CASTLE TRIATHLON MALBORK 70.3
Pływanie
Dystans / Czas
Pogoda: 19st, niebo bezchmurne, lekki wiatr, dużo słońca
1km 900m / 37min 17s
No i nadszedł ten czas gdzie trzeba się mocno skupić, zmotywować wewnętrznie i dać ostro do pieca by najważniejszy start w całym sezonie wyszedł dobrze albo i bardzo dobrze, by po ukończeniu zawodów nie mieć do siebie pretensji że mogłem lepiej albo że nie dałem z siebie wszystkiego. Po to się właśnie ustala najważniejsze zawody w sezonie i trąbi w około wszem i wobec by odwrotu nie było i żeby motywacja była jeszcze większa! Bezpośrednia całość przygotowania przed tymi zawodami poszła bardzo dobrze więc nie będe się rozpisywał na ten temat. Sam dzień zawodów też był niczego sobie, zjadłem odświeżyłem się i ruszyliśmy z żonką <ponad 3km> na nogach na start. Wszystko sobie w strefie poukładałem, przygotowałem, rozkminiałem w głowie co i jak po kolei zrobić w T1 i w T2 i zacząłem się lekko rozciągać. Woda w rzece Nogat miała ok 17st więc bardzo fajna temp, nieco wiatr zaczął wiać więc raz było z lekkim prądem a raz zzz. Niestety sama pogoda na zawody bardzo nieciekawa, taka pogoda to dla kibiców albo na opalanie się nad Morze ale nie na zawody! Temp 20st i szybko rosła, bezchmurne niebo z pełnym słońcem grzało niemiłosiernie i paliło strasznie na biegu, w cieniu potem było 25st a do słońca pewnie grubo ponad 30st, wiatr zmagał się z każdą minutą i na rowerze niestety strasznie utrudniał w trzymaniu dobrego tempa, ale co zrobić, trzeba walczyć i dać z siebie jak najwięcej!
Dobra, wracając do samego, czystego sportu to jak wiadomo na pierwszy ogień w triathlonie idzie pływanie. Pływanie to 1,9km, po raz pierwszy pływałem w rzece, po raz pierwszy też miałem na zawodach tyle nawrotek bo łącznie wyszło 7. Wiadomo ścisk na każdej, szczególnie na pierwszych 4-ech ale jakoś dało rade. Kolejny raz podczas pływania miło się zaskoczyłem

Poszło mi rewelacyjnie! Założeniem optymistycznym było złamać 39min, myślałem po cichu o 38:30 ale że czas bedzie bliżej okolic 37min to bym w życiu nie pomyślał a dokładnie to
37:17! Poza tym na zegarku pokazywało nawet nieco ponad 2km, i nawet wiem gdzie to nadrabiałem

heh, nieco się rozjechałem, kurcze pod słońce nic nie widać a liczyć na innych zawodników to nie ma co bo chyba każdy nic nie widzi! Po pierwszych 200m miałem taką myśl jak nie raz na 35km maratonu, czyli "na cholere ja się tak męcze, po co mi to" po prostu za szybko zacząłem

Plan był taki żeby pierwsze 100m rozpocząć bardzo mocno co by się nie przepychać w pralce na początku, plan był dobry bo w Poznaniu się sprawdził ale nie sądziłem że dużo osób tak też zrobi, albo że po prostu dużo dobrych pływaków w okół mnie się znajdowało

Te dla mnie bardzo mocno szło przez ponad 200m po czym zrobiło się nieco luźno i zwolniłem, chwyciłem swój rytm po kolejnych 300m i dopiero od tego momentu zaczęło mi się dobrze płynąć, równo oddychając i dobrze pracując rękami i nogami. W sumie płynąłem sam, w żadnych nogach <nie umiem i mam obawy

> więc jak na wyjściu z wody zobaczyłem nieco ponad 37min to power miałem razy dwa

Do tego uśmiechnięta żonka i piątka przybita z Nią dodała mi mocy...
Rower:
Pogoda: 25st, niebo bezchmurne, silny wiatr, dużo słońca
Dystans / Czas / Tempo / Śr. Prędkość
10km 000m / 16min 34s / 01:39 / 36.22 km/h
10km 000m / 16min 53s / 01:41 / 35.54 km/h
10km 000m / 17min 10s / 01:43 / 34.95 km/h
10km 000m / 16min 26s / 01:39 / 36.51 km/h
10km 000m / 16min 54s / 01:41 / 35.50 km/h
10km 000m / 17min 42s / 01:46 / 33.90 km/h
10km 000m / 17min 02s / 01:42 / 35.23 km/h
10km 000m / 17min 46s / 01:47 / 33.77 km/h
10km 000m / 18min 09s / 01:49 / 33.06 km/h
W sumie:
90km 000m / 2h 34min 36s / 01:43/km / 34.93 km/h
...Do T1 wpadłem na euforii z bardzo dobrym czasem z pływania ale taż z myślą że troche strace na wkładaniu pianki do torby. Tuż przed wystrzałem na start dowiedziałem się od zawodników że obowiązkowo pianki mamy schować do worków które dostaliśmy w pakiecie i nie można dać pianki do pojemnika koło roweru pod karą czasową bądź DSQ, a że ja worków nie miałem bo je rozerwałem i zabezpieczyłem rower na noc

to musiałem rozpiąć torbe włożyć pianke do torby, zamknąć co by nikt nie widział położyć równo pojemnik na torbie żeby nic z niego nie wyleciało i dopiero mogłem spokojnie ruszyć na trase

