POZnan* Triathlon 2014 1/4IM
Pływanie:
Dystans / Czas
950m / 17min 29s
Takiego obrotu sprawy po pływaniu bym się nie spodziewał

! Wyszło super extra jak na mnie! Płynęło mi się bardzo lekko i bez wiekszej zadyszki, mało tego po wyjściu z wody nawet nie miałem problemów z oddechem czy ze złapaniem "pionu" co się rzadko mi zdarzało! Dużo bardziej meczyłem się na basenie podczas słabszego tempa! Start był z wody, trzeba było najpierw dopłynąć jakieś 100m do linii startu, ze wzgledu na podział na grupy wg alfabetu i elity ja z moim nazwiskiem byłem w grupie drugiej. Linia startu była dość szeroka, co powodowało że praktycznie byłem ustawiony w linii pierwszej, może drugiej. Troche przyspałem start, ale na szczesie nie tylko ja przyspałem, problem z przyśnieciem był taki że pierwsza grupa jak startowała to było odliczanie i wystrzał a u nas tylko wystrzał wiec kazdy czekał raczej na odliczanie i dopiero start, no ale co tam, ruszyliśmy! Na początku ruszyłem bardzo ostro, jak bym co najmniej jedną długość basenu miał przepłynąć, ale plan był taki co by dobrze ustawić się na starcie i wyrobić dobrą pozycje w wodzie żeby nie przepychać się w "pralce". Po ok 100m już płynąłem swoim tempem, luźno, z kontrolą oddechu i z pełną nawigacją. Do nawrotu szło wyśmienicie, po nawrocie już nie było tak prosto, słońce które grzało już niemiłosiernie i brak jakiejkolwiek chmurki powodował oślepienie i brak dobrej widoczności! Ale od czego jest moja nie zawodna innowacyjna "technika" kraula

?! Ustaliłem szybko że to coś co na brzegu się strasznie świeci to chyba pomost do wybiegu z wody i tak cały czas na niego się kierowałem. Nie dużo się pomyliłem bo pomost z wybiegiem był obok namiotu który się właśnie świecił i dawał mi punkt do nawigacji

Zapomniałem dodać że przez to zaspanie na starcie zapomniałem włączyć zegarka

! Zaraz po wyjściu z wody przeżyłem szok! Czas ogólny wskazywał że przepłynąłem dystans w 17min i coś tam sec!!! WOW! Złamałem 18min! Nie do wiary! Nie sądziłem że kiedykolwiek mogłem tego dokonać! Mordka mi się ucieszyła, oddech spokojny i wyluzowany, słysze moją Emilke jak mnie dopinguje, machamy do siebie, pełen luzzz! I jeszcze ten czas który zrobiłem, normalnie 2punkty do psychy
Ale szczeście nie mogło trwać wiecznie, o czym przekonałem się w T1! Jak doleciałem do swojego boksu to miałem pecha, gość na przeciwko mnie w tej samej alejce rozsiadł się jak król i ni chuchu nie chciał się przesunąć osobą które już pędziły z rowerami, dlatego ja z grzeczności usunąłem się pod stojak na rower i przepuściłem łącznie 4 osoby! Goście krzyczeli do tego waćpana ale gdzie tam! Ani drgnął! Potem szybko się przebrałem i ruszyłem, ogólnie straciłem gdzieś na tym z 1min! Co by już dawało bardzo przyzwoity czas w T1, a tak to wyszła bida z nędzą

