Przemek - 400m < 60s i 1km < 3min

Moderator: infernal

Czy wiosna 2020 jest realnym celem na łamanie 3h w maratonie?

Czas głosowania minął 02 wrz 2019, 19:59

Tak
3
21%
Nie
11
79%
 
Liczba głosów: 14
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zacząłem biegać wg konkretnego planu i spisuje wyniki treningów dla trenerki więc zacznę uzupełniać bardziej detalicznie bloga bo i tak mam tylko kopiuj - wklej do wykonania ;)

Zacznę od tego że zdecydowałem się na współpracę z trenerką bo nie mam zielonego pojęcia jak dobrze przygotowywać się pod 400m a internet też jest dość skąpy w takie plany (w przeciwieństwie do biegów długich). Wstępnie ustaliliśmy BPS na 8 tyg ale pozostajemy tutaj elastyczni. Cel treningu to zrobić 400m w 60s i nie zgubić wypracowanej wcześniej wytrzymałości. Trening więc nie jest klasycznie sprinterski, ale o to mi chodzi, tym bardziej, że 400m jest dla mnie tylko krótkim przystankiem.


Tydzień 1

15.05
Plan
Bc1 3 km + rozgrzewka + ZB 3x 8 x 300 p.1.30 / między seriami 5 min / biegasz po 62- 60 s + bc1 1 km
Realizacja
4km 4:40km/h 148bpm + odcinki po średnio 62s + 4km 4:30km/h 158bpm

17.05
Plan
BC1 6 km + SB 3x 50m A + 50m Nożyce / przerwa połowa w truchcie połowa w marszu + 3x 50m skip C + 50m podskoki z klaśnięciem pod kolanem / przerwa j.w .+ 3x 50m marsz B + 50m nożyce + 6x 100m p. 2 min / biegasz między 14.30- 14.00/ + truchcik
Realizacja
3km 4:52km/h 145bpm + skipy zgodnie z planem + 6x100m (14.8, 14.5, 14.3, 14.4, 14.4, 14.3) + 4km 5:14km/h 148bpm


18.05
Plan
Bc1 2 km + BC II 8 km / 4:20- 4:10 /
Realizacja
4km 4:58/km 147 bpm + 8km 4:17/km 168bpm + 4km 4:59/km 153bpm

19.05
Plan
Bc1 3 km + rozgrzewka + ZB 3x 8 x 300 p.1.30 / między seriami 5 min / biegasz po 62- 60 s + bc1 1 km / stadion
Realizacja
3km 4:57/km 143bpm + 3x(8x300m po ~60,5s) + 1km

21.05
Plan
Bc1 3 km + rozgrzewka taka jak na bbl + 2 x rytmy 100m + 5x 500m p. 4 min ( 1:40min, 1:35 min , 1:35 min , 1:35 min , 1:30 min ) i po odcinkach 500m 6 min przerwy i 2x 300m p. 4 min ( 51 s , 48 s ) + trucht rozciąganie
Realizacja
3km 4:42km/h 147bpm + 2x100m (15s, 15.4s) + 5x500m (1:45, 1:30, 1:35, 1:35, 1:31) + 2x300m (50s, 46s) + 1 km
Patrząc na plan ten trening wydawał mi się najcięższy a domknąłem go bez większych problemów, choć fakt że trochę bolał. Na pierwszych dwóch powtórzeniach regulowałem celownik ;)

22.05
Plan
Bc1 12km + wzmacnianie - trening z gumami
Realizacja
18km w crossie (650m up) 5:32/km 157bpm
Gumy zrobiłem w niedziele.
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
New Balance but biegowy
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 24.05

Plan:
BC1 6 km + SB 3x 50m A + 50m Nożyce / przerwa połowa w truchcie połowa w marszu + 3x 50m skip C + 50m podskoki z klaśnięciem pod kolanem / przerwa j.w .+ 3x 50m marsz B + 50m nożyce + 6x 100m p. 2 min / biegasz między 14.30- 14.00/ + truchcik

