non kula u nogicere).

Butki mogą być dla mnie e lityl byt dejndżeros...same poganiają do biegu, a wiadomo, że ja i w gumiakach mam tendencje...

Przebiegłem w nich testowo tylko 5 km po twardym i jestem qrva zachwycony. Wiem, że po fajfie to żadne prawdziwe testy na lajfie, ale to jest dla mnie naprawdę przeskok w inną spejs pełną przestrzeni...

Jutro od rana spodziewam się różnych pobolewań, bo nie biegłem tym samym co do tej pory. Inne mięśnie zaangażowane więc łydki mogą dostać po doopie, a doopa po łydkach.

Zdaję sobie sprawę z tego, że powyższe może razić naiwnością i brakiem doświadczenia. Fakt – biegam dopiero od 20 miesięcy, soł far używałem Adidas Exerta (ponad 3000 km) i od stycznia Supernova Sequence 2 (śmignąłem w nich 500 kaemów). Nie mam więc szerszego spojrzenia na całą gamę okołostopowego repertuaru.
PUMA nie zapłaciła mi za tem text ani euro centa, tym bardziej 304 ojro za podpis eurodupovatego.
Buty wygrałem w konkursie, a wygraną zawdzięczam tylko i wyłącznie sobie.
Gdyby po dzisiejszym biegu, albo w najbliższym czasie „pięćsetki” się rozleciały lub inaczej ściemniały, to napisałbym, że są chooyowe.

Mam prośbę do bardziej doświadczonych biegaczy, którzy przerobili już w swojej karierze całe półki sklepowe różnych Tap madl, a jednocześnie biegli już w w/w Pumasach – jakie są Wasze odczucia.

Reasumka – powrót na planetę Gleba...w Krakowie, same za mnie nie pobiegną, aż tak dobre nie są...Choć nie ukrywam, że przez moment pojawił się szatańsko-Quentinowski plan – wysłać buty kurierem na Cracovię z zamontowanym chipem i...śledzić wyniki maratonu on-line w Poznaniu...

Będzie mnóstwo znajomych w Krakowie dlatego wybiorę się osobiście i pobiegniemy w komplecie.
Aha, last but not liść – nie istnieją buty warte powyżej 4 stoov...

ZdroVaście!
Quentino
---------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Już nie pamiętam kiedy ostatni raz robiłem Syzyfy.

Podbiegłem pod Quent Everest - 3,7 km w tempie 4'42".
Za szybko, ale nowe FAAS-ty zobowiązują. Nie wiem czy wczoraj wspomniałem, że są ciche jakby ich w ogóle nie było. Poprzednie bootki nie dawały o sobie zapomnieć...ciężarem i odgłosami...oby nie zapeszyć.

Zrobiłem 7 Syzyfów w tempie narastającym:
Odcinki 130m - 27', 26' 26', 25', 25', 24', 22'.
Poszło bardzo gładko.

Powrotne tempo to 4'47"/km.
I pomyśleć, że jeszcze w październiku wracałem z takich odcinków w 5'50"...Proces starzenia został trochę zakłócony...

Ciągle analizuję bieganie w nowych Pumach, bo jest to dla mnie naprawdę nowe doświadczenie...
Tak się zastanawiam, dlaczego produkują te pozostałe modele...toporne, ciężkie oznajmiające z daleka - to ja słoń!...

ZdroVyście!
Quentino
--------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Słabym ci ja...oj słabym...
Czwarty dzień z rzędu to jeszcze bieganie nie dla mnie.
Miało być ambitne BNP, a wyszło coś jakby NBA...Niby Biegłem Ale...

Słońce, wiatr i 3 km rozgrzewki w tempie 4'56", podczas której wiedziałem, że jestem jak te ołowiane żołnierzyki z dzieciństwa. Od pasa w dół.
Parę minutek rozciągania odsapnięcia i wyszło takie nijakie:

7 km po 4'30"
2 km po 4'25"
1 km 3'55"

2,5 km wleczonego do domu mego. Po 5'20"/km.

Miało być kilka km więcej, ale balansowałem pomiędzy "nie przeginaj, bo to nie twój day", a "i co, pękasz?..."
Do lasu wziąłem swoje...drewniaki (wybaczcie Adidaski Sequensiki 2...).
Jak się chłopak w dzieciństwie na wsi wychowa to i po czterdziestce to wychodzi:
- Adidasy/drewniaki na codzień - do roboty,
- Pumy 500 - do lekarza i na niedzielę do kościoła...
To o pomstę do haeven woła!

A wiater...z wieloma rzeczami można wygrać na trasie, ale nie z wiatrem. Współczuję biegaczom w Dębnie, bo tam chyba nawet jak nie ma wiatru to wieje.
Mam tylko hołpa, że w Krakowie nie będzie tak jak w wygwizdowie.

Zdrovaś!
Quentino
---------------------
www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Drewniaki kontra Dzikie Koty. Miauł.

www.quentino.pl
Quentino
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1168
Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
Życiówka na 10k: 41:27
Życiówka w maratonie: 3:24:39
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Satudej Majt Fiwer...
Dziś nie biegałem. Nie żelazowałem woli.
Ogólnorozwojówki nie tknąłem.

Ale odkurzyłem rakietę do tenisa. Dosłownie. Warstwa kurzu była imponująca i przygniatająca.
Jest plan aby nie dać jej zakurzyć...

Się spotkałem tu i tam. Jedno PivoToNic, ale pięć to porządne Nic...

Jutro rano będzie z tego pałer pod niedzielne "tysiączki" - ostatni mocny akcent przed Cracovią.
Jeśli pałer będzie małe-r...to...
...będzie moc bo od listopada zapierredalałem. Howgh!

Ale przed Panem Maratonem jestem jak papierek zgniecionem...
4dwa i 195 metra powoduje u mnie pietra...

ZdroVyście!
Quentino
--------------------
www.quentino.pl
ODPOWIEDZ