No trudno, mam nauczke że nieraz nawet jak się nie chce trzeba iść na odprawy techniczne i że nie wszystko jest napisane w regulaminie
T1 wyszło ponad 3min, dokładnie 3:11, ja zakładałem że bedzie to 2:30, niewielka strata ale i tak miałem nadrobione na pływaniu więc spoko. Ze strefy wybiegłem dość żwawo i tuż za belką wsiadłem na rower ale pierwsze ok 600m ślamazarne przez dwóch kolarzy którzy niemrawo im szło rozpędzanie. Dopiero za zakrętem ruszyłem mocniej. Trasa miała być szybka, dużo prostych, ponoć miała być najszybsza w Polsce! No powiem szczerze że po pierwszych 11km tak też myślałem

ale szybko zmieniłem zdanie! Fakt jest faktem, dużo prostych może i było, ale nikt nie wziął pod uwage że te proste były dzielone na pół i każde zakręty <a było ich sporo> trzeba było mocno zwalniać coby nie zostać wyrzuconym na przeciwny pas ruchu i nie polecieć na czołówke z innym kolarzem! Poza tym nawrotki 180st, masakra! Tak ciasnych i wąskich się chyba nikt nie spodziewał, tyle osób wypinało asekuracyjnie buta że to normalnie szok, tyle ile osób leżało na tych nawrotkach to jeszcze nie widziałem, prędkość spadała tam do symbolicznego ok 5km/h

! Ale pal licho z trasą, była do ogarnięcia, choć ok 500m przede mną był potężny dzwon czołówkowy gdzie dwóch kolarzy wyprzedzało z naprzeciwka i pojechali na czołówke! Jednym słowem masakra! Mam nadzieje że nic im się nie stało bo wyglądało to strasznie! Byli już koło nich wolontariusze, policjant i paru kolarzy którzy byli naocznymi świadkami więc ja pojechałem dalej. Wracając do trasy, to tak jak wspomniałem była do ogarnięcia, ale wiatr był straszny! Pierwsze kółko jako tako choć już na powrocie trzeba było mocniej spiąć pośladki druga pętla to już ciężka praca a trzecia to katorga! Silny wiatr, który wiał jak mu się podobało raz pod wiatr raz z prawej a raz z lewej, po prostu loteria! W Poznaniu jak wiało to przynajmniej było wiadomo że się jedzie raz pod wiatr ale z powrotem jedzie się z wiatrem a tu niestety raz było że jechało się z wiatrem a dwa razy na tym samym odcinku że jechało się pod silny wiatr. Na pierwszym kółku miałem jeszce przewagi 2min do założonego celu, po drugim kółku już nieco ponad 1min a po ostatnim już niecałą minute! Ogólnie z czasu jaki uzyskałem na rowerze jestem bardzo zadowolony bo przy tych warunkach nic lepszego bym nie zrobił poza tym była jeszcze myśl w głowie że połówke trzeba przebiec! Więc dojazd do strefy szedł już spokojnie co by nieco nogi odpoczęły Ogólnie rower zakładałem w 2:35:00 więc minimalnie zmieściłem się w tym założeniu bo wyszło
2:34:36 choć gdzieś tam z tyłu głowy myśląc że ma być najszybsza trasa w Polsce i porównując ją z mega szybkim Poznaniem to liczyłem że zakręce się w okolicach 2:30-2:31! No nic, do takiego czasu mam jeszcze rok

heh...
Bieg:
Pogoda: 25st, niebo bezchmurne, lekki wiatr, dużo słońca
Dystans / Czas / Tempo
10km 000m / 49min 55s / 05:00
10km 000m / 52min 19s / 05:14
1km 100m / 4min 47s / 04:21
W sumie:
21km 100m / 1h 47min 01s / 05:04/km
...Jaki błąd popełniłem w T2 to masakra jakaś!!! Nie wiem o czym ja to myślałem, po prostu nie wiem! Po raz pierwszy mi się zdarzyło że na dojeździe do belki zapomniałem wypiąć butów i jak zobaczyłem sędziego to zacząłem dopiero wtedy nerwowo wypinać buty! Oczywiście nie zdążyłem i miałem jednego odpiętego a drugiego wpiętego! Nie dało się tak biec to musiałem się zatrzymać i odpiąć tego drugiego