Realizacja
4km 4:52/km 147bpm + skipy zgodnie z planem + 6x100m (14.3, 13.9, 13.9, 13.8, 14, 14) + 4km 5:24/km 152bpm

Tym razem trzymałem się ściślej przerw - przy skipach powórt połowa w truchcie, połowa w marszu i między setkami też starałem się dobrze wycelować w 2 min, a nie dłużej. Przez to trening wyraźnie trudniejszy niż tydzień temu, gdzie trochę przerwy robiłem na czuja ;) Dla długasa taki trening to jest dobry wpier... :D od 4 setki kwas dość mocno zalewa.
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Trochę się zapuściłem, ale już uzupełniam:

Wtorek 25.05

Plan:
Bc1 3 km + ZB 3x 8 x 300 p.1.30 / między seriami 5 min / po 62- 60 s i nie szybciej + bc1 1 km

Realizacja
8km + 9x300 (~62s) + 8x300 (~60s)+ 5km 4:06/km

Tutaj trening mi rozwaliła logistyka wejścia na płatny stadion i wracałem się po kasę do domu dlatego tak dużo BC1 na początek :bum: Stadion zamknęli o 21 więc odcinków nie skończyłem a potem leciałem jeszcze do apteki dlatego końcowe 5km tak szybko.


Środa 26.05

Plan:
Nauka wieloskoku + 6x100

Realizacja
1km trucht + Wieloskok + Żabka + 6x100m (13.9, 13.6, 13.5, 13.8, 13.8, 13.5) + 1km trucht

Czwartek 27.05

Wolne

Piątek 28.05

Plan:
Bc1 3 km + 2 x rytmy 100m + 5x 500m p. 4 min ( 1:40min, 1:35 min , 1:35 min , 1:35 min , 1:30 min ) i po odcinkach 500m 6 min przerwy i 2x 300m p. 4 min ( 51 s , 48 s ) + trucht rozciąganie

Realizacja
4km 4:49/km 145bpm + 5x500m (1:40, 1:31, 1:36, 1:33, 1:30) + 2x300m (50s, 48s) + 4km 5:04/km 151bpm

Sobota 29.05

Plan:
Bc1 12km + Trening z gumami (gumy zrobiłem w niedziele)

Realizacja
17,5km 5:14/km z wózkiem z dzieckiem na domknięcie kilometrażu tygodniowego 70km
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tydzień 3 - przygotowania do 400m < 60s

Poniedziałek 31.05

Plan:
BC1 6 km + SB 3x 50m A + 50m Nożyce / przerwa połowa w truchcie połowa w marszu + 3x 50m skip C + 50m podskoki z klaśnięciem pod kolanem / przerwa j.w .+ 3x 50m marsz B + 50m wieloskok +3 x 10x żabka / przerwa w marszu + 6x 100m p. 2 min / biegasz między 14.00- 13.80 s / + truchcik

Realizacja
6km 4:58/km 150bpm + ABC zgodnie z planem + 6x100m (14, 13.5, 14, 13.6, 13.5, 13.8) + trucht

Wtorek 01.06

Plan:
Bc1 2 km + BC II 8 km / 4:20- 4:10 / + 5x 100m rytmy ( 80 % możliwości , przerwa w marszu ) + rozciąganie

Realizacja
4km 5:05/km 146bpm + Zone II 7km 4:30/km 170bpm + 1km 3:24/km + 5x100m

Drugi zakres wyszedł bardzo wolno - o 12s wolniej niż tydzień wcześniej przy tym samym tempie, więc zdenerwowany sytuacją upuściłem trochę ciśnienia na ostatnim kilometrze po 3:24 gdzie wszedłem dość łatwo na tętno 194. Szaleje to tętno u mnie. W jeden dzień osiągnięcie 195 jest prawie niemożliwe a w inny wchodzi bez większych problemów. I nie wiem który dzień mam traktować jako referencyjny.


