j.go - Bieganie po dłuższej przerwie
Moderator: infernal
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 22.02.2014 r. (sobota)
Godz. 12:16
Waga: 72,3 kg
HR spocz.: 67
Test ortostatyczny: 93
Trasa: Leśna Polanka
Cross
Dystans – 8,913 km
Czas – 0:52:25
Tempo – 5:53/km
HR – 151/164
Międzyczasy: (1 okr. - ok. 1,5 km)
1 okr. - 9:04, tempo: 6:06/km, HR: 141/152
2 okr. - 8:39, tempo: 5:49/km, HR: 150/158
3 okr. - 8:40, tempo: 5:52/km, HR: 152/159
4 okr. - 8:38, tempo: 5:51/km, HR: 154/162
5 okr. - 8:36, tempo: 5:49/km, HR: 156/164
6 okr. - 8:35, tempo: 5:49/km, HR: 157/164
Temp.: 8 st. C
Zachmurzenie: nie dotyczy
Opady: brak
Wiatr: brak
Ciężko mi się biegało po lasku. Wyraźnie to widać po tętnie, które rosło z okrążenia na okrążenie. Nie wiem o co chodzi. W czwartek biegało mi się super, w piątek nie biegałem, a w sobotę to była męczarnia.
Godz. 12:16
Waga: 72,3 kg
HR spocz.: 67
Test ortostatyczny: 93
Trasa: Leśna Polanka
Cross
Dystans – 8,913 km
Czas – 0:52:25
Tempo – 5:53/km
HR – 151/164
Międzyczasy: (1 okr. - ok. 1,5 km)
1 okr. - 9:04, tempo: 6:06/km, HR: 141/152
2 okr. - 8:39, tempo: 5:49/km, HR: 150/158
3 okr. - 8:40, tempo: 5:52/km, HR: 152/159
4 okr. - 8:38, tempo: 5:51/km, HR: 154/162
5 okr. - 8:36, tempo: 5:49/km, HR: 156/164
6 okr. - 8:35, tempo: 5:49/km, HR: 157/164
Temp.: 8 st. C
Zachmurzenie: nie dotyczy
Opady: brak
Wiatr: brak
Ciężko mi się biegało po lasku. Wyraźnie to widać po tętnie, które rosło z okrążenia na okrążenie. Nie wiem o co chodzi. W czwartek biegało mi się super, w piątek nie biegałem, a w sobotę to była męczarnia.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Ciężki tydzień, ale niezbyt obfitujący w spokojne bieganie. W sumie wyszły tylko 4 treningi. Nie wiem, czy 80 km jako maks. tygodniowy to nie jest jednak za mało. W tej fazie planu wyraźnie to jednak widać. A będą jeszcze bardziej dziwne tygodnie. Ale dobra – trzymam się planu.
Sesje specjalistyczne wykonane w ok. 90 proc. Pierwsza – bieg w tempie M powyżej oczekiwań, druga – tempo progowe na nowym Vdot – 48.
Niepokojąca jest dla mnie moja dyspozycja w sobotę. Co (uprzedzając trochę wpis) w połączeniu z kiepską niedzielą nie napawa optymizmem.
Suma: 64,423 km
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Tydzień 10
23.02 - 01.03.2014 r.
Plan - wykonanie wg tydzień nr 16 plan Danielsa
Objętość tygodniowa = 1 objętości maks. - 80 km
SP1 – BD – 25 % dystansu tygodniowego lub 2,5 godz. (wybierz, co trwa krócej)
SP2 - 2 mile/3,2 km BS + 20 minut w tempie P + 10 minut BS + 20 minut w tempie P + 2 mile/3,2 km BS
BS - uzupełnienie do km tygodniowego
Tydzień mimo dużej objętość km wydaje się dość spokojny. BD to będzie jedynie 20 km, także niewielkie wyzwanie. SP2 zapowiada się dość ciekawie, ale nie czuję tutaj jakiejś obawy po ostatnim bieganiu 2 x 15 min.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 23.02.2014 r. (niedziela)
Godz. 11:04
Waga: 72,3 kg
HR spocz.: 67
Test ortostatyczny: 95
Trasa: Kępa Tarchomińska
SP1 – BD – 20 km
Dystans – 20,087 km
Czas - 1:55:53
Tempo – 5:46/km
HR – 145/152
Międzyczasy:
3,2 km – 18:43, tempo: 5:51/km, HR: 140/148
3,2 km – 18:36, tempo: 5:49/km, HR: 146/150
3,2 km – 18:22, tempo: 5:44/km, HR: 147/151
3,2 km – 18:26, tempo: 5:46/km, HR: 146/151
3,2 km – 18:18, tempo: 5:43/km, HR: 147/151
3,2 km – 18:22, tempo: 5:44/km, HR: 148/152
Temp.: 8 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak
Podobnie jak w sobotę ciężko mi się biegało dzisiaj. Zupełnie nie pojmuję, o co chodzi. Dzisiaj czułem się jak podczas mojego pierwszego Maratonu – od samego początku źle. Kolejne kaemy wchodziły mozolnie, ledwie te 20 km dałem radę zrobić. Tętno wydaje się, że nie rosło, ale odczucie zmęczenia było ogromne i podejrzewam, że gdybym robił jeszcze jakieś 4-5 km, to zwyczajnie odcięło by mi zasilanie. Cóż widocznie musi taki dzień być. Zobaczymy jak będzie jutro. Może to tylko kwestia pory dnia??
Za tydzień sprawdzian w Wiązownej. Nie mam na ten bieg żadnego zamierzonego celu. Postaram się wyczuć na początki jak się biegnie, tak jak podczas zeszłorocznych sprawdzianów przez Maratonem Warszawskim. Każdy z tamtych biegów podbijał mnie od jakieś 2 szczebelki wyżej. Jak będzie tym razem?? Za tydzień pierwsza odpowiedź.
Godz. 11:04
Waga: 72,3 kg
HR spocz.: 67
Test ortostatyczny: 95
Trasa: Kępa Tarchomińska
SP1 – BD – 20 km
Dystans – 20,087 km
Czas - 1:55:53
Tempo – 5:46/km
HR – 145/152
Międzyczasy:
3,2 km – 18:43, tempo: 5:51/km, HR: 140/148
3,2 km – 18:36, tempo: 5:49/km, HR: 146/150
3,2 km – 18:22, tempo: 5:44/km, HR: 147/151
3,2 km – 18:26, tempo: 5:46/km, HR: 146/151
3,2 km – 18:18, tempo: 5:43/km, HR: 147/151
3,2 km – 18:22, tempo: 5:44/km, HR: 148/152
Temp.: 8 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak
Podobnie jak w sobotę ciężko mi się biegało dzisiaj. Zupełnie nie pojmuję, o co chodzi. Dzisiaj czułem się jak podczas mojego pierwszego Maratonu – od samego początku źle. Kolejne kaemy wchodziły mozolnie, ledwie te 20 km dałem radę zrobić. Tętno wydaje się, że nie rosło, ale odczucie zmęczenia było ogromne i podejrzewam, że gdybym robił jeszcze jakieś 4-5 km, to zwyczajnie odcięło by mi zasilanie. Cóż widocznie musi taki dzień być. Zobaczymy jak będzie jutro. Może to tylko kwestia pory dnia??
