Przyznaję się.... był tydzień przerwy....
Dokładnie 6 dni
W poniedziałek po Czantorii trochę jednak wszystko czułem więc zamiast biegania wpadła sesja na basenie 50m w Gliwicach.
300m rozpływania
300m technika
300m siła ( łapki )
200m technika
300m rozpływanie
Technika w rurce czołowej... sporo jeszcze do wypracowania... łapki mam nadzieję poprawią siłę w ramionach bom słaby
Wtorek atak lenia z tego co pamietam... środa czwartek wyjazd i zapierdziel w robocie... w piątek jak wróciłem mogłem się tylko położyć do łóżka....
W sobotę wyjście na bieganie
Dystans 9,29 km
Czas trwania 46m:00s
kcal 886 kcal
Średnie tempo 04:57 min/km
Wymyśliłem że polecą do parku licząc, że główne ścieżki będą jednak odnieżone.... nic bardziej mylnego..to się nadawało ale do narciarstwa biegowego..... wszędzie pełno tego białego dziadostwa.... grrrrr
Po południu jeszcze spokojny basen....
Ale wieczorem urodził się chytry plan wyjazdu na bieganie... jedna wiadomość na messengera i już dwuosobowa ekipa górska skompletowana... 3 rano start z Mikołowa :uuusmiech:
Dystans 21,47 km
Czas trwania 3g:24m:51s
kcal 1 751 kcal
Średnie tempo 9:33 min/km
Przewyższenie 1020m
Do Szczyrku... plan - przebiec się trasą Zamieci plus kawałek do Malinowej Skały na ile warun pozwoli, ograniczenie czasowe - o 8:00 spowrotem na dole....
Podejście dosyć ciężki, szczególnie część po trasie narciarskiej to prawie ściana... choć problemem raczej jest obuwie a nie nasze mięśnie...Szczyt po godzinie z groszami.... potem prosto na Malinową.. rozjeżdżona scieżka pod narty biegowe ułatwiała dosyc szybki bieg.....na horyzoncie od wschodu szykowała się niespodzianka.... przepiękny wschód słońca.. z widokiem na nasza ulubiona Babią i Tatry....
Takie widoki sprawiają że człowiek wogóle nie żałuje tego poświęcenia i wstawania o 2 w nocy.... coś pięknego... dawno niemiałem takiej przyjemności z biegania po górach..... mmmmmm "M"
W poniedziałek Wrocław...
Dystans 10,00 km
Czas trwania 48m:42s
kcal 945 kcal
Średnie tempo 04:52 min/km
Od Maćka, pętelka wokół stadionu i powrót... o dziwno tym razem po górach zero bóli.... przyjemne rozbieganie...
Od jutra dwa dni urlopu... więc się będę odrabiał treningowo