Środa 02.06

Plan:
Bc1 3 km + ZB 4x400, 300, 200 / 400 biegasz po 1:20 , 300- 60- 58 s , 200- 36-35 s / przerwy 1:30, 1min , 2 min/ + truchcik

Realizacja
3,5km 5:05/km 149bpm + (1:28, 57s, 34s) + (1:21, 59s, 36s) + (1:16, 59s, 36s) + (1:20, 59s, 37s) + 3,5km 5:05/km 156bpm

Miałem kłopoty z celownikiem tego dnia, szczególnie na 400m.

Czwartek 03.06

Miało być wolne ale wyszedł wyjazd na skitury na Rysy. Wyszło 28km + 1550up

Piątek 04.06

Wolne. Przesunałem trening na sobote bo byłem zmęczony Tatrami i niewyspany.

Sobota 05.06

Plan:
Bc1 3 km + rozgrzewka taka jak na bbl + 2 x rytmy 100m + 4x 500m p. 4 min ( 1:35 min , 1:35 min , 1:30 min , 1:25 min ) i po odcinkach 500m 6 min przerwy i 3x 300m p. 5 min ( 51 s , 48 s , 45s ) + trucht rozciąganie

Realizacja
3km 4:48/km 147bpm + 4x500m (1:34, 1:35, 1:30, 1:26) + 3x300m (53s, 48s, 46s) + 3,5km 5:09/km 161 bpm

Jakoś nie mogę się przebić przez granicę 46s na 300m. Zacząłem wolno, skończyłem szybciej. Może trzeba się zmusić do mocnego biegu od samego początku?

Niedziela 06.06

Plan:
Bc1 12 km swobodnie

Realizacja
Cross 20km 5:18/km 158bpm 650m up

Oczywiście jak pojadę w górki to nie mam głowy do wolnego biegania. Zawsze mam ochotę a to puścić nogę na zbiegu, a to zrobić podbieg w drugim zakresie i zobaczyć jak segment na stravie z tego wyjdzie ;) Miał być regeneracyjny, a wyszedł za mocno. Ale było fajnie :)
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tydzień 4 - przygotowania do 400m < 60s

Poniedziałek 7.06

Plan:
BC1 6 km + SB 3x 50m A + 50m Nożyce / przerwa połowa w truchcie połowa w marszu + 3x 50m skip C + 50m podskoki z klaśnięciem pod kolanem / przerwa j.w .+ 3x 50m marsz B + 50m wieloskok +3 x 10x żabka / przerwa w marszu + 6x 100m p. 2 min / biegasz między 14.00- 13.80 s / + truchcik

Realizacja
6km 5:26/km 137bpm + skipy zgodnie z planem + 6x100m (14.5, 14.3, 14, 13.8, 13.8, 13.5) + trucht

Wtorek 08.06

Plan:
Bc1 3 km + ZB 4x400, 300, 200 / 400 biegasz po 1:20 , 300- 60- 58 s , 200- 36-35 s / przerwy 1:30, 1min , 2 min/ + truchcik

Realizacja
4km + (1:23, 58s, 35s), (1:17, 59s, 36s), (1:19, 59s, 35s), (1:19, 58s, 35s) + 4km

Środa 09.06

Plan:
Bc1 3 km + 2x 5x 100m p. 2min / między seriami 6 min / biegasz po 14.3- 14.0 w pierwszej serii , a w drugiej 13.9- 13,4 + truchcik + rozciąganie

Realizacja
3km + 2x(5x100m) - (13.2, 13.8, 14.3, 13.8, 14.1), (13.6, 13.7, 13.6, 13.5, 13.4)
W ramach tego treningu pierwsza setka szła na maxa. Mini zawody organizowane przez Biegam bo Lubie. Wyszło mi 13.22. Start z bloków. No jednak po ciuchu liczyłem, że zejde poniżej 13s a tu w sumie tylko ok 0,2s lepiej niż rok temu ;)

Czwartek 10.06

Wolne

Piątek 11.06

Plan:
Bc1 3 km + rozgrzewka taka jak na bbl + 2 x rytmy 100m + 4x 500m p. 4 min ( 1:35 min , 1:30min , 1:30 min , 1:25 min ) i po odcinkach 500m 6 min przerwy i 3x 300m p. 5 min ( 50s , 47s , 44)+ trucht rozciąganie

Realizacja:
3,5km + 4x500m (1:32, 1:28, 1:30, 1:26) + 2x300m (52s, 48s) + 3,5km

Słaby dzień, jak zobaczyłem, że trzysetek nie domykam to już mi się ostatnią odechciało biegać :D W dwójkach wyraźnie czułem środę. Jedzenie z żołądka podchodziło do góry. Jutro zawody. Miałem zbyt dużo argumentów żeby się już dłużej nie męczyć.

Sobota 12.06

Plan:
Babia Góra Race 9km +850m up
To jeszcze przedmną. Start o 17. Widziałem zdjęcia z trasy do góry - biegniemy jakimiś pierdolonymi haszczami w błocie bez szlaku :hahaha:
Ostatnio zmieniony 30 cze 2021, 17:50 przez przemekta, łącznie zmieniany 1 raz.
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To żeby jeszcze uzupełnić relacje z poprzedniego tygodnia dołączę krótki opis z zawodów:

Obrazek

Sobota 12.06

Start na podtrzymanie motywacji biegowej, bo jednak trail to jest to co mnie najbardziej kręci.

Bieg anglosaski (góra - dół), bardzo krótki bo jedynie 9km ale przewyższenia jest w opór - 850m. Bardzo fajnie dopasowany do mnie logistycznie bo start odbył się w sobotę po południu więc można było się wyspać i na spokojnie dojechać a potem w niedzielę elegancko regenerować.
Przed samym startem standardowo nerwówka, brak wiary we własny możliwości i myśli "a może pobiegnę rekreacyjnie" :ble: .
Bam i wystartowali, adrenalina rośnie i bólu wysokiego tętna nawet nie czuć :bleble:
Pierwszy kilometr, ten najbardziej płaski, zacząłem dość asekuracyjnie w porównaniu do innych ale przez to trochę zostałem przyblokowany w lesie i przy przeskakiwaniu jakiś rowów. Przy okazji rozdarłem koszulkę. Kto wymyślił tą trasę :D Biegniemy poza szlakiem, rzadko uczęszczaną ścieżką graniczną Polska-Słowacja. Trasa już na drugim kilometrze przestawała być biegowa, zrobiło się stromo, toteż od razu szybko zaczęło się wyjaśniać kto przesadził a kto faktycznie jest w formie. Nie wiedziałem który jestem, ale wyprzedziłem na tym etapie 4 osoby i powoli dochodziłem piątą. Po drodze trochę powalonych drzew i błoto. Co za trasa! Doszedłem w końcu gościa przede mną i po tym jak dyszał raczej wiedziałem, że z tyłu jestem bezpieczny. Trzymałem sobie tętno w okolicach 182 i parłem do przodu. Wydawało mi się że przede mną są dwie osoby, które gdzieś tam od czasu do czasu pojawiały się na horyzoncie ale nie byłem tego pewny. Założyłem pesymistycznie, że jestem piąty i ze dwie osoby będzie trzeba wyprzedzić na zbiegu. Od trzeciego kilometra do szczytu bieganie skończyło się totalnie - możne znalazłbym ze 100 metrów które udało mi się podbiec.
Trzeci kilometr - 294m przewyższenia - 14m51s
Czwarty - 260m przewyższenia - 13m25s
W trakcie drugiej części podejścia spotkałem postronną osobę, mówi że jestem trzeci. Fajnie, jest lepiej niż myślałem. Nawet gdzieś ten drugi zawodnik zaczął mamrotać zza krzaka w drugiej części podejścia, a jak wyszliśmy z poziomu kosówki do kopuły szczytowej to miałem go na celowniku cały czas. Traciłem do niego max minutę. Wiedziałem, że jak zostawię go z zasięgu wzroku to na zbiegu mu nie popuszczę. Doczłapałem się do szczytu, odbiłem chipa na matach, zapytałem w którą stronę teraz :hej: i zacząłem zbieg. Ten jest już w normalnych warunkach - szlakiem. Na początek szybko ale jednak asekuracyjnie :hej: Szlak górą jest typowo alpejski - schody granitowe. Mijam wielu zawodników i w sumie tylko po ich tempie stwierdzam że biegną co innego niż ja - albo 5xBabia albo 2xBabia SkyRace. W sumie to nie byłem pewny czy dalej jestem trzeci czy może już gościa wyprzedziłem i jestem drugi (nie mam pamięci do kolorów ubrań ;)) ale ktoś mi krzyknął, że koleś przede mną jest blisko. Przyspieszam, teraz już lecę piecem całkiem na serio. Lecę, lęcę i coś gościa dalej nie widać. Kurka, ale się trafił zbiegowicz! Nie dogoniłem go do samej mety, w między czasie skręciłem trzykrotnie lewą kostkę, gdzie przy trzecim razie już musiałem na chwilę przystanąć z bólu i od tego momentu biegłem już asekuracyjnie. Trzeci na górze i trzeci open na mecie - taki był rezultat biegu. Na pamiątkę oprócz skręconej kostki, koronka na segmencie zbiegowym na Stravie :hej:

Wg GPS
9,32km 860m up 1h07m42s, tempo 7:15/km
Wycena wg RateMyTrail 687 pkt - i jest to mój najmocniejszy bieg trailowy.
Strata do drugiego 42s. Na zbiegu nadrobione jedynie 10s :bum:
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Miałem prowadzić na bieżąco ale nawet kopiuj wklej mi się nie chciało robić ;) Sezon jest dla mnie formalnie zakończony. Przepracowałem go dość uczciwie i przede wszystkim bez żadnej większej kontuzji. No dobra - skręcenie kostki ciągnęło się długo ale przeszkadzało tylko w bieganiu górskim, natomiast na stadionie już po 4 dniach przerwy od skręcenia wykonywałem już pełną pracę bez przeszkód. Przypomnę, że na pierwszą połowę sezonu celem było 400m poniżej 60s, ale wyniki na treningu nie wróżyły dobrze więc pociągnąłem trening sprinterski do końca września. No ale po kolei:


Obrazek

27 czerwca 2021
Tatra Race Run
26km +1650m/-1750m


Debiut biegowy w Tatrach. Wystartowałem z pełnego treningu sprinterskiego, zastanawiałem się co może wydarzyć się na tych zawodach bo mój trening jest w innej galaktyce niż ten bieg. No ale mam jeszcze bazę z zimy, gdzie zrobiłem na nartach turowych licząc do kwietnia ponad 600km dystansu i 40 tyś metrów przewyższenia. Nie powinno być źle. Jestem jednak kilka tygodni po skręceniu stawu skokowego więc chciałem przede wszystkim nie zrobić sobie krzywdy.
Biegłem na tętno, starając się nie przekraczać 175 uderzeń. Zacząłem dość mocno więc docelowe tętno osiągnąłem dość szybko po czym musiałem zwolnić już na drugim kilometrze idącym na Hale Kondratową i dać się wyprzedzić wielu zawodnikom. Jestem cierpliwy. Minęliśmy schronisko na Hali po czym zaczęła się długa wspinaczka na przełęcz Kondracką. Wystromiło się fest i wtedy, z kontrolowanym tętnem, zacząłem po kolei wyprzedzać. Tutaj się ujawniają zalety lekkiej budowy ciała :bum:. W trakcie podejścia spotkałem biegacza z koszulką RMT i pytam na ile punktów biegnie :bum: - okazało się, że to właściciel tego serwisu (swoją droga polecam, polski odpowiednik rankingu ITRA- ratemytrail.com) i biegnie na mniej punktów niż ja czyli powinienem się zacząć uwijać :bum: Doczłapałem sobie do przełęczy, następnie do Kopy Kondrackiej 2005m. Od Kopy do aż do Ciemniaka 2096m wrócił teren biegowy, trochę się wypłaszczając. Przed zbiegiem do Kościeliskiej wciągnąłem jeszcze żela, żeby czasem nie wybić sobie zębów w trakcie zbiegu i próby jedzenia. Zbiegi poszły zaskakująco dobrze - siłą rzeczy każdy trudniejszy fragment atakowałem prawą, zdrową stopą a lewą starałem się oszczędzać, wyprzedziłem kilka osób, a mnie wyprzedziły dwie. Cieszę się, że umiałem się powstrzymać i nie ruszyłem za nimi. W trakcie zbiegu wąską ścieżką w okolicy Chudej Turni/Kazalnicy upadłem próbując wyprzedzić biegacza który mnie de facto puszczał żebym leciał przodem. W trakcie upadku kostkę oczywiście dokręciłem i za chwilę musiałem go puścić z powrotem dopóki nie okiełznam trochę bólu. Po drodze spotykam siedzącego biegacza - dwa pytania kontrolne czy wszystko jest ok i czy nie uderzył się w głowę, ale potwierdza że będzie żył więc lecę dalej. Zbiegając w dolnych już prawie partiach Kościeliskiej, gdzie jest mnóstwo luźnych kamieni zwalniam żeby nie ryzykować i tętno spada prawie że do pierwszego zakresu pomimo, że prędkość jest przyzwoita ok 4min/km. Biegnę sam, coś tam sobie pogwizduje dla urozmaicenia. No jest przyjemnie. Jak na niedzielnym wolnym rozbieganiu. Minąwszy ten trudniejszy technicznie odcinek podgrzewam trochę tętno, mijam schronisko na Ornaku nie zatrzymując się tam ani na chwilę bo wszystko co potrzebne mam ze sobą. A, żele! No właśnie, pasowało by coś zjeść bo teraz czeka mnie podejście na Iwanicką Przełęcz a zaczyna powoli odcinać. Na podejściu jest ciężko, tętno niby niskie więc zmuszam się żeby wskoczyło na 170 ale jakoś dziwnie dużo wysiłku mnie to teraz kosztuje. Mimo, że kosztuje, to wyprzedzam - jednego, drugiego, trzeciego zawodnika. Mijam gości nominalnie sporo mocniejszych ode mnie. Jeden z nich jest poskręcany od skurczy. Drugie podejście, choć mniejsze to zbiera swoje żniwo. Szczególnie jak ktoś już nic na nie nie zostawił. Ja patrzę na to tętno i myślę - trzymaj to, przecież powinieneś na luzie przebiec to na średnim 170 więc zmuszam się dalej do wysiłku. Chyba zaczyna działać żel, bo robi się jakby lżej. No tak, te żele to jadłem tak na hurra trochę, bez dokładnej rozpiski. Pewnie przegapiłem moment. Jestem na Iwaniackiej Przełęczy, uff teraz już tylko z górki. Jest zbieg, ale łatwy - bez plątających się kamieni. Wypłaszcza się, już prawie jestem w Chochołowskiej, trochę się tutaj zakotłowało biegaczami, tj. mijam ze trzech, a wcześniej leciałem sam. No i jest asfalt w Chochołowskiej, prawie płasko, zero trudności. Prawdziwa próba charakteru. Na celowniku w oddali jeden biegacz, powoli się zbliżam, mijam go. Życzy mi powodzenia. Biegnę dalej sam. Po jakimś czasie odwracam się i sprawdzam jak sytuacja. Ktoś mnie goni, choć jest w dobrej odległości żeby jeszcze szarpnąć i uciec i nie zachęcać go. Przyspieszam. Kilometr wpada w 3:50. Tętno rośnie, już 176 na liczniku. Został ostatni kilometr wg tracka który miałem w zegarku. Jest już ciężko, ale walczę, tętno 180. Track mówi że meta za moment. @#$%^ gdzie jest meta. Jakiś kolo mnie kieruje w prawo, no jest strzałka. Wpadam na singletracka i miejscami jest po górę, kierwa pod górę! Niby tylko 3m ale ja już nie chcę, ja już prawie finiszowałem a tam widzę znaczek 1km :bum: Utnę ręce za to organizatorom jak dobiegnę na miejsce. Widać parking, widać mete, tętno 182. Koniec, nareszcie!

26km 6:46/km
29 miejsce open
689 pkt RMT :D
od Ornaku do mety odzyskałem ok 10 miejsc.
Ostatnie 5km zrobione w 20 minut 2 sekundy.

Jestem zadowolony. To był najmocniej obsadzony bieg górski w tym roku w Polsce. Nazjeżdżało się sporo koni z zagranicy. Gdybym miał tylko zdrową kostkę to odzyskałbym jeszcze kilka minut na zbiegach. Było fajnie, było przyjemnie, była przygoda. Z wyjątkiem końcówki i drugiego podejścia na którym zabrakło mi paliwa (żela) to całkiem komfortowe bieganie.

https://ratemytrail.com/results/tatra-r ... tatrzanski
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek

7 Sierpnia 2021
Młyn Trail Michałowice
25 km 520m przewyższenia


Kolejny bieg z cyklu - nie pod to trenuje. Ale pojechałem bo blisko i lubię ten bieg. Bezpośrednio kilka dni przed biegiem trochę zluzowałem treningi przez co nie ukrywam że czułem formę życiową. Choć w sam dzień zawodów, rozgrzewka jakoś ciężko wchodziła. Obczajałem wcześniej kto w tym biegu startuje i po cichu liczyłem na podium. Ruszyliśmy...no ale ekipa wystartowała bardzo mocno. Nie będę za nimi gonił. Biegnę na ok 6/7 miejscu i skoro oni tacy mocni to nie ma sensu żebym się szarpał bo tego nie dowiozę. Będzie co będzie. Mija pierwszy kilometr, drugi kilometr - czołówka się oddala, po czym zaczyna rozrywać na dwie a potem na trzy grupki po dwóch biegaczy. Jakoś dopiero po 6-7 kilometrach zaczynam doganiać pierwszą osobę która odpadła z pościgu. Wyprzedzam na zbiegu. Prawie zgubiłem trasę, ale stoję i myślę gdzie biec - "to będzie tędy" mówię do gościa którego chwilę temu wyprzedziłem. Biegniemy jeszcze kawałek i zaczyna się stromy podbieg. Ja przechodzę w marsz. Za chwilę dwóch biegaczy wybiega mi zza pleców i mijają mnie jak wóz z węglem. Patrzę kto to i widząc gości którzy jeszcze przed chwilą byli na prowadzeniu tego biegu mówię - zgubiliście się? - Tak... Dzięki temu ruchowi byłem przez chwilę 3 ale teraz znowu jestem 5 bo mnie wyprzedzili :bum: (sprawdziłem potem na stravie u jednego z nich, że zgubili 1,5 minuty w wyniku tej pomyłki). Jeden z tych który się zgubił próbuje nadrabiać za wszelką cenę. Owszem wyprzedza mnie mocnym tempem, ale ja już wiem że poniesie tego ogromny koszt - charczy, dyszy jakby robił segment na stravie albo sprawdzał HR max. Musiało go podlać kwasem solidnie. Mnie to pasuje - ja dalej swoim tempem. Biegnę cały czas ich widząc, pozwalając im się oddalić na bezpieczną odległość, tak do pół kilometra max. W końcu słabną, następuje moment że to ja się zbliżam do nich. Doganiamy kolejnego zawodnika, przesuwam się na czwartą pozycję. Doganiamy też w końcu "czarnego" który dłuższy czas prowadził ucieczkę samodzielnie. Grupa się bardziej zcala i biegniemy w czwórkę rozciągnięci może tak na 100m max. Uzupełniam sobie żele, piję i powoli szykuję do ataku. Wymieniam parę zdań z "czarnym". Mówi że łapie go kolka musi zwolnić, ale żebym gonił tamtych bo jeden z nich słabo wygląda. Tak robię. Zbliżam się do tego charczącego, faktycznie tu już nie ma co zbierać. Ale nie szarpię tylko płynnie wyprzedzam. Jest ok 18km. Zbliżam się do pierwszego i biegniemy razem, ja przodem. Trasa nie jest oczywista, raz się mylę i stoję nie wiedząc gdzie biec więc puszczam go przodem bo nie chce mi się bawić w logistykę. Zamieniamy parę zdań, bardzo miły chłopak. Nie żal by było z nim przegrać ;) Ale czuje, że ze mną jest nieźle. Jest 5km do mety, ja jestem najedzony, opity i noga podaje. Zbliża się wzniesienie i zdecydowałem się szarpnąć. Chłopak za mną widzę, że nie odpowiada to lecę sam. Tak jak leciałem wcześniej na tętnie max do 182 tak teraz jadę na średnio 185, momentami 190. Paliwa w baku starczyło do mety. Pierwszy raz w życiu wbiegam pierwszy. Wspaniałe uczucie.

