Run Frelka, run!

Moderator: infernal

frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

6,3km; 41:18; śr.: 6:33/km; HR śr/max: 142/189

Tyle... z poczucia obowiązku. Bo gadać, ani pisać nie ma o czym.
New Balance but biegowy
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

21 września
Nastąpiła krótka, acz (chyba) potrzebna przerwa w bieganiu. Cały tydzień ból był już to mniejszy, już to większy - w zależności od wykonywanych czynności, pogody, fazy księżyca, czy nie wiem czego... :bum: Po prostu - moje kolana chyba lubią utrudniać mi życie i przysparzać wielu dylematów...
W każdym bądź razie, przerwa była, pobiegłam dopiero wczoraj, choć bałam się, że to będzie samobójstwo, bo sobota była baaaardzo aktywna od samego rana, na dodatek umówiłam się z przyjaciółką na wieczorne tańce - hulańce. . No ale co Frelki nie zabije, to Frelkę wzmocni :taktak: Wzięłam się i zrobiłam co do mnie należało, po czym trafiłam na bieżnię, strzeliłam 7,5km, sterroryzowałam mojego biegowego Guru pytaniami dotyczącymi moich perypetii biegowych i po krótkim ogarnięciu mojej aparycji pojechałam na dancing wieczorową porą.

Co do biegu (bieg to chyba za dużo powiedziane, ale niechaj będzie :oczko: ):
Było ok. Próbowałam się doszukać bólu, ale go nie znalazłam. Coś tylko jakby mi 'przeszkadzało' gdzieś tam w stawach. Bolały za to piszczele(?) i ogólne na początku nogi były zdrewniałe. 7,5km; 49:36; śr: 6:36; Hr śr/max: 182/197

Po hulańcach:
Też było ok :hejhej: Stawy strzykają, ale ból się nie nasila. Jest tak, jak było.

Odnośnie startów gdziekolwiek w tym roku:
Jak już wspomniałam - sterroryzowałam Roberta i po wysłuchaniu jego porad, sądów i opinii zapadła decyzja, że jedynym możliwym biegiem w tym roku jest Bieg Niepodległości. W dodatku tylko wtedy, jeżeli wezmę się solidnie za robotę.
Ciężko będzie :ojoj:
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Nie pisałam chwilę, ale nie znaczy to, że nie biegałam :nienie: Czasu było mało, więc zaległości nadrabiam dziś.
23 września
5,1km; 34:21; śr: 6:44/km
Było wolno, jakoś tak niewygodnie, chyba dlatego, że czas mnie naglił i myślałam tylko o tym, żeby zdążyć dziś pobiegać. A jak się w końcu 'wytoczyłam' z domu, to było już tak ciemno, że nie widziałam bieżni i myślałam tylko kiedy ją 'poczuję'... twarzą, albo inną częścią ciała :bum: Ale ważne, że się udało :usmiech:

26 września
5,4km; 35:31; śr: 6:34/km; HR śr/max: 170/195
O niebo lepiej, choć nogi nadal jakieś takie sztywne, ale może to dlatego, że ostatnio ich nie oszczędzałam... :ojoj:

Ciężko mi się ogarnąć. Odnoszę wrażenie, że muszę wykradać czas na bieganie i że nie poświęcam temu wystarczająco dużo energii i uwagi. Mam nadzieję, że w październiku będzie już lepiej. W końcu wrzesień w szkole, to jeden z najbardziej 'wariackich' miesięcy. Obiecałam sobie, że zacznę wykonywać jakiś plan, a na razie zawiesiłam się na czytaniu Danielsa i jedyny plan jaki mam, to przebiec jutro dystans dłuższy niż 5km... oby się udało
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Jako, że jestem z siebie dumna, to wypada coś 'naskrobać' :oczko: Już parę minut po 15.00 byłam zwarta i gotowa do biegu, więc chyżo udałam się na Orlik w celu zwiększenia mego miesięcznego - jakże nędznego kilometrażu. Na początku - standardowo - nogi ciężkie jak żelbeton, wiatr chwilami wiał dość mocno w pyszczek, na koniec jeszcze deszcz mnie pogonił, ale zawzięłam się i doleciałam do końca :taktak:
10,2km; 1:07:10; śr: 6:35/km; HR 172/200
Martwi mnie kwestia mojej garderoby :bum: Nadejszła jesień i chyba trza się zaopatrzyć w jakieś ciepłe gatole, bo dziś nieźle mnie ten wiatr sponiewierał... Byle do wypłaty :hejhej:
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Dziś przyszedł mi do głowy szatański pomysł :hej: Chciałam się popisać i polecieć trochę szybciej. Nie tak na harpagana, ale szybciej niż zwykle... Chęć była, mocy też jakby przybyło (nieco), nowa playlista zagrała w mych uszach, więc poleciałam:

6,6km; 40:56; śr.:6:12/km; HR śr/max: 174/200

Miało być tak, że polecę w czwartek, ale idziemy z Mariuszkiem na spotkanie z Panem Filmowcem i obawiam się, że uda się dopiero w sobotę :sss: Cały plan biegania 3x w tygodniu poszedł się.... Tak to my Polski nie zbudujemy :ojnie:
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

5 października

5,1km; 32:27; śr:6:21
Jako, że w czwartek dobijaliśmy targu z Filmowcem, to niestety nie wystarczyło mi czasu na bieganie. Piątek odpadał zupełnie, więc w sobotę ochoczo i z wielką radością popędziłam na bieżnię. Pogoda była nie najgorsza, toteż i dzieciaków mnóstwo wyległo w celu zażycia odrobiny ruchu...był też TEN rowerzysta, cośmy się kiedyś prawie na czołówkę zderzyli. Tym razem jechał w tym samym kierunku, w którym ja biegłam. Dezorientował mnie przy tym okrutnie, ale co robić... Młodość ma swoje prawa (i bezprawia). Bieg i tak musiałam skrócić, bo Mariuszek zadzwonił w trakcie, gdyż potrzebował mojej pomocy.
Młodzian uszedł z życiem... (następnym razem mu nie daruję) :wrrwrr:
Z chytrym planem w głowie, że 'odbiegam' sobie we wtorek, udałam się do domu :taktak:
Taaa... we wtorek wypadł mi nagły wyjazd do Ciechocinka (też za sprawą Mariuszka :bum: ) i du...a z biegania. Środa to już kompletna kaszana, bo pracowałam do 20:00... Bieg przesunęłam na czwartek.

10 października
Dzień wcześniej dowiedziałam się, że zostałam wytypowana na szkolenie z prawa oświatowego. Na samą myśl o kolejnym przesunięciu treningu wpadłam w panikę, ale na szczęście okazało się, że szkolenie potrwa do 18:00, więc doliczając półgodzinny powrót z Włocławka do domu, z ulgą stwierdziłam, że spokojnie zdążę przebiec co nieco :taktak: Z rana popędziłam żwawo do pracy - byle do wieczora... w końcu pobiegam :uuusmiech:
Umówiliśmy się z Robertem, że pobiegniemy razem - super! Każdy bieg z Robertem dostarcza nowych wartości i doświadczeń... Ale nie spodziewałam się takich!!!
Przeszkód było kilka, łącznie z liną przecinającą nam drogę, którą jakiś idiota inteligencją wołu dorównujący, przywiązał do ogrodzenia (dzięki Bogu na wysokości tułowia, a nie np. kostek, bo wtedy większość czasu zajęłoby nam szukanie resztek uzębienia na bieżni)
Ogólnie: odnoszę wrażenie, że dzisiejszy trening, to jakaś mongolska edycja programu "Mamy Cię!" Chyba jeszcze nigdy nie miałam tak zrytego biegu. Przebiegłam coś pomiędzy 4,8, a 5,1km; 34:14, śr: około 6:50/km
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Na temat braku czasu nie będę się już nawet rozpisywać... i tak to nic nie daje, wciąż go mniej i mniej.
Znowu była nieprzewidziana i niechciana przerwa, znowu nerwy, złość na siebie, na cały świat... Wniosek z tego taki, że teraz będę wychodzić na treningi kiedy tylko się da. Dlaczego? Ano dlatego, że do Biegu Niepodległości został niecały miesiąc, a ja się bujam zamiast biegać :trup: Tak więc dziś po popołudniowych zajęciach z dzieciakami popędziłam na Orlik. Zaczęłam w półmroku. Ostatnie dusze odeszły z boiska już po 20 minutach :ojoj: Pan Orlikowy wyłonił się coby zobaczyć co to za wariatka lata w kółko po zmroku, na co ja pomachałam energicznie i poprosiłam, ażeby nie zamykał mi furtki, bo przez ogrodzenie nijak nie dam rady przeskoczyć, a chciałabym jeszcze chwilę poczłapać (nie poprzestanę przecie na trzech kilometrach :nienie: )
Założenie ogólne było takie, żeby zrobić jakieś przebieżki, bo ostatnio jakoś mi ich brakowało. No więc wymyśliłam, że na początek machnę 3km, potem 6x100/100 (z przerwą w marszu), a na koniec jeszcze 2km schłodzenia.
Wyszło! Zawzięłam się i pomimo egipskich ciemności dobiegłam do ostatniego metra :hej:
Ogółem: 7,3km; 41:52; śr: 5:44/km :orany:
Tempa przebieżek: I 4:07; II 4:06; III 4:05; IV 3:52; V 3:50; VI 3:59
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Nie będzie to wielki come back, ani też piękna ballada o bieganiu :nienie: Po prostu - kilka przyjaźnie nastawionych do mnie osób kopnęło mnie w d... Jedni mentalnie, inni fizycznie - whatever... najważniejsze, że pomogło i postanowiłam skrócić swoją przerwę w bieganiu :hejhej: Na początku plan był taki, że kupie ciepłe gatole i polecę - wstępnie - w środę (wczoraj) Ale nieee. Szkolenie w pracy trwało i trwało, i trwało... A potem jeszcze 'krótkie' posiedzenie rady. (Robert! Czyżbyś widział wczoraj moją minę pisząc, że chyba nie tylko Ty tego nie lubisz? :oczko: ) Słowem - nie pobiegłam.
Ale nic to! Dziś sie zebrałam i wytoczyłam moje ciężkie dupsko na bieżnię.
Od rana nastrój jak przed pierwszą randką (spowodowany zaplanowanym bieganiem oczywiście). Trzy godziny w pracy, potem fryzjer, ogarnięcie chałupy iiiii.... O k...wa! Jeki regres po miesiącu nastąpił, ojj bolało :bum: Ale mimo bólu, mimo tego, że tempo było ślimacze, to i tak z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że było pięknie :taktak: 4,5km w 30:51min