porażka! Przepuściłem też karetke na sygnale <szkoda że kierowca karetki też chciał mnie przepuścić i się zatrzymał na co ja mu machałem żeby jechał, bez jaj ale jak karetka jedzie na sygnale to mam jeszcze coś w głowie żeby ją przepuścić, cyferki w takich momentach naprawde schodzą na dalszy plan! W samym T2 było już sprawnie i jak zakładałem czas 2:00 to przy takich przygodach urwanie z tego 6sec wydaje mi się przyzwoitym wynikiem.
Czas na bieg, szybka kalkulacja w głowie, oszacowanie strat po mocnym rowerze gdzie przepychałem się z wiatrem i wyszło mi że każde kółko które miało po 7km musze polecieć ze średnią 4:50/km. Tempo ani nie szałowe ani nie jakoś strasznie wymagające więc oprócz pierwszego km gdzie nogi musiały wejść w odpowiedni rytm trzymałem właśnie takie tempo. Trasa bardzo fajna, atrakcyjna, troche małych zbiegów i podbiegów ale nie jakiś strasznie wymagających! Podłoże strasznie zróżnicowane, od asfaltu gdzie było go naj mniej, poprzez czarnoziem w parku, kostki brukowej z kamienia okrągłego na wokół zamku gdzie trzeba było uważać co by sobie nogi nie skręcić przez trawe dookoła muzeum Zamku w Malborku. Słońce paliło niemiłosiernie, 3punkty z wodopojem ratowały życie, szczególnie jak się polewałem wodą po głowie i karku! Na ostatnich dwóch wodopojach musiałem się zatrzymać co by dodatkowy kubek z wodą wziąć i chlusnąć sobie na twarz! W słońcu miałem wrażenie że było + 50 :D heh. Pisałem wcześniej że tempo 4:50/km nie było wymagające tak? hmm może i nie było ale mój organizm zaprotestował na kilkadziesiąt metrów przed zakończeniem pierwszego kółka i puściła mi się krew z nosa, co w moim przypadku trzeba było się zatrzymać wytrzeć krew,zatamować a potem umyć kichawe i niestety nieco zwolnić coby w zdrowiu dobiec. Odbiło się to przede wszystkim na drugim kółku gdzie tempo spadło grubo poniżej 5:00/km i raczej wahało się w okolicach 5:10-5:15! No trudno się mówi, zdrowie najważniejsze, życiówka i tak bedzie grubo poprawiona tak jak i kazda z konkurencji więc pomyślałem że biegne po tyle na ile zdrowie pozwala a ostatnie 2km ile podają nogi

Tak też zrobiłem, moja żona Emilia poratowała mnie jeszcze na ostatnim kółku 0,5l zmrożoną wodą gdzie oprócz jednego łyka wylałem wszystko na siebie! Ogólnie planowałem pobiec w okolicach 1:40-1:42 to by mi zagwarantowało poziom euforii na 125%

! Niestety do pełni szcześcia zabrakło równo 4min i satysfakcje mam z wyniku tylko na 101%

Czas ogólny biegu to
1:47:01 czyli tempo 5:04/km.
Dlatego też mimo nie osiągniecia zakładanego celu jestem bardzo zadowolony. Życiówka poprawiona o prawie 20min!!! Każda konkurencja poprawiona i to znacznie, wydaje mi się że dużo cięższe trasy aniżeli w Gdyni w zeszłym roku tak że tym bardziej mnie to cieszy. Czuje też wewnętrznie że na łamanie 5h jestem przygotowany już na ten rok ale zabrakło troche szcześcia do trasy i warunków pogodowych.
Poszło bardzo dobrze i dałem z siebie tyle ile miałem na obecną chwile, były hektolitry wylanego potu, łzy szczęścia na mecie i nawet krew której nie zakładałem

Ogólnie byłem 37 w open i 9ty w kat na ok 190os.
Jest dobrze a bedzie jeszcze lepiej! Sezon główny zakończony, praktycznie osiągnąłem to co chciałem więc teraz trzeba opracować nowy plan coby w nastepnym sezonie dać z siebie jeszcze więcej!
Ps. Dzięki wszystkim za trzymanie kciuków, w trudnych chwilach na prawdę się przydają

!
Ps2. Wg mnie najważniejsze na takich zawodach jest jednak bliska osoba, wiemy wtedy że zawsze "ktoś" na nas tam na końcu czeka, dopinguje, trzyma kciuki, robi zdjęcia no i też martwi się! Z tego miejsca też najbardziej dziękuje mojej żonce Emilce za wsparcie w tym całym moim szaleństwie który mnie wciągnął do reszty i zwie się Triathlon