Za tydzień sprawdzian w Wiązownej. Nie mam na ten bieg żadnego zamierzonego celu. Postaram się wyczuć na początki jak się biegnie, tak jak podczas zeszłorocznych sprawdzianów przez Maratonem Warszawskim. Każdy z tamtych biegów podbijał mnie od jakieś 2 szczebelki wyżej. Jak będzie tym razem?? Za tydzień pierwsza odpowiedź.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 24.02.2014 r. (poniedziałek)
Godz. 17:19
Waga: 72,7 kg
HR spocz.: 54
Test ortostatyczny: 80
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 12,808 km
Czas - 1:11:51
Tempo – 5:37/km
HR – 144/151
Międzyczasy:
3,2 km – 18:19, tempo: 5:43/km, HR: 143/151
3,2 km – 18:03, tempo: 5:38/km, HR: 145/151
3,2 km – 17:54, tempo: 5:36/km, HR: 144/149
3,2 km – 17:32, tempo: 5:29/km, HR: 144/149
Temp.: 6 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: lekki, chwilami odczuwalny
W normalnych okolicznościach taki trening nie zostałby nawet skomentowany. Takie zwykle wyrabianie kaemów. No ale po sobocie i niedzieli ciekaw byłem mojej dyspozycji. Od początku czułem, że jest znacznie lepiej. Bardzo dużo czasu zajmuje mi teraz wejście w odpowiedni rytm. Dopiero po 10 km zacząłem czuć, że biegnę dość swobodnie. Miało to również odzwierciedlenie w tempie – rosło, a tętno utrzymywało się na stałym poziomie. Ukończyłem trening w doskonałym nastroju. Podobne będę jeszcze robił we wtorek i środę – będę miał porównanie.
Zważyłem się przed i po treningu:
Waga przed: 73,3
Waga po: 72,0
Różnica: -1,3. Wydaje mi się, że to dość dużo. Muszę o tym poczytać. Oczywiście wiem, że odpowiednie nawodnianie podczas maratonu ma ogromny wpływ na końcowy rezultat, czyli nie omijamy żadnego punktu z wodą.
Godz. 17:19
Waga: 72,7 kg
HR spocz.: 54
Test ortostatyczny: 80
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 12,808 km
Czas - 1:11:51
Tempo – 5:37/km
HR – 144/151
Międzyczasy:
3,2 km – 18:19, tempo: 5:43/km, HR: 143/151
3,2 km – 18:03, tempo: 5:38/km, HR: 145/151
3,2 km – 17:54, tempo: 5:36/km, HR: 144/149
3,2 km – 17:32, tempo: 5:29/km, HR: 144/149
Temp.: 6 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: lekki, chwilami odczuwalny
W normalnych okolicznościach taki trening nie zostałby nawet skomentowany. Takie zwykle wyrabianie kaemów. No ale po sobocie i niedzieli ciekaw byłem mojej dyspozycji. Od początku czułem, że jest znacznie lepiej. Bardzo dużo czasu zajmuje mi teraz wejście w odpowiedni rytm. Dopiero po 10 km zacząłem czuć, że biegnę dość swobodnie. Miało to również odzwierciedlenie w tempie – rosło, a tętno utrzymywało się na stałym poziomie. Ukończyłem trening w doskonałym nastroju. Podobne będę jeszcze robił we wtorek i środę – będę miał porównanie.
Zważyłem się przed i po treningu:
Waga przed: 73,3
Waga po: 72,0
Różnica: -1,3. Wydaje mi się, że to dość dużo. Muszę o tym poczytać. Oczywiście wiem, że odpowiednie nawodnianie podczas maratonu ma ogromny wpływ na końcowy rezultat, czyli nie omijamy żadnego punktu z wodą.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 25.02.2014 r. (wtorek)
Godz. 17:09
Waga: 72,2 kg
HR spocz.: 55
Test ortostatyczny: 79
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 12,811 km
Czas - 1:10:37
Tempo – 5:31/km
HR – 142/150
Międzyczasy:
3,2 km – 18:13, tempo: 5:42/km, HR: 138/148
3,2 km – 17:32, tempo: 5:29/km, HR: 143/150
3,2 km – 17:28, tempo: 5:28/km, HR: 144/149
3,2 km – 17:18, tempo: 5:24/km, HR: 144/149
Temp.: 4 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: odczuwalny
Waga przed: 72,9
Waga po: 72,0
Utrata 100 ml na km jest w normie, także nie odbiegam zbytnio.
„ (…) Dziś lepszy niż wczoraj
Jutro lepszy niż dziś (…)”
Wie ktoś, z jakiego utworu pochodzi ten cytat? Było to też chyba hasło reklamowe. Niemniej dobrze to oddaje moje wczorajsze samopoczucie na treningu. Było lepiej, szybciej, bardziej komfortowo niż w poniedziałek. Dzisiaj będzie rozdział trzeci. Ciekaw jestem, czy mogę jeszcze robić progres ? Tempo biegu spokojnego dla vdot = 50 to 5:18/km, czyli biorąc za bazę ostatnie pomiarowy odcinek, to brakuje mi 6 sek. Wczoraj w przypływie dużej ilości endorfin zacząłem sobie rozmyślać o jesieni. Może Frankfurt pod koniec października? Ciekawe jaki tam jest profil trasy? Ale to dopiero po Orlen Maraton oby z nowym celem.
Godz. 17:09
Waga: 72,2 kg
HR spocz.: 55
Test ortostatyczny: 79
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 12,811 km
Czas - 1:10:37
Tempo – 5:31/km
HR – 142/150
Międzyczasy:
3,2 km – 18:13, tempo: 5:42/km, HR: 138/148
3,2 km – 17:32, tempo: 5:29/km, HR: 143/150
3,2 km – 17:28, tempo: 5:28/km, HR: 144/149
3,2 km – 17:18, tempo: 5:24/km, HR: 144/149
Temp.: 4 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: odczuwalny
Waga przed: 72,9
Waga po: 72,0
Utrata 100 ml na km jest w normie, także nie odbiegam zbytnio.
„ (…) Dziś lepszy niż wczoraj
Jutro lepszy niż dziś (…)”
Wie ktoś, z jakiego utworu pochodzi ten cytat? Było to też chyba hasło reklamowe. Niemniej dobrze to oddaje moje wczorajsze samopoczucie na treningu. Było lepiej, szybciej, bardziej komfortowo niż w poniedziałek. Dzisiaj będzie rozdział trzeci. Ciekaw jestem, czy mogę jeszcze robić progres ? Tempo biegu spokojnego dla vdot = 50 to 5:18/km, czyli biorąc za bazę ostatnie pomiarowy odcinek, to brakuje mi 6 sek. Wczoraj w przypływie dużej ilości endorfin zacząłem sobie rozmyślać o jesieni. Może Frankfurt pod koniec października? Ciekawe jaki tam jest profil trasy? Ale to dopiero po Orlen Maraton oby z nowym celem.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 26.02.2014 r. (środa)
Godz. 17:18
Waga: 72,0 kg
HR spocz.: 53
Test ortostatyczny: 78
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 12,812 km
Czas - 1:10:26
Tempo – 5:30/km
HR – 143/152
Międzyczasy:
3,2 km – 18:00, tempo: 5:38/km, HR: 139/151
3,2 km – 17:33, tempo: 5:29/km, HR: 143/148
3,2 km – 17:21, tempo: 5:25/km, HR: 146/152
3,2 km – 17:28, tempo: 5:28/km, HR: 145/151
Temp.: 5 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
Waga przed: 73,1
Waga po: 72,0
Praktycznie kopia treningu z wtorku. Niewiele musiałem zmieniać w podsumowaniu. Niestety nie wchodzę w wyższe tempo niż 5:25/km. Dzisiaj będzie bieganie interwałów tempowych – zobaczymy, jak to wyjdzie po takich trzech dniach spokojnego, regeneracyjnego biegu.