Nie wiem jak będzie wyglądało moje zimowe szuranie. Czasu nadal brak, ale nawet jeśli mi się nie uda, chcę mieć świadomość, że próbowałam, że nie poddałam się bez walki. Podobno 'kto stoi, ten się cofa.'
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Trzy razy dziś wychodziłam z domu. Trzy razy!!! Za pierwszym razem stwierdziłam, że za mocno wieje, za drugim - że wieje jeszcze mocniej, a za trzecim wyszłam pomimo tego, że do wiatru dołączył jeszcze deszcz :wrrwrr: Zaczęłam trochę za szybko, ale pomyślałam sobie, że i tak nie jest ze mną źle i spokojnie przetruchtam 5km, zwłaszcza, że wiatr chwilami dawał za wygraną. I przetruchtałabym, gdybym nie zawaliła kwestii ubrania. Chyba wystraszywszy się wiatru zapomniałam po co wychodzę z domu. Zgrzałam się niesamowicie, do tego porządnie zmokłam i stwierdziłam, że nie ma co szaleć. Zakończyłam po 24:34min., 3,6km zachowując resztki biegowego honoru :bum:

Ps. Jak se tak zerkam teraz przez okno i widzę, że nie pada, a nawet wyłania się słońce, to szlag mnie trafia :sss:
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Pogoda fajna, ale świąteczne obżarstwo dało się we znaki... :bum: Po aktywnym dniu - strasznie ciężkie 5,1km w 35:06min.

A! Znów zaczęłam 'flejtuszyć'...biegowo oczywiście :oczko: Miałam wrażenie, że pięta 'zapada' gdzieś tam hen hen (albo 'walę' ostro z pięty, albo to kwestia nieco złachanych wkładek). Poza tym prawe kolano bolało dość mocno. Trza w końcu zamówić nowe wkładki :taktak:

Ps. Panie R...! Widział Pan? To już mój drugi wpis! :hej:
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

U progu 2014 roku życzę Wam wszystkim sukcesów prywatnych, biegowych, zawodowych i uciech sto! :taktak:

Miałam dziś nie biegać, bo jakaś zaraza mnie trzyma od niedzieli, a poza tym zabawa sylwestrowa dała mi się tak bardzo we znaki, że chyba nie ma części ciała, która by mnie nie bolała :bum: :hej: . No i bym pewnie odpuściła, jednak szanowna Teściowa wysłała mnie do księgowej z jakimiś papierami, a od niej już tylko rzut beretem do bieżni. Toteż przywdziałam dres i skorzystałam z okazji :usmiech:
Bolało...nawet bardzo, ale przeczołgałam 5,1km w 34:17min.
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Może zacznę jakby nigdy nic, to nikt się nie zorientuje, że przez pół roku nie pisałam, tylko czaiłam się na tyłach podglądając blogi bliższych mi i dalszych biegaczy :hejhej:
Obiecałam Robertowi, więc mus jest coś napisać :oczko:
Staram się nie lenić i ruszać dupsko. W maju nawet skoczyłam do Torunia na dyszkę, gdzie pobiegłam całkiem ładnie jak na paralityka (Jola, DZIĘKI!!!). Rzadziej już latam po bieżni, częściej w terenie. Poza tym nastała w mym biegu swego rodzaju regularność (za którą powinnam serdecznie podziękować Wyżej Wspomnianemu i mojej biegowej córce - taaak :taktak: mam taką). Może dystanse i tempa d..py nie urywają :oczko: ale zawsze to coś.
Dziś np. całkiem przyjemne 5,4km w tempie 35 minut. I tak jest od kilku tygodni... no może prawie, bo wcześniej zdarzyło się jakieś 6 czy 7,5km, ale to były epizody :hahaha:

Plany na przyszłość? Tylko na tę najbliższą, czyli Bieg Powstania 26 lipca w stolicy. O jesieni nie myślę, gdyż jesienią zamierzam wyjść... za mąż. A co będzie potem - się zobaczy :uuusmiech:
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Cała otoczka dzisiejszego biegu - do dupy, ale samo truchtanko - marzenie :uuusmiech: Nie straszna mi kolka, nie straszne mi psy i inne przeciwności losu. Pomimo towarzystwa zamyśliłam się i truchtałam - po prostu. :usmiech: Miało być coś ponad 6km, ale było tak fajnie, że poleciałyśmy dalej. Dołożyłyśmy dwa podbiegi - giganty :oczko: i jeden malutki. Jutro dupska nam odpadną, ale czymże to jest naprzeciw wieczności? :oczko: Wyszło bez mała 8km w "zawrotnym" czasie 53 minuty. Jedyne czego żałuję, to że nie pobiegłyśmy dalej. Mam nadzieję, że szybko to nadrobimy :taktak:
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Po ostatnim "niedobieganiu" :oczko: zachciało się nam wydłużyć trasę. Kolega nas poinstruował, my dodałyśmy swoje i... jaki był wrzask jak się okazało, że wyszło 11km; 1:14:46, 6:47/km... :uuusmiech: może wolno, ale takie było założenie. Pomimo bólu pleców jestem szczęśliwa :taktak:
Szurając dziś miałam wrażenie, jakbym była w innym - lepszym świecie. Tam nawet ból nie przeszkadza tak jak Tu. Chcę być TAM.
frelka
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 493
Rejestracja: 28 maja 2013, 21:14
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie

Nieprzeczytany post

Eksperymentów ciąg dalszy. Co bedziem tak biegać i biegać...Trzeba coś urozmaicić :hahaha: Toteż dziś starałam się za wszelką cenę zastosować coś w rodzaju interwałów. Postanowiłam zerknąć w internet w celu zgłębienia mej marnej wiedzy biegowej i wymyśliłam co następuje: na początek 10 minut truchtu (wyszło coś około 1,5km), potem 4x minuta szybkiego biegu z dwuminutową przerwą w marszu (miało być sześć powtórzeń i przerwa w truchcie, ale żeśmy się z Koleżanką spruły - chyba pogoda nam nie służyła :bum: ), na koniec jeszcze 2,1 km w 14minut (jak w mordę strzelił)
Tempa "interwałów" poszły się ciurlać, bo nie ogarnęłam dzisiejszego szurania od strony technicznej, ale tak "na oko" to chyba nie było nic powyżej 5min/km :oczko:
Wnioski:
- chrzanić tempa. Biegało się fajnie
- jutro kupić mądrą książkę o bieganiu, bo Google podaje sprzeczne informacje
- spróbować wrócić do stumetrowych przebieżek, bo łatwiej :bum:
Dobranoc!
ODPOWIEDZ