Od początku:
Test rozpoczął się oczywiście od wywiadu zdrowotnego. Po podłączeniu mnie do sprzętu wykonano ekg spoczynkowe. Wyszło jako tako, byłem trochę zestresowany testem, więc HR w pozycji stojącej w spoczynku wyszedł sporo wyższy niż normalnie - aż 81. Może wpływ na to miała też poranna kawa. Ponoć nie powinno się pić kawy przed testem, ale ja dowiedziałem się o tym dopiero po teście :D Wykryto jakieś drobne nieprawidłowości. Opisano go tak: "liczne pobudzenia komorowe, rytm zatokowy, prawogram, poza tym zapis ekg prawidłowy". Chyba trzeba będzie odwiedzić kiedyś kardiologa.
Następnie rozpoczęła się rozgrzewka, spacer 4 km/h. I już tu wyszły bardzo ciekawe rzeczy. Jak to powiedział prowadzący badanie: "nie oddycham". Okazało się, że mam jakiś rodzaj bezdechu i w spoczynku często zdarza się, że nie oddycham przez kilka sekund. Czyli robię wdech, wydech a potem jest przerwa. Potem znów oddycham normalnie i po jakimś czasie znów kilkusekundowa przerwa. Ja zupełnie tego nie czułem. Wydawało mi się, że co jak co, ale z oddychaniem u mnie jest dobrze. I chyba z tym bezdechem związana jest kolejna rewelacja, która też w spoczynku wyszła. Pomiar mleczanu spoczynkowego i BACH...: 3,2 mmol/l - nosz k....wa! Wychodzi na to, że moje mięśnie nie są wystarczająco natlenione i produkuję sporo mleczanu zanim jeszcze zacznę biec. U mnie zupełnie nie sprawdziła się teoria progów 2mmol/l i 4 mmol/l :D Okazuje się, że taki bezdech musi u mnie trwać od wielu lat, może nawet od urodzenia i organizm dostosował się jakoś do mniejszej ilości tlenu oraz potrafi utylizować wysoką zawartość kwasu.
Jedziemy dalej bo też jest ciekawie. Zaczyna się test właściwy, etap pierwszy 8km/h. Płuca nagle zaczynają pracować dużo sprawniej, bezdech co prawda nie znika ale pojawia się dużo rzadziej i jest sporo krótszy. Badania krwi w kolejnych etapach pokazują....spadek mleczanu. Przy 10km/h wartość wyniosła 2,2 mmol/l. Potem znowu pomału zaczęła rosnąć, przy 12km/h ponownie 3,2 mmol/l, następnie wzrosła do 3,7 mmol/l na prędkości 13km/h. I to okazało się być moim progiem mleczanowym, przy tętnie 165. Test zakończyłem po minucie i 8 sekundach biegu z prędkością 17km/h. Osiągnąłem HRmax 189, zakwaszenie 14,5 mmol/l. Bezdech powoduje, że zamiast VE 134 l/min - bo tyle powinna u mnie wynosić wentylacja - osiągnąłem tylko 123,8 l/min. To podobno słabo. Ilość oddechów na minutę wyniosła 51 - to też podobno mało, powinno być powyżej 60. Generalnie dostałem zaproszenie do fizjoterapeuty, który ma mi pokazać kilka ćwiczeń i "nauczyć oddychać". Jak się dowiedziałem, mam olbrzymi zapas możliwości i jak poprawię oddychanie, poprawi się znacząco wytrzymałość tempowa.
Czas na VO2max. W zeszłym roku, kiedy biegałem z Garminem, pokazywał mi on VO2max na poziomie 61. Obecnie Fitness Test Polara pokazuje mi 69, zaś średnia krocząca Running Index z 3 miesięcy - 61. Moje rzeczywiste VO2max wyniosło 61,6. Widać więc, że Garmin oraz RI Polara w miarę dokładnie wskazuje ten parametr. Zaś Fitness Test mocno się myli. No chyba, że wskazuje on, jakie mógłbym mieć VO2max gdybym poprawnie oddychał :D
Podawałem we wcześniejszym poście jak miałem ustawione strefy przed testem. Okazuje się, że faktycznie są troszkę inne. Oto co wyszło:
Aktywna regeneracja: do 134
I zakres: 135 - 153
II zakres: 154 - 164
III zakres: 165 - 176
Beztlen: 177 - 189
Czyli jak widać I i II zakres biegałem troszeczkę za szybko. A zatem zwalniam tempo i uczę się oddychać. Ciekawe czy to coś pomoże