Ale najlepsze dopiero przede mną...
Rower:
Pogoda: 31st, niebo bezchmurne, spory wiatr, dużo słońca
Dystans / Czas / Tempo / Śr. Prędkość
5km 000m / 8min 55s / 01:47 / 33.64 km/h
5km 000m / 8min 49s / 01:46 / 34.03 km/h
5km 000m / 8min 58s / 01:48 / 33.46 km/h
5km 000m / 8min 55s / 01:47 / 33.64 km/h
5km 000m / 7min 04s / 01:25 / 42.45 km/h
5km 000m / 7min 13s / 01:27 / 41.57 km/h
5km 000m / 7min 13s / 01:27 / 41.57 km/h
5km 000m / 7min 09s / 01:26 / 41.96 km/h
5km 000m / 7min 49s / 01:34 / 38.38 km/h
W sumie:
45km 000m / 1h 12min 05s / 01:36 / 37.46 km/h
...To z czego jestem najbardziej zadowolony to jazda na rowerze! Poszło mi rewelacyjnie i fenomenalnie! Aż mi głupio tak sobie pisać ale jestem pod wielkim wrażeniem tego jaki czas osiągnąłem! Trasa bardzo szybka, prosta, z dobrym asfaltem, szeroka co powodowało brak problemów z wyprzedzaniem, małą ilością nawrotek 180st bo były dwie, naprawdę dobrze się jechało. Jak już wpiąłem buty w zatrzaski to zaliczył bym zderzenie tuż za linią startu! Może ze 100m na zakręcie gość przede mną zamiast wpinać buty na czuja i zająć się jazdą to on patrzył na dół na te buty i jechał zygzakiem jak by w T1 wypił z pół litry wódki! Miałem reflex i minąłem go dosłownie o centymetry! Ruszyłem od razu z pełnej pary, uskrzydlony dobrym wynikiem w pływaniu. Mijałem strasznie dużo ludzi, mnie może na całej trasie rowerowej minęło raptem z 5 osób, może nawet mniej? Nie wiem ale jechało mi się bardzo dobrze, choć przez pierwsze 20km do Kostrzynia miałem wrażenie że jade ciągle pod góre a na dodatek strasznie wiało w twarz! Modliłem się tylko żeby powrót był w drugą strone! Ale jechałem i ciągle nie widziałem nikogo po drugiej stronie barierek oddzielających dwupasmową jezdnie! Ale w końcu pojawił się samochód prowadzący i ucieszyłem się że może ten wiatr bedzie po nawrocie nam pomagał?! Nie myliłem się! Do nawrotki pod lekkie wzniesienia i pod wiatr miałem średnią ok 34km/h po nawrocie wyszło ok 42km/h! Jechało się wprost cudnie, kontrolowałem odczuciowo oczywiście swoje zmęczenie, i jechałem na tyle na ile mi głowa pozwalała, bo po pierwszej piątce za nawrotem jak widziałem że mam średnią ponad 42km/h to od razu zbastowałem co by się nie załatwić na rowerze! Podczas roweru wciągłem jednego batona i jeden żel, popijając zaledwie 0,6l wody truskawkowej z biedronki i nieco zimnawej wody którą złapałem od wolontariuszy! Wode którą chwyciłem od wolontariuszy bardziej wylałem na siebie aniżeli się napiłem, gorąc był niesamowity, żar lał się z nieba, ale o dziwo jakoś strasznie mi to nie przeszkadzało! Byłem w strasznym gazie, mijałem kolejnych zawodników, nie przeszkadzało mi nic i nikt, jednocześnie strasznie w głowie zdyscyplinowany i ułożony, jak nigdy

! Nawet na najgorszym, ostatnim podjeździe który był na dobicie, pracowałem tak jak bym co dopiero rozpoczął wyścig kolarski! W ostatniej piątce była jedna nawrotka 180st, ok 2km podjazd który był najgorszy i najostrzejszy na całej trasie, sporo zakrętów z dojazdem do belki na której trzeba było zsiąść z rowera i dobiec do maty a i tak średnia z niej była bardzo wysoka! W sumie na rowerze na te prawie 1300os byłem 65, ledwo 5sec gorszy od czasu mistrzyni Polski Agnieszki Jerzyk, więc poszło mi bardzo dobrze, nie mówiąc już rewelacyjnie