1:50 przewagi nad drugim i prawie 4 minuty nad trzecim. Nadrobiłem więcej niż zgubili błądząc.

25km +520m, średnio 4:25/km
703 PKT RMT - moja najwyższa wycena ever.

Co ciekawe "charczący" parę tygodni po tym pobiegł półmaraton w 1:17. Na płaskim by mi odjechał jak Pendolino, ale góry się rządzą swoimi prawami.
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
przemekta
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 226
Rejestracja: 05 lip 2018, 13:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
Turbacz Downhill
18 września


To samo biegłem rok temu. W tym roku poprawa czasu, ale pozycja słabsza ;) Wyszło 5,2km średnio po 3:13/km ale bez rzeźby. W zeszłym roku po 3:21 ale to była mocna rzeźba.


Test 400m - 59,88s
29 września


Przyszedł dzień testu. Nawet nie chciałem go podejmować, bo byłem pewny przegranej. Na treningu nie pobiegłem nigdy szybciej niż 45s/300m. Sporo niedomkniętych odcinków. Forma po Turbacz DH weszła w dołek. Pooglądałem dwa filmiki motywacyjne na youtube :bum: i pojechałem na stadion. Na rozgrzewce było nie najgorzej, w końcu mi puściły łydki po tych zbiegach. Ogólnie jest luz, chociaż nie czuć że w piecu się mocno hajcuje. Jest poprawnie.
Czas mierzyła mi małżonka. Ustawiłem się na trzecim torze bo łuki biegam słabo. Nie planowałem patrzeć na zegarek w trakcie bo uznałem, że to strata czasu bo jeśli mam te 60s złamać to muszę walczyć o każdą setną. START. Ruszyłem mocno ale wydawało mi się że z kontrolą i że nie przesadziłem. Tego się bardzo obawiałem, że jako typowy długas nie będę w stanie pobiec na maxa tylko zostawię za dużo energii na koniec. No nic z tych rzeczy, pierwsze 200m było przyjemne ale już mnie uderzyło dość znacząco, na 250m zaczęło się umieranie a od 300m biegłem już w pełni zakwaszony. Nigdy nie doprowadziłem się do takiego zakwaszenia. A nawet jeśli już, to właśnie to był koniec odcinka a ja mam przed sobą jeszcze 100m do zrobienia. Ostatnie 100m trwa wieczność, mam wrażenie że ślimaczę się niesamowicie. Adrenalina ukrywa ból, ale wiem że jestem w pełnym kwasie bo nogi już nie współpracują. Na ostatnie 20m przed metą próbuje jeszcze coś szarpnąć, ale może co najwyżej dużym palcem u stopy ruszyłem :bum:. Wpadam na metę i leżę. Po minucie, kiedy było widać że jednak nie umarłem i żona widzi że jest sens deklarować wynik mówi: udało się. 59.88s. Cieszę się niesamowicie, że mam to z głowy. Ten wynik zrobił mi tydzień i dodał tak +100 do energii.
Pierwszy, choć bardzo okrężny ;) krok do szybkiego maratonu poczyniony. Teraz czas na 1000m poniżej 3m. Może jeszcze na jesieni spróbuje, a jak nie to na wiosnę :)
Blog - Maraton < 3h
Komentarze do bloga

10km 10.03.2019 - 42:15
HM - 13.10.2019 - 1:25:11
M - 28.04.2019 - 3:13:54
ODPOWIEDZ