Godz. 17:18
Waga: 72,0 kg
HR spocz.: 53
Test ortostatyczny: 78
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 12,812 km
Czas - 1:10:26
Tempo – 5:30/km
HR – 143/152
Międzyczasy:
3,2 km – 18:00, tempo: 5:38/km, HR: 139/151
3,2 km – 17:33, tempo: 5:29/km, HR: 143/148
3,2 km – 17:21, tempo: 5:25/km, HR: 146/152
3,2 km – 17:28, tempo: 5:28/km, HR: 145/151
Temp.: 5 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
Waga przed: 73,1
Waga po: 72,0
Praktycznie kopia treningu z wtorku. Niewiele musiałem zmieniać w podsumowaniu. Niestety nie wchodzę w wyższe tempo niż 5:25/km. Dzisiaj będzie bieganie interwałów tempowych – zobaczymy, jak to wyjdzie po takich trzech dniach spokojnego, regeneracyjnego biegu.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 27.02.2014 r. (czwartek)
Godz. 17:18
Waga: 72,1 kg
HR spocz.: 55
Test ortostatyczny: 79
Trasa: Kępa Tarchomińska
SP2 - 3,2 km BS + 20 minut w tempie P + 10 minut BS + 20 minut w tempie P + 3,2 km BS
Dystans – 17,016 km
Czas - 1:26:50
Tempo – 5:06/km
HR – 153/168
Międzyczasy:
BS
3,2 km – 18:25, tempo: 5:45/km, HR: 140/149
P
20:00 – 4,396 km, tempo: 4:33/km, HR: 164/168
BS
10:00 – 1,793 km, tempo: 5:35/km, HR: 147/162
P
20:00 – 4,396 km, tempo: 4:33/km, HR: 162/166
BS
3,2 km – 18:13, tempo: 5:42/km, HR: 145/167
Temp.: 5 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
Waga przed: 73,4
Waga po: 71,8
Nie udało mi się zrobić progów w tempie 4:24. Wyszło 4:33 w obu seriach zadziwiająco równo. Na tyle tylko było mnie wczoraj stać. To co może pocieszać, to tętno przy tym tempie – wyszedł poziom maratoński. Także mój wyjazd do Wiązownej to spory znak zapytania. Wydawało mi się, że jestem już w dobrej dyspozycji, ale wczorajszy dzień trochę zachwiał we mnie to poczucie. Czy atakować życiówkę? Pewnie wyjdzie to na trasie. Będę to wiedział po 10 km. W Tarczynie tempa na poszczególnych piątkach wyglądały następująco (wskazania według zegarka):
1. 4:35
2. 4:23
3. 4:20
4. 4:19
W niedziele ok. 14 wszystko będzie już jasne.
Godz. 17:18
Waga: 72,1 kg
HR spocz.: 55
Test ortostatyczny: 79
Trasa: Kępa Tarchomińska
SP2 - 3,2 km BS + 20 minut w tempie P + 10 minut BS + 20 minut w tempie P + 3,2 km BS
Dystans – 17,016 km
Czas - 1:26:50
Tempo – 5:06/km
HR – 153/168
Międzyczasy:
BS
3,2 km – 18:25, tempo: 5:45/km, HR: 140/149
P
20:00 – 4,396 km, tempo: 4:33/km, HR: 164/168
BS
10:00 – 1,793 km, tempo: 5:35/km, HR: 147/162
P
20:00 – 4,396 km, tempo: 4:33/km, HR: 162/166
BS
3,2 km – 18:13, tempo: 5:42/km, HR: 145/167
Temp.: 5 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
Waga przed: 73,4
Waga po: 71,8
Nie udało mi się zrobić progów w tempie 4:24. Wyszło 4:33 w obu seriach zadziwiająco równo. Na tyle tylko było mnie wczoraj stać. To co może pocieszać, to tętno przy tym tempie – wyszedł poziom maratoński. Także mój wyjazd do Wiązownej to spory znak zapytania. Wydawało mi się, że jestem już w dobrej dyspozycji, ale wczorajszy dzień trochę zachwiał we mnie to poczucie. Czy atakować życiówkę? Pewnie wyjdzie to na trasie. Będę to wiedział po 10 km. W Tarczynie tempa na poszczególnych piątkach wyglądały następująco (wskazania według zegarka):
1. 4:35
2. 4:23
3. 4:20
4. 4:19
W niedziele ok. 14 wszystko będzie już jasne.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 01.03.2014 r. (sobota)
Godz. 12:21
Waga: 73,0 kg
HR spocz.: 60
Test ortostatyczny: 89
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 6,578 km
Czas - 0:36:35
Tempo – 5:34/km
HR – 144/157
Międzyczasy:
3,2 km – 18:11, tempo: 5:41/km, HR: 140/152
3,2 km – 17:24, tempo: 5:26/km, HR: 149/157
Temp.: 6 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
Spokojny rozruch przed jutrzejszym półmaratonem. Biegło mi się dość komfortowo, tętno trochę wchodziło w 2-gi zakres, ale tak to już wychodzi w weekendy. Postanowiłem również, że nie będę robił biegów krótszych niż 6,4 km. Dlatego dzisiaj przebiłem dystans tygodniowy o ok. 2 km.
Jutro ważny sprawdzian. Mobilizacja jest, wiara we własne możliwości również, także powinno być dobrze. Mam wątpliwości, co do ubioru na bieg. Przygotuje się na kilka możliwości. Start o godz. 12.
Suma: 82,11 km
Luty 2014
Suma: 303 km
Pracowity miesiąc. Ze względu na sprzyjającą aurę większość akcentów wykonanych w terenie. Potwierdzenie dyspozycji jutro.
Godz. 12:21
Waga: 73,0 kg
HR spocz.: 60
Test ortostatyczny: 89
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 6,578 km
Czas - 0:36:35
Tempo – 5:34/km
HR – 144/157
Międzyczasy:
3,2 km – 18:11, tempo: 5:41/km, HR: 140/152
3,2 km – 17:24, tempo: 5:26/km, HR: 149/157
Temp.: 6 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
Spokojny rozruch przed jutrzejszym półmaratonem. Biegło mi się dość komfortowo, tętno trochę wchodziło w 2-gi zakres, ale tak to już wychodzi w weekendy. Postanowiłem również, że nie będę robił biegów krótszych niż 6,4 km. Dlatego dzisiaj przebiłem dystans tygodniowy o ok. 2 km.
Jutro ważny sprawdzian. Mobilizacja jest, wiara we własne możliwości również, także powinno być dobrze. Mam wątpliwości, co do ubioru na bieg. Przygotuje się na kilka możliwości. Start o godz. 12.
Suma: 82,11 km
Luty 2014
Suma: 303 km
Pracowity miesiąc. Ze względu na sprzyjającą aurę większość akcentów wykonanych w terenie. Potwierdzenie dyspozycji jutro.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Tydzień 11
02.02 - 08.03.2014 r.