, teraz tylko pytanie, czy jestem w stanie powtórzyć kiedykolwiek ten czas

? heh, bedzie bardzo ciężko!
Po wejściu do T2 trzeba było oblecieć całą strefe dookoła co sporo czasu zajmowało, bardzo szybko sie w niej ogarnąłem i w sumie poprawnie mi to poszło, czas ok 30sec od najlepszych to nie jest taki zły.
Bieg:
Pogoda: 23st, niebo bezchmurne, lekki wiatr, dużo słońca
Dystans / Czas / Tempo
5km 000m / 22min 29s / 04:30
5km 000m / 22min 40s / 04:32
841m / 3min 16s / 03:53
W sumie:
10km 841m / 48min 25s / 04:28/km
Po wyjściu z T2 miałem sporo sił i plan który zakładał że biegne każdą piątke po 22:30min czyli po 4:30/km! Upał straszny, dobrze że założyłem czapeczke bo bym chyba udaru dostał jak by słońce oparło się na mojej bujnej czuprynie ala "kojak"

! Byłem niesamowicie zdyscyplinowany, kontrola tempa to była podstawa. Biec tak jak głowa dyktowała a nie nogi które dzisiejszego dnia były w super formie! Kurtyny wodne w ilości dwóch ratowały życie, choć mogły by być jeszcze ze dwie

Zimna woda w kubkach była niczym lekarstwo, dwa kubki na siebie jeden w siebie plus do tego izo w siebie. Chłodzenie dzisiejszego dnia to była podstawa i klucz do sukcesu! Pierwsza piątka rewelacyjnie poszła! Duży zapas, ciało czuło że może więcej, że może lepiej, że dzisiaj jest z żelaza! Po pierwszym okrążeniu które miało prawie 5,5km wziąłem lód w worku, włożyłem sobie pod głowe, potem schłodziłem szyje, na końcu włożyłem pod koszulke, nie minęło może 4 kolejne km a lód całkowicie się rozpuścił! Szok! Biegło się bardzo dobrze, mijałem mnóstwo biegaczy, ja zarejestrowałem że w sumie mnie wyprzedziło ok 10?! Dużo osób dopingowałem, jednego nawet tak że mnie wyprzedził

! Na tablicy 10,5km miałem taki czas jaki chciałem uzyskać ale trzeba było jeszcze dolecieć te ok 350m! W tym momencie nie walczyłem już o czas, bo czas który mnie interesował uzyskałem w iście godnym stylu

! Na mecie chciałem wyglądać tak jak bym mógł drugie tyle zrobić, i chyba tak było?! Uśmiechnięty, pełen energii, machając do Emilki wpadłem na mete! Ździwienie moje było tym większe że tak żwawo i na luzie wbiegłem ze średnią poniżej 4min/km

Czas super, na każdym dzisiejszym etapie czułem rezerwy, na biegu nawet głębokie rezerwy! Mógłbym pewnie urwać z biegu nawet ze 2-3min ale to był by start pewnie do wyżygu na koniec a tak to nic nie boli, żadnych nawet najmniejszych zakwasów, żadnego bólu! Kolejne zawody w Poznaniu zaliczam do tych najlepszych w moim wykonaniu

! To miasto wyjątkowo mi sprzyja. Organizacja świetna! Trasy bardzo fajne i bardzo dobre. Bufet na rowerze czy podczas biegu na wysokim poziomie. Bufet za metą klasa światowa i wyżej! Za metą wskoczyłem do basenu z lodowatą wodą, super sprawa, lepsze od masażu

! Na stołach była, woda, izo, sok jabłkowy i pomarańczowy oraz zimne piwko

. Do jedzenia były arbuzy, pomarańcze, banany, paluszki, placki, hamburgery, pizza! Takiego bufetu jeszcze w życiu nie widziałem na żadnych zawodach! Ogólnie impreza mistrzostwo świata! Jeszcze pojade tam nie raz, nie wiem czy za rok, ale wkładam ją do jednych z najlepszych i najbardziej ulubionych! Polecam z całą odpowiedzialnością!
Czas ogólny całych zawodów:
2h 23min 27s, miejsce open 77 na prawie 1300osób startujących, mijsce w kategorii 19, miejsce w swojej grupie startowej 17 na 500 osób

! Poszło znakomicie!