Plan - wykonanie wg tydzień nr 18 plan Danielsa
Objętość tygodniowa = 0,7 objętości maks. - 56 km
SP1 – Półmaraton Wiązowna
SP2 - 2 mile/3,2 km BS + 4x(10-12 minut w tempie P i 2 minuty odpoczynku) + 2 mile/3,2 km BS
BS - uzupełnienie do km tygodniowego
Dwa bardzo mocne akcenty przy niewielkim dystansie tygodniowym. Trochę odpuszczę trzymanie się tego dystansu tygodniowego, bo odczuwam, że brakuje mi biegów spokojnych. Także planuję wyjść w poniedziałek na regeneracyjne 6,4 km, 12,8 km we wtorek oraz spokojne 6,4 w sobotę. Także wyjdzie ponad 60 km. Ale najważniejszy jest jutrzejszy start. Jeżeli wyjdzie zgodnie z oczekiwaniami, to start w Półmaratonie Warszawskim będzie wykonywany czysto treningowo. Raczej nie będę ryzykował ostrego biegania na 2 tygodnie przed startem docelowym. Ale to pieśń przyszłości, najważniejsze jest tu i teraz.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 02.03.2014 r. (niedziela)
Godz. 12:00
Waga: 72,3 kg
HR spocz.: 72
Test ortostatyczny: 98
Rozgrzewka
Dystans – 3,797 km
Czas - 0:22:02
Tempo – 5:48/km
HR - 138/153
Zawody: XXXIV Półmaraton Wiązowski
Dystans – 21,097 km (pomiar wg stopera – 21,207 km)
Czas – 1:32:24 (PB)
Tempo - 4:23/km (pomiar wg stopera – 4:21/km)
HR - 174/189
Międzyczasy:
5,0 km - 0:22:51 – 5,0 km (5,037 km) – 22:51, tempo: 4:32/km, HR: 167/176
10,0 km - 0:45:08 – 5,0 km (5,025 km) – 22:17, tempo: 4:26/km, HR: 173/177
15,0 km - 1:06:45 – 5,0 km (5,010 km) – 21:37, tempo: 4:19/km, HR: 177/180
20,0 km - 1:28:02 – 5,0 km (5,028 km) – 21:17, tempo: 4:14/km, HR: 178/180
21,1 km - 1:32:24 – 1,1 km (1,107 km) – 04:22, tempo: 3:57/km, HR: 182/189
Temp.: ok. 6 st. C
Zachmurzenie: pełne
Opady: brak
Wiatr: odczuwany (czasami porywisty) do nawrotu
Co by tu nie pisać. Udało się. Jogi Ba Bu !!! Ale od początku. Pobudkę zaplanowałem sobie w niedzielę na godz. 7:00. Z planów niewiele wyszło, bo wstałem pół godziny później. Uznałem, że i tak będę miał dużo czasu na przygotowanie się do wyjazdu. Zacząłem od wypicia Powerade 0,5l, zrobiłem sobie kawę, dwie kanapki chleba razowego z masłem roślinnym i domowej roboty dżemem. Spokojnie to spożyłem, wykąpałem i zacząłem kompletować sprzęt. Część ubrań założyłem na siebie od razu, aby nie tracić na miejscu czasu na przebieranie. Miałem duże wątpliwości, jak się ubrać. Wiedziałem, że jak ubiorę się zbyt grubo, to w drugiej połowie dystansu mogę się przegrzać. Zabrałem zatem nadmiarową ilość ubrań, aby być przygotowanym na wersję lekką i cięższą. Zmierzyłem sobie tętno spoczynkowe, wyszło 72, także jak na taką nieprzyzwoitą porę całkiem nieźle. Z domu wyruszyłem niemal punktualnie o godz. 9, droga minęła spokojnie i 40 minut później zaparkowałem sobie na ulicy zaraz przy drugim zjeździe do Wiązownej. Wypiłem jeszcze ok. połowy butelki Powerada i udałem się do biura zawodów, który mieścił się w miejscowym Gimnazjum. Odebrałem numer startowy, a na sali odebrałem pakiet, czyli tak naprawdę koszulkę. Fajnie, że Wiązowna nie poddała się ogólnemu trendowi na koszulki techniczne i oferuje zwykłe koszulki bawełniane z nadrukiem. W tym roku były one dostępne w kilku kolorach – ja wybrałem niebieską. Sala mimo tak wczesnej pory była już mocno zatłoczona. Do startu było jeszcze ok. 2 godz. Trochę zmarzłem podczas spaceru od samochodu, także założyłem czapkę i rękawiczki i czekałem, aż się zagrzeję. Ciągle rozmyślałem, jak się ubrać. Podpiąłem sobie numer do koszulki na ramiączka i uznałem, że zaryzykuję i ubiorę się dość lekko. Gdy byłem już ogrzany, przebrałem się w strój docelowy. Buty – Asics Gel-Lyte33 2, skarpety kompresyjne, slipy Kalenji, spodenki krótkie Kalenji, koszulka termo Craft, koszulka z numerem na nią, czapeczka z daszkiem i rękawiczki. Na to wszystko założyłem sobie ciepłe spodnie dresowe, bluzę i dodatkową czapeczkę. Całą resztę spakowałem i odstawiłem do szatni. Pozbawiony balastu zająłem sobie ponownie miejsce na sali i czekałem. Było jeszcze ponad godzina do startu. Postanowiłem, że na rozgrzewkę wyjdę o wpół do. W międzyczasie parę razy odwiedziłem toj-toja, ostatni raz tuż przed wyjściem na rozgrzewkę. Gdy tak się rozglądałem niewiele osób widziałem, które były ubrane tak, jak ja zamierzałem. O wpół do 12 zdjąłem dres i bluzę, zostawiłem w szatni i poszedłem potruchtać. Brrr, ale było zimno. Pożałowałem mojej decyzji, no ale było już za późno. Podczas rozbiegania zauważyłem, że jest duża różnica jeśli chodzi o wiatr. W jednym kierunku biegło się z wiatrem, w drugą (zgodnie z kierunkiem biegu od startu) pod wiatr. Czyżby to był ten osławiony „w modrę wind”? Truchtałem aż do za 5 min 12, wtedy skierowałem się w stronę stref. Początkowo ustawiłem się w strefie na 1:35, ale ze względu na to, że było dużo miejsca z przodu przesunąłem się bliżej startu. Nie ma co udawać, było mi zimno. Dodatkowo start się nieco opóźnił i ruszyliśmy 2 minuty po. Chyba po raz pierwszy od dawna było tak, że bardzo dużo osób wyprzedzało mnie na początku. Starałem się nie poddać i nie biec za szybko. Pierwsze tempo jakie zanotowałem to było ok. 4:50/km, czyli bardzo spokojnie. Nie było tłoku, biegło się komfortowo, ludzie mnie ciągle mijali. Po jakichś 3-4 minutach stan ten się ustabilizował. Teraz ja zacząłem mijać tych, którzy stanęli za blisko startu. Na pierwszym km średnie tempo odcinka, a zatem na 1km wyniosło 4:40/km, czyli delikatnie przyspieszałem. Do 5 km oznakowany był każdy kilometr, moje tempo powoli rosło, aby na 5 km wynieść średnio 4:32. Pierwszą 5 zamknąłem w 22:51. Wydało mi się to za wolno i dziwnie uznałem, że zbyt dużo nadrobiłem (rzeczywiście było to tylko 37 metrów). Dodatkowe utrudnienie to był wiatr, zwłaszcza na odcinkach, gdzie była wolna przestrzeń. Linia biegaczy była bardzo rozciągnięta, nie było się za kim chować. Na 6 km był pomiar, zaraz po nim pierwszy punkt odżywczy, z którego skorzystałem, spojrzałem na tempo i wynosiło ono chyba 4:38. Zacząłem powoli żegnać się z szansami na żywciówkę. Biegło mi się ciężko, wiatr przeszkadzam i w tym właśnie momencie zrzuciłem z siebie presję wyniku. Postanowiłem biec najlepiej jak się da i nie kalkulować za mocno. W międzyczasie zaważyłem, że w podobnym tempie jak ja biegnie jeszcze kilka osób, w tym dwóch kolegów z Kb-Rebus. Nie była to zwarta grupa, nikt nie chciał za bardzo prowadzić, aby nie brać na siebie frontowego wiatru. Także to były takie przeskoki pomiędzy mijanymi zawodnikami. Tempo delikatnie rosła, ale nadal było powyżej 4:30/km. Nie było już oznaczeń kilometrowych, także po czasie orientowałem się, że z wolna zbliżamy się do 10 km i następnie do półmetku i nawrotu. Upewniłem się, gdy z naprzeciwka pojawili się liderzy biegu (biegacz z Ukrainy – późniejszy zwycięzca biegu i Emil Dobrowolski – drugie miejsce). Trochę przed 10 km był dość odczuwalny zbieg, dużo na nim udało się nadrobić, ale powstała też w głowie myśl, że po nawrocie trzeba będzie powspinać się. Na 10 km miałem czas 45:08, 5 km pokonane w tempie 4:26/km, czyli nie było tak źle, wróciła myśl o żywcówce. Ważne, jak to będzie po nawrocie i po pokonaniu podbiegu. Po nawrocie pomyślałem sobie, że paru kolegów wiozło się na moich plecach, bo nagle pojawili się obok. Nadszedł podbieg, nie była to Agrykola, ale poczułem go w nogach i płucach. Gdy zrobiło się już płasko spojrzałem na tempo. Było nieźle, bo 4:24. Poczułem moc i dużą mobilizację, dodatkowo po nawrocie biegło się z wiatrem w plecy. Czułem, że przyspieszam, co miało szybkie odzwierciedlenie w tempie trzeciej piątki, bo wynosiło już ono 4:20. Koledzy też czuli moc, bo nagle jeden z nich (Darek z KB) mocno przyspieszył. Z racji, że nieco znam Jego możliwości odpuściłem sobie podążanie z nim. Kolega Darek ma jakieś 1:24-25 w półmaratonie i zwyczajnie postanowił rozwinąć swoją zwykłą prędkość. Dwaj pozostali koledzy ruszyli za Darkiem. Niestety zapłacili za to, bo obu bodajże później dogoniłem i wyprzedziłem. Kolega z KB znikał mi z oczu, tempo jednak nie malało, a wręcz przeciwnie - rosło. –trzecią piątkę zamknąłem w 4:19. Stało się wtedy jasne, że aby poprawić żywcówkę, będę musiał pobiec lepiej niż w Tarczynie czwartą piątkę. Wtedy to było tempo 4:20, teraz musiało być nieco szybciej. Otworzyłem 16 km i zerknąłem na Garmina, tempo – 4:06/km. Aż się przeraziłem tym wynikiem, nie miałem odczucia, że jakoś przyspieszam, biegło mi się bardzo swobodnie. Tak na chłodno to prawdopodobnie na tamtym odcinku było lekko w dół. Po jakimś 1,5 km tempo powoli zaczęło spadać: 4:08, 4:10, 4:12. Odnosiłem wrażenie, że zwalniam. Coraz bliżej było do mety i coraz bardziej byłem zmęczony, a nogi wydawały się odczuwać wielotygodniowe treningi. Szło to coraz mozolniej. Ale szansa na dobry wynik nadal była, czwartą piątkę ostatecznie zamknąłem w tempie 4:14/km. Tempo średnie na ostatnim odcinku trochę mnie przestraszyło – 4:24, czyli biegłem już wolno, ostatkiem sił. Zmusiłem się do przyspieszenia, ale nie szło. Na znaczniku 1 km (do mety) miałem zapas ok. 4:20 i takież tempo na Garminie, byłem na styk. Pełna mobilizacja, ostatni zakręt (pozostało jakieś 800 metrów). Tempo zaczęło rosnąć: 4:18, 4:15, 4:11. Na asfalcie pojawił się znacznik 600 metrów, uznałem, że tyle mam jeszcze do mety, zresztą było już ją widać w oddali. Przyspieszyłem jeszcze już resztką sił, nie patrzyłem już na stoper. Oj nie było już wtedy mocy, nie było, ale walczyłem o każdą sekundę. Na mecie stoper zatrzymałem na 1:32:25. Yesss. Wywalczyłem to, bardziej z tego, że chciałem, niż mogłem. Ominąłem wręczających medale i poszedłem na chwiejnych nogach po depozyt. Chwile się zastanawiałem, co dalej robić. Poszedłem zobaczyć, czy jest tłok pod prysznicami. Było niemal pusto. Wykąpałem się, przebrałem, wyciągnąłem z torby telefon – wynik skorygowany o 1 sek. na moją korzyść. I powoli zacząłem iść w stronę samochodu, wyszedłem z budynku i wtedy zobaczyłem gościa z taką kiełbaską na gorąco z musztardą i drugiego, jak się pytał, gdzie takie dają. Dostałem niemal ślinotoku, zrobiłem w tył zwrot , na węch odszukałem kuchnię i stołówkę. Szef kuchni polecał kiełbaskę, bigos i żurek. Jako, że nie wprowadzono żadnych ograniczeń wziąłem sobie kiełbaskę i bigos. Ależ mi to jedzonko smakowałem, popchnąłem to dwiema kajzerkami. Od razu ocena imprezy poszła ostro w górę. W świetnym nastroju, zaopatrzywszy się jeszcze w kawę na drogę, poszedłem do samochodu i ruszyłem do domu. Po drodze zajechałem jeszcze do Auchan i w ramach nagrody zakupiłem sobie duży zestaw sushi.
No, ale teraz mam vdot 49,5, co dla tempa progowego oznacza 4:18/km
Godz. 12:00
Waga: 72,3 kg
HR spocz.: 72
Test ortostatyczny: 98
Rozgrzewka
Dystans – 3,797 km
Czas - 0:22:02
Tempo – 5:48/km
HR - 138/153
Zawody: XXXIV Półmaraton Wiązowski
Dystans – 21,097 km (pomiar wg stopera – 21,207 km)
Czas – 1:32:24 (PB)
Tempo - 4:23/km (pomiar wg stopera – 4:21/km)
HR - 174/189
Międzyczasy:
5,0 km - 0:22:51 – 5,0 km (5,037 km) – 22:51, tempo: 4:32/km, HR: 167/176
10,0 km - 0:45:08 – 5,0 km (5,025 km) – 22:17, tempo: 4:26/km, HR: 173/177
15,0 km - 1:06:45 – 5,0 km (5,010 km) – 21:37, tempo: 4:19/km, HR: 177/180
20,0 km - 1:28:02 – 5,0 km (5,028 km) – 21:17, tempo: 4:14/km, HR: 178/180
21,1 km - 1:32:24 – 1,1 km (1,107 km) – 04:22, tempo: 3:57/km, HR: 182/189
Temp.: ok. 6 st. C
Zachmurzenie: pełne
Opady: brak
Wiatr: odczuwany (czasami porywisty) do nawrotu
Co by tu nie pisać. Udało się. Jogi Ba Bu !!! Ale od początku. Pobudkę zaplanowałem sobie w niedzielę na godz. 7:00. Z planów niewiele wyszło, bo wstałem pół godziny później. Uznałem, że i tak będę miał dużo czasu na przygotowanie się do wyjazdu. Zacząłem od wypicia Powerade 0,5l, zrobiłem sobie kawę, dwie kanapki chleba razowego z masłem roślinnym i domowej roboty dżemem. Spokojnie to spożyłem, wykąpałem i zacząłem kompletować sprzęt. Część ubrań założyłem na siebie od razu, aby nie tracić na miejscu czasu na przebieranie. Miałem duże wątpliwości, jak się ubrać. Wiedziałem, że jak ubiorę się zbyt grubo, to w drugiej połowie dystansu mogę się przegrzać. Zabrałem zatem nadmiarową ilość ubrań, aby być przygotowanym na wersję lekką i cięższą. Zmierzyłem sobie tętno spoczynkowe, wyszło 72, także jak na taką nieprzyzwoitą porę całkiem nieźle. Z domu wyruszyłem niemal punktualnie o godz. 9, droga minęła spokojnie i 40 minut później zaparkowałem sobie na ulicy zaraz przy drugim zjeździe do Wiązownej. Wypiłem jeszcze ok. połowy butelki Powerada i udałem się do biura zawodów, który mieścił się w miejscowym Gimnazjum. Odebrałem numer startowy, a na sali odebrałem pakiet, czyli tak naprawdę koszulkę. Fajnie, że Wiązowna nie poddała się ogólnemu trendowi na koszulki techniczne i oferuje zwykłe koszulki bawełniane z nadrukiem. W tym roku były one dostępne w kilku kolorach – ja wybrałem niebieską. Sala mimo tak wczesnej pory była już mocno zatłoczona. Do startu było jeszcze ok. 2 godz. Trochę zmarzłem podczas spaceru od samochodu, także założyłem czapkę i rękawiczki i czekałem, aż się zagrzeję. Ciągle rozmyślałem, jak się ubrać. Podpiąłem sobie numer do koszulki na ramiączka i uznałem, że zaryzykuję i ubiorę się dość lekko. Gdy byłem już ogrzany, przebrałem się w strój docelowy. Buty – Asics Gel-Lyte33 2, skarpety kompresyjne, slipy Kalenji, spodenki krótkie Kalenji, koszulka termo Craft, koszulka z numerem na nią, czapeczka z daszkiem i rękawiczki. Na to wszystko założyłem sobie ciepłe spodnie dresowe, bluzę i dodatkową czapeczkę. Całą resztę spakowałem i odstawiłem do szatni. Pozbawiony balastu zająłem sobie ponownie miejsce na sali i czekałem. Było jeszcze ponad godzina do startu. Postanowiłem, że na rozgrzewkę wyjdę o wpół do. W międzyczasie parę razy odwiedziłem toj-toja, ostatni raz tuż przed wyjściem na rozgrzewkę. Gdy tak się rozglądałem niewiele osób widziałem, które były ubrane tak, jak ja zamierzałem. O wpół do 12 zdjąłem dres i bluzę, zostawiłem w szatni i poszedłem potruchtać. Brrr, ale było zimno. Pożałowałem mojej decyzji, no ale było już za późno. Podczas rozbiegania zauważyłem, że jest duża różnica jeśli chodzi o wiatr. W jednym kierunku biegło się z wiatrem, w drugą (zgodnie z kierunkiem biegu od startu) pod wiatr. Czyżby to był ten osławiony „w modrę wind”? Truchtałem aż do za 5 min 12, wtedy skierowałem się w stronę stref. Początkowo ustawiłem się w strefie na 1:35, ale ze względu na to, że było dużo miejsca z przodu przesunąłem się bliżej startu. Nie ma co udawać, było mi zimno. Dodatkowo start się nieco opóźnił i ruszyliśmy 2 minuty po. Chyba po raz pierwszy od dawna było tak, że bardzo dużo osób wyprzedzało mnie na początku. Starałem się nie poddać i nie biec za szybko. Pierwsze tempo jakie zanotowałem to było ok. 4:50/km, czyli bardzo spokojnie. Nie było tłoku, biegło się komfortowo, ludzie mnie ciągle mijali. Po jakichś 3-4 minutach stan ten się ustabilizował. Teraz ja zacząłem mijać tych, którzy stanęli za blisko startu. Na pierwszym km średnie tempo odcinka, a zatem na 1km wyniosło 4:40/km, czyli delikatnie przyspieszałem. Do 5 km oznakowany był każdy kilometr, moje tempo powoli rosło, aby na 5 km wynieść średnio 4:32. Pierwszą 5 zamknąłem w 22:51. Wydało mi się to za wolno i dziwnie uznałem, że zbyt dużo nadrobiłem (rzeczywiście było to tylko 37 metrów). Dodatkowe utrudnienie to był wiatr, zwłaszcza na odcinkach, gdzie była wolna przestrzeń. Linia biegaczy była bardzo rozciągnięta, nie było się za kim chować. Na 6 km był pomiar, zaraz po nim pierwszy punkt odżywczy, z którego skorzystałem, spojrzałem na tempo i wynosiło ono chyba 4:38. Zacząłem powoli żegnać się z szansami na żywciówkę. Biegło mi się ciężko, wiatr przeszkadzam i w tym właśnie momencie zrzuciłem z siebie presję wyniku. Postanowiłem biec najlepiej jak się da i nie kalkulować za mocno. W międzyczasie zaważyłem, że w podobnym tempie jak ja biegnie jeszcze kilka osób, w tym dwóch kolegów z Kb-Rebus. Nie była to zwarta grupa, nikt nie chciał za bardzo prowadzić, aby nie brać na siebie frontowego wiatru. Także to były takie przeskoki pomiędzy mijanymi zawodnikami. Tempo delikatnie rosła, ale nadal było powyżej 4:30/km. Nie było już oznaczeń kilometrowych, także po czasie orientowałem się, że z wolna zbliżamy się do 10 km i następnie do półmetku i nawrotu. Upewniłem się, gdy z naprzeciwka pojawili się liderzy biegu (biegacz z Ukrainy – późniejszy zwycięzca biegu i Emil Dobrowolski – drugie miejsce). Trochę przed 10 km był dość odczuwalny zbieg, dużo na nim udało się nadrobić, ale powstała też w głowie myśl, że po nawrocie trzeba będzie powspinać się. Na 10 km miałem czas 45:08, 5 km pokonane w tempie 4:26/km, czyli nie było tak źle, wróciła myśl o żywcówce. Ważne, jak to będzie po nawrocie i po pokonaniu podbiegu. Po nawrocie pomyślałem sobie, że paru kolegów wiozło się na moich plecach, bo nagle pojawili się obok. Nadszedł podbieg, nie była to Agrykola, ale poczułem go w nogach i płucach. Gdy zrobiło się już płasko spojrzałem na tempo. Było nieźle, bo 4:24. Poczułem moc i dużą mobilizację, dodatkowo po nawrocie biegło się z wiatrem w plecy. Czułem, że przyspieszam, co miało szybkie odzwierciedlenie w tempie trzeciej piątki, bo wynosiło już ono 4:20. Koledzy też czuli moc, bo nagle jeden z nich (Darek z KB) mocno przyspieszył. Z racji, że nieco znam Jego możliwości odpuściłem sobie podążanie z nim. Kolega Darek ma jakieś 1:24-25 w półmaratonie i zwyczajnie postanowił rozwinąć swoją zwykłą prędkość. Dwaj pozostali koledzy ruszyli za Darkiem. Niestety zapłacili za to, bo obu bodajże później dogoniłem i wyprzedziłem. Kolega z KB znikał mi z oczu, tempo jednak nie malało, a wręcz przeciwnie - rosło. –trzecią piątkę zamknąłem w 4:19. Stało się wtedy jasne, że aby poprawić żywcówkę, będę musiał pobiec lepiej niż w Tarczynie czwartą piątkę. Wtedy to było tempo 4:20, teraz musiało być nieco szybciej. Otworzyłem 16 km i zerknąłem na Garmina, tempo – 4:06/km. Aż się przeraziłem tym wynikiem, nie miałem odczucia, że jakoś przyspieszam, biegło mi się bardzo swobodnie. Tak na chłodno to prawdopodobnie na tamtym odcinku było lekko w dół. Po jakimś 1,5 km tempo powoli zaczęło spadać: 4:08, 4:10, 4:12. Odnosiłem wrażenie, że zwalniam. Coraz bliżej było do mety i coraz bardziej byłem zmęczony, a nogi wydawały się odczuwać wielotygodniowe treningi. Szło to coraz mozolniej. Ale szansa na dobry wynik nadal była, czwartą piątkę ostatecznie zamknąłem w tempie 4:14/km. Tempo średnie na ostatnim odcinku trochę mnie przestraszyło – 4:24, czyli biegłem już wolno, ostatkiem sił. Zmusiłem się do przyspieszenia, ale nie szło. Na znaczniku 1 km (do mety) miałem zapas ok. 4:20 i takież tempo na Garminie, byłem na styk. Pełna mobilizacja, ostatni zakręt (pozostało jakieś 800 metrów). Tempo zaczęło rosnąć: 4:18, 4:15, 4:11. Na asfalcie pojawił się znacznik 600 metrów, uznałem, że tyle mam jeszcze do mety, zresztą było już ją widać w oddali. Przyspieszyłem jeszcze już resztką sił, nie patrzyłem już na stoper. Oj nie było już wtedy mocy, nie było, ale walczyłem o każdą sekundę. Na mecie stoper zatrzymałem na 1:32:25. Yesss. Wywalczyłem to, bardziej z tego, że chciałem, niż mogłem. Ominąłem wręczających medale i poszedłem na chwiejnych nogach po depozyt. Chwile się zastanawiałem, co dalej robić. Poszedłem zobaczyć, czy jest tłok pod prysznicami. Było niemal pusto. Wykąpałem się, przebrałem, wyciągnąłem z torby telefon – wynik skorygowany o 1 sek. na moją korzyść. I powoli zacząłem iść w stronę samochodu, wyszedłem z budynku i wtedy zobaczyłem gościa z taką kiełbaską na gorąco z musztardą i drugiego, jak się pytał, gdzie takie dają. Dostałem niemal ślinotoku, zrobiłem w tył zwrot , na węch odszukałem kuchnię i stołówkę. Szef kuchni polecał kiełbaskę, bigos i żurek. Jako, że nie wprowadzono żadnych ograniczeń wziąłem sobie kiełbaskę i bigos. Ależ mi to jedzonko smakowałem, popchnąłem to dwiema kajzerkami. Od razu ocena imprezy poszła ostro w górę. W świetnym nastroju, zaopatrzywszy się jeszcze w kawę na drogę, poszedłem do samochodu i ruszyłem do domu. Po drodze zajechałem jeszcze do Auchan i w ramach nagrody zakupiłem sobie duży zestaw sushi.
No, ale teraz mam vdot 49,5, co dla tempa progowego oznacza 4:18/km
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 03.03.2014 r. (poniedziałek)
Godz. 15:43
Waga: 73,0 kg
HR spocz.: 57
Test ortostatyczny: 83
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 6,439 km
Czas - 0:36:37
Tempo – 5:41/km
HR – 144/152
Międzyczasy:
3,2 km – 18:25, tempo: 5:45/km, HR: 144/152
3,2 km – 17:58, tempo: 5:37/km, HR: 146/151
Temp.: 8 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
Rozruch po niedzielnym półmaratonie. Nogi ciężkie, jak z ołowiu. Mam nadzieje, że zadziałało to w sposób regeneracyjny i uda mi się złapać nieco świeżości przed czwartkowym bieganiem progów.
Trochę jeszcze statystyk z niedzieli:
Międzyczasy z pomiarów organizatora:
6,0 km - 0:27:43 – tempo odcinka: 4:32/km, pozycja 228
10,5 km - 0:47:25 – tempo odcinka: 4:23/km, pozycja 192
15,1 km - 1:06:51 – tempo odcinka: 4:13/km, pozycja 174
21,1 km - 1:32:24 – tempo odcinka: 4:16/km, pozycja 158
Druga połowa został pokonana w
0:44:59, czyli o 0:02:26 szybciej, niż pierwsza – bardzo mocny negative split
Najlepsze odcinki wg. Endomondo:
1 km – 03:54
3 km – 12:30
5 km – 21:00
10 km – 42:15
Wynik na 10 km jest zbliżony do mojej życiówki, także było mocno. Tempa poszczególnych km według Endomondo:
4:40 4:28 4:30 4:28 4:34
4:36 4:31 4:22 4:24 4:19
4:18 4:21 4:24 4:16 4:15
4:06 4:12 4:15 4:16 4:21 4:07
Czy czas poniżej 1:30:00 jest w moim zasięgu?? Wydaje mi się, że jak najbardziej tak. Oczywiście nie może to być zbyt masowa impreza, bo wtedy nadrabia się bardzo dużo. Może zaatakować w Warszawie?? Z podbiegiem na Agrykoli??
Godz. 15:43
Waga: 73,0 kg
HR spocz.: 57
Test ortostatyczny: 83
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 6,439 km
Czas - 0:36:37
Tempo – 5:41/km
HR – 144/152
Międzyczasy:
3,2 km – 18:25, tempo: 5:45/km, HR: 144/152
3,2 km – 17:58, tempo: 5:37/km, HR: 146/151
Temp.: 8 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
Rozruch po niedzielnym półmaratonie. Nogi ciężkie, jak z ołowiu. Mam nadzieje, że zadziałało to w sposób regeneracyjny i uda mi się złapać nieco świeżości przed czwartkowym bieganiem progów.
Trochę jeszcze statystyk z niedzieli:
Międzyczasy z pomiarów organizatora:
6,0 km - 0:27:43 – tempo odcinka: 4:32/km, pozycja 228
10,5 km - 0:47:25 – tempo odcinka: 4:23/km, pozycja 192
15,1 km - 1:06:51 – tempo odcinka: 4:13/km, pozycja 174
21,1 km - 1:32:24 – tempo odcinka: 4:16/km, pozycja 158
Druga połowa został pokonana w
0:44:59, czyli o 0:02:26 szybciej, niż pierwsza – bardzo mocny negative split
Najlepsze odcinki wg. Endomondo:
1 km – 03:54
3 km – 12:30
5 km – 21:00
10 km – 42:15
Wynik na 10 km jest zbliżony do mojej życiówki, także było mocno. Tempa poszczególnych km według Endomondo:
4:40 4:28 4:30 4:28 4:34
4:36 4:31 4:22 4:24 4:19
4:18 4:21 4:24 4:16 4:15
4:06 4:12 4:15 4:16 4:21 4:07
Czy czas poniżej 1:30:00 jest w moim zasięgu?? Wydaje mi się, że jak najbardziej tak. Oczywiście nie może to być zbyt masowa impreza, bo wtedy nadrabia się bardzo dużo. Może zaatakować w Warszawie?? Z podbiegiem na Agrykoli??
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 04.03.2014 r. (wtorek)
Godz. 18:08
Waga: 73,6 kg
HR spocz.: 50
Test ortostatyczny: 78
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 12,875 km
Czas – 1:12:43
Tempo – 5:39/km
HR – 142/152
Międzyczasy:
3,2 km – 18:36, tempo: 5:49/km, HR: 139/149
3,2 km – 18:13, tempo: 5:42/km, HR: 143/150
3,2 km – 17:46, tempo: 5:33/km, HR: 144/152
3,2 km – 17:36, tempo: 5:30/km, HR: 144/148
Temp.: 7 st. C
Zachmurzenie: nie dotyczy
Opady: brak
Wiatr: lekki, chwilami odczuwalny
Kolejne spokojne bieganie po niedzielnym półmaratonie. Nogi wydają się już łapać normalny stan. Wszystko wraca do normy. Ciekawie wyszło wczoraj tętno spoczynkowe – 50. Tak niskiego jeszcze podczas tych przygotowań nie miałem. Dzisiaj będę miał dzień wolny, także czas na regenerację przed czwartkiem i progami. Postanowiłem również, że aby zachować proporcje pomiędzy akcentami i spokojnym bieganiem w I zakresie, zwiększyć tygodniowy max. do 90 km i ustalić minimalna ilość dni treningu w tygodniu na 5.
Godz. 18:08
Waga: 73,6 kg
HR spocz.: 50
Test ortostatyczny: 78
Trasa: Kępa Tarchomińska
BS
Dystans – 12,875 km
Czas – 1:12:43
Tempo – 5:39/km
HR – 142/152
Międzyczasy:
3,2 km – 18:36, tempo: 5:49/km, HR: 139/149
3,2 km – 18:13, tempo: 5:42/km, HR: 143/150
3,2 km – 17:46, tempo: 5:33/km, HR: 144/152
3,2 km – 17:36, tempo: 5:30/km, HR: 144/148
Temp.: 7 st. C
Zachmurzenie: nie dotyczy
Opady: brak
Wiatr: lekki, chwilami odczuwalny
Kolejne spokojne bieganie po niedzielnym półmaratonie. Nogi wydają się już łapać normalny stan. Wszystko wraca do normy. Ciekawie wyszło wczoraj tętno spoczynkowe – 50. Tak niskiego jeszcze podczas tych przygotowań nie miałem. Dzisiaj będę miał dzień wolny, także czas na regenerację przed czwartkiem i progami. Postanowiłem również, że aby zachować proporcje pomiędzy akcentami i spokojnym bieganiem w I zakresie, zwiększyć tygodniowy max. do 90 km i ustalić minimalna ilość dni treningu w tygodniu na 5.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 06.03.2014 r. (czwartek)
Godz. 17:55
Waga: 72,0 kg
HR spocz.: 54
Test ortostatyczny: 86
Trasa: Kępa Tarchomińska
SP2 - 3,2 km BS + 4x(10 minut w tempie P + 2 minuty odpoczynku) + 3,2 km BS
Dystans – 17,167 km
Czas - 1:23:30
Tempo – 4:52/km
HR – 161/181
Międzyczasy:
BS
3,2 km – 17:48, tempo: 5:34/km, HR: 142/154
P
10:00 – 2,358 km, tempo: 4:14/km, HR: 172/180
10:00 – 2,341 km, tempo: 4:16/km, HR: 173/180
10:00 – 2,328 km, tempo: 4:18/km, HR: 173/178
10:00 – 2,319 km, tempo: 4:19/km, HR: 173/181
BS
3,2 km – 17:30, tempo: 5:28/km, HR: 147/153
Temp.: 6 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
To były pierwsze interwały tempowe z progowym na poziomie 4:18. Po dniu odpoczynku złapałem trochę świeżości, co miało odzwierciedlenie na pierwszym 10-minutowym odcinku. Pomimo trudnego wejścia w tempo udało mi się dokręcić do 4:14/km i nie było to wymuszone przyspieszanie, tak po prostu wyszło. Drugi odcinek też wszedł szybciej niż według planu. Czułem, że jest moc. Niestety na pozostałych dwóch odcinkach już tak różowo nie było, a ostatni wyglądał naprawdę słabiutko. Wynik jest dużo lepszy niż moje odczucie podczas ostatniego progu. Niemniej był to bardzo udany trening, wykonany niemal w 100 proc. według nowych bardzo już wymagających wskaźników.
Godz. 17:55
Waga: 72,0 kg
HR spocz.: 54
Test ortostatyczny: 86
Trasa: Kępa Tarchomińska
SP2 - 3,2 km BS + 4x(10 minut w tempie P + 2 minuty odpoczynku) + 3,2 km BS
Dystans – 17,167 km
Czas - 1:23:30
Tempo – 4:52/km
HR – 161/181
Międzyczasy:
BS
3,2 km – 17:48, tempo: 5:34/km, HR: 142/154
P
10:00 – 2,358 km, tempo: 4:14/km, HR: 172/180
10:00 – 2,341 km, tempo: 4:16/km, HR: 173/180
10:00 – 2,328 km, tempo: 4:18/km, HR: 173/178
10:00 – 2,319 km, tempo: 4:19/km, HR: 173/181
BS
3,2 km – 17:30, tempo: 5:28/km, HR: 147/153
Temp.: 6 st. C
Zachmurzenie: brak
Opady: brak
Wiatr: brak, chwilami lekki
To były pierwsze interwały tempowe z progowym na poziomie 4:18. Po dniu odpoczynku złapałem trochę świeżości, co miało odzwierciedlenie na pierwszym 10-minutowym odcinku. Pomimo trudnego wejścia w tempo udało mi się dokręcić do 4:14/km i nie było to wymuszone przyspieszanie, tak po prostu wyszło. Drugi odcinek też wszedł szybciej niż według planu. Czułem, że jest moc. Niestety na pozostałych dwóch odcinkach już tak różowo nie było, a ostatni wyglądał naprawdę słabiutko. Wynik jest dużo lepszy niż moje odczucie podczas ostatniego progu. Niemniej był to bardzo udany trening, wykonany niemal w 100 proc. według nowych bardzo już wymagających wskaźników.
- j.go
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 296
- Rejestracja: 13 sty 2014, 10:14
- Życiówka na 10k: 41:29 (2015)
- Życiówka w maratonie: 3:16:36 (2015)
Data: 08.03.2014 r. (sobota)
Godz. 11:11
Waga: 72,3 kg
HR spocz.: 69
Test ortostatyczny: 97
Trasa: Leśna Polanka
Cross
Dystans – 5,959 km
Czas – 0:35:06
Tempo – 5:53/km
HR – 146/160
Międzyczasy: (1 okr. - ok. 1,5 km)
1 okr. - 8:59, tempo: 6:02/km, HR: 141/152
2 okr. - 8:44, tempo: 5:54/km, HR: 146/155
3 okr. - 8:40, tempo: 5:50/km, HR: 148/155
4 okr. - 8:33, tempo: 5:47/km, HR: 150/160
Temp.: 8 st. C
Zachmurzenie: zachmurzenie umiarkowane
Opady: brak
Wiatr: nie dotyczy
Podobnie jak dwa tygodnie temu nie wchodziło mi to bieganie po lesie. Niewiele już mogę w tym względzie zrobić, chyba zabrakło tego biegania w początkowej fazie przygotowań.
Bardzo udany tydzień przede wszystkim ze względu na wynik w Wiązownej. W porównaniu do zeszłego roku jestem w tym samym czasie szybszy o ponad 12 minut i jestem już na takim samym poziomie jak na 2 tygodnie przed Maratonem Warszawskim. Oby tak dalej, a pokonanie Maratony w 3:15 stanie się bardzo realne. Trochę odczuwam już te intensywne treningi i w sumie to dopiero po Półmaratonie Warszawskim będzie odczuwalne luzowanie. Pozostaje jeszcze kwestia samego startu w PW, miałem potraktować go czysto treningowo, ale pokusa zrobienia dobrego wyniku jest jednak silniejsza. Także powalczę raz jeszcze o życiówkę.
Suma: 67,44 km
Tydzień 12
09 - 15.03.2014 r.
Plan - wykonanie wg tydzień nr 19 plan Danielsa
Objętość tygodniowa = 1 objętości maks. - 90 km
SP1 – BD – 22 mile (35,2 km) lub 2,5 godz. (wybierz, co trwa krócej)
SP2 – 2x(20 minut BS + 20 minut w tempie P) + 2 mile/3,2 km BS
BS - uzupełnienie do km tygodniowego
Zapowiada się kolejny dość trudny tydzień. Dodatkowo postanowiłem sobie zwiększyć maksymalną objętość km tygodniowo. BD to będzie ok. 26-27 km zależnie jakie wyjdzie tempo. SP2 to ok. 1h38m biegu, także wyjdzie pewnie ok. 19-20 km, no i co najtrudniejsze 20 minut w tempie 4:18. Poprzednie 20 minutówki ledwie wymęczyłem na ok. 4:33.
Powoli można zaczynać końcowe odliczanie. 5 tygodni do startu.
Godz. 11:11
Waga: 72,3 kg
HR spocz.: 69
Test ortostatyczny: 97
Trasa: Leśna Polanka
Cross
Dystans – 5,959 km
Czas – 0:35:06
Tempo – 5:53/km
HR – 146/160
Międzyczasy: (1 okr. - ok. 1,5 km)
1 okr. - 8:59, tempo: 6:02/km, HR: 141/152
2 okr. - 8:44, tempo: 5:54/km, HR: 146/155
3 okr. - 8:40, tempo: 5:50/km, HR: 148/155
4 okr. - 8:33, tempo: 5:47/km, HR: 150/160
Temp.: 8 st. C
Zachmurzenie: zachmurzenie umiarkowane
Opady: brak
Wiatr: nie dotyczy
Podobnie jak dwa tygodnie temu nie wchodziło mi to bieganie po lesie. Niewiele już mogę w tym względzie zrobić, chyba zabrakło tego biegania w początkowej fazie przygotowań.
Bardzo udany tydzień przede wszystkim ze względu na wynik w Wiązownej. W porównaniu do zeszłego roku jestem w tym samym czasie szybszy o ponad 12 minut i jestem już na takim samym poziomie jak na 2 tygodnie przed Maratonem Warszawskim. Oby tak dalej, a pokonanie Maratony w 3:15 stanie się bardzo realne. Trochę odczuwam już te intensywne treningi i w sumie to dopiero po Półmaratonie Warszawskim będzie odczuwalne luzowanie. Pozostaje jeszcze kwestia samego startu w PW, miałem potraktować go czysto treningowo, ale pokusa zrobienia dobrego wyniku jest jednak silniejsza. Także powalczę raz jeszcze o życiówkę.
Suma: 67,44 km
Tydzień 12
09 - 15.03.2014 r.
Plan - wykonanie wg tydzień nr 19 plan Danielsa
Objętość tygodniowa = 1 objętości maks. - 90 km
SP1 – BD – 22 mile (35,2 km) lub 2,5 godz. (wybierz, co trwa krócej)
SP2 – 2x(20 minut BS + 20 minut w tempie P) + 2 mile/3,2 km BS
BS - uzupełnienie do km tygodniowego
Zapowiada się kolejny dość trudny tydzień. Dodatkowo postanowiłem sobie zwiększyć maksymalną objętość km tygodniowo. BD to będzie ok. 26-27 km zależnie jakie wyjdzie tempo. SP2 to ok. 1h38m biegu, także wyjdzie pewnie ok. 19-20 km, no i co najtrudniejsze 20 minut w tempie 4:18. Poprzednie 20 minutówki ledwie wymęczyłem na ok. 4:33.
Powoli można zaczynać końcowe odliczanie. 5 tygodni